Zrobiłem kiedyś podobną figurę, jak się uczyłem jeździć na nartach i uznałem, że hamowanie w ten sposób jest ciekawsze, niż pługiem. Na szczęście śnieg boli trochę mniej, niż banda, ale twarz miałem mocno poharataną.
Jak dziś pamiętam jak uczyłem się jeździć na łyżwach i zaobserwowałem grupę sebiksów na środku lodowiska. Popisywali się,chwalili co potrafią choć tak naprawdę żaden nie umiał jeździć. Wtedy jeden z nich powiedział coś w stylu "Rozpędzę się wyskacze przed tą linia zrobię obrót i wyląduje". Jak powiedział tak zrobił tyle że wylądował na twarzy a koledzy pomagali mu później zęby z lodu zbierać. To było piękne.
Jaka sztuczka, ten debil chciał po prostu zahamować i przysypać śniegiem, a to że kretyn nie ma za grosz pojęcia o tym jak sie jeździ na łyżwach to wyszło jak wyszło.
Jaka sztuczka, ten debil chciał po prostu zahamować i przysypać śniegiem, a to że kretyn nie ma za grosz pojęcia o tym jak sie jeździ na łyżwach to wyszło jak wyszło.
Kolego, sztuczka polegała na uderzeniu twarzą w framugę. Oglądaj dokładnie.