To i tak sukces, że stoi, a nie klęczy pod biurkiem, skoro nawet Sikorski swego czasu otwarcie mówił o robieniu laski Amerykanom. A Lewinski jakby nie patrzeć też miała polskie korzenie.
Cieszcie się, że maliniak u Trumpa pozłacanych klamek nie odkręcał i sztućców po kieszeniach nie kitrał. Już sam fakt, że tego parobka tam wpuścili daje waszej k***ilandii +100 do respektu.
Fakt, faktem, maliniak najlepiej nadaje się na obchody dożynek w jakiejś podlaskiej mieścinie. Jego czerstwy pysk doskonale komponuje się ze strojami ludowymi i dużym bochnem chleba.