18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#mariusz max kolonko

Świat w obliczu konfliktu chińsko-japońskiego

contowsky • 2013-12-04, 12:14
157
Czyli wiadomo kto mówi wiadomo jak

Zarammoth • 2013-12-04, 12:32  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (58 piw)
To Golonka dalej nagrywa te smuty? Słyszałem, że mu widzów ubyło, bo kasuje komentarze krytykujące/polemizujące. Taka amerykańska wolność słowa?

Max mówi jak jest

contowsky • 2013-10-16, 17:47
153
Najnowszy Max i nowy sposób walki z terroryzmem

337
Tym razem na wesoło Mariusz Max Kolonko z dobrą radą dla panów z TVP... :D (w 1:08 chyba najlepszy motyw :D ale koniecznie oglądajcie całość)

Jak było to nie znalazłem, bo było a ja nie znalazłem
S.vonKreff • 2013-10-11, 16:25  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (108 piw)
Czy tylko mnie to nie śmieszy?

Kto jest naprawdę fajny?

grzess777a • 2013-08-31, 00:49
5


Zabierz babci dowód. Bądź cool. Bądź jazzy. Historia? Liczy się tu i teraz. Wiara? Fascynuje mnie arabistyka i świat islamu, chciałabym kiedyś pojechać do Iranu, chodzić w burce po bezludnych pustyniach. Idealne miejsce do życia? Holandia, wolne konopie, seks na każdym rogu. W parkach, na ulicach, niezależnie od płci.

Fajni? No, fajny jest Wojewódzki, Kuźniar też jest całkiem fajny, fajna jest Kora, Hołdys jest naprawdę fajny, nazwał Kaczyńskiego ch*jem. Ciuchy? Te z Che Guevarą są zajebiste. Albo z Leninem, to takie szalone, takie… nowe. Muzyka? Wyzwolona. Film? Postępowy. W kulturze? Szokować, wywoływać niesmak u ciemnogrodu, burzyć konwenanse. Polityka? No to chyba jasne, na tych przeklętych prawicowych faszystów głosować zwyczajnie OBCIACH.

Dwa, trzy, może pięć lat temu, ten strumień przemyśleń mógłby być uznany za głos pokolenia. Pojęcia „obciachu” i „fajności” wydają się dziś drewniane i sztywne, ale nie tylko to sprawia, że ten monolog brzmi beznadziejnie. Nie, moda, to co jest na fali i na topie, zmienia się nie tylko w kwestii aktualnie używanych powiedzonek i słówek. To nie tylko zmiana z „zajefajnego” na „kozacki”, czy „obciachowego” na „przypałowy”. To zmiana w myśleniu, która dotyczy większych połaci rzeczywistości, niż moglibyśmy się spodziewać…

Punkt po punkcie, kto tak naprawdę jest dzisiaj „fajny”? Kogo i co warto dziś śledzić, kto i dlaczego dzisiaj jest wzorem?

Przewrót w dziennikarstwie widać gołym okiem, nie trzeba analiz. Wystarczy krótka przebieżka po sieci, by wynaleźć tysiące wpisów wyśmiewających dyżurne autorytety medialne zamknięte w swoich ciasnych klatkach gdzieś na Wiejskiej, Wiertniczej, Woronicza i Czerskiej, w których deliberują o polityce i tym jak żyć, wszystko z pozycji wyroczni i guru.

Coraz częściej słychać pytania – co Wojewódzki w swoim czerwonym Ferrari ma do zaoferowania mnie i moim rówieśnikom, jeżdżącym czerwono-żółtym Ikarusem linii 99A między łódzkimi Bałutami i Polesiem? Co ciekawego do powiedzenia mają autorytety, które całe wakacje spędzają na podróżach między Cyprem i Hiszpanią ludziom, którzy przez jedenaście i pół miesiąca tyrają ponad siły, by uciułać na tydzień biesiady w Ustce, przy budce z goframi? Czym mogą zaskoczyć prasowi publicyści w piątkowych gazetach, w czasach w których dzień wcześniej Wykop, Twitter i Facebook przetrawił i wydalił każdą z afer?

Jednych to zasmuci, innych ucieszy, ale na top wjeżdża młoda krew. Dzisiaj najpopularniejszym dziennikarzem, którego wszyscy stawiają za wzór stał się Mariusz Max Kolonko. Facet, który z wysokości nowojorskich wieżowców widzi łódzką, wrocławską i gdańską ulicę zdecydowanie lepiej, niż stojący w tych samych korkach co my dziennikarze z rodu Kuźniara i Olejnik. Inny przykład: wystarczyło, żeby Krzysiek Stanowski na moment opuścił swoje futbolowe poletko, by krótkim wyznaniem: „jestem idiotą” podbić czołówki wszystkich portali, z prawej do lewej.

Gdzie są wielcy dziennikarze, którzy jeszcze parę lat temu byli fajni? Których słuchaliśmy, czerpiąc z ich słów tajemną wiedzę o życiu, o tym jak mamy myśleć? Gdzie się podziała ich błyskotliwość i ostrość umysłu, skoro po kątach rozstawia ich dowolny dziennikarz sportowy, który po prostu jest o tę decydującą odrobinę bliżej ludzi od nich?

Mija czas starych autorytetów, przychodzi czas nowych, młodych wilków, którzy bezlitośnie rozprawiają się ze zmęczonymi emerytami. Za zmianą w dziennikarstwie, gdzie stare pokolenie gadających głów z telewizji odpada w wyścigu z młodymi, którzy są aktywni na wszystkich możliwych kanałach społecznościowych idzie zmiana w polityce. Krzysztof Bosak, kojarzony z Młodzieżą Wszechpolską, parę lat temu byłby wyśmiewany i wyszydzany jako ulizany pupilek neofaszystów, który uśmiechem i elokwentną gadka chce zamaskować prawdziwe zamiary swoich skin’headowych kolegów. Dziś wspomniany Mariusz Max Kolonko nazywa go Keanu Reevesem – filmowym niepokonanym Neo z „Matrixa”, a odbiorcy jego treści, czytelnicy, widzowie, ludzie, którzy kliknęli „lubię to” obok jego nazwiska na Facebooku zgadzają się z pozytywną oceną. Już nie interesuje ich, czy jakiś pajac z organizacji, z którą jest kojarzony Bosak kiedyś wrzeszczał „heil Hitler”. Interesuje ich to, co mówi teraz, to co pisze, to w jaki sposób komentuje. To, w jaki spokojny, godny podziwu sposób dyskutuje ze starym pokoleniem. Jak Olejnik dostaje przez niego białej gorączki, jak Czarzasty, ten stary wyga z branży, gubi się, jak stary telefon na korbkę z nową aplikacją wypuszczoną przez Skype’a. To Bosak jest dzisiaj fajny. To on „masakruje” swoich dyskutantów, to jego linkują sobie na Facebooku znajomi, to on ma na młodszych realny wpływ. Dziś jeśli książkę/płytę/film poleci Monika Olejnik, nikt po nią nie sięgnie, a opinia przejdzie bez żadnego echa. Ale jeśli zrobi to Mariusz Max Kolonko, setki dzieciaków pofrunie jak na skrzydłach do księgarni i bibliotek.

Polityka? Obciachem nie jest już Kaczyński. Dziś Internet śmieje się z Tuska, z Rostowskiego, który stawia fotoradary w drodze z przedpokoju do kuchni, z Palikota, który wieszczy 26% poparcie, po czym dostaje nieco ponad 4%. Jasne, Kaczyński nie stał się nagle mężem opatrznościowym, ale za to się… opatrzył. Już nie śmieszy. Macierewicz nadal jest dla wielu pajacem, ale ile można się pokładać do dowcipów o paranoi spiskowej. Tym bardziej, gdy coraz więcej osób ma wątpliwości i zastrzeżenia co do oficjalnej wersji zdarzeń w przypadku wielu zagadkowych wydarzeń w kraju i na świecie. Kto staje się idolem? Jakim idolem? Nie ma już idola. Ludzie przestali wierzyć w ludzi, zaczęli wierzyć w idee. Są w stanie poprzeć ludzi, którzy uchodzili i czasem nadal uchodzą za „obciachowych”, o ile aktualnie mają z nimi zbieżne poglądy.

Furorę robi Cejrowski. Idolem bywa Korwin, żartobliwie chrzczony mianem „Korwina Krula”. Sporo osób ceni Wiplera, który – choć przecież do niedawna z PiS-u – tak fajnie opowiadał o tym, jak podczas rekrutacji do biura poselskiego jako jednego z kryteriów użył klucza rodem z gry Baldur’s Gate. Który w wywiadach nie mówi wyłącznie o Smoleńsku i polityce historycznej, ale również o Mass Effect i ciągle czekającym na lepsze, wolniejsze czasy, Diablo III, zainstalowanym na jego laptopie.

Zresztą polityka historyczna, czy ogółem historia też nie jest już tematem tabu. Nie lecimy do Europy na złamanie karku, coraz więcej osób dostrzega walory w naszej własnej historii, w naszej tożsamości. Powstaje komiks o Żołnierzach Wyklętych, którego główny bohater to Jan Hardy.

Ogromną widownię na youtubie zbiera autor Polimatów, krótkich filmików, z których możemy się dowiedzieć o Polsce więcej, niż z lekcji historii. Moda na koszulki z Białym Orłem i patriotycznymi hasłami rozszerza się ze stadionów na studentów, ze studentów na licealistów, z ojców na córki i tak dalej, jak jakaś średniowieczna zaraza. „Ciuchy patriotyczne” to już nie bojówki i brązowa, kojarząca się z Hitlerem, koszula z czarnym krawatem, ale pomysłowe, designerskie koszulki marki „Red is bad” oraz innych z tego sektora.

Orzeł, którego należy się wstydzić to nie ten z naszego herbu, który dumnie spogląda z coraz lepszych jakościowo t-shirtów, ale ten sztucznie pompowany przez „stare” media i prezydenta, podczas akcji „Orzeł może”. Ten potworek z czekolady, przy okazji którego zrzucano z samolotów różowe ulotki. Ten, który przytaszczono na marsz w asyście różowych balonów, choć bez ani jednej biało-czerwonej flagi.

To pokazuje, jak zmienia się retoryka. „Bycie fajnym” na pokaz to strzał w stopę porównywalny z przesadnym patosem, jaki jeszcze kilka lat temu charakteryzował prawicę i – szerzej – wszystkich patriotów. Ta sztuka pisania wiecznego bólu i męki, pełna wzniosłych zdań, pełna epitetów, porównań homeryckich i pięknych metafor o Orle, wyrywającym murom zęby krat.

To odrzucało młodych.

Wtedy fajniejsze były baloniki i sponsorowana przez „Trójkę” herbata z cukrem. Teraz jednak na prawej stronie wyrastają jak grzyby po deszczu takie grupy jak „Hipster Prawica” czyli grupa dziennikarzy starających się pogodzić konserwatywne poglądy z bardzo nowoczesnym stylem działania, jak Pitu-pitu, czyli facebookowy profil idący własną, mocno niezależną ścieżką, daleką od różowych balonów, ale i nie tak patetyczną, jak publicystyka umęczonych pisarzy. Wyrastają miejsca, w których młodzi mogą swobodnie mówić, że pedalstwo ich obrzydza, bez momentalnego wikłania się w przydługawe elaboraty o tym, jak Polska była doświadczana przez wieki swojej historii. W których mogą powiedzieć, że wkurza ich nachalna polityczna poprawność, bez wpadania w faszyzmy, nazizmy i inne tego typu przyjemności do niedawna nieodłącznie związane z młodzieżówkami narodowców.

Nawet artystyczni idole się zmieniają! Lepsze wrażenie niż Kora robi Paweł Kukiz, firmujący swoim nazwiskiem akcję „zmieleni.pl” i pisujący felietony do kojarzonego z prawicą czasopisma „Do Rzeczy”. Wywiad o tym, jak Kazik zniechęcił się do PO i powrócił do wiary w Boga trafia na okładkę innego prawicowego tygodnika, „Sieci”.

O wierze w Boga rapuje Medium, syn innego muzyka, Adama Ostrowskiego, dostaje imiona Jan Paweł, na cześć polskiego papieża. Donatan wypuszcza płytę „Równonoc”, na której odwołuje się do jeszcze głębszych korzeni, nie do chrześcijaństwa, ale do kultury Słowian, do ich wierzeń, tradycji i obyczajów. Płytę zapowiada singiel „Z dziada-pradziada”, tytuł mówi sam za siebie. Sportowcy? Co i rusz pojawiają się tacy jak Adamek, czy Radwańska, albo nawet Artur Szpilka, którzy nie mają problemu z otwartymi deklaracjami dotyczącymi wiary, patriotyzmu czy nawet poglądów politycznych. I wciąż są „fajni”.

Może to mylne wrażenie, ale mamy chyba obrót o 180 stopni na karuzeli pojęć. Dziennikarstwo, polityka, sport, muzyka, media, Facebook, Twitter, Wykop… Wszystko zakręciło się i zawirowało jak w porządnym serialu zza oceanu. Nie ma pewności co jest fajne i modne, ale chyba bezpieczniej przy piwie z nieznajomymi zacytować Kolonkę w koszulce z napisem „red is bad”, niż zachwycać się biografią Wojciecha Jaruzelskiego w koszulce z Che Guevarą.

aut. niejaki Gofrey. Ciekawy artykuł skopiowany z wyszlo.pl

Mariusz Max Kolonko: On-linery

Anonymous • 2013-06-07, 13:56
241
Zestawienie najlepszych tekstów Pana Mariusza. :)



Nie myśl za dużo


Hey... relax


To są ręce, które opadają


Bruner nie ze mną te numery


Przypadek?



5 Sekund

chybeck • 2013-06-07, 14:19  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (18 piw)
Jak dla mnie ten "Przypadek?" jest lepszy:

Max Kolonko -- Kto ma pieniądze Kaddafiego?

katalogfirm • 2013-06-05, 12:08
244


Max dla superstacji

Przyznać się! Kto ma te pieniądze?
master0romus • 2013-06-05, 12:23  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (32 piw)
Nie oni jedni szukają swojego hajsu :

7
Jak wiadomo, w dobie informacji istotniejsze nawet od czołgów i bomb atomowych jest tak zwane soft power - umiejętna propaganda schowana pod kostiumem niezależnej informacji, czy, co gorsza, wypowiedzi eksperckiej. Firm Mariusza o Londynie obejrzało ponad milion widzów, nie dziwota, że pewne ośrodki wpływu zabrały głos w tej sprawie:

"Może dojść do otwartej wojny religijnej na ulicach Europy" – wieszczy w swoim programie "Mówię jak jest" Mariusz Max Kolonko. Zgadza się pan?

Bogusław R. Zagórski: To apokaliptyczna przepowiednia. A na czym ją opiera?

Cytuje analizę, z której wynika, że kiedy muzułmanie stanowią 30-40 proc. społeczeństwa to "rozpoczynają otwarty dżihad w celu zaprowadzenia kalifatu".

To nie są żadne profesjonalne analizy, tylko eseje propagandowo-polityczne pisane przez organizacje propagujące islamofobię. W moim przekonaniu tego typu tezy nakręcają podobną atmosferę, jak w przypadku antysemityzmu. Tyle tylko, że tym razem chodzi o islam. Zamiast rozładowywać realne problemy i konflikty, próbuje się je nagłaśniać i pogłębiać. A przecież nie ma żadnych poważnych badań, które dowodziłyby twierdzenia o zagrażającej Europie wojnie religijnej.

A ataki w Wielkiej Brytanii i Francji oraz zamieszki w Szwecji nie są dowodem na to, że takie zagrożenie jednak istnieje?

Jedyne zagrożenie, jakie widzę, to islamofobiczne. Ono powoduje wzrastające napięcie w wymienionych krajach, a do tego dodać trzeba fakt, że rządy krajów europejskich przykładają ciągle zbyt małą wagę do rozwiązania rzeczywistych problemów ekonomicznych i socjalnych wewnątrz społeczności muzułmańskich oraz na styku społeczności niemuzułmańskich i muzułmańskich. Wciąż mamy do czynienia z postkolonialnym sposobem patrzenia na przybyszów ze świata islamu do Europy, wręcz z pretensją, dlaczego "oni" sobie nie pójdą, skoro już nie są potrzebni. Na tej fali, w atmosferze pogardy i dyskryminacji, wynikających zresztą z quasi powszechnej nieznajomości cywilizacji muzułmańskiej (również wśród większości samych muzułmanów) wyłaniają się takie zakompleksione szumowiny, szaleńcy w rodzaju ludzi, którzy zamordowali żołnierza w Londynie.

Podobni ignorancji i zbrodniarze są zresztą po obu stronach. Zobaczmy: Breivik zamordował kilkadziesiąt osób, a tutaj mamy dwie ofiary. Oczywiście nie ma sensu obliczać takich proporcji, ale chcę tylko podkreślić, że obie strony, o ile są tylko dwie..., mają poważny problem z radykalizmem.

Mamy w Europie kryzys demograficzny, tymczasem wskaźnik urodzin w muzułmańskich rodzinach jest bardzo wysoki. Max Kolonko twierdzi, że do 2027 roku Francja stanie się republiką islamską. To realne?

Typowo prawicowy punkt widzenia, epatujący kolejnym zagrożeniem. A jakie rozwiązanie? Proszę zwrócić uwagę, że taką wizję roztaczają przeważnie ci, którzy sami nie mają dzieci – niczego i nikomu nie suponując tu personalnie, bo mówimy o wielkich liczbach. A więc jednocześnie ostrzega się przed inwazją muzułmanów i zarazem nie robi nic, by europejskie rodziny w końcu wzięły same odpowiedzialność za kreowanie następnych pokoleń. Bardzo wygodne, ale krótkowzroczne - kto będzie pracował na emerytury następnych pokoleń? [na pewno zyjace z socjala ciapate - dopisek moj] To jest na pewno wspólny problem nas wszystkich, niezależnie od religii, rasy i kultury, lub jej braku.

Argumentem jest tu także to, że muzułmanie nie chcą się integrować, ale narzucać własne zasady…

Każda grupa etniczna ma prawo do zachowania swoich wartości kulturowych, pod warunkiem, że nie są one głęboko sprzeczne z wartościami kraju, którzy ich przyjmuje - wtedy się wytwarza ostry konflikt. Kodeks moralny i etyczny islamu jest bardzo zbliżony do chrześcijańskiego - ale jakie obecnie zasady obowiązują naprawdę w Europie?

No właśnie: "pod warunkiem". W tym przypadku warunek ten jest spełniony?

To jest problem przede wszystkim odpowiedzialności religijnych i politycznych przywódców społeczności, które się wspólnie integrują. Każda z nich musi wykazać się otwartością, znajomością i zrozumieniem na inną. Z drugiej strony musimy pamiętać, że koncepcja państwa jednonarodowego i jednokulturowego jest przestarzała, szowinistyczna. Nigdy praktycznie nie występowała w przeszłości i nie przystaje do współczesnej rzeczywistości, a próby jej realizacji doprowadziły do tragedii, jaką był Holokaust czy antymuzułmańskie czystki etniczne na Bałkanach. Nie zrobimy ze wszystkich Turków mieszkających w Niemczech Niemców, ani ze wszystkich Pakistańczyków w Wielkiej Brytanii Anglików.

Wspomniał pan o przywódcach muzułmańskich społeczności. Czy ich reakcja na wydarzenia z Londynu była wystarczająca?

Wszystkie organizacje muzułmańskie odcięły się od tych zbrodniarzy, tak samo jak odcinały się od innych zamachów terrorystycznych. Tylko że to nie jest fakt medialny. O tym się nie mówi, a w zamian widzimy nakręcanie spirali islamofobii. Najpierw pojawia się strach i się kogoś boimy, a potem zaczynamy go nienawidzić. Tak jest w tym przypadku.

Grożą nam kolejne ataki muzułmańskich ekstremistów w Europie?


Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Od tego są służby specjalne, by takie zagrożenia wykrywały i skutecznie eliminowały. Ale nikt nie potrafi też powiedzieć, czy kazus Breivika może się powtórzyć i czy przypadkiem na grozi nam podobny nacjonalistyczny atak.

Żródło: portal Lisa
-------------------------------------------------------
Chwila googlania pozwala nam trafić na tę stronę: Instytut Ibn Chalduna. To nie jest oficjalna strona tej placówki, bo takowej nie ma. Owszem, trudno to uznać za rozmach na skalę niemców, którzy mogą sobie pozwolić na miliardy wydane na funcjonowanie Fundacji Adenauera (przybudówki rządzącej CDU, reprezentującej interesy Bundesrepubliki za granicą). Ale to pewien początek.

Miliony naftowych szejków mogą w przyszłości posłużyć do urabiania zachodniej (w tym polskiej) opinii publicznej, żeby jeszcze bardziej ochoczo założyła sobie pętlę na szyję.

Max kolonko

katalogfirm • 2013-05-16, 23:20
177


kolonko o milionerach
kutasso • 2013-05-16, 23:57  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (21 piw)
Bogaci się bogacą a biedni biednieją. Nie rozumiem po co tu porównywać USA i Polskę. Jest między nimi przepaść gospodarcza. Jedyne co ratuje Polskę to zagraniczni inwestorzy ale i z tym bywa ciężko. Normalny człowiek się nie wybije choćby się starał jak mógł.
Ktoś się dorobi milionów do skarbówka dosra poj***ny podatek z dupy wzięty i gościu jest bankrutem. Co cwansi albo po prostu złodzieje dorabiają się kokosów i bogacą się.
Był zresztą temat gdzie pewien celebryta doczepił się oczerniania jakoby oszukiwał w sprawie statusu majątkowego swojej rodziny. Jest to mniej więcej opisane tutaj http://www.plotek.pl/plotek/1,111483,13684308,Piotr_Kaszubski_komentuje_doniesienia_o_sobie_i_klinice_.html.
W USA jest inny rynek, to państwo wysoko rozwinięte gospodarczo, posiadające mnóstwo technologii, zasobów naturalnych itp a Polska to kraj rozwijający się. Zaledwie pojawiają się pogłoski o jakichś złożach to Polska myśli że może się stać pępkiem świata i potęgą gospodarczą. Gówno prawda. Nie ma technologii i kapitału aby dobrać się do złóż więc trzeba liczyć na inne kraje i handlować z nimi. Pazerny rząd nie robi nic aby zwykli ludzie się bogacili- głównie przez niesamowicie popie**olony system opodatkowania i jeszcze bardziej posrane przepisy. Rząd jest nieudolny, nie umie wynegocjować korzystnych dla siebie cen np gazu od Rosji. Mało tego, sp***olił sprawę ze Smoleńskiem i nic z tym nie robi.
Mało tego, w expose premiera kilka lat temu obiecywano niższe podatku- sru- mamy wyższe. Premier szczyci sie że wynegocjował ostatnio sporą dotację dla polski? I tak to nie pomoże Polsce- 2/3 zeżre biurokracja i ryże ch*je w rządzie a 1/3 może garstka naciągaczy.
Ja pie**ole
:idzwch*j: