18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#zagłada

Elektrownie

Mizantrop • 2012-11-15, 16:28
1009
Myślę, że 21 grudnia 2012 roku wszystkie elektrownie na świecie powinny zgadać się ze sobą i wyłączyć prąd na jakieś 10 minut. Ot tak po prostu, aby ludzie się posrali ze strachu...
Breakdrowser • 2012-11-15, 16:47  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (199 piw)
a we wrześniu 2013 żadna porodówka nie wytrzyma ....
105
Data 21 grudnia 2012 roku zaczyna stopniowo przekształcać się w zjawisko o cechach celebryty. Masowo pojawiają się związane z nią plotki i pogłoski. Setki książek poświęcone temu wydarzeniu zalewają rynek, wraz z nimi pojawiają się kampanie reklamowe podsycające zainteresowanie miłośników tematu. Niedawno byliśmy świadkami premiery filmu zatytułowanego „2012” – budżet 200 milionów dolarów pozwolił pobić wszelkie rekordy dla efektów specjalnych: pękające kontynenty, płonące miasta, czy też tsunami rzucające lotniskowcem USS John F. Kennedy w Biały Dom.
Praktycznie każda osoba korzystająca z Internetu co najmniej raz zetknęła się z tematem końca świata w 2012 roku. Starożytni Majowie zamieszkujący tereny dzisiejszego Meksyku oraz Gwatemali posługiwali się stworzonym przez siebie kalendarzem zapewne nie zdając sobie sprawy z zamieszania, jakie wywoła on wiele lat później. Oczywiście nieprawdą są doniesienia o tym, jakoby katastrofa zaplanowana na 21 grudnia miałaby być spowodowana przekroczeniem równika galaktycznego, czy też centrum Drogi Mlecznej przez nasze Słońce lub rozgrywką kosmicznych kręgli, w których Ziemia pełniłaby rolę kręgla, natomiast bliżej nieokreślona, ale oczywiście groźna planeta – kuli.



Ludzie uwielbiają tajemnice, szczególnie dotyczące czegoś, na czym się nie znają, nie powinny więc dziwić różne teorie głoszące istnienie spisku obejmującego współczesną astronomię oraz sekretną wiedzę Majów, a dotyczącego zagłady świata, który znamy. Jeśli ktoś z Twojego otoczenia dowie się, że masz choćby śladowe pojęcie o astronomii, a do tego jeszcze czytujesz serwis paranormalne.pl, to spodziewaj się tego, że wkrótce zasypią Cię pytaniami.
A oto krótka ściągawka na temat tego, co należy wiedzieć na temat fenomenu roku 2012.

Narodziny pojęcia:

W przeszłości głośno było o najróżniejszych mniej lub bardziej sprecyzowanych katastrofach, lecz żadna nie dorównywała skalą problemowi końca świata w roku 2012. Ostatni raz, kiedy praktycznie cały świat wpatrywał się w kalendarz doszukując się w nim potencjalnych problemów to koniec 1999 roku, kiedy powszechnie trąbiono w mediach o początku kolejnego tysiąclecia wraz z nadejściem 1 stycznia 2000 roku. Mniejsza już z tym, że o rok za wcześnie… Pomińmy także rozdmuchany do granic absurdu problem roku 2000 związany z datą w komputerach. Zafascynowani tą tematyką autorzy publikowali przerażające (lub wręcz przeciwnie, pełne nadziei) książki o doniosłości tej chwili, w jakiej mamy okazję się znaleźć. Już w 1981 roku Charles Berlitz, opierając się na przepowiedniach Nostradamusa wydał książkę pod jakże znamiennym tytułem Koniec świata A.D. 1999, w której zawarł zapierające dech w piersiach opisy katastrofalnych powodzi, głodu, skażenia środowiska oraz przesunięcia ziemskich biegunów magnetycznych. Zwrócił także uwagę czytelników na specyficzny układ planet, jaki miał wydarzyć się 5 maja 2000 roku, ostrzegając zarazem, że może on spowodować gigantyczne rozbłyski słoneczne, potężne trzęsienia ziemi, przesunięcia kontynentów oraz eksplozje sejsmiczne (cokolwiek to znaczy).
W miarę zbliżania się do końca tysiąclecia idea, którą można w skrócie określić jako „zmiany na Ziemi” zyskiwała coraz szersze grono zwolenników obawiających się nadejścia różnorakich milenijnych kataklizmów – trzęsień ziemi, plag, przebiegunowania planety, kontynentów osuwających się w oceaniczne głębiny, wynurzenie Atlantydy i wielu im podobnych atrakcji. Gdy nadszedł wreszcie 1 stycznia 2000 roku i nie wydarzyło się nic bardziej godnego uwagi niż pojawienie się 01.01.1900 na niektórych popularnych portalach internetowych, całe zainteresowanie (mimo tego, że tak naprawdę do nowego tysiąclecia został jeszcze cały rok) przeniosło się na datę 5 maja 2000 roku. Niestety ślepa wiara w moc układu planet przysłoniła prosty fakt, że wcześniejsze podobne sytuacje zakończyły się fiaskiem. Przykładem może być popularny kataklizm związany z układem planet po jednej stronie Słońca, zwany efektem Jowisza, od książki pod tytułem „The Jupiter Effect”, opublikowanej w 1974 roku przez Johna Gribbina oraz Stephena Plagemanna. Nie trzeba chyba dodawać, że przepowiednie autorów nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości – wydali więc oni kolejną pozycję, w której zawarli wyjaśnienia na temat nietrafności własnych przepowiedni. Rzecz jasna sprzedaż tejże książki dość mocno kulała.

Przekręcamy licznik


Co dokładnie jest nie tak z kalendarzem Majów? Gdy nadejdzie 21 grudnia 2012 roku, według Majów datę należy zapisać przy pomocy samych zer (ściślej rzecz biorąc to odpowiedników naszych zer w ich alfabecie), na podobnej zasadzie, co przekręcający się licznik w samochodzie.

W arytmetyce Majów nie oznacza to jednak końca pełnego tysiąclecia, a jedynie 13-tego baktunu. Kalendarz Majów oparty był na kilku jednostkach obliczeniowych, baktun był jedną z nich. Stanowi on odpowiednik 144 tysięcy dni, czyli nieco ponad 394 lat. Na podstawie historycznych przekazów oraz starożytnych inskrypcji naukowcy zdołali rozszyfrować zasady, jakimi kierowali się Majowie przy korzystaniu z kalendarza i skorelować tzw. Długą Rachubę z naszym sposobem zapisywania dat.
Majowie podobnie jak my, odliczali czas, jaki upłynął od pewnego, istotnego wydarzenia. Dla nas jest to przypuszczalny dzień narodzin Jezusa Chrystusa, dla nich był to uznany przez nich moment powstania świata. Badacze w większości zgodni są co do tego, że początkiem kalendarza Majów jest 11 sierpnia 3114 roku p.n.e. Majowie tworząc kalendarz posługiwali się systemem dwudziestkowym, organizując go w następujący sposób:

1 dzień = 1 kin

20 dni = 20 kin = 1 uinal

360 dni = 18 uinal = 1 tun (wyjątkowo użyta liczba 18 w celu zgrubnego dopasowania do faktycznej długości roku)

7 200 dni = 20 tun = 1 katun

144 000 dni = 20 dni = 1 baktun

Spuścizna literacka Majów zawiera szereg odniesień do kolejnych światów tworzonych przez bogów, z których każdy miał trwać równe 13 baktunów. Według zbioru podań Popol Vuh ludu K'iche' Maya żyjemy obecnie w czwartym świecie, a poprzedni zakończył się, rzecz jasna po upływie 13 baktunów, około 5125 lat temu. Nie jest do końca znana rola liczby 13 w kalendarzu Majów, jednak badacze w większości zgadzają się co do podanej wcześniej daty 11 sierpnia 3114 roku określającej początek świata – czwartego świata Majów. Przy takim założeniu 13 baktunów upłynęłoby 21 grudnia 2012 roku.
Do baktunów i dat nie przykładano większej wagi przez wiele lat, dopiero w 1975 roku Frank Waters napomknął coś o Wielkim Cyklu Majów w jednej ze swoich książek oraz obliczył, błędnie zresztą, datę końca 13-go baktuna na 24 grudnia 2011 roku. Również w 1975 roku nabywcy książki The Invisible Landscape: Mind, Hallucinogens, and the I Ching autorstwa Dennisa i Terence McKennów mogli przeczytać o problemie kalendarza Majów oraz przewidywanym końcu świata, tym razem dobrze jednak obliczono datę na 21 grudnia 2012.
Ciekawiej zrobiło się dopiero w 1987 roku, kiedy to José Argüelles (określający siebie jako „artystę, poetę oraz wizjonerskiego historyka”) w swojej książce Faktor Majów - Ścieżka poza technologię powiązał koniec 13-tego baktuna z niewykrywalną wiązką promieniowania pochodzącą z centrum galaktyki Drogi Mlecznej. Według Argüellesa, Majowie wiedzieli o tym, kiedy nasza planeta wejdzie w tą wiązkę promieniowania oraz kiedy ją opuści, toteż odpowiednio dopasowali swój baktunowy cykl do tego wydarzenia. Promienie owe sterują niewidzialnymi galaktycznymi nićmi życia łączącymi ludzi, naszą planetę, Słońce oraz centrum galaktyki. Argüelles nie wspomniał jednakże na czym oparł swoją teorię, a wzmianek na ten temat nie znaleziono ani w wierzeniach Majów, ani w ich przekazach historycznych. Zapewne źródeł należy szukać w osobistej filozofii Argüellesa, który hołdował „zasadzie rezonansu harmonicznego”, twierdząc zarazem, że „planety są orbitującymi żyroskopami harmonicznymi”, odgrywającymi rolę w koordynowaniu promieniowania stymulującego rozwój wszystkiego zawierającego DNA. Z teorii tej wyciągnął zarazem dosyć odważny wniosek na temat czekającej ludzkość zagłady w 2012 roku.
Jeśli ten fragmenty wydaje Ci się znajomy, to masz rację. W 1987 roku Argüelles wraz z grupką popierającą jego poglądy przewidział, że w dniach 16 i 17 sierpnia tego roku nastąpi Harmoniczna Konwergencja – tysiące ludzi gromadziło się w ściśle określonych miejscach celem utworzenia „zsynchronizowanej i zunifikowanej baterii bio-elektromagnetycznej”. Jedyne znane następstwa tego fenomenu to zgodne z planem nadejście dnia 18 sierpnia zaraz po 17-tym i kilka artykułów w kolorowych czasopismach.

Galaktyczne rebusy.

Przeskoczmy do roku 1995, kiedy to John Major Jenkins złożył kilka podobnych wątków w spójną teorię i opisał ją w Kosmogenezie Majów 2012. Według Jenkinsa przesilenie zimowe i przekroczenie przez Ziemię środka galaktyki Drogi Mlecznej nastąpi w tym samym momencie, 21 grudnia 2012 roku, co miało skłonić Majów do zakończenia kalendarza właśnie w tym dniu. Jednocześnie miałaby to być "ogromna transformacja i szansa dla rozwoju duchowego związana z przejściem z jednego świata do drugiego". Zabrakło niestety opisu korzyści wynikających z tejże transformacji.
W oparciu o astronomię nie da się jednak precyzyjnie określić momentu przejścia przez środek galaktyki z dokładnością do jednego roku, nie mówiąc już nawet o jednym dniu. Sam środek jest pojęciem dosyć syntetycznym i jego położenie jest mocno umowne, związany z kształtem Mlecznej Drogi. Dodatkowo określenie położenia granic naszej galaktyki zależy głównie od miejsca obserwacji i indywidualnie przyjętych założeń. Sam Jenkins stwierdził zresztą, że oszacował granice Drogi Mlecznej dzięki obserwacjom z miejsca położonego na wysokości 3 350 m n.p.m., o wiele wyżej, niż Majowie mieli okazję kiedykolwiek się wgramolić w celu innym niż pogoń za obiadem. Stwierdził też, że Słońce przekracza centrum galaktyki regularnie podczas przesilenia zimowego w latach pomiędzy 1980 oraz 2016, w innym miejscu z kolei rozszerza ten okres do 900 lat i szacuje zgrubnie jego środek na 21 grudnia 2012 roku. Astronomowie jednak nie przykładają szczególnej uwagi do powiązania dat 21 grudnia bieżącego roku oraz końca 13-go baktuna, co jednak umyka uwadze zwolenników teorii Jenkinsa.
A co z kolei sądzili sami Majowie o końcu świata? W dużym skrócie: nic. Nie znaleziono żadnych zapisków, ani innych źródeł, w których jednoznacznie odnosiliby się do końca świata po zakończeniu 13-go baktuna, nie mówiąc już o jakiejś spektakularnej katastrofie. W niektórych tekstach korzystających z Długiej Rachuby możemy znaleźć daty wykraczające o wiele baktunów poza 21 grudnia 2012. Dla przykładu inskrypcja wykonana na polecenie króla Palenque, Pacala, informuje, że 15 października 4772 roku będziemy obchodzić rocznicę objęcia przez niego tronu (niepoprawny optymista z niego, nieprawdaż?).
We wszystkich odkrytych, odszyfrowanych i przetłumaczonych tekstach Majów znaleźć można tylko jedno jedyne odniesienie do 2012 roku – zawiera je tzw. monument 6 z Tortuguero. Tekst jest częściowo zatarty, częściowo zniszczony, jednak z tego, co udało się odczytać, nie mówi jednoznacznie o zaplanowanym na ten rok końcu świata.



Spisek w NASA

Miłośnicy teorii spiskowych widzą przyczynę grudniowej katastrofy w koniunkcji planet. Problem w tym, że na 21 grudnia 2012 roku nie zaplanowanego takiego wydarzenia (nie jest wykluczone jednak, że planety mają na ten temat inne zdanie i specjalnie na potrzeby tego dnia opracują jakiś występ). Katastrofa łączona jest również z przepowiedniami astrologicznymi, opowieściami o przebiegunowaniu naszej planety oraz burzami słonecznymi o niespotykanej dotąd sile. W Internecie można znaleźć różne, nawet najbardziej fantastyczne rozwinięcia poszczególnych zagadnień.
Szczególnie interesującym pokłosiem internetowych dyskusji jest coś, co można nazwać planetą fantomową – mowa o Nibiru. Ziemia ma być kręglem, a Nibiru kulą do kręgli. Rzecz jasna planeta takowa nie istnieje, często natomiast omyłkowo bierze się za nią Eris, planetę karłowatą orbitującą w bezpiecznej odległości od Ziemi, za Plutonem. Pojawiają się jednak głosy na temat spisku w najwyższych kręgach NASA, blokującym dostęp do informacji na temat tej planety, a samą Nibiru dostrzec można już gołym okiem w biały dzień na południowej półkuli, a od końca maja bieżącego roku także już na północnej – ale niestety Nibiru wypięła się na swoich fanów i nie daje się ujrzeć.
W Internecie nie brakuje także opinii głoszących, że Słońce już teraz dryfuje w stronę centrum Drogi Mlecznej nieubłaganie ciągnąc za sobą Ziemię. Efektem tego ma być bliskie już przebiegunowanie naszej planety.

Przeważająca większość opowieści o katastrofie 21 grudnia 2012 roku oparta jest o pobożne życzenia, dziką pseudonaukową paplaninę, totalną ignorancję w kwestiach astronomii oraz fizyki i osiąga poziom paranoi porównywalny z Nocą Żywych Trupów. Może więc w kalendarzu Majów coś jest na rzeczy i koniec świata jest bliski, choć raczej z powodów zupełnie odmiennych?

I na koniec ciekawostka dla miłośników numerologii:

1 baktun = 394 lata, a więc

1 cykl = 13 baktunów = 5122 lata. Suma cyfr tej liczby: 5+1+2+2 = 10, 1+0 =1

2 cykle = 26 baktunów = 10244 lata. Suma cyfr: 1+0+2+4+4 = 11, 1+1 = 2

3 cykle = 39 baktunów = 15366 lat. Suma cyfr: 1+5+3+6+6 = 21, 2+1 = 3

4 cykle = 52 baktuny = 20488 lat. Suma cyfr: 2+0+4+8+8 = 22, 2+2 = 4

No to co sadyści ? Gotowi na rozd*pcenie tej planety ? :) :dead:
Angel • 2012-10-28, 12:20  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (37 piw)
Mam nadzieje, że firmową wigilię zrobią przed 21 co bym jeszcze kopertę zgarnął.

Zagłada nuklearna

Anonim91 • 2012-09-25, 23:39
46
Film przedstawia wojne nuklearną. Jeśli ktoś chciałby obejrzeć cały film to podaje tytuł ,,The Day After American Nuclear"
15
Rzecz o dziele zagłady. Czy to dobrze, czy źle, że nieukończonym oceńcie sami. Tekst pochodzi z www.dzieje.pl

Według Paula Johnsona, brytyjskiego historyka, w latach 1933-1945 istniały 1634 obozy koncentracyjne oraz ich filie i ponad 900 obozów pracy. Sześć z obozów koncentracyjnych zyskało ponure miano obozu zagłady. Były to obozy w Chełmnie i w Auschwitz na polskich terytoriach przyłączonych do Rzeszy, oraz w Treblince, Sobiborze, Majdanku i Bełżcu w Generalnym Gubernatorstwie.

Niektórzy historycy kwestionują jednak ten podział. Wszystkie te obozy były bowiem w istocie obozami zagłady, ponieważ więźniowie umierali tam z powodu wygłodzenia, obciążenia nadmierną pracą, czy też w wyniku egzekucji. Jednak tych sześć obozów zostało założonych lub rozbudowanych przede wszystkim w celu przeprowadzenia masowego mordu na skalę przemysłową.

Obozy koncentracyjne powstały na długo przed wybuchem II wojny światowej. Już w siedem tygodni po objęciu urzędu kanclerza przez Adolfa Hitlera w styczniu 1933 r., szef SS Heinrich Himmler otworzył w Dachau w Bawarii pierwszy obóz koncentracyjny, jako miejsce odosobnienia przeciwników reżimu hitlerowskiego. W październiku 1938 r. istniały już także obozy w Oranienburgu, Sachsenchausen, Buchenwaldzie, Ravensbrueck, Flossenburgu. Łączną liczbę ich więźniów szacuje się na 170 tys.

Wszystkie te obozy zmieniły swe pierwotne przeznaczenie w czasie wojny: zamykano w nich Żydów i członków ruchu oporu z krajów okupowanych, potem stały się źródłem siły niewolniczej dla zakładów zbrojeniowych, miejscem eksperymentów medycznych i masowej eksterminacji.

Pierwszym ukończonym obozem zagłady był obóz w Chełmnie nad Nerem, który rozpoczął działalność 8 grudnia 1941 r. Do zabijania ofiar, którymi byli początkowo żydowscy wieśniacy z kilkunastu okolicznych gmin, wykorzystywano tam spaliny z ciężarówek.

obozy zagłady i obozy koncentracyjne




Martin Gilbert, historyk z Oksfordu, pisze w "Atlasie historii holocaustu": "Najpierw wywieziono Żydów kolejką wąskotorową z Koła do Powiercia, batami zagoniono nad rzekę, zamknięto na noc bez jedzenia i picia w młynie w osadzie Zawadki, a następnie wywieziono ich ciężarówkami do lasów w okolice Chełmna i zagazowano spalinami w czasie drogi. Ciała wrzucono do głębokich dołów, a ciężarówki zawrócono do młyna po następne ofiary".

Akcję uznano za sukces, a potem kontynuowano na znacznie większą skalę. Ocenia się, że w Chełmnie Niemcy zamordowali 160-200 tys. osób. Ofiarami byli przede wszystkim Żydzi z Łodzi i innych gett tworzonych przez włade niemieckie na terenie tzw. Kraju Warty.

Po konferencji w Wannsee 20 stycznia 1942 r., na której potwierdzony został cel, jakim było "ostateczne rozwiązanie problemu żydowskiego" (Endlosung der Judenfrage) oraz koordynacja wysiłków prowadzących do jego osiągnięcia, nastąpiło przyspieszenie działań.

W następnym miesiącu oddano do "użytku" obóz w Bełżcu, w którym zginęło ok. 500 tys. Żydów (znane są jedynie dwa przypadki uratowania się więźniów od śmierci). Obóz w Bełżcu działał do początku 1943 r. i gdy w lipcu następnego roku tereny te zajął oddział AK obwodu tomaszowskiego to rósł już tam młody las.

W marcu 1942 r. rozpoczęła się budowa obozu zagłady w Sobiborze. Równocześnie Auschwitz, Majdanek i Treblinka były przekształcane w obozy masowej śmierci.

W Sobiborze i na Majdanku życie straciło po ok. 250 tys. ludzi, w Treblince - oko. 900 tys.

Na 1,1 mln osób ocenia się liczbę zamordowanych w największym z obozów KL Auschwitz.

Obozy na terenie Niemiec "pracowały" do ostatnich dni Trzeciej Rzeszy.

Po odwiedzeniu pierwszych wyzwolonych obozów w kwietniu 1945 r. amerykański generał Dwight Eisenhower wysłał zdjęcia martwych więźniów do brytyjskiego premiera Winstona Churchilla. Pod koniec kwietnia zbrodnie te były już znane społeczności zachodniej.

Brytyjski korespondent wojenny pisał: "Znaleziono dowody kanibalizmu. Więźniowie całkowicie tracili poczucie własnej godności, zostali sprowadzeni do poziomu dzikich bestii. Ich odzież była w strzępach, w których roiło się od wszy, a zarówno w barakach, jak i na zewnątrz ścielił się niemal nieprzerwanie dywan martwych ciał, ludzkich odchodów, szmat i nieczystości".

Po zdobyciu przez aliantów dowodów ludobójstwa dalsze ewakuacje można było uznać za bezcelowe. Jednak 15 kwietnia 1945 r. z obozów Ravensbrueck i Sachsenhausen popędzono na zachód 17 tys. kobiet i 40 tys. mężczyzn. Wskutek marszu wieleset z nich zmarło z wyczerpania, setki innych zastrzelono. Dzień po tym, gdy 25 kwietnia 1945 r. w Torgau nastąpiło spotkanie wojsk radzieckich i amerykańskich, Niemcy ewakuowali morzem do Lubeki ostatnich Żydów, którzy przeżyli obóz w Stutthofie.

29 kwietnia 1945 r. siły amerykańskie wkroczyły do KL Dachau. W otaczającym obóz rowie i na otwartej przestrzeni między barakami znaleźli setki ciał. Ostatnim obozem koncentracyjnym wyzwolonym przez aliantów było Mauthausen i jego filie w Guskirchen i Ebensee.

Kiedy wojska amerykańskie zbliżały się do Ebensee kazano wszystkim 30 tys. więźniów wejść do tunelu, w którym umieszczono ładunki wybuchowe. Więźniowie jednak odmówili,
a strażnicy SS byli sparaliżowani niezdecydowaniem. W rezultacie więźniowie ocaleli.

Ale w Belsen zabijanie trwało nawet po wyzwoleniu obozu. Brytyjskie czołgi zajęły ten obóz 15 kwietnia 1945 r. Ruszyły jednak do dalszej ofensywy, pozostawiając w obozie oddział SS i zezwalając na sprawowanie przez nich częściowej władzy przez 48 godzin. W tym czasie zastrzelono 72 Żydów za takie wykroczenia, jak kradzież obierzyn z kuchni.

Po wojnie baraki obozu Dachau stały się więzieniem dla nazistowskich przestępców.
260 funkcjonariuszy SS zostało skazanych na śmierć w procesie w mieście Dachau.

Komendant KL Auschwitz Rudolf Hoess został po wojnie wydany Polsce i skazany na śmierć. Wyrok wykonano w kwietniu 1947 r. w pobliżu budynku komendantury byłego obozu.


I mapa terroru:

Pogo typu zagłada ;)

Anonymous • 2012-05-16, 21:43
57
Polecam obejrzenie tego filmika, totalna zagłada. Ponad to jeżeli bardzo się przyjrzymy to zobaczymy gościa świecącego tyłkiem do reszty zebranych. Robi to zaraz przed swoją śmiercią ;) .



:ok***a:

Jeżeli ktoś byłby ciekawy nazwy zespołu, to jest to Arkona z utworem stenka na stenku.
radek225 • 2012-05-18, 10:48  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (35 piw)
irish napisał/a:

pogo jest dla brudasów, meneli i ćwierćinteligentów.
dziękuje, żegnam.



Swoją ćwierćinteligencję i elokwencję to żeś pokazał w tej chwili. Człowiek inteligentny odróżnia się tym od ciebie, że mimo iż nawet jest zamknięty na jeden gatunek muzyki (jak np. ja) szanuje wykonawców innych nurtów muzycznych. Też nie lubię dubstepu, ale nie afiszuję się z tym na prawo i lewo i szanuję tych, którzy tego słuchają. Ile ludzi tyle gustów i człowiek mądry to rozumie w przeciwieństwie do takiego ignoranta jak ty. Poza tym wręcz nie znoszę rapu, ale chylę głowę przed takimi ludźmi jak np. Magik, młody Rychu Peja, czy 2pac, który mówił, że muzyka ma łączyć, a nie dzielić ludzi. Jest ogromna scena hip-hopowa i podziwiam graficiarzy, MC's, czy ludzi, którzy na zadany temat potrafią nakręcić takie flow, że po nim zbieram 2 godziny szczękę z podłogi. Mimo to rapu nie lubię i nie polubię na tyle, by słuchać go na co dzień, ale chylę czoła przed hip-hopowcami. Jesteś j***nym ignorantem, który myśli stereotypami. I uwierz mi, menel nie słucha metalu, bo dla niego to jest przysłowiowe "darcie mordy", a ćwierćinteligenci słuchają zazwyczaj disco-polo albo techno. Metal jest dla ludzi inteligentnych, i chodząc do liceum stereotypowy metal ubrany w glany i ćwieki miał średnio o 0,5-1 ocenę wyżej ze wszystkiego na tle innych osób. Ciebie pewnie przerosłaby interpretacja 3/4 tekstów Iron Maiden, które są nie rzadko 10 minutowymi opowieściami opartymi o I WŚ, mity, czy średniowieczne nurty w literaturze. A co do pogo, to rok temu na Ursynaliach stojąc pod samymi barierkami na KoRnie metale uderzyli w pogo. Byłem wypity, przewróciłem się, myślałem, że zostanę zadeptany przez kilkaset par glanów. Myliłem się, bo wyobraź sobie że przede mną pojawiło się nagle 10 par, które mnie wyciągnęły spod glanów. Na ulicy, gdybyś się przewrócił z pragnienia, nikt nie podałby ci nawet szklanki wody więc powiem krótko - :idzwch*j:

SRAKOSOL

andrzej.andrzej • 2012-02-22, 20:16
121
Reklama znakomitego leku w środku.

SRAKOSOL!

Podwodna lodowa zagłada

Anonymous • 2011-11-24, 16:37
305
A myślałem, że takie rzeczy tylko w filmach...

Samilo • 2011-11-24, 22:34  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (31 piw)
na bank Królowa Śniegu maczała w tym swojego penisa

Finish him!

amrashs • 2010-05-31, 10:35
60
But zagłady!

Tak, tak, Rosja. Przynajmniej kulturalnie ściągnęli go z ulicy
Kamilsien • 2010-05-31, 11:25  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (11 piw)
To,że nie wyrażam aprobaty wobec bezmyślnej przemocy oznacza,że jestem cnotliwą duszyczką toczącą bogobojne życie...Spoko, następnym razem jak ktos wstawi film gdzie komus skaczą po czaszce wezme z Ciebie przykład i posram sie z radości
3
Film który wstrząsnął mną do granic wytrzymałości...
Metody stosowane przez kler były niekiedy gorsze od metod w najgorszych obozach... Polecam wywiad z Siostrą Charllote (dostępny na YT) która opowiadała jak w zamkniętych Klasztorach modliła się nad trupem/ była gwałcona przez pijanych księży i widziała jak małe dzieci były żywcem zakopywane pod ziemię.
W Kanadyjskich rezerwatach to była codzienność... Krzyk płaczącego dziecka wrzucanego do palącego się pieca...
To nie są odizolowane przypadki. Teraz całe błoto wychodzi na wierzch.

UNREPENTANT: KEVIN ANNETT AND CANADA'S GENOCIDE (documentary)
http://video.google.com/videoplay?docid=-6637396204037343133#

zagłada Ziemi

Anonymous • 2009-10-24, 19:36
15


ewolucja Ziemi;p