W 2010 miałem ogromną okazję wyjechać do Chicago albo NY. Całe szczęście że nie pojechałem z perspektywy co się dziś dzieje. Byłem zafascynowany stanami w tamtym czasie. Chciałem rzucić wszystko dziewczynę pracę.... Ale się cykałem wtedy. Ale widocznie biała bozia nademna czuwała. (tak nie jestem katolikiem) albo jestem ale niepraktykujacym. Co prawda mam 3 osoby znajome co siedzią w różnych zakątkach i od tych ludzi słyszę różne historie. W pracy mamy klienta co regularnie jeździ do NY i gdzieś w okolice Teksasu jakąś małą miejscowość mają tam firmę co zamawia maszynę u niego raz na rok. To mówi że to 2 światy inne klimaty i woli dużo bardziej tych rasistów gardzi murzynami a i tam w tej firmie chyba nikt nie pracuje z murzynostwa.