18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#ludobójstwo

108
RPA: marksistowska władza szykuje ludobójstwo białych



Jestem ciekaw jak zareagują CNN czy inne FOX-y na ten fakt jak już się dokona , przekażą fakty czy zfauszują rzeczywistość jak w wypadku sprawy Zimmermana?

Cytat:

Mimo coraz częstszych morderstw na potomkach europejskich kolonizatorów, o zagrożeniu informują nieliczni. Sytuacja Burów z dnia na dzień pogarsza się. Doktor Gregory Stanton, najbardziej znany na świecie ekspert ds. ludobójstwa, już w ubiegłym roku ostrzegał przed przygotowywaną akcją zagłady Burów, która wspierana jest przez rządzących. Wskazywał także na gwałtowne kurczenie się populacji białych w RPA.



Cytat:

Bestialskie morderstwa białych farmerów i ich rodzin

Od upadku apartheidu w 1994 roku praktycznie przez prawie dwadzieścia lat media międzynarodowe milczały na temat sytuacji w RPA. Teraz powoli zaczyna się to zmieniać. Dziennikarze stacji BBC w bardzo wyważonym reportażu przyznali, że chociaż biali nadal są właścicielami większości bogactwa narodowego, to jednak niektóre mniejszości europejskie nie mają przyszłości w Republice Południowej Afryki. Chodzi o robotników i farmerów.

Ci ostatni są systematycznie i bestialsko mordowani.


Życie straciło ponad 10 proc. populacji białych obywateli Republiki Południowej Afryki. Jak stwierdzono w reportażu BBC „w RPA biali farmerzy są dwukrotnie bardziej zagrożeni zabójstwem niż policjanci, chociaż ci ostatni wiodą tutaj szczególnie niebezpieczne życie”. Zabójstwa rolników są często wyjątkowo brutalne, a policja klasyfikuje „napaści” z udziałem ofiar śmiertelnych jako „włamania”. Rząd celowo nie zajmuje się problemem. Co więcej, zaleca ich ignorowanie i wstrzymuje śledztwa.



Cytat:

Tymczasem wiele ofiar to często dzieci farmerów. Są one brutalnie torturowane przed zabiciem. Okropności, jakich dopuszczają się czarni oprawcy obejmują topienie niemowląt we wrzącej wodzie, polewanie ich wrzącym olejem, podpalanie, gwałcenie przed zabójstwem, rozcinanie brzucha i wyjmowanie wnętrzności, ciągniecie ofiar wiele kilometrów za pojazdem i inne niewyobrażalne okrucieństwa. Eksperci twierdzą, że brutalne morderstwa mają na celu odstraszyć i ostatecznie wyeliminować białych właścicieli ziemskich. Według Stantona w ciągu ostatnich dziesięciu lat zamordowano 3 tys. białych rolników. Więcej jeszcze zginęło dzieci i niemowląt.


Stanton, który dokumentuje przypadki ludobójstwa na świecie, podobnie jak wielu innych ekspertów zauważa, że tysiące brutalnych zabójstw i dziesiątki tysięcy ataków są częścią szerszego wzoru ludobójstwa, dokonywanego na skutek ogromnej dehumanizacji. Podobne akty miały miejsce w walkach plemiennych w Burundi, Rwandzie i wielu innych miejscach na świecie. Przypomniał ludobójstwo chrześcijańskich Ormian w Turcji.




Jednak spokojnie ich milczenie jest potwierdzeniem tego że wrazie czego postąpią wten sam sposób jak w sprawie zimmermana
Biedni czarni sprowokowani przez wyzyskujących ich białych farmerów musieli się bronić oni tego niechcieli och och ale ci wredni kapitaliści wyzyskiwacze zasłurzyli na to....


I kto tu miał rację ?

Nieważne gdzie się te czerwone ścierwa pokarzą niszczą wszystko do okoła...
Takiego raju chcą dla nas wszystkich tfu... :idzwch*j: :samoboj:

źródło

P.S. podprowadzilem z grupy fb o broni oto taki komentaż
Ciekawe, z punktu widzenia kroków EU w celu zmniejszenie liczby broni wśród obywateli, a raczej rozbrojenia społeczeństwa: "W RPA rząd nie tylko pozbawia białych ich majątków, ale dodatkowo prowadzi działania w celu rozbrojenia broniących się farmerów. Stanton przypomniał, że wielokrotnie w historii byliśmy świadkami rozbrojenia obywateli, które poprzedzało wprowadzenie tyranii i eksterminację określonych grup społeczeństwa. Jego zdaniem broń w rękach obywateli często jest ostatnią barierą przed zniewoleniem i ludobójstwem."

Co to ludobójstwo

alkofather • 2013-07-12, 18:32
281
muerte99 • 2013-07-12, 19:55  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (76 piw)
"Syn mordercy z UPA przewodniczącym sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych"

Dziś w Sejmie "RP" doszło do skandalicznego odrzucenia uchwały w sprawie nazwania Zbrodni Wołyńskiej ludobójstwem. Jednak czy taki wynik głosowania może dziwić, jeśli przewodniczącym sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych jest Miron Sycz (PO), syn Aleksandra Sycza, członka OUN i UPA, skazanego w 1947 roku na karę śmierci za zbrodnie na Polakach?

Hipokryzja posła Sycza jest tym większa, że 06.12.2012 roku pochwalił się on na swoim facebooku przegłosowaniem uchwały w sprawie potępienia Akcji "Wisła", która była bezpośrednim skutkiem bandyckiej działalności m.in. jego ojca. Sycz jest byłym członkiem PZPR, a obecnie członkiem Stowarzyszenia "Ordynacka", a wybrany na posła po raz drugi został z Bartoszyc, gdzie uzyskał niecałe 9 tys. głosów. Sycz nie kryje swojej ukrainofilii, a na jego facebookowym koncie za zdjęcie w tle robi flaga ukraińska (https://www.facebook.com/miron.sycz)

Takich właśnie ludzi PO widzi w roli obrońców mniejszości w Polsce. Potomek UPA zasiada też w Polskim parlamencie i głosuje przeciwko upamiętnieniu ofiar zbrodni, których dokonywał m.in. jego ojciec.
430
Filmik o żydach i muslimach w europie.



Aż dziwne że jeszcze nikt tego tutaj nie wstawił.

Jak było to wyj***ć, szukałem po tagach i nic nie znalazłem.
Szczam_na_Zakrystii • 2013-05-16, 20:09  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (68 piw)
Ezoteryk napisał/a:

Hitler robił dobrze z żydowstwem , przykra historia lecz miała dobry cel wiedział co się świeci od j***nego żydowstwa teraz czas na Muslimów



muslimów z dużej ?! Poj***ło ?! :wtf:

Krwawe dzieje Buddyzmu

Leet • 2013-05-04, 00:33
0
Ostatnio na forum pojawiło się pewne zdjęcie (http://www.sadistic.pl/nawet-buddysci-maja-juz-dosyc-vt195333.htm) poza zwykłym narzekaniem na ciapatych pojawił się jeden komentarz, który dostał najwięcej piw:

Cytat:

Tylko takie szmaciane larwy mogą podk***ić zatopionego w transcendencji mnicha. ch*j w dupę ciapactwu.



Wbrew opinii zapewne wielu sadoli buddyzm nie jest taki piękny jak to próbują malować nam wszelkiego rodzaju media itp.

Dużo czytania, mało zdjęć ale zachęcam bo warto:

Cytat:


Pogląd, że buddyzm może mieć coś wspólnego z mordami politycznymi, intrygami politycznymi, matkobójstwem, bratobójstwem, dzieciobójstwem, rywalizacją między rodzeństwem o tron, polowaniami na czarownice, inkwizycją, stosowanymi na wielką skalę torturami i ludobójstwem, może wielu ludzi Zachodu szokować. Zaszokował i mnie, kiedy zdałam sobie sprawę, że polityczna historia Tybetu niczym nie różni się od historii innych narodów. Pogląd ukształtowany przez szeroko rozpowszechnioną literaturę buddyjską był czymś, w co chciałam wierzyć. Chciałam wierzyć oficjalnym oświadczeniom mówiącym, jak buddyzm stał się rządzącą teokracją w Tybecie, że był to podbój dokonany wyłącznie metodami politycznymi i poprzez przekonywanie. (…)

Ta oficjalna wersja przekonuje nas, że buddyzm stał się teokracją w Tybecie poprzez pokojowe przejęcie władzy nad sercami i umysłami dzikich, wojowniczych, niewykształconych ludzi, którzy nie wyznawali żadnej wiary.

Otóż, tak nie było. Rośnięcie buddyzmu w siłę to historia równie krwawa, jak dzieje kościoła katolickiego. Kalaczakra nie ma nic wspólnego z wprowadzeniem buddyzmu do Tybetu. Ci-lu-pa, historycznie bramiński chłopak, nauczał Kalaczakry jako narzędzia hinduizmu w Indiach w roku 966 n.e. Ten bramiński chłopak nauczał hinduskich buddystów Na-ro-pa swojego chronologicznego układu i ostatecznie wprowadził się do Tybetu dopiero po 1486 latach w stosunku do czasu, jaki jest podawany w cytowanej powyżej propagandzie buddyjskiej. Z kolei buddyzm stał się oficjalną religią Tybetu zaledwie 400 lat temu. To niezbyt długi okres czasu w porównaniu z innymi rządami. (…) Jeśli te fakty z oficjalnej historii buddyzmu są nieprawdziwe, to czy my, ludzie Zachodu, nadal powinniśmy bezkrytycznie akceptować jego ckliwe historie i to bez żadnych potwierdzających je dowodów?

RELACJA Z PIERWSZEJ RĘKI

Pierwsze wątpliwości (…) zrodziły się we mnie po spotkaniu z bardzo leciwą Tybetanką, panią Kushog. Była to pozbawiona praw obywatelskich szamanka z prowincji Kham, która 60 lat temu, jeszcze przed chińską okupacją, uciekła przed prześladowaniami buddystów, zostając uchodźcą. Zbiegła do Kaszmiru, a następnie do Australii. Opowiedziała mi, jak wyznawcy autochtonicznej religii, którą nazywała czasami Dong-ba, byli więzieni i masowo żywcem obdzierani ze skóry przez buddyjskich mnichów i jak ich skóra była wieszana i suszona na ulicach Lhasy.

(…) Pani Kushog opisała czasy, kiedy byli piśmienni, uczyli dzieci zamożnych rodziców, byli matematykami, skrybami, naukowcami, astronomami, chronografami, historykami, wróżbitami, publicznymi celebrantami, psychiatrami i uzdrowicielami. Ich zadaniem było przywracanie naturalnej równowagi w kręgu życia i czasu (inaczej niż w Kalaczakrze, która byłą importowaną z Indii religią), ilekroć coś ulegało wypaczeniu. Doradzali w sprawach prawnych, rolnictwa, architektury i stylu, który na zachodzie nazywamy feng shui. Ich patronami często bywali miejscowi notable. Im lepszy był szaman/szamanka, tym wyżej postawionemu dostojnikowi służył, ale był też za odpłatnością dostępny dla zwykłych obywateli. Pani Kushog stwierdziła, że buddyści, tak jak szamani, również pobierali opłaty za swoje usługi i to znacznie większe, ponieważ musieli utrzymać cały klasztor a nie tylko siebie samych. Twierdziła przy tym, że wcale nie byli tacy skuteczni, jak się sądzi. Na przykład jeśli para chciała się pobrać, musiała zapłacić głównemu lamie. Nie tylko musieli go gościć i karmić w trakcie wielodniowej uroczystości, ale nakładano też na nich obowiązek żywienia i goszczenia wszystkich członków jego klasztoru. Ze zrozumiałych względów było to bardzo ciężkie brzemię, natomiast w przypadku szamana było to znacznie bardziej ekonomiczne. (…) szamani byli traktowani jak konkurencja w interesach, w związku z czym buddyści szerzyli pogłoski, że szamani są źli i że pomagają im demony. W końcu udało się im wszystkich tak zastraszyć, że nikt nie sprzeciwiał się tępieniu szamanów, mimo iż byli oni powszechnie uważani za ludzi o dobrym sercu i szanowani. (…) masowe prześladowania szamanów powtarzały się wielokrotnie w XVI wieku. (…) w wyniku tych prześladowań wielu szamanów udawało, że się nawrócili na buddyzm, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Inni odkryli, że ta nowo wygenerowana bojaźń przed nimi daje im pewną ochronę i zaczęli odgrywać rolę potężnych czarodziei, których lepiej zostawić w spokoju. Jednak to wszystko nie pozwoliło im żyć w spokoju.

HISTORYCZNA NIETOLERANCJA I BANICJE

W przeciwieństwie do głoszących tolerancję, miłość i wyrozumiałość doktryn buddyzmu rok 1577 był świadkiem pierwszego antyszamańskiego edyktu wydanego przez mongolskiego Chana pod naciskiem buddystów. Od tego momentu zaczęły się prześladowania szamanów. Więcej danych o oskarżeniach szamanów można znaleźć w Mongolii niż w Tybecie. Ponieważ nauczycielem Altan Chana był trzeci Dalaj Lama i to on zachęcał go do wydania tego edyktu, nie ma wątpliwości, że takie same szykany miały miejsce w Tybecie.

Kalaczakra Tantra zawiera opowieść będącą odbiciem historii wygnania z Tybetu pani Kushog. Pierwszy król Kalki, Mańdżuśri, głosił Kalaczakra Tantrę swoim poddanym w dopiero co nawróconej na buddyzm „Śambhali” (może to być inne miejsce od pierwotnej „Śambhali” opisywanej w hinduskich „Wedach” przez innych przedbuddyjskich autorów). (…)

BUDDYJSKIE DZIECIOBÓJSTWA, CZARNA MAGIA, UROKI ŚMIERCI I KANIBALIZM

Buddyzm zawiera koncepcję głoszącą, że godnym uczynkiem jest oczyszczanie świata z ludzi, którzy w przyszłości mogą okazać się źli. Padmasambhawa, założyciel tybetańskiego buddyzmu, przytacza przykład mówiący, że w dzieciństwie zabił chłopca, który zgodnie z jego przewidywaniami miał w przyszłości dokonać wstrętnych uczynków. Owo zło i wstrętne uczynki są interpretowane przez lamów jako akty pozabuddyjskiego szamanizmu (to znaczy niezgodne z buddyjskim szamanizmem) i pozabuddyjskiej magii. Kiedy rozmawiałam z zachodnimi lamami o tej przerażającej koncepcji, odnosząc ją do głoszonego oświecenia, okazało się, że ci rzekomo pełni współczucia i czcigodni nauczyciele mają zawsze tę samą zaprogramowaną odpowiedź: „Przecież szamani i wyznawcy bon-po byli źli i zasługiwali na to”. Ta odpowiedź wstrząsnęła mną, kiedy usłyszałam ją po raz pierwszy, jako że byłam przekonana, iż buddyści uważają, że nie ma ludzi złych, a jedynie nieoświeceni.



na zdj. - Licząca sobie 400 lat małych rozmiarów ludzka skóra, prawdopodobnie dziecka, znajdująca się w tantrycznej komorze Klasztoru Bhutańskiego przy drodze między Mendangiem a Tongsą, pochodząca prawdopodobnie z czasów pierwszego antyszamańskiego edyktu.

Ze świeckich źródeł mamy doniesienia mówiące, że buddyjski rząd Tybetu obdzierał ludzi żywcem ze skóry jeszcze w roku 1912. Są również cieszące się obecnie złą sławą listy prezentowane na Wystawie Tybetańskich Zabytków Społecznych i Historycznych w Pekińskim Pałacu Kultury Narodów razem z amputowanymi kończynami, zdartymi z ludzi skórami i przyrządami do tortur. Jeden z wystawionych tam listów zwraca szczególną uwagę. Czytamy w nim:

„Rab Ge: Buddyjska ceremonia odbędzie się tutaj. Potrzebujemy mięsa, serc i krwi wszelkich zwierząt, czterech ludzkich głów, wnętrzności, czystej krwi, mętnej krwi, ziemi z ruin, krwi menstruacyjnej wdowy, krwi trędowatego, wody artezyjskiej, ziemi uniesionej przez wir powietrzny, jeżyn rosnących w kierunku północy, psich i ludzkich ekstrementów oraz butów rzeźnika. Wszystko to należy przesłać 27. do Ceczichangu. Ceczichang 19″.

Nikt nie wątpi w autentyczność tego tekstu. Buddyści utrzymują, że to wszystko było pobierane ze świeżych zwłok. Ostatnio znaleziono inne listy o podobnej treści zawierające zamówienia na bardzo duże ilości części ludzkich ciał potrzebne do odprawiania rytuałów. Trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób ze świeżych zwłok ludzi, którzy zmarli w naturalny sposób w tym samym czasie, można zebrać tak dużą ilość części ludzkich ciał.



na zdj. - Powiewające ludzkie skóry pochodzące z tybetańskich klasztorów.

Wydaje się, że oskarżenia pani Kushog potwierdzają fragmenty „Hevajra-tantry”: „Po oznajmieniu intencji guru i znakomitych osobistości… odbyć rytuał zabicia z ilością jednego, który nie wierzy na nauki Buddy i jest krytykiem guru i Buddy. Taką osobę należy wyeliminować, przedstawiając ją jako istotę do góry nogami, wymiotującą krwią, trzęsącą się i ze zmierzwionymi włosami. Należy wyobrazić sobie palącą igłę wchodzącą w jej plecy. Następnie w wyniku wyobrażenia sylaby symbolizującej ogień w jej sercu zostaje ona natychmiastowo zabita”.

„Guhysamajatantra” również instruuje jak zadawać zabójcze rany oponentom buddyzmu. „Osoba rysuje mężczyznę lub kobietę kredą lub węglem drzewnym, lub czymś podobnym, po czym przedstawia siekierę w ręku i sposób, przy pomocy którego zostaje poderżnięte gardło. Kiedy już urok zostanie w ten sposób rzucony na wroga, można go otruć, zniewolić lub sparaliżować”.

Podobne zalecenia można znaleźć w Kalaczakrze Tantrze, która zaleca adeptowi mordowanie tych, którzy gwałcą nauki Buddy, przy czym instruuje, aby czynić to ze współczuciem.

(…) w „Guhyasamajatantrze” zawarta jest jeszcze jedna zachęta, która mówi, że zniszczenie czarodzieja pozwala wiernemu tantrze przejąć jego moc i stać się półbogiem. Używanie szczątków zniszczonego oponenta w charakterze rytualnych utensyliów lub zjedzenie jego ciała ma podobno jeszcze bardziej wzmocnić ten efekt. „Później należy wykonać z jego ciała pigułki, których spożywanie daje, między innymi, siddhi [moc/zdolności paranormalne] „chodzenia po niebie”. Takie pigułki są w rzeczywistości rozprowadzane do dzisiaj. Szczególnie poszukiwana jest krew z serca. Czaszka zabitego… również posiada własności magiczne”.

„Zagajnik Rozkoszy” jest rytuałem pochodzącym z tradycji Budhist Kagyutpa Chod, której reguły są rozprowadzane na płytach CD za pośrednictwem strony internetowej http://www.tibetan-institute.org/. W ramach tego rytuału wyznawcy kolekcjonują (mam nadzieję, że tylko w wyobraźni, aczkolwiek nie jest to jasno powiedziane) starych mężczyzn, kobiety i dzieci, obdzierają ich żywcem ze skóry, ćwiartują, a następnie układają w stosy w rytualnym stylu. Tego rodzaju praktyki byłyby traktowane na Zachodzie jako najczarniejsza magia. Ludzie, którzy składają ofiary z dzieci, praktykują czarną magię z zamiarem zabijania i zjadania swoich ofiar, są osadzani w więzieniu jako kryminaliści, którymi zresztą są. Potoczne wyobrażenie, że buddyści są pacyfistami i dążą do oświecenia wszystkich istot, jest zwykłą hipokryzją, jeśli spojrzymy na to w kontekście tych zbrodniczych praktyk.

KONFLIKT Z BON-BO

Szamanów nie należy mylić z bon-po. Szamani pochodzą z okresu pierwotnych wierzeń religijnych i żyli we względnej zgodzie z późniejszymi bon-po, którzy pojawili się w wyniku wymieszania miejscowych wierzeń z chińskim taoizmem. Bon-po założyli w Tybecie klasztory na długo przed przybyciem buddystów.

Historycznie pierwszym królem Tybetu, który zaakceptował buddyzm, był Khri Srong-Ide’ti-btsan (Chrisrong Detsen). Został on nawrócony na buddyzm poprzez swoją chińską żonę, która była zdeterminowana wprowadzić tę religię w swojej nowej ojczyźnie.

W roku 778 n.e., niedługo po przybyciu do Tybetu Padmasambhawy, król ten zorganizował publiczną dyskusję między bon-po, miejscowym tybetańskim zakonem, a buddystami, którzy próbowali zakładać swoje pierwsze klasztory. Budowa klasztorów była kosztowna, zaś ludzie w ogóle nie wspierali nowej religii. (…)

Istniejące klasztory bon-po ulokowane były w miejscach o wysokiej energii. Żona króla Chrisrong Detsena chciała, żeby założył on w tych miejscach klasztory buddyjskie, aby w ten sposób porazić starego ducha. Król wystąpił z planem, w rezultacie którego nastąpiły prześladowania bon-po, którzy opisali je następująco:

„Powiedziane jest, że buddyjscy mędrcy przekonująco pokonali [w debacie] bon-po, co pomogło królowi w pozbyciu się ich. W rezultacie zaczął prześladować bon-po. Zebrał wszystkich kapłanów bon-po razem i dał im do wyboru: albo zostaną buddyjskimi zakonnikami, albo płacącymi podatki zwykłymi obywatelami. Jeśli nie zaakceptują żadnej z dwóch opcji, będą musieli opuścić kraj… Zagroził również, że straci tych, którzy z buddyzmu… przeszli na bon… Mówi się, że wiele mniejszych klasztorów bon-po zostało zniszczonych, a inne przeszły w ręce buddystów”.

W ten sposób buddyści uzyskali pierwsze klasztory bez ponoszenia kosztów przez króla, po prostu kradnąc je bon-po.

„W rezultacie wielu bon-po publicznie przeszło na buddyzm, jednak większość z nich wolała wygnanie. Pochowali swoje święte księgi (które stały się zakazane i polecono je spalić) w niedostępnych dla ludzi króla miejscach – w górach, w wąwozach, a nawet w klasztorach niczego nie podejrzewających mnichów buddyjskich. Chodziło o ocalenie tych tekstów dla przyszłych pokoleń. Odkrycie w późniejszych wiekach tych skarbów literatury odegrało wielką rolę w odtworzeniu kanonu bon-po. (…) Królowi Chrisrong Detsenowi nie udało się całkowicie zniszczyć religii bon. (…)”

WSPÓŁCZESNY BUDDYZM – NIETOLERANCJA, PRZEŚLADOWANIE MNIEJSZOŚCI I ŁAMANIE PRAW CZŁOWIEKA

Te zbrodnicze nawoływania w imię religii lub w oparciu o ugruntowaną opinię głoszącą, że pewne odłamy społeczeństwa są z gruntu złe, są nam na Zachodzie doskonale znane z opisów liczących sobie 400 lat katolickich polowań na czarownice, a bardziej współcześnie z holokaustu zafundowanego nam przez nazistów.

W podobny sposób łamane są przez buddystów prawa człowieka w Dharamsali (miasto w zachodniej części indyjskiego stanu Himaćal Pradeś, w którym od 1959 rezyduje Dalaj Lama po opuszczeniu Tybetu zajętego przez Chiny – przypis red.) i w innych częściach świata w stosunku do wyodrębnionej ostatnio z ich społeczności szamańskiej sekty o nazwie Buddyści Shugdena. (…)

Czternasty Dalaj Lama orzekł, że buddyjski kult Shugdena jest „bałwochwalstwem” i „nawrotem do szamanizmu”. Znowu mamy do czynienia z hipokryzją kryjącą się w słowach przywódcy religijnego, który specjalizuje się, bardziej niż kto inny, w oddawaniu czci wizerunkom różnych bóstw, zapożyczonych zresztą z praktyk szamańskich.

Przywódca tej buddyjskiej sekty został oficjalnie ogłoszony „wrogiem ludu”.

Wygląda na to, że wydany w 1577 antyszamański edykt wciąż jest traktowany poważnie przez obecnego Dalaj Lamę.

Wyznawcy Shugdena stali się ofiarami prawdziwego polowania na czarownice. Oskarżają oni Dalaj Lamę o rażące gwałcenie praw człowieka oraz prawa do wolności wyznania i nie wstydzą się porównywać go do chińskich wojsk okupacyjnych i katolickiej inkwizycji. Mówi się, że domy należące do członków tej sekty zostały nielegalnie przeszukane przez zamaskowanych opryszków, którzy zaatakowali następnie ich bezbronnych mieszkańców. Wizerunki i ołtarze opiekuńczego boga zostały rozmyślnie spalone i wrzucone do rzek.

Wyznawcy Dorje Shugdena utrzymują, że sporządzono ich listy i traktuje się ich jako „wrogów ludu”. Ich zdjęcia i zdjęcia ich dzieci są rozwieszane w miejscach publicznych i utrudnia się dostęp ich dzieciom do szkół publicznych. Z całą pewnością nie jest to zachowanie, którego należałoby się spodziewać po członkach globalnej społeczności, która głośno manifestuje swoje współczucie dla innych, niestosowanie przemocy, dążenie do oświecenia i zarazem potępia inne rządy, które nie postępują zgodnie z tymi zasadami.

W wyniku rezolucji Konwencji Tybetańskiego Cholsumu, która odbyła się między świadkami oskarżeń kierowanych pod adresem Chin przez rząd Tybetu na wygnaniu. Wyznawcom Shugdena zakazano odbywania podróży za granicę, pobierania emerytury, odmówiono pomocy państwa dla dzieci, a także zasiłków z zakładu ubezpieczeń społecznych. Rezolucja zakazuje Tybetańczykom czytania pism sekty i wzywa do ich spalenia. Oskarżenia są bardzo podobne do zarzutów kierowanych przez tybetańskich buddystów pod adresem chińskich najeźdźców w odniesieniu do ich religijnej nietolerancji.

Jednak buddyjska nietolerancja wobec odrodzonych szamanów wydaje się być jeszcze większa. Wkrótce potem podziemna organizacja wojskowa o nazwie „Tajne Stowarzyszenie Niszczenia Wewnętrznych i Zewnętrznych Wrogów Tybetu” zagroziła zamordowaniem dwóch młodych kontynuatorów rodu, lamów Kyabje Trijang Rinpoche, który miał wówczas zaledwie 13 lat, i jedenastoletniego Song Rinpoche, którzy odprawiali obrzędy na cześć Dorje Shugdena. Grożono również śmiercią w programie szwajcarskiej telewizji, mówiąc: „…zniszczymy wasze życie i waszą działalność” (Swiss Television, SF1, 6 stycznia 1998 – przypis red.).

Jak na ironię, Trijang Rinpoche jest traktowany jako reinkarnacja zmarłego lamy, który wprowadził wcześniej czternastego Dalaj Lamę do kultu Shugdena jako jego nauczyciel. W ujawnionym dokumencie czytamy: „Każdego, kto przeciwstawia się polityce rządu, należy wyodrębnić, wystąpić przeciwko niemu i skazać na śmierć… Co się tyczy reinkarnacji Trijanga i Songa Rinpoche, jeśli nie zaprzestaną praktykowania Dhogyal [Shugden] i przeciwstawiania się słowom H.H. Dalaj Lamy, nie tylko utracimy dla nich szacunek, ale ich życie i ich działalność odczują destrukcję. To jest nasze pierwsze ostrzeżenia”.

W czasie filmowania przez zespół zachodniej telewizji tybetańskich mnich, który współpracował z filmowcami, otrzymał następujące ostrzeżenie: „…za siedem dni będziesz martwy!” (Swiss Television, SF1, 6 stycznia 1998 – przypis red.).

Dharamsala wywiera ponadto silny wpływ psychologiczny na buddyjskie ośrodki na zachodzie i zakazuje im odprawiania rytuałów poświęconych Shugdenowi.

W Londynie, gdzie mieszka 3000 członków sekty, odbyły się demonstracje, w czasie których wysoko na głowni niesiono zdjęcia czternastego Dalaj Lamy wraz ze słowami: „Twoje uśmiechy czarują, twoje działania krzywdzą”. Określano go następująco: „bezlitosny dyktator, który uciska swój lud bardziej, niż robią to Chińczycy”.

Te stwierdzenia odnoszą się do tybetańskiego rządu na wygnaniu, który naśladuje metody działania rządu chińskiego, przy czym błędnie zacytowany dokument stanowi wystarczający powód do aresztowania wszystkich wyznawców Shugdena w Dehli i nielegalnego osadzania ich w więzieniu, mimo iż nie uczestniczyli w jakimkolwiek przestępstwie.

Tybetańskie podania mówią, że Dorje Shugden, „Siewca Gromu”, obejmie sukcesję po Pe-Harze jako głowa wszystkich „Jig rten pa’i srung ma”, gdy osiągnie rangę pozaziemskiej boskości. Być może ten ostatni politycznie manewr i gra o wpływy wewnątrz tybetańskiego buddyzmu wynika z obawy niektórych o utratę dotychczasowego statusu z powodu tej legendy. (…)

Autor: De She D’Montford
Tłumaczenie: Jerzy Florczykowski


Źródło: „Nexus” nr 5 (43) 2005



ciekawe czy znajdą się jacyś emo buddyści, którzy będą próbować obronić tą religię, która niczym nie rózni się od innych :emo:

Adolf Hitler - antyrasista

Hauer88 • 2013-04-25, 21:10
232
Flm odsłania realia obecnego multikulturowego ludobójstwa, jakie dotyka Europejczyków w ich własnych krajach. Bez zbędnych elaboratów.


Hauer88 • 2013-04-25, 21:58  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (54 piw)
bloodwar napisał/a:

No tak, wujek Adolf był antyrasistą, Stalin zjadał dzieci żywcem i robił z nich macę a Jan Paweł II leczył ludzi i robił cuda - taaa... Odstaw to co bierzesz albo po pół dawki




Albo nie oglądnąłeś, bądź też nie zrozumiałeś, ewentualnie bierzesz coś lepszego.

Harlem Shake - białe ludobójstwo

Hauer88 • 2013-04-12, 07:14
239


BIAŁY CZŁOWIEK UMIERA, jako jedyna rasa mamy niż demograficzny tzn. 1,2 dziecka przypada na jedną rodzinę co powoduje wymieranie naszej rasy w tempie 47% (DANE Z ONZ) na pokolenie.

Dla przykładu jedna arabska bądź murzyńska rodzin ma około sześcioro dzieci. Jeszcze 100 lat temu biały człowiek stanowił 33% ludzkiej populacji, a dzisiaj stanowi tylko 8%. Za 75 lat będzie nas tylko 3,5% ludzkiej populacji, a w połączeniu z rasistowsko promowaną, ponieważ tylko w jednym miejscu na świecie mass emigracją oraz multikulti, Europa zmierza w stronę ludobójstwu naszej cywilizacji oraz rasy. Jesteśmy na prostej drodze do podzielenia losów Indian oraz Aborygenów, którzy siedzą w rezerwatach. Biedaczki dobrze zdają sobie sprawę, że gdyby rozeszli się po świecie to ich rasa oraz kultura rozmyłaby się w morzu innych genów znikając raz na zawsze z powierzchni ziemi.

Każdy człowiek na świecie ma elementarne prawo do zachowania swojego naturalnego dziedzictwa! Rasistami są za to ludzie, którzy by chcieli wybielić murzynów poprzez asymilację ze skośnookimi, których jest prawie dwa miliardy! Rasistami są też ludzie, którzy nie pozwalają jakiejś rasie przetrwać i zachować własnego naturalnego dziedzictwa, ponieważ uważają oni, że dana rasa nie ma do tego prawa.

Ludzie, którzy narzucają takie rozwiązania są prawdziwymi rasistami. Za to ludzie, którzy pragną ocalić jakąś rasę i pozwolić jej przetrwać są anty-rasistami.


Polecam również:

http://www.sadistic.pl/antyrasista-to-szyfrogram-dla-antybialy-vt164574.htm?highlight=antyrasista


D4ro • 2013-04-12, 10:24  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (20 piw)
Wypie**olić te j***ne zasiłki dla ciapatych i asfaltów. Co to ma k***a być, że człowiek pracuję żeby murzyn sobie por*chał z ciapatym...

PS chodzi mi ogólnie o kraje eu

Ludobójstwo

namz • 2013-03-02, 19:20
94
Polecam poświęcić 6 minut



70 lat temu zamordowano 200 000 naszych rodaków. Mieliście o tym na historii ;) ?

Ludobójstwo w Wołyniu

arofaz • 2013-02-13, 13:36
35
Ludobójstwo na Wołyniu - określenie szeregu akcji nacjonalistów ukraińskich skierowanych przeciwko ludności polskiej i czeskiej zamieszkującej na Wołyniu. Podczas ciągnących się od 1942 do 1944 roku napadów, nasilonych w lecie 1943 roku, wymordowano około 100 tysięcy Polaków oraz kilka tysięcy Ukraińców.
Akcja zainicjowana była przez działaczy OUN-B (banderowcy) i wykonywana przede wszystkim przez formacje UPA wspomagane przez chłopów. Dużą role w podżeganiu do zbrodni odegrał kler grekokatolicki. Księża grekokatolicy, którzy odmawiali nawoływania do zbrodni byli także mordowani. Metropolita grekokatolicki Andrzej Szeptycki wydał co prawda 21 listopada 1942 list pasterski Nie zabijaj, jednak nie spowodował on prawie żadnej reakcji ze strony nacjonalistów.
Najwięcej mordów, dokonanych w lecie 1943 roku, odbywało się w niedziele. Ukraińcy wykorzystywali fakt, że ludność polska gromadziła się podczas mszy w kościołach, więc często kościoły były otaczane, a wierni przed śmiercią częstokroć byli torturowani w okrutny sposób (np. przecinanie ludzi na pół piłą do drewna, wyłupuwanie oczu, palenie żywcem). 11 lipca 1943 miał miejsce skoordynowany atak na dziesiątki polskich miejscowości, w całym zaś lipcu na co najmniej 530 polskich wsi i osad. Pod hasłem Śmierć Lachom zginęło wówczas kilkanaście tysięcy Polaków. Bardzo trudno dziś określić dokładnie liczbę pomordowanych Polaków. Jest to często wynikiem faktu, że niektóre miejscowości zostały zrównane z ziemią, a ich mieszkańcy wymordowani do ostatniego człowieka. Ostrożne szacunki poparte materiałem dowodowym, w postaci relacji tych , którzy przeżyli, pozwalają określić straty polskie na Wołyniu na ok. 60 tys. pomordowanych.
W 1944 bandy UPA przeniosły ciężar swych działań na Ziemię Lwowską i Podole, liczniej niż Wołyń zamieszkałe przez Polaków.
Straty w Małopolsce Wschodniej (województwa : lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie) są trudne do oszacowania ze względu na brak (wówczas i obecnie) możliwości zinwentaryzowania tych zbrodni. Są to liczby wielokrotnie wyższe, co pozwala określić ogólną liczbę polskich ofiar nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej na ok. 200 tys. osób.
Polacy bronili się, ale, będąc mniejszością (zwłaszcza na Wołyniu), nie mieli większych szans. Do obrony stanęły oddziały Armii Krajowej oraz innych organizacji podziemnych, ale największą rolę odegrały polskie oddziały samoobrony. Do historii przeszła samoobrona w Przebrażu, w którym schroniło się ok. 20 tysięcy Polaków.
W 1944 walki z nacjonalistami ukraińskimi prowadziła także 27 Wołyńska Dywizja Armii Krajowej. Po zajęciu tych terenów przez zwycięskie wojska sowieckie Polacy zaczęli wstępować, za zgodą miejscowych komend AK, do tworzonych przez władze sowieckie Istriebitielnych Batalionów, które w dużym stopniu przyczyniły się do uratowania życia i mienia tysięcy ocalałych z pogromu Polaków.
Nacjonaliści ukraińscy mordowali także Ukraińców i Czechów nieprzychylnych UPA, pomagającym Polakom bądź współpracujących z ZSRR w roku 1941. Są oni obecnie często traktowani przez propagandę jako ofiary polskiej akcji odwetowej. Dużo ofiar było też wśród osób z małżeństw mieszanych. Mordowano przede wszystkim dzieci i jednego z małżonków. Często zmuszano np. męża Ukraińca do zabicia własnych dzieci i żony, odmowa karana była śmiercią.
Polacy przeprowadzali akcje odwetowe lecz ich zasięg i skala były nieporównywalne. Większość Polaków z Wołynia walczyła bowiem na różnych frontach i na miejscu pozostali głównie starcy, kobiety i dzieci.

Kilka fotek:







Więcej tutaj:
http://wolyn1943.eu.interii.pl/artykuly.html
59
Mija 95 lat od przewrotu, który na zawsze odmienił losy Europy i Świata, pogrążając go w chaosie i odczłowieczeniu. Zbrodniczy charakter ideologii cech*jącej owych wywrotowców dał się we znaki już jej rodzimym przeciwnikom. Zaś kolejne lata to krwawe żniwo wielonarodowych mordów i okrucieństwa zbrodniczej machiny, będącej pokłosiem wspomnianej rewolucji.

Bardzo wymowny plakat niezwykle poruszającego filmu, ukazującego szokującą historię sowieckiego reżimu.

Rewolucja Październikowa w Carskiej Rosji, o której mowa miała miejsce w nocy z 6 na 7 listopada 1917 roku. Na czele bolszewickich wywrotowców stanął Włodzimierz Lenin. Człowiek, który jako pierwszy wprowadził w życie ideologię komunizmu. Sama nazwa rewolucji, określona mianem październikowej, została wprowadzona ze względu na miesiąc rozpoczęcia rewolucji, gdyż w przedbolszewickiej Rosji obowiązywał kalendarz juliański. Zgodnie z nim rewolucja rozpoczęła się 24 października.

Tyle jeżeli chodzi o krótką i ogólną notkę historyczną, dotyczącą samej rewolucji. Jej genezy opowiadać nie będę, gdyż żadne, w moim odczuciu, powody nie są w stanie wytłumaczyć i usprawiedliwić tak zbrodniczego reżimu. Najogólniej mówiąc bolszewicy, podobnie jak naziści, chcieli stworzyć nowego człowieka, podporządkowanego ideologii proletariackiej. Jednak komuniści nie zamierzali indoktrynować, przekonywać i wychowywać. To właśnie wtedy powstaje do dziś stosowane pojęcie „wroga ludu”. Takiego wroga czekać mogła tylko jedna kara-śmierć. Wywrotowcy z Leninem na czele wymordowali przeszło 10 milionów takich wrogów. Porażająca liczba, jakiej do tej pory ludzkość nie odczuła w najgorszych snach.


Portret Stalina, przedstawiający go jako "ojca" narodu, kochającego dzieci. Jednocześnie ponosi on odpowiedzialność za śmierć milionów dzieci na terenie Związku Radzieckiego.

Co za tym idzie, po „wrogach ludu” pozostały miliony sierot błąkających się po dworcach i ulicach miast, żebrzących o chleb i pomoc. Fakt ten odbijał się szerokim echem i oburzeniem na Świecie. Problem ten postanowił rozwiązać I Sekretarz Generalny Komunistycznej Partii ZSRR, Józef Stalin. Zarządził on by wszystkie dzieci powyżej 12 roku życia wymordować. Wiele młodszych umierało z głodu lub zimna. Wiele też trafiło do nieludzkich obozów pracy dla dzieci. Dziecięce łagry uwieńczyły dzieło dehumanizacji tych nieszczęsnych maluchów. Paradoksalnie komuniści od zawsze głosili swą niezwykłą wrażliwość i słabość do dzieci. Już Lenin i Stalin często pokazywali się z nimi na plakatach propagandowych jako wspaniali i czuli „ojcowie narodu”. W komunistycznej Polsce także w przyszłości nie zabrakło „kochającego” dzieci Bieruta czy Gierka.


Odprawa oficerów polskiego pułku kawalerii na froncie południowym w 1920 roku podczas wojny polsko-bolszewickiej.

W między czasie aspiracje Lenina szły dużo dalej niż władza w Rosji. Postanowił więc doprowadzić do rewolucji światowej. Do tego jednak potrzebował ogromnych zastępów militarnych, których de facto nie posiadał. Oczywiście armia bolszewicka była bardzo pokaźna, jednak Lenin nie zdążył w tak krótkim czasie uzbroić się dostatecznie. Bowiem już w 1920 roku wyrusza na Polskę, po której „trupie” zamierza opanować Europę. Podczas Bitwy Warszawskiej zostaje zatrzymany i pobity przez Polaków. Wszystkiemu przyglądał się uważnie przyszły sowiecki dyktator, wspomniany już Józef Stalin. Jego polityka lat 30. odnosiła się głównie do zbrojenia i eliminowania wrogów politycznych. Stalin przejął i rozwinął po rządach Lenina bezwzględną policję polityczną ("Czeka") oraz system obozów koncentracyjnych Gułag, w którym począwszy od 1933 roku przebywało na stałe 10 milionów więźniów. Mordy wewnątrz kraju coraz mocniej nabierały zbrodniczych wymiarów. Nie zabijano już tylko wrogów politycznych, ale przypadkowych ludzi. W poszczególnych sowieckich republikach Stalin zarządził 10 % eksterminacji ludności. Zabijano „na oślep”. Komisarze prosili jednak o coraz to większe limity by móc mordować jeszcze więcej za co oczywiście byli nagradzani.

Niezwykle bestialskim i jednym z największych planów masowych eksterminacji był Wielki Głód na Ukrainie. Szczególnie ucierpiała wieś. Rolnikom zabierano wszelkie zapasy jedzenia, konfiskowano zboże, wszelkie warzywa itp. Ludzie nie mieli nawet możliwości posadzenia czegoś czy zasiania na nowo. Zabroniono im także podróży koleją i odwiedzania miast. Mieszkańcy wsi pozostali bezradni. Dochodziło do aktów kanibalizmu. Ludzie umierali w samotności w swoich domach bądź padali na ulicach. Dzieci szukające pożywienia na polach były mordowane przez popleczników aparatu władzy. Zakopywali oni często ludzi żywcem stwierdzając że i tak już umierają. Wielki Głód na Ukrainie w latach 1932-1933 pochłonął 7 milionów ludzkich istnień. Świat nie zrobił nic by im pomóc.


Ulica w Charkowie - 1932 rok. Przechodnie mijają zmarłych z głodu ludzi.

Miliony ton zboża odebrane rolnikom na Ukrainie Sowieci transportowali do Niemiec by tam wspomóc gospodarkę zbrojeniową nazistów. Był to szeroki plan Stalina, by pomścić klęskę rewolucji światowej swojego poprzednika. Tym razem militarnie Sowieci byli gotowi do wojny, posiadając armię większą niż wszystkie armie Świata razem wzięte. Kwestią czasu więc była II Wojna Światowa wywołana przez Sowietów.
69
Artykuł skopiowany w całości ze stony:
http://---.salon24.pl/120617,major-stefan-stec-zolnierz-ugodzony-niewidzialna-kula

________



Dzisiaj natrafiłem w sieci na informację o człowieku, o którym powinienem był wiedzieć dużo wcześniej. O żołnierzu, który zginął w młodym wieku i którego zabiła nie tyle wojna, co wspomnienie o niej. Zabiło go wspomnienie o rzeziach, których był świadkiem, wspomnienie własnej, choć wymuszonej warunkami od niego niezależnymi, bezsilności.

Nie znalazłem wielu informacji o majorze sił pokojowych ONZ, Stefanie Stecu. Pragnę jedynie zaznaczyć Jego obecność. Na gorąco, w chwilę po pierwszym zapoznaniu się z tą postacią.

Jako 18 latek rozpoczął studia w WAT. Zrezygnował z nich jednak, by podjąć służbę w polskich siłach pokojowych przy ONZ. Po odbyciu przeszkolenia, został wysłany na pierwszą swoją misję, do Kambodży, gdzie służył w jednostkach inżynieryjnych i zaopatrzenia.
Po misji kambodżańskiej, mjr Stec trafił wraz z kilkoma polskimi oficerami do Kigali w Rwandzie, wraz z siłami UNAMIR (Misja Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy Rwandzie).
Tzw. 'klasyczna' misja, jak nazywali ją politycy, stała się dla mjr Steca, a także innych uczestniczących w niej żołnierzy, mission impossible. Niedoposażona, mała grupka żołnierzy UNAMIR,mająca udzielać pomocy miejscowej ludności, znalazła się pośrodku rzezi, której oddziały milicji Hutu dokonywały na ludności Tutsi (i nie tylko). Mjr Stec jako pierwszy zaczął w korespondencji z kwaterą główną ONZ nazywać te wydarzenia 'ludobójstwem', zaplanowanym i konsekwentnie przeprowadzanym. Zabroniono mu jednak używania tego słowa.

Rada Bezpieczeństwa nie była też skora do wspomagania logistycznego żołnierzy UNAMIR w ich wysiłkach ratowania miejscowej ludności. Zamiast tego mieli prowadzić rozmowy ze stronami i dążyć do zawieszenia broni (niemożliwego do osiągnięcia- jak powiedział później mjr Stefan Stec na Rwanda Forum, zorganizowanym przez Imperial War Museum w Londynie w 2004r.). Tymczasem milicja Hutu zabjała nawet 10 tys. osób dziennie, pustosząc strefy bezpieczeństwa, dokonując rzezi w kościołach i wszędzie tam, gdzie chronili się uciekinierzy - ludność cywilna. W wielu takich miejscach był major Stec świadkiem niewyobrażalnych okrucieństw tej wojny. Ci, którzy przeżyli mieli szansę opuszczenia Rwandy. Mogli jednak, gdy mieli...ważną wizę belgijską i zabezpieczenie finansowe.Łatwo wyobrazić sobie dramatyzm roli, w jakiej postawieni zostali żołnierze UNAMIR, w tym także mjr Stefan Stec, mający takiej selekcji uchodźców dokonać. Postawa RB ONZ, słabe wsparcie działań pomocowych polskich oficerów sprawiły, iż mjr Stec planował nawet dezercję z szeregów UNAMIR i wstąpienie do Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego. W Rwandzie pozostał nawet po tym, gdy Rada Bezpieczeństwa odcięła dostawy zaopatrzenia po wycofaniu większości żołnierzy z tego rejonu.




Po opuszczeniu Rwandy, mjr Stefan Stec osiadł wraz ze swoją partnerką w Hadze. Założył tam Fundację Amahoro ( http://www.amahoro.nl ), pomagającą dzieciom z Rwandy - ofiarom bratobójczej wojny, której był świadkiem. Doświadczenie rwandyjskiej rzezi pozostawiło w nim jednak rany najgłębsze, rany bezkrwawe, rany, których nie było można opatrzyć. Podczas mowy wygłoszonej w Imperial War Museum( http://london.iwm.org.uk/upload/package/33/rwanda/pdf/Stefan_Stec.pdf ) z żalem i irytacją wspominał, jak to w Wielkiej Brytanii njusem dnia była wiadomość o uratowaniu z Rwandy psa, na którego zdjęciu widniał napis: 'weteran wojenny'. Incydent ten dobrze oddawał stan świadomości tragedii w Rwandzie u obywateli świata.

Tego, co stało się później nie będę już streszczał. Niech zabrzmi słowami zamieszczonymi w polskiej Wikipedii, a będącymi tłumaczeniem akapitu z artykułu Lindy Malvern (autorki m.in. książki o wojnie w Rwandzie: Conspiracy to Murder) w The Guardian, pt. History? This film is fiction:

W 2005 roku odbyła się w Hadze szczególna projekcja filmu "Hotel Rwanda", na którą został zaproszony. Po filmie, który obrazuje żołnierzy ONZ jako nieudolnych, odbyła się dyskusja panelowa podczas której Stec był publicznie obwiniany za to, że nie zrobiono dostatecznie dużo, aby uratować życie wielu Rwandyjczyków.

Stec zachorował zaraz po tej projekcji. Przestał jeść i mimo pomocy doświadczonych psychiatrów, którzy leczyli już żołnierzy z holenderskiego batalionu ONZ w Srebrenicy[1], zmarł w wyniku powikłań związanych z Zespołem Stresu Pourazowego we wrześniu 2005 roku.

Na stronie Fundacji Amahoro, Heather Kilner, z którą spędził ostatnie lata życia i która była u jego boku do ostatnich chwil, tak Go wspomina:

Jego poczucie humoru doprowadzało mnie czasami do szaleństwa, bo nigdy nie wyglądał na poważnego. Jednakże gdzieś tam wewnątrz drążyło go cierpienie. W związku z ludobójstwem w Rwandzie, Stefan przeżywał bolesne poczucie winy i zawodu na zachodnich rządach: Francji, Belgii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Jego Organizacji Narodów Zjednoczonych, dla której pracował i Świata - to brzemię było zbyt wielkie do uniesienia dla jednego człowieka i ostatecznie go złamało.
[...]
Moja bratnia dusza odeszła lecz magiczne chwile, które razem spędziliśmy, pozostają we mnie. On nadal łączy ludzi dobrej woli. (tłum. moje)

Major Stefan Stec zginął od niewidzialnych ran w wieku 41 lat.

Ps.

Mjr Stefan Stec został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę Krzyżem Zasługi za Dzielność. Przekazał to odznaczenie pozostałym w Rwandzie ochotnikom z rozwiązanych sił UNAMIR i swojemu dowódcy, kanadyjskiemu generałowi Dellaire.

Ps2

Poza filmem 'Hotel Rwanda', powstał jeszcze jeden film m.in. o gen. Dellaire i rwandyjskiej tragedii, 'Podać rękę diabłu', w którym postać Mjr Stefana Steca zagrał Mark Antony Krupa.

-------------------------------------------------

Większość informacji biograficznych streściłem za polską edycją Wikipedii pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Stec_(major_si%C5%82_pokojowych_ONZ)

Także do zapoznania się:

http://www.independent.co.uk/news/obituaries/major-stefan-stec-509899.html
http://london.iwm.org.uk/upload/package/33/rwanda/pdf/Stefan_Stec.pdf
http://www.guardian.co.uk/commentisfree/2006/mar/19/comment.media
http://www.amahoro.nl