Pokłóciłem się z jednym gościem przez net. Odgrażał się, że mnie znajdzie po IP i zabije. Mam nadzieję, że nie rzucał słów na wiatr. W końcu pisałem z kompa teściowej.
Baca trzyma swoją teściową nad przepaścią i mówi: -Mój dziadek swoją teściową w Dunajcu utopił, mój ojciec swoją teściową ciupagą zaciupał, a ja cię puszczę wolno. Leć!
Żona zapytała mnie co chcę na święta. - Może lodzika. - No cóż. Zobaczymy co na to Mikołaj. Jakbym chciał, żeby do mojego przyrodzenia zbliżał się tłuścioch z brodą, to spytałbym jej matkę.
Rozmawia teściowa z zięciem: - Synu, nie wiem jak ty to zrobisz, nie wiem z kim pogadasz, ale chciałabym żebyś mnie pochował na Wawelu. Zięć odpowiedział: - Pewnie mamo, da się zrobić. Nazajutrz spotyka się z teściową. - Mamo, nie wiem jak ty to zrobisz, nie wiem z kim pogadasz, ale masz być gotowa na czwartek.
Grudzień. Zawieje, zamiecie, marznący deszcz ze śniegiem, wiatr duje, jakby się kto powiesił. Znajdujemy się, drodzy czytelnicy, w domku na przedmieściach. Nagle - pukanie do drzwi. Właściciel otwiera, patrzy, a tam teściowa stoi: - Mamusiu, co też mamusia w taką pogodę na ulicy robi? Niech mamusia natychmiast wraca do domu!