18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#rostowski

Dwa razy obiecać to jak raz dotrzymać

Blood14 • 2015-01-17, 02:38
2
„Obietnice polityczne wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą”, „Dwa razy obiecać to jak raz dotrzymać” – takie słowa wypowiadali Radosław Sikorski i Jacek Rostowski. Informacje pochodzą z nagrań z „taśm prawdy”.

Pełne cztery nagrania są dostępne na jednym z amerykańskich serwerów, które jedynie w części opublikował w czerwcu tygodnik „Wprost”. Nagrania, o których mowa zawierają rozmowy Radosława Sikorskiego z Jackiem Rostowskim, Stanisławem Gawłowskim (wiceministrem skarbu) z Piotrem Wawrzynowiczem (biznesmenem i byłym działaczem PO) oraz dwie konwersacje Jacka Krawca, prezesa PKN Orlen, z Pawłem Grasiem oraz Włodzimierzem Karpińskim, ministrem skarbu.

Drwiny z wyborców, których dopuścili się Rostowski i Sikorski oburzyły opinię publiczną. Takie zwroty jak „Dwa razy obiecać to jak raz dotrzymać” czy „Obietnice polityczne wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą” wywoływały salwy śmiechu u polityków.

Podczas ekskluzywnej kolacji za pieniądze podatników, Rostowski zastanawia się jakie drogie potrawy wybrać.

„Możesz zaszaleć!” – zachęca Sikorski.

„Ja zaszaleję, jeśli pozwolisz!” – odpowiada były minister.

źródło: niezależna.pl

UK: Minister ds. imigracji podał się do dymisji

Anonymous • 2014-06-25, 13:47
0
W kontekście ostatnich wydarzeń zwanych "aferą podsłuchową" wrzucam tekst o "wpadce" ministra ds. imigracji w UK. Tu widać odmienność kultury politycznej i to, że niektórzy politycy są wstanie postąpić honorowo i powiedzieć "zawiodłem wyborców".
Rzecz miała miejsce już jakiś czas temu. Ale wrzucam tak dla porównania.


Mark Harper, minister ds. imigracji, jedna z „najjaśniejszych gwiazd koalicji”, typowany na następcę Camerona w Partii Konserwatywnej zrezygnował ze stanowiska, po tym jak wyszło na jaw, że przez siedem lat zatrudniał u siebie w charakterze sprzątaczki nielegalną imigrantkę.

W rezygnacji złożonej na ręce premiera Davida Camerona, Harper napisał m.in., że „powinien był dokładnie sprawdzić dokumenty sprzątaczki.”, Eks- minister twierdzi bowiem, że obejrzał dokumenty kobiety, kiedy ją przyjmował i wówczas – działo się to siedem lat temu -wyglądało na to, że są w porządku. Kiedy w 2010 roku trafił do Urzędu Rady Ministrów Camerona, uznał, że nie ma potrzeby weryfikować prawa sprzątaczki do stałego pobytu, ponieważ sądził, że wystarczyło sprawdzenie z 2007 roku. Podobnie zachował się we wrześniu 2012 roku, kiedy awansował na ministra ds. imigracji – również uznał, że dalsze sprawdzanie nie było konieczne. Pod koniec ubiegło roku, kiedy weszła w życie ustawa zobowiązująca pracodawców do rygorystycznego sprawdzania, czy pracownicy mają prawo do zatrudnienia, Harper stwierdził, że należałoby sprawdzić czy wszystkie dokumenty sprzątaczki są porządku.

Okazało się, że papiery zginęły, ale kobieta miała kopie, więc Harper przekazał je do Home Office. Na ich podstawie stwierdzono, że sprzątaczka nie miała pozwolenia na pracę, więc pracowała nielegalnie. UK Border Agency wszczęła śledztwo. Prowadzący dochodzenie nie ujawniają, na razie, czy dokumenty były sfałszowane, czy też minister świadomie zatrudnił osobę bez uprawnień.

Jak informuje „Independent”- premier Cameron z żalem przyjął dymisję „jednego z najlepszych ministrów” i pochwalił za „honorowe zachowanie” - Harper nie musiał składać dymisji, do czasu zakończenia śledztwa.

http://thepolishreview.co.uk/index.php/home/kategoria-2/866-uk-minister-ds-imigracji-podal-sie-do-dymisji-zatrudnial-nielegalna-imigrantke.html

Kawał a'la Rostowski

daniel002d • 2014-06-23, 10:24
125
Rostowski: (...) przychodzi do burdelu facet i prosi o najchudszą z dziewczyn. Jedną z najchudszych, wysoką. Gdy dziewczyna się pojawia, klient mówi: proszę jej włożyć obrożę.

Sikorski: Obrożę?

Rostowski: Obrożę.
Reks! [woła psa] A ta cała zdenerwowana. Burdelmama zdenerwowana. Reks, widzisz? Jak nie będziesz jadł, będziesz tak wyglądać.
blizniak • 2014-06-24, 09:02  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (38 piw)
Do burdelu wchodzi starszy pan i prosi o panienkę. Laska robi mu loda, ciągnie i ciągnie, a dziadkowi nie staje. Po jakimś czasie ona już zmęczona mówi
-ale on nie chce stanąć
-on nie ma stać, on ma być czysty!

Rostowski zamieszka w Bydgoszczu

Anonymous • 2014-03-20, 17:52
7
Akcja od 30 sekundy.



Z mieszkańcami Bydgoszczu łączymy się w bulu i nadziei. :mrgreen:
0


Zadłużeniowy obłęd trwa: od początku stycznia rząd powiększył dług naszego kraju o kolejne 26 mld zł!


"Państwo, które żyje na kredyt nie będzie dla obywateli godne zaufania (...) Dług publiczny nie może narastać w takim tempie, jak do tej pory" - mówił podczas swojego expose z 2007 r. Donald Tusk. Warto zauważyć, że na koniec 2007 roku zadłużenie Polski wynosiło 527,6 mld zł. W ciągu 6 kolejnych lat urosło ono o 78 proc., do astronomicznej kwoty 940,1 mld zł. Ale to nie koniec zadłużeniowego obłędu rządu. Od początku tego roku dług naszego kraju został powiększony o kolejne 26 mld zł!

8 stycznia Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje skarbowe za kwotę 2,0 mld euro (równowartość 8,3 mld zł). Nabywcami długu była w większości zagranica. Przeważająca część nowych wierzycieli swoje siedziby miała w Niemczech, Wlk. Brytanii czy w krajach Beneluksu. Nabywcy długu z Polski stanowili jedynie 9 proc. kupujących. Dzień później - 9 stycznia - Ministerstwo Finansów sprzedało kolejne obligacje. Tym razem o łącznej wartości 6,0 mld zł. Ale to nie koniec - 23 stycznia rząd powiększył dług Polski sprzedając obligacje skarbowe o wartości 12,1 mld zł! Łącznie daje nam to kwotę 26,4 mld zł. Jeśli uwzględnić do tego jeszcze planowane uruchomienie nowych kredytów z "międzynarodowych instytucji finansowych" w kwocie 0,5-0,6 mld euro (zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Finansów), to okazuje się, że nigdy w historii tempo zadłużania Polski nie było tak wysokie jak w styczniu 2014 roku.

Czytaj więcej - kliknij tutaj
0


Według nieoficjalnych informacji twarzami PO w wyborach do Europarlamentu będą skompromitowani w Polsce: Jan Vincent Rostowski, Michał Boni, Joanna Mucha oraz Barbara Kurdycka. Czy z takimi "liderami" partia Tuska będzie miała poważne problemy z uzyskaniem pozytywnego rezultatu? - "Niepomni na niszczenie kraju Polacy zapewne na nich zagłosują" - stwierdza dr Jerzy Targalski z Uniwersytetu Warszawskiego.

Im bardziej krytykowany minister, tym większe ma szanse na kandydowanie z okręgu, z którego łatwiej się dostać do europarlamentu – zauważa dr hab. Rafał Chwedoruk. Politolog tłumaczy, że mamy do czynienia z ostentacyjną demonstracją lojalności ze strony premiera. – Donald Tusk ratuje w ten sposób kariery osób, pokazując zarazem, że ci, którzy będą mu wierni, nawet jeśli będą mieli przejściowe kłopoty, nie zostaną zostawieni sami sobie – dodaje. Przypomnijmy, że pensja eurodeputowanego to ponad 35 tys. zł.

– Przyszedł czas, w którym odbierają oni od Tuska nagrody za lojalność. Najgorsze, że niepomni na niszczenie kraju Polacy zapewne na nich zagłosują – dodaje politolog dr Jerzy Targalski ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Tusk karze, Tusk nagradza

Z Chwedorukiem zgadza się także informator „Gazety Polskiej”, od lat związany z Parlamentem Europejskim. – Dla premiera układanie list to czas płacenia rachunków. Dlatego lojalna Joanna Mucha dostanie pierwsze miejsce w Lublinie, a Barbara Kudrycka jedynkę w okręgu warmińsko-mazurskim. Z tego okręgu chciał także kandydować obecny europoseł Krzysztof Lisek, który przyjaźni się z Donkiem, ale Tusk chyba go poświęci – tłumaczy rozmówca „Gazety Polskiej”.

Bezproblemowy okręg dostanie także były minister finansów – Jacek Rostowski będzie jedynką z Poznania; miejsce zdobędzie kosztem obecnego europosła Filipa Kaczmarka. – Kaczmarek podpadł premierowi podczas wyborów regionalnych. Wtedy Tusk dzwonił do niego i kazał mu poprzeć Waldy Dzikowskiego. Filip lojalnie wytrwał przy swoim przyjacielu Rafale Grupińskim. Rafał pozostał szefem regionu, a Kaczmarek ma przej…e – dość prosto tłumaczy realia polityczne inny informator „Gazety Polskiej”.

Nie do końca wiadomo, z którego okręgu wystartuje Michał Boni. – Początkowo mówiło się o Wrocławiu. Boni przyjaźni się bardzo z prezydentem tego miasta Rafałem Dutkiewiczem. Teraz pojawiła się koncepcja, żeby Boniego dać do Warszawy, bo jedynkę z Wrocławia ma mieć Grzegorz Schetyna – zdradza źródło „Gazety Polskiej”.

Tusk ułaskawia?

Wszyscy rozmówcy „Gazety Polskiej” są zgodni, że chociaż Schetyna jeszcze przed wyborami do zarządu zaznaczał, że nie będzie startował w wyborach do PE, to obecnie niczego bardziej nie pragnie. – Dla niego to być albo nie być w polityce. Jeśli teraz nie dostanie się do PE, to będzie musiał skomleć o dobre miejsce na liście w wyborach parlamentarnych – tłumaczy jeden z informatorów.

Inny dodaje, że jest prawie pewne, iż Tusk pozwoli Schetynie uciec do Europy. – Wcześniej jednak pozbędzie się Rafała Grupińskiego, ostatniego z lojalnych żołnierzy Schetyny na ważnym stanowisku. Także to, że zachował pozycję szefa regionu, czyni go niebezpiecznym – mówi.

Start Schetyny jest o tyle prawdopodobny, że wytworzyłby on pewną równowagę – z informacji „Gazety Polskiej” wynika, że Jacek Protasiewicz, człowiek, który bezpośrednio pogrążył Schetynę, dostał od Tuska wyraźne polecenie powrotu do polityki krajowej. Pytanie tylko, jakie stanowisko zajmie. Protasiewicz chciałby być szefem Kancelarii Premiera, ale Tusk nie jest na razie przychylny temu pomysłowi.

Dlaczego Schetynie tak zależy na dostaniu się do europarlamentu? – Myślę, że chodzi o immunitet – mówi przewodniczący klubu parlamentarnego PiS, poseł Mariusz Błaszczak. – Infoafera była aferą rządu Donalda Tuska, ale dotyczyła przede wszystkim ministerstwa, którym kiedyś zarządzał Schetyna – dodaje.

Z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki opowiada, że kiedy spotkał Schetynę w sejmie, polityk PO był zadowolony i rozluźniony, jakby dostał list żelazny. – Być może chodzi właśnie o obietnicę startu do PE. To może oznaczać, że Donald Tusk chce zakopać topór wojenny. W każdym razie dla Schetyny PE będzie doskonałą przechowalnią i dobrą trampoliną do późniejszego powrotu do polityki krajowej – komentuje parlamentarzysta.

Źródło
0


Styczeń miesiącem szybkiego zadłużania Polski!


Wygląda na to, że Ministerstwo Finansów pod wodzą Mateusza Szczurka kontynuuje dzieło maksymalnego zadłużania Polski, którego początek dał Jan Vincent Rostowski. Dług znowu rośnie w zawrotnym tempie.

8 stycznia Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje skarbowe za kwotę 2,0 mld euro (równowartość 8,3 mld zł). Nabywcami długu była w większości zagranica. Przeważająca część nowych wierzycieli swoje siedziby miała w Niemczech, Wlk. Brytanii czy w krajach Beneluksu. Nabywcy długu z Polski stanowili jedynie 9 proc. kupujących. Dzień później - 9 stycznia - Ministerstwo Finansów sprzedało kolejne obligacje. Tym razem o łącznej wartości 6,0 mld zł. Ale to nie koniec nowych długów - na 23 stycznia planowane są kolejne aukcje sprzedaży obligacji skarbowych. Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Finansów dług Polski ma się wówczas powiększyć od 5 do nawet 10 mld zł. Oprócz tego planowane jest także uruchomienie nowych kredytów z "międzynarodowych instytucji finansowych" w kwocie 0,5-0,6 mld euro. Z prostych szacunków wynika więc, że w pierwszym miesiącu 2014 roku zadłużenie naszego kraju może się powiększyć nawet o 27 mld zł!

Nowy minister finansów miał zwiastować zmiany i odejście od polityki swojego poprzednika. Niestety po pierwszych kilkunastu tygodniach jego urzędowania możemy powiedzieć, że dalej brnie ścieżką wytyczoną przez "Sztukmistrza z Londynu".

Źródło

Rozdano - Gospodarcze Maliny...

Mr.Drwalu • 2014-01-11, 12:50
0


Rozdano "Gospodarcze Maliny". Polskiej gospodarce w 2013 roku najmocniej szkodził... Jan Vincent Rostowski


Jan Vincent Rostowski, już po raz trzeci z rzędu, otrzymał "Gospodarczą Malinę" - antynagrodę dla największego szkodnika polskiej gospodarki.

- To mało nobilitujący plebiscyt i otrzymanie takiej nagrody nikogo nie cieszy – mówił Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP na piątkowej uroczystości ogłoszenia zwycięzców „Gospodarczych Malin 2013" w redakcji Rz, która jest współorganizatorem konkursu. – Ale organizujemy go nie dlatego by wytykać niefortunne wpadki i potknięcia, bo te się zdarzają wszystkim. Zdecydowaliśmy na organizację konkursu, by wskazywać rzeczy zasługujące na potępienie, pokazać głupotę , brak zrumienia i odpowiedzialności, partactwo, odporność na racjonalne argumenty i brak szacunku do otoczenia – wymieniał Malinowski.

W kategorii instytucje zwyciężyło Ministerstwo Finansów - za podejście do podatnika i przedsiębiorcy oraz zgłoszenie ponad 100 propozycji zmiany Ordynacji podatkowej, które zostały zakwestionowane przez Rządowe Centrum Legislacji. Zwycięzca zdobył 56 proc. głosów, wyprzedzając nominowane w tej kategorii Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (za brak odpowiedniego nadzoru nad urzędnikami, co doprowadziło do jednej z największych w historii Polski afer korupcyjnych) oraz organizację związkowe – Solidarność, Forum Związków Zawodowych, OPZZ (za zerwanie prac Komisji Trójstronnej).

W kategorii polityk/urzędnik statuetkę otrzymał Jan-Vincent Rostowski, b. wicepremier i minister finansów i - za całokształt działalności, za niezrozumienie mechanizmów gospodarczych i traktowanie przedsiębiorców jak przestępców. Zdobył 62 proc. głosów, to już jego trzecia Malina, w czteroletniej historii konkursu. Po jego odejściu z Ministerstwa cała przedsiębiorczość w Polsce – jak zauważył Malinowski – odetchnęła z ulgą.

Nominowani w tej kategorii byli także b. prezesa Urzędu Zamówień Publicznych Jacek Sadowego (za za odporność na racjonalne argumenty przedsiębiorców zmierzające do ucywilizowania Prawa zamówień publicznych) oraz b. wiceministra środowiska i b. Główny Geolog Kraju Piotr Woźniak (za zbyt wolne prace nad wydobyciem gazu łupkowego oraz za arogancję w kontaktach z inwestorami, irytującą manierę pouczania swoich rozmówców i niechęć do słuchania argumentów sprzecznych z własną wizją).

W kategorii przedsiębiorca/firma zwycięzcą okazała się firma Erbud, która otrzymała 47 proc. głosów. To „wyróżnienie" za zbudowanie pasa startowego w Modlinie, który na wiele miesięcy skutecznie unieruchomił całe lotnisko. Erbud konkurował z firmą LPP (nominowaną za psucie wizerunku polskich firm za granicą poprzez długotrwałe wstrzymywanie się z podpisaniem porozumienia, dotyczącego poprawy bezpieczeństwa w fabrykach w Bangladeszu, w których zleca szycie swojej odzieży) oraz cementowniami - Grupa Ożarów, Cemex Polska, Dyckerhoff Polska, Cementownie Warta i Odra (za utworzenie cementowego kartelu).

Żaden ze zwycięzców nie odebrał osobiście Gospodarczych Malin 2013. Statuetka i dyplom zostaną do nich wysłane korespondencyjnie.

Wyboru zwycięzców Gospodarczych Malin dokonali w głosowaniu internetowym przedsiębiorcy należący do Pracodawców RP, czytelnicy „Rzeczpospolitej" oraz internauci z portalu www.rp.pl.

Źródło