18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#ii wojna swiatowa

Racja żywnościowa z II wojny światowej

zalewa56 • 2016-05-20, 12:48
118
Gościu zajada się kanadyjską racją żywnościową z 1945 r.

Ęriko De Skuczas Palabras • 2016-05-20, 22:27  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (192 piw)
nerusss napisał/a:

IOI napisał/a:

nerusss napisał/a:

Na opakowaniu pisze 43, a nie 45.


jest napisane, debilu.


Zdanie zaczynamy z dużej litery.



Z wielkiej...

Wizyta w Ardenach

Andre1945 • 2014-02-22, 21:16
34
Przypomniało mi się, komentując inny temat. W zeszłym roku wraz z kolegami z grupy rekonstrukcyjnej pojechaliśmy na obchody 68. rocznicy ofensywy w Ardenach, a konkretniej w okolice miasta Bastogne, które to każdy amator II WŚ raczej zna.
Poniżej prezentuję parę fotek z wypadu, m.in. z cmentarza wojennego w Henri Chapelle, muzeum w Elsenborn i filmik z inscenizacji.
Mam nadzieję, że się spodoba, to zarzucę większą ilością fot w komentarzach. ;)



Widok na amerykański cmentarz wojskowy w Henri Chapelle. Spoczywa tutaj 7989 amerykańskich żołnierzy, poległych podczas walk w 1944 roku.



Napis na muralu w tle brzmi: ''In honored memory of those, who gave their lives for their country''



Nieznany żołnierz. Amerykanie, nie znając danych zabitego, stawiają krzyż z napisem: ''Tu spoczywa towarzysz broni, znany tylko Bogu''.



Nasza ''warta honorowa''. Generalnie, stowarzyszenie, z którym tam byłem, odwiedza to miejsce, aby złożyć kwiaty na grobie żołnierza, którym oficjalnie się opiekuje. Żołnierzem tym był sierż. Joseph F. Owczarczak, poległy podczas walk o Akwizgran. Nie jest to jedyny żołnierz o swojskim nazwisku - takich leżą tam niestety setki...



Złożenie kwiatów.



Tu z kolei przed pomnikiem 1. Dywizji Piechoty ''Big Red One'', z listą wszystkich jej członków, którzy polegli w Ardenach.



:lol:

http://static.panoramio.com/photos/large/16406262.jpg

Niestety, tego zdjęcia nie wykonałem już ja. Jednak mijałem ten kościół kilkukrotnie. Warto wiedzieć, że podczas oblężenia Bastogne, Amerykanie mieli tam swój punkt medyczny. Któregoś razu rąbnął tam niemiecki pocisk, zabijając wszystkich w środku.

http://farm5.staticflickr.com/4076/4747185573_404b1668aa_z.jpg

Kościółek w Foy. Zdjęcie również nie jest moje - niestety, kiedy byliśmy już na miejscu, nie było czasu na robienie zdjęć i zwiedzanie. Jednak i ten kościół widziałem, zaś kilkadziesiąt metrów dalej, wykopałem garść pocisków karabinowych. Warto wiedzieć, że kościół został w 100 % odtworzony na potrzeby ''Kompanii Braci''.

A tutaj obiecany filmik, enjoy!



PS - W filmiku pojawiam się kilkukrotnie. :mrgreen:

W Izraelu wybrano Miss Holokaustu

polik95 • 2013-08-27, 11:52
69
Piękne suknie, lśniąca biżuteria i wytworne fryzury. 18 pań stanęło na scenie w Maccabi Haifa Basketball Club podczas finału konkursu piękności Miss Holokaustu.






Konkurs odbył się już po raz drugi. W tegorocznym finale znalazły się panie w wieku od 70 do 94 lat, wszystkie są byłymi więźniarkami obozów koncentracyjnych.
:amused:
damian88719 • 2013-08-27, 12:05  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (73 piw)
Moja faworytka do wygranej: "Mydyljana"

Seks w obozach koncentracyjnych.

ddobry10 • 2013-01-24, 23:17
51
Dwie reichsmarki – tyle kosztowała wizyta w domu publicznych, zlokalizowanym w jednym z dziesięciu obozów koncentracyjnych. Naziści wpadli na perfidny pomysł, że właśnie w ten sposób zmobilizują więźniów do wydajniejszej pracy.



Temat domów publicznych, zwanych potocznie puffami, organizowanych w nazistowskich obozach koncentracyjnych przez dziesięciolecia był konsekwentnie pomijany przez historyków, a zajmowanie się nim traktowano często jako mało poważne. Z prostej przyczyny. Seks i prostytucja miały niejako uwłaczać powadze zagłady. Tymczasem domy publiczne dla więźniów wpisane były w tragedię tamtych dni tak samo jak każdy inny aspekt życia obozowego. Ludzkie słabości, naiwność, a także chciwość i chęć przeżycia za wszelką cenę, stanowiły tu swoistą mozaikę ludzkich zachowań.

Historyczne tabu

Jedna z nielicznych relacji, jaka przebiła się szerzej do naszej świadomości, a która dotyczy bezpośrednio opisu domu publicznego w Auschwitz, zachowała się w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego. Nie bez znaczenia jest fakt, że od lat są one na liście lektur szkolnych. Autor opisuje w jednym z nich zainteresowanie, jakim, pomimo koszmarnej rzeczywistości, cieszył się dom uciech.

"Naokoło puffu stoi tłum prominencji lagrowej. Jeśli Julii jest dziesięć, to Romeów (i to nie byle jakich) z tysiąc. Stąd przy każdej Julii tłok i konkurencja. Romeowie stoją w oknach przeciwległych bloków, krzyczą, sygnalizują rękoma, wabią. Jest lageraltester i lagerkapo, są lekarze ze szpitala i kapowie z komand. Niejedna z Julii ma stałego adoratora i obok zapewnień o wiecznej miłości, o szczęśliwym wspólnym życiu po obozie, obok wyrzutów i przekomarzań się słychać bardziej konkretne dane dotyczące mydła, perfum, jedwabnych majtek i papierosów. Jest wśród ludzi duże koleżeństwo: nie konkurują nielojalnie. Kobiety z okien są bardzo czułe i ponętne, ale jak złote ryby w akwarium niedosiężne. Tak wygląda puff z zewnątrz. Do środka można się dostać jedynie przez szrajbsztubę za karteczką, która stanowi nagrodę za dobrą i pilną pracę" (fragment opowiadania "U nas w Auschwitzu...").

Poza Borowskim ze świecą szukać publikacji na ten temat, co nie oznacza, że nie było żadnych innych wspomnień. Były, najczęściej w dokumentacjach muzeów obozowych i tylko czekały aż ktoś się nimi zainteresuje. W Polsce pionierką badań na temat obozowych domów publicznych jest Agnieszka Weseli, historyczka seksualności, która od 2002 r. zebrała ok. 3 tys. relacji z Archiwum Państwowego Muzeum Oświęcimskiego. Także w Europie tematem zajęto się stosunkowo późno, bo pierwsze publikacje pojawiły się na początku lat 90. (m.in. prace Christi Paul i Reinhilda Kassinga). Co się więc zmieniło? Przede wszystkim nasza mentalność.

Więźniarki, które pracowały w obozowych domach publicznych najczęściej traktowano jak sprawczynie, a nie ofiary. Żadna z nich po wojnie raczej się nie chwaliła, jaką rolę odgrywała w obozowej strukturze. Przede wszystkim z dwóch powodów. Pierwszy ma wymiar czysto emocjonalny (wstyd), drugi praktyczny – żaden kraj nie uznał obozowej prostytucji za przymusową, a co się w tym wiąże, nie wypłacał z tego tytułu odszkodowań. Przyznanie się więc do bycia prostytutką w obozie, było jednoznaczne z zamknięciem sobie drogi do ubiegania się o jakiekolwiek zadośćuczynienie.

Kobiety na zachętę

Skupmy się na tym co wiemy na temat tego typu przybytków. Obozowe domy publiczne zwane oficjalnie Sonderbau (w samym obozach nie mówiło się o nich inaczej niż puffy), były pomysłem Heinricha Himmlera, który w 1942 r. szukał nowych rozwiązań, które motywowałyby pracowników do wydajniejszej pracy. Zaangażowanie Niemców na froncie wschodnim zwiększało zapotrzebowanie na materiały i broń produkowane przez przymusowych pracowników. W efekcie już w 1943 r. utworzono 10 domów publicznych w dziesięciu obozach koncentracyjnych.

System premii, który miał zwiększyć wydajność więźniów, obejmował oprócz domów publicznych, także dodatkowe racje żywności, papierosy, możliwość napisania listu do domy, a nawet zwolnienie z obozu (tylko w przypadku więźniów narodowości niemieckiej). Najbardziej pracowitym osadzonym przysługiwał bon na jednorazową wizytę o wartości 2 reichsmarek (tyle mniej więcej kosztowała paczka papierosów).

W Auschwitz utworzono dwa puffy (w Auschwitz I w bloku 24a oraz w Auschwitz III-Monowitz, w bloku 10). Jednak w przeciwieństwie do dokumentacji obozowej np. z Buchenwaldu czy z Ravensbrueck, oświęcimskie dokumenty są szczątkowe (większość z nich została zniszczona przez wycofujących się Niemców). Nie zachowała się również żadna relacja kobiety, która w pracowała w puffie w Auschwitz, a te istniejące pochodzą od współwięźniów i esesmanów.

Instrukcja obsługi burdelu

Dom publiczny dla więźniów czynny był tylko wieczorami. Wedle różnych relacji dwie lub trzy godziny dziennie (różnice mogły występować na terenie różnych obozów lub nawet dni tygodnia). Służyły w nim przede wszystkim Polki, Rosjanki i Niemki. Co ciekawe tam również przestrzegano czystości rasowej i zakazywano obcowania Polakom z Niemkami i odwrotnie. W praktyce jednak więźniowie często wymieniali się przydziałami i numerkami. Także Niemcy, pomimo oficjalnego zakazu, korzystali niekiedy z przybytku. Zasadą, której nigdy nie złamano był absolutny zakaz wstępu dla Żydów.

Każdy więzień wchodząc na blok podlegał pobieżnej dezynfekcji (przed i po opuszczeniu pokoju), a następnie dostawał od dyżurującego esesmana karteczkę z numerem pokoju, po czym udawał się na piętro. Oczywiście czas był ściśle ograniczony. 15-20 minut (na temat jego długości, również są rozbieżne relacje w zależności od obozu), po czym rozlegał się dzwonek i więzień musiał opuścić pokój.

Nie chodziło przecież o to, by sprawiać więźniowi przyjemność, a jedynie o zaspokojenie zwierzęcego popędu, który zintensyfikuje jego pracę. Niemcy dbali także o to, by więźniowie nie trafiali do tych samych kobiet, aby przypadkiem nie zawiązało się między nimi jakieś uczucie, a także, by nie mieli możliwości przekazywania sobie jakichkolwiek wiadomości (istnieje jednak relacja kobiety z Buchenwaldu, wedle której więzień mógł sam wybrać sobie panią do towarzystwa).

Bitwa pod Lenino 12 – 13 X 1943 roku

ddobry10 • 2013-01-24, 10:54
5
W dniach 12 – 13 października 1943 roku 1 Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki stoczyła bitwę pod Lenino. Była ona pierwszym starciem zbrojnym przeprowadzonym, przez polską jednostkę na froncie wschodnim w czasie II wojny światowej. Do dzisiaj jest ona jednym z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Do 1989 roku jej rocznica była obchodzona uroczyście jako Dzień Ludowego Wojska Polskiego. Po przełomie politycznym jaki nastąpił w naszym kraju poczęto negować sens oraz znaczenie tej bitwy dla losów Polski.



Po przełomowych dla losów wojny zwycięstwach Armii Czerwonej pod Stalingradem i Kurskiem w 1943 roku, Stalin zdawał sobie sprawę, że pozycja Związku Radzieckiego wśród koalicji antyhitlerowskiej znacznie się wzmocniła. Dlatego też mógł wreszcie się zdecydować na zorganizowanie spotkania przywódców trzech głównych mocarstw. Ponadto zdawał sobie sprawę z tego, że podjęte decyzje i ustalenia będą miały zasadnicze znaczenie dla powojennych losów świata. Po przygotowaniach prowadzonych przez wszystkie zainteresowane strony ustalono, że spotkanie odbędzie się w Teheranie na przełomie listopada i grudnia. Radziecki dyktator w czasie spotkania miał zamiar rozstrzygnąć wiele kwestii, dotyczących również spraw polskich. W związku z tym zamierzał zdyskredytować rząd polski w Londynie, a także wyeliminować go z wpływu na dalsze losy Polski. Równocześnie pragnął przedstawić siłę i wpływy posłusznej mu lewicy polskiej w ZSRR1. Za najlepszy sposób zaprezentowania istnienia siły lewicy, Stalin uznał obecność 1. Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki na froncie w jakimś spektakularnym starciu.


Przejazd do strefy przyfrontowej



Zgodnie z przyjętym programem 1. DP im. Tadeusza Kościuszki powinna ukończyć szkolenie bojowe 15 września 1943 roku. Wymarsz na front w takiej sytuacji mógłby się zbiec w czasie z czwartą rocznicą napaści radzieckiej na Polskę. Aby tego uniknąć Wasilewska i Berling wystosowali list do Naczelnego Wodza Armii Czerwonej w którym pisali „W związku, że 1 IX przypada rocznica napaści hitlerowskiej na Polskę , gorąco prosimy o umożliwienie 1 Dywizji im. Tadeusza Kościuszki wyruszenie w tym dniu na front.” 2. Stalin oczywiście zgodził się na tą propozycję.

Zgodnie z prośbą 1 września 1943 roku „kościuszkowcy” wyruszyli na front pomimo nie zakończenia szkolenia bojowego. Trasa ich przejazdu łącznie liczyła 400 km i biegła przez Kołomnę, Moskwę, Możajsk, Gżack, Wiaźmę zaś po minięciu tej miejscowości transporty z polskimi żołnierzami zostały rozlokowane na terenie byłego niemieckiego obozu w rejonie Stiepankowa, Jurkinowa, Siemlewa, Sieliwanowa i Bogdanowki3.

W nowym leżącym około 100 km od linii frontu rejonie dywizja została podporządkowana operacyjnie dowódcy Frontu Zachodniego, gen. płk. Wasilijowi Daniłiczowi Sokołowskiemu4. W nowym rejonie ześrodkowania żołnierze musieli dokończyć rozpoczęte w obozie sieleckim szkolenie; zostali także zapoznani z nowymi zasadami taktyki i prowadzenia działań bojowych. Współczesne reguły walki opracowane były przez Armię Radziecką dzięki doświadczeniom zdobytym w pierwszej połowie 1943 roku, a także w czasie bitwy na Łuku Kurskim. Podstawą nowych zasad było m.in. zaniechanie jedno rzutowych, płytkich ugrupowań bojowych, zmniejszenie pasów natarcia dywizji do około 1,5 km (zamiast wcześniejszych 3 – 4 km, wprowadzenie drugich rzutów na poziomie dywizji zaś w pułkach organizowanie ugrupowań trzy rzutowych. Nową metodą, którą należało wdrożyć w cykl szkolenia było również natarcie piechoty bezpośrednio za przygotowanym przez artylerię tzw. wałem ogniowym5.

23 września 1943 roku 1. DP im. T. Kościuszki rozpoczęła marsz w kierunku zachodnim tzw. szosą warszawską. Przegrupowanie odbywało się w trudnych warunkach atmosferycznych, wyłącznie nocami po błotnistych zatłoczonych i zniszczonych drogach. Trasa wiodła przez Kubino, Safonowo, Jarosław, Smoleńsk, Krasne, a jej łączna długość wynosiła 250 km 6. Pod koniec września 1943 roku do dywizji dołączył 1 pułk czołgów, który 22 września wyruszył z obozu w Biełoomucie i transportem kolejowym przybył w celu wzmocnienia dywizji.

Podczas marszu dowództwo otrzymało 1 października rozkaz, w którym dywizja została podporządkowana dowódcy 10. Armii gwardii gen. lejtn. Kuźmie Trubnikowowi7. W składzie tej armii dywizja miała uczestniczyć w operacji orszańskiej, a dokładnie musiała zlikwidować niemiecki punkt oporu w miejscowości Lady. Jednak decyzja została wkrótce zmieniona i Polacy zostali przekazani pod rozkazy dowódcy 33 Armii gen. płk. Wasilija Nikołajewicza Gordowa. Konsekwencją tej decyzji było przesunięcie 1. DP ze składu 10. Armii, działającej na głównym kierunku działań toteż dodatkowo wzmocnionej w skład 33. Armii osłabionej oddaniem części sił, działającej na kierunku pomocniczym. Na obszarze działania 33. Armii dowództwo Frontu Zachodniego ponadto nie planowało natarcia zaś jedynym zadaniem miało być wiązanie sił nieprzyjaciela poprzez pozorowanie natarcia, po to by przeciwnik nie mógł wykorzystać wojska na zagrożonych kierunkach. Nie była to sytuacja wyjątkowa w czasie drugiej wojny światowej, lecz zastanawiające jest dlaczego ten fakt zatajono przed dowódcą polskiej dywizji8.


Sytuacja na centralnym odcinku frontu wschodniego jesienią 1943 roku



Jesienią 1943 roku najważniejszym celem strategicznym na froncie wschodnim był Dniepr, ponieważ obie walczące strony wiązały z tą rzeką dalsze plany wojenne. Jako jedna z najdłuższych i najszerszych rzek w Europie, Dniepr stał się dla wojsk niemieckich dobrą rubieżą obronną, dzięki której mogły zmienić swoją dotychczasową strategię wojny zaczepnej na obronną.

Dowództwo wojsk niemieckich wykorzystując zachodni wyższy brzeg rzeki, a także jej liczne dopływy, zorganizowało głęboko urzutowaną obronę nad Dnieprem i jego wschodnich przedpolach, opierając ją m.in. o rzekę Soż, Miereję i Pronię oraz linię kolejową Witebsk – Orsza – Mohylew. Tak zorganizowany system obronny dowództwo Wermachtu określiło mianem „Wału Wschodniego”. Głównym zadaniem tego przedsięwzięcia miało być zatrzymanie trwającej od początku sierpnia 1943 roku ofensywy Armii Czerwonej, a następnie wykonanie przeciw natarcia na wyczerpane i osłabione forsowaniem przeszkód wodnych wojska radzieckie9.

Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa Armii Radzieckiej, opracowała plan ofensywy jesiennej, według którego zamierzała wyzwolić znaczne obszary Białorusi i Ukrainy. 9 września wydała dyrektywę, w której nakazywała w sposób szybki i zdecydowany, nawet z marszu pokonywać wszystkie przeszkody wodne w tym również Dniepr. W ten sposób w wyniku zderzenia dwóch odmiennych koncepcji walki rozpoczęła się bitwa o Dniepr, jedna z najtrudniejszych i najbardziej złożonych operacji II wojny światowej. Front Zachodni, w ramach którego miała przejść swój chrzest bojowy 1. DP im. T. Kościuszki wykonywał ważną rolę w bitwie o Dniepr. Jego wojska prowadziły natarcie nieprzerwanie od 7 sierpnia, wyzwalając m.in. Jelenią (30 VIII) i Jarcewo (19 IX), a także bardzo ważny ośrodek obrony niemieckiej – Smoleńsk (25 IX). „Do 2 października wojska Frontu Zachodniego wyszły na linię Rudnia – Lady – Lenino – Gorki – Czausy”. Granicę niemieckiego przedmościa na wschód od Dniepru wyznaczały miejscowości Lady oraz Łojewo i dlatego głównym celem strategicznym wojsk Frontu Zachodniego na początku października była jego likwidacja. Naczelne dowództwo oczekiwało od dowództwa Frontu Zachodniego likwidacji niemieckiego oporu w rejonie tak zwanej „bramy smoleńskiej”. Dzięki temu możliwe byłoby rozwinięcie ofensywy w kierunku Wilna i Mińska. Wobec tego wojska radzieckie musiały wyzwolić dwa bardzo silnie bronione ośrodki niemieckie Mohylew i Orszę10.

30 września rada wojenna Frontu Zachodniego przedstawiła Kwaterze Głównej plan dalszego natarcia. W dokumencie tym podkreślano iż nieprzyjaciel prowadzi intensywną pracę w celu powstrzymania natarcia radzieckiego. Dowództwo Frontu planowało przerwać opór niemiecki na rubieżach rzek Mierei i Proni do wieczora 1 października, zaś do połowy tego miesiąca sforsować Dniepr. Wobec tego proszono o przydział niezbędnych uzupełnień, jednak prośba ta została zrealizowana tylko częściowo11.

3 października główne zgrupowanie w składzie 10 Armii gwardii, 21 i 33 Armii, rozpoczęło natarcie, jednak załamało się wobec silnego oporu Niemców na linii Pantery12. Wobec takiego położenia Stawka nakazała główny wysiłek natarcia przenieść z centrum na prawe skrzydło na północ od Dniepru. Dzięki temu w razie powodzenia wojska nie musiały by ponownie forsować Dniepru, zaś Orszę zdobyły by atakiem z północnego wschodu. 21 i 33 Armie działające dotychczas w centrum frontu zostały osłabione wskutek oddania części swych sił do dyspozycji wyższych dowódców13.


Charakterystyka terenu i sił nieprzyjaciela



Teren w jakim miała działać 33 Armia, a w ramach niej 1. DP był bardzo niedogodny do natarcia. Między podstawą wyjściową do natarcia polskich oddziałów, a pozycjami niemieckimi rozpościerała się kilkusetmetrowa dolina, której środkiem płynęła rzeka Miereja. Była ona stosunkowo wąska jej szerokość wahała się od 3 do 5 metrów, zaś głębokość również była niewielka. Największą przeszkodę dla wojska tworzyła w warunkach jesiennych dolina rzeki, która stawała się miękkim torfowiskiem niemożliwym dla pokonania przez czołgi i ciężki sprzęt bez odpowiedniego przygotowania inżynierskiego14.

Po zachodniej stronie rzeki (tam znajdowały się wojska niemieckie) wznosiły się dwa wzgórza 217,6 oraz 215,5 przez zbocza których przebiegał przedni skraj obronny niemieckiej. Zapewniały one przeciwnikowi dobry wgląd w pozycje polskiej dywizji nawet na głębokość 4 – 5 kilometrów. Znajdujące się na zachód od Mierei miejscowości Połzuchy, Trygubowa, Puniszcze bardzo łatwo mogły zostać przekształcone w punkty oporu i utworzyć dogodny teren obrony15.

Obszar po wschodniej stronie Mierei, gdzie rozmieszczone były siły 1. DP, był równinny, nie zadrzewiony i odkryty. Jedynie w odległości około 2 – 3 kilometrów od rzeki znajdowały się zarośla, jary i młode lasy umożliwiające ukrycie sprzętu i ugrupowań drugorzutowych. W rejonie gdzie ugrupowane była polska jednostka znajdowało się na szczęście wzgórze pozwalające na dokładną obserwację pozycji niemieckich na głębokości około 3 - 4 kilometrów16.

Ogólnie teren sprzyjał organizowaniu obrony, dlatego też strona prowadząca działania zaczepne znajdowała się w trudnej sytuacji. Na kierunku działania 33 Armii, bronił się 39 Korpus Pancerny, dowodzony przez gen. Roberta Martinka. Wojska te wchodziły w skład 4 Armii polowej z Grupy Armii „Środek”. Jednostka ta składała się z jednej dywizji szturmowej, trzech dywizji piechoty, jednej dywizji grenadierów pancernych oraz oddziału SS. Generał Martinek posiadał również wsparcie artylerii, broni pancernej oraz lotnictwa17.

W pasie natarcia 1. DP im. T. Kościuszki broniły się pododdziały 337 DP gen. leutn. Ottona Schonemanna. Niemiecka dywizja na początku października 1943 roku przeszła reorganizację wchłaniając pozostałości 113 DP. Po tych zmianach w jej skład wchodziły: „dowództwo 337 DP i pododdziały obsługi;313 i 688 pułk grenadierów; 113 dywizyjna grupa bojowa;337 zmot. Dywizjon art. Ppanc.;337 p.art.;337 batalion fizylierów; 337 bsap.;337 błącz.;337 batalion zapasowy; dywizyjne pododdziały zabezpieczenia i obsługi.” Dywizja ta posiadała ponadto w swoim wyposażeniu: 595 karabinów maszynowych 76 ciężkich i lekkich moździerzy, 137 różnego rodzaju dział oraz 18 miotaczy ognia. Dywizja ta po zmianach została uzupełniona do pełnych stanów etatowych zarówno w ludziach jak i w sprzęcie, dlatego też w przededniu bitwy pod Lenino „była pełnowartościowym związkiem taktycznym” 18.

Obrona niemiecka składała się z dwóch pozycji. Pierwsza pozycja znajdująca się na wzgórzach 217,6 oraz 215,5 i posiadała trzy transzeję. Druga zaś mieściła się na wysokości wsi Puniszcze i składała się z dwóch transzei. Ogólnie siły niemieckie posiadały dobrze rozbudowaną pod względem inżynieryjnym obronę będącą częścią pasa umocnień zwanego linią Pantery. Ponadto siły niemieckie w pasie natarcia 33 Armii liczyły około 20 tysięcy żołnierzy, których pokonanie siłami osłabionej armii radzieckiej było zadaniem niezwykle trudnym19.


Zadania 1. DP na tle zadań armii



7 października 1943 roku gen. Berling wraz z ppłk. Sokorskim udali się na odprawę do miejsca dowodzenia gen. Gordowa. Zadaniem 33 Armii było przełamanie obrony niemieckiego 39 Korpusu Pancernego na pięciokilometrowym odcinku od Sukino do chutoru Romanowo, następnie wyjście nad Dniepr, uchwycenie przeprawy i opanowanie przeciwległego brzegu rzeki na południe od Orszy. Operację tą dowództwo zamierzało przeprowadzić mając w swoim składzie: dziesięć dywizji piechoty, jeden korpus zmechanizowany, jedną samodzielną brygadę pancerną, trzy pułki artylerii pancernej, siedem brygad artylerii, trzy pułki artylerii, jeden pułk moździerzy, jeden pułk rozpoznawczy, pięć batalionów saperów, trzy bataliony pontonowo – mostowe20.

1. Dywizja Piechoty miała operować w pierwszym rzucie w centrum zgrupowania uderzeniowego 33 armii. Dywizji przydzielono dwa pułki artylerii lekkiej ze składu 144 i 164 dywizji, 538 pułk moździerzy, 67 brygadę haubic i 298 batalion saperów. Jej zadaniem było przełamanie obrony nieprzyjaciela na dwukilometrowym odcinku pomiędzy Połzuchami, a wzgórzem 215,5, następnie miała nacierać w kierunku zachodnim w celu osiągnięcia rubieży rzeki Pniewki, aby później prowadzić natarcie w kierunku Łosiewa i Czuriłowa. 42. dywizja gen. mjr Nikołaja Multana znajdująca się po prawej stronie polskiej dywizji, a także lewy sąsiad Polaków 290. dywizja gen. mjr Izaaka Gasparina, otrzymały analogiczne rozkazy miały nacierać w swoich pasach działania równolegle z polską jednostką21.

9 października po osiągnięciu przez dywizję nowego rejonu ześrodkowania w okolicach miejscowości: Ladiszcze, Zachwidowo, Budy, Pańkowo gen. Berling postanowił przeprowadzić rekonesans. Rozpoznania terenu nie udało się jednak dokończyć, ponieważ Niemcy otworzyli ogień artyleryjski, dlatego też nie rozpoznano dokładnie doliny Mierei. Następnego dnia dowódca dywizji przedłożył gen. Gordowowi swoją decyzję do natarcia, również tego samego dnia postawił zadania podległym oddziałom22.

Polska dywizja do swojej pierwszej bitwy przystępowała w pełnym składzie etatowym wzmocniona ponadto 1 pułkiem czołgów średnich, 1 kompanią rusznic przeciwpancernych, 1 kompanią fizylierek 1 batalionu kobiecego, oraz kompanią karną. „Ogólny stan osobowy dywizji wraz z 1 pułkiem czołgów 11 października wynosił 12 683 żołnierzy, w tym 994 oficerów, 2560 podoficerów i 9129 szeregowców”. Mimo iż ogólna liczba żołnierzy przekraczała etat to w dywizji brakowało 100 oficerów i 918 podoficerów. Dywizja posiadała na swoim wyposażeniu m.in. 41 czołgów, 335 rusznic przeciwpancernych, 391 dział różnego typu, 1724 pistolety maszynowe, 673 karabiny maszynowe23.

Stan osobowy dywizji oraz jej uzbrojenie przed bitwą w porównaniu z sąsiednimi radzieckimi dywizjami ( 42. i 290.), które posiadały odpowiednio 4646 i 4345 żołnierzy, pozwala stwierdzić że jednostka polska była wyborową. Dywizję przed bitwą ugrupowano zgodnie z najnowszymi zasadami pola walki. Na prawym skrzydle nacierać miał 2. pp. ppłk. Gwidona Czerwińskiego, na lewym zaś 1 pp. ppłk. Franciszka Derksa, drugi rzut tworzył 3 pp. ppłk. Tadeusza Piotrowskiego. Główne uderzenie dywizja musiała przeprowadzić na prawym skrzydle. Głębokość zadań bliższych dla pierwszorzutowych pułków wynosiła 1,5 kilometrów, głębokość do następnych rubieży, stanowiąca zadanie dalsze wynosiła 7 kilometrów24.

Ogólna koncepcja natarcia zarówno 1 pp. jak i 2 pp., przewidywała przełamanie obrony nieprzyjaciela siłami jednego batalionu, a następnie wprowadzanie kolejnych batalionów i zajmowanie nakazanych rubieży. Głównym celem 2 pp. były wsie Połozuchy i Puniszcze, zaś 1 pp. wzgórze 215,5. Ważne zadanie w nadchodzącej bitwie miało przypaść czołgom. 1 pułku czołgów, podzielony na kompanie miał zadanie wspierania piechoty podczas walki25.

Termin gotowości bojowej gen. Gordow wyznaczył na godzinę 20.00, 11 października. Natarcie miało zostać poprzedzone nawałą artyleryjską trwającą sto minut. W nocy z 9 na 10 października 1943 roku 1 batalion 1 pp. mjr. Bronisława Lachowicza zluzował radziecki 459. pp. 42 DP, zaś 1 batalion 2 pp. kpt. Sławińskiego zajął swój odcinek frontu dobę później. W nocy 10 na 11 października zgodnie z rozkazem dowódcy armii, przeprowadzono rozpoznanie walką skraju obrony niemieckiej. Dzięki temu udało się ustalić schemat umocnień niemieckich, lecz również zdemaskowano obecność oddziałów polskich w tym rejonie. Wieczorem 11 października gen. Berling otrzymał rozkaz od dowódcy armii nakazujący ponowne przeprowadzenie rozpoznania walką dnia 12 października o godzinie 6.00 tym razem jednym batalionem piechoty wspartym dywizjonem artylerii. Zabiegi polskiego dowódcy w sztabie armii u gen. Stiepana Kinosjana, aby rozpoznanie przeprowadzić patrolami nie przyniosło żadnych skutków. Poinformowano go zaś, że rozpoznanie może przekształcić się w ogólne natarcie dywizji26.

Ciekawym faktem jest to, że przed bitwą na stronę niemiecką przeszło od kilku do kilkunastu żołnierzy 1. DP. Poinformowali oni Niemców o przyszłym natarciu wojsk radzieckich, wskazali też miejsce postoju sztabu 33 Armii. Niemcy wiedząc, że do natarcia szykuje się polska dywizja rozpoczęli nadawanie audycji propagandowych. W ich czasie puszczali melodią Mazurka Dąbrowskiego oraz wzywali do przechodzenia na stronę niemiecką, a także rozprawienia się z komunistami, żydami, i komisarzami politycznymi27.


12 października 1943 roku - pierwszy dzień bitwy



12 października 1943 roku, zgodnie z rozkazem dowódcy armii o godzinie 5.55 rozpoczęła się pięciominutowa nawła ogniowa po której1 batalion 1 pp. mjr. Lachowicza rozpoczął natarcie. Nie uzyskał on jednak większego powodzenia wobec silnego oporu nieprzyjaciela. Wobec dużych strat batalion zaległ u podnóża wzgórza 215,5, okopał się i oczekiwał na główne natarcie28.

Zgodnie z przyjętym planem artyleryjskie przygotowanie natarcia powinno rozpocząć się o godz.8.20 i trwać 100 minut. Jednak z powodu gęstej mgły unoszącej się nad doliną Mierei, utrudniającej widoczność jego początek przesunięto na godz.9.20. O tej właśnie godzinie rozpoczęła je salwa artylerii jednak po zaledwie 40 minutach gen. Gordow po uzgodnieniach z dowódcą artylerii gen. lejtn. Bodrowem postanowił przerwać ogień i nakazał rozpocząć atak piechoty. Równocześnie dowódca armii nakazał przejście do wykonywania ograniczonego wału ogniowego29.

O godz. 10.30 na sygnał zielonych rakiet 1. oraz 2. pp. rozpoczęły natarcie na pozycje niemieckie. Atak Polaków był bardzo imponujący, wyrównane tyraliery dwóch pierwszorzutowych batalionów zdecydowanie ruszyły na nieprzyjacielskie transzeje zaś do historii przeszedł okrzyk podziwu jednego z obserwatorów radzieckich: „Mołodocy Polaki, na wies' rost idut !” 30. Około 11.00 bataliony pierwszorzutowe zdobyły pierwszy skraj obrony niemieckiej. Sąsiednie dywizje radzieckie natomiast nie odniosły większych sukcesów natarcie 42. DP zaległa u podnóża wzgórza 217,6 zaś 290. DP 200 metrów przed przednim skrajem pozycji nieprzyjaciela.

Po zdobyciu pierwszego skraju obrony niemieckiej, przed polskimi pułkami zarysowały się punkty które musiały zdobyć. 1. pp. skupić musiał się na opanowaniu Trygubowej, a 2. pp. Połzuch. Trygubowa była ważnym punktem w systemie niemieckiej obrony, dlatego też opanowanie jej zapewniało dalszy sukces 1. pp. Pierwszy natarcie na tę pozycję prowadził batalion mjr. Lachowicza, sam dowódca zginął w czasie ataku, poległ również zastępujący go por. Paziński. Batalion jednak nadal atakował i dzięki temu opanował pozycję ryglową łączącą wieś ze wzgórzem 215,5. Niemcy musieli wycofać się do wsi, skąd próbowali wykonać kontratak na lewe skrzydło 1 batalionu, zostali jednak odparci dzięki wprowadzeniu do walki 2 batalionu por. Wiszniewskiego. Przez pewien czas wojska polskie wdarły się do Trygubowej, wobec czego niektóre części miejscowości przechodziły z rąk do rąk, jednak wobec braku wsparcia ze strony radzieckiego 855 pułku z 290. DP, a także wyczerpania amunicji, musieli wycofać się do wschodniego odcinka wsi. Około 14.00 wobec kolejnych ataków niemieckich doszło do wymieszania batalionów 1. pp. Przejęcie dowodzenia przez płk Kieniewicza uchroniło pułk przed rozbiciem. Wobec dużych strat szczególnie w kadrze dowódczej zajął obronę na zboczu wzgórza 215,531.

W pasie natarcia 2 pułku główną rolę odgrywały Połzuchy, ich zdobycie warunkowało dalsze powodzenie natarcia i wykonania zadań postawionych przed dywizją. 1 batalion kpt. Sławińskiego szybko opanował drugi okop niemiecki, a następnie pozycje wroga znajdujące się na bezimiennym wzgórzu. Prawoskrzydłowe kompanie podeszły pod Połzuchy zaś inne oddziały znalazły się w okolicach Puniszcz. W tym czasie wróg próbował wykonać podstępny fortel, polegający na poddawaniu się Niemców przy jednoczesnym atakowaniu Polaków, przez ukryte grupy niemieckiej piechoty. Ten plan jednak nie udał się przeciwnikowi dzięki właściwej reakcji polskich żołnierzy. Wobec zaistniałej sytuacji ppłk. Czerwiński postanowił zaatakować miejscowość z trzech kierunków. 2 batalion por. Jakimionka nacierał na miejscowość ze wschodu,3 kpt. Karpowicza atakował z głębokiego obejścia i miał uderzyć z południowego zachodu, 1 kpt. Sławińskiego atakować miał od południa. Podobnie jak o Trygubową walki o tę miejscowość miały bardzo zacięty charakter, jednak do godz. 14.00 batalion por. Jakimionka zdobył ten punkt oporu32.

Około południa kiedy pogoda się znacznie poprawiła, na niebie pojawiły się niemieckie Ju – 88 i Ju – 87, które rozpoczęły ataki na polską piechotę pozbawioną artylerii przeciwlotniczej nadlatując grupami od 12 do 24 maszyn, celem lotnictwa niemieckiego stały się również przeprawy przez Miereję. Od godz. 11.00 rozpoczęto wprowadzać do walki czołgi. Jako pierwsza na przeprawę ruszyła 2 kompania czołgów ppor. Jana Kalinina jednak wobec źle przygotowanego przejścia 5 czołgów ugrzęzło w dolinie rzeki, zaś dwa zostały unieruchomione, pozostałe trzy czołgi skierowano na przeprawę znajdującą się nieopodal Lenino33. Godzinę później niż 2 kompania przeprawę rozpoczęła 4 kompania czołgów T – 70, jednak tu też nie udało się wprowadzić całej grupy, a jedynie dwa czołgi.

O 12.10 do przeprawy podeszły czołgi 1 kompanii por. Pawła Miszury, jednak wobec problemów z przeprawą musieli udać się na mostek przygotowany przez saperów dla 5 korpusu zmechanizowanego. Od 15.00 udało się przedostać na zachodni brzeg Mierei 5 czołgom. W sumie 1. pułk czołgów zdołał przerzucić do wieczora 12 października na zachodnią stronę Mierei prawie połowę swoich czołgów, a 5 stracił. Wobec tego można stwierdzić, że w skutek zaniedbania nie wykorzystano całkowicie broni pancernej. Zabrakło jej szczególnie w ważnych momentach34. Po godzinie 14.00 natarcie polskich pułków zostało zatrzymane i rozpoczęła się walka o utrzymanie zdobytych pozycji. Na lewym skrzydle rozpoczęły się znów ciężkie walki o Trygubową . Niemcy dzięki ściągnięciu znacznych sił ponawiali ciągłe ataki na pozycje polskie, udało się je odeprzeć dzięki bardzo dobrej postawie artylerii kierowanej przez płk W. Bewziuka. Zdaniem Berlinga: „Bewziuk ogniem swych dział karał – jak dobry woźnica krnąbrne zaprzęgi – niemieckie próby kąsania aż do wieczora. Rzucał pociski jak żongler piłki, po mistrzowsku, zawsze na czas, na każde żądanie i zawsze tam, gdzie były najbardziej potrzebne" 35.

Niemcy wyprowadzając atak z rejonu wzgórza 217,6 wspierany z powietrza wyparli w godzinach popołudniowych 2. pp. z Połzuch. Wieczorem gen. Berling nakazał ponowne zdobycie wsi. Zaś na lewym skrzydle za namową płk B. Kieniewicza postanowił przenieść wykrwawiony 1. pp. do drugiego rzutu zaś na jego miejsce wprowadzić 3. pp. ppłk Tadeusza Piotrowskiego. Żołnierze tego pułku podjęli działania zaczepne, w wyniku których opanowali wzgórze 215,5 oraz wzgórze bezimienne36. Zgodnie z rozkazem dowódcy dywizji 2. i 3. pp. wspierane 3 kompaniami czołgów (16 czołgów) przeprowadziły nocne natarcie. Jednak nie osiągnęło ono żadnych większych korzyści, ponieważ nieprzyjaciel również pragnął poprawić swoje położenie, poprzez wprowadzanie nowych jednostek w zagrożony teren. W trakcie nocy dokonano uporządkowania szyków, ewakuacji rannych, uzupełnienia zapasów amunicji i żywności.

Po pierwszym dniu bitwy gen. Berling oceniał sytuację jaka zaistniała w pułkach jako bardzo ciężką. We wspomnieniach podaje, że uważał bitwę 33 Armii za przegraną w pierwszej fazie. Zaś powtórzenie jej w dniu następnym przeczyłoby zdrowemu rozsądkowi. Aby osiągnąć jakiś sukces należało wprowadzić konieczne zmiany37. Pomimo strat jakie dywizja odniosła pierwszego dnia bitwy gen. Gordow wieczorem 12 października wydał rozkaz, w którym nakazywał kontynuowanie natarcia następnego dnia. Miała je poprzedzić 20 – minutowa nawała artyleryjska. Rozkaz ten Berling skomentował następująco: „Gordow, bez względu na motywy swego postępowania, bez względu na to, czy jest głupcem, czy szaleńcem – jest zbrodniarzem” 38.


13 października – drugi dzień bitwy



Zgodnie z ogólnym planem zadania bojowe dla 1. DP na dzień 13 października 1943 roku nie zmieniły się. 3. pp. miał nacierać w kierunku zachodnim na chutor Jurkowo i Mały Diatiel, a 2. pp. po opanowaniu Połzuch powinien prowadzić natarcie na Puniszcze. W godzinach porannych 13 października, po zarządzeniu gen. Bodrowa dywizje pierwszorzutowe w tym i 1. DP otrzymały brakującą amunicję od radzieckich dywizji, które nie brały udziału w walce39.

O 8.00 po zaledwie 15 – minutowym przygotowaniu artyleryjskim, rozpoczęło się natarcie w całym pasie działania 33 Armii. 2. pp. o 8.00 rozpoczął natarcie na Połzuchy, jednak o 10.30 wobec silnego i zdecydowanego oporu nieprzyjaciela, a także pojawienia się niemieckiego lotnictwa, które wykonało „23 naloty w ciągu dnia w grupach od 5 do 50 maszyn”, zmuszony był do przejścia do obrony. Także 3. pp. nie był w stanie podjąć działań zaczepnych40.

Wobec takiej sytuacji gen. Berling nakazał obu pułkom umocnić się na zajmowanych pozycjach i ruszać do przodu tylko na wyraźny rozkaz. „Postanowiłem czekać na sąsiadów. To była nie ulegająca wątpliwości niesubordynacja. Toteż kiedy przekazywałem mój rozkaz osobiście Kieniewiczowi, był zaskoczony i kierowany zapewne życzliwością zwrócił mi uwagę, że to co zarządziłem, jest zabronione i grozi za to sąd.” Następnie płk Kieniewicz poinformował sztab armii o decyzjach jakie podejmuje dowódca 1. DP. W wyniku tego Berlinga wezwano do sztabu armii w celu złożenia wyjaśnień gdzie doszło do ostrej wymiany zdań z gen. Gordowem41.

13 Października 1943 roku o godz.17.00 polski dowódca otrzymał radiogram z dowództwa 33 Armii w którym poinformowano go iż 1. DP zostanie zluzowana w nocy z 13 na 14 października zluzowana przez radziecką 164. DP. Ostatnim sukcesem w pierwszej bitwie kościuszkowców było opanowanie przez 2. pp. Połzuch w godzinach wieczornych 13 października42. Nie do końca jest wiadomo z czyjej inicjatywy wycofano 1. DP z frontu. Stanisław Jaczyński w swoich pracach43 przypisuje to dowódcy 33 Armii gen. Gordowi, zaś inna część autorów w swoich publikacjach44 podaje, że stało się to na wniosek Wandy Wasilewskiej podczas rozmowy telefonicznej ze Stalinem.

14 października zgodnie z rozkazem gen. Gordowa 1. DP została zluzowana przez oddziały 164. radzieckiej DP. Do 18 października dywizja przeszła do drugiego rzutu 33. Armii i osiągnęła rejon ześrodkowania: Nikołajewka, Słobodka, Zachwidowo, Borsuki. Walki na odcinku na którym walczyła 33 Armia a wśród jej szeregów 1. DP, trwały do 18 października 1943 roku następnie zaś wygasły. Niemcy utrzymali zaś tą ważną rubież obronną do czerwca 1944 roku, kiedy to wojska radzieckie przełamały ją w ramach operacji „Bagration”.



Ocena udziału 1. Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki w bitwie pod Lenino w dniach 12 – 13 października 1943 roku jest rzeczą niezwykle złożoną i trudną. Analizę bitwy należy przedstawić w kilku aspektach. 1. Dywizja Piechoty im. T. Kościuszki w dwudniowej bitwie straciła ponad 3 tysiące żołnierzy. Poległo, zmarło z ran lub chorób 510 żołnierzy (w tym 51 oficerów, 116 podoficerów, 343 szeregowców). Rannych zostało 1776 żołnierzy, zaginęło bez wieści 652 osób, do niewoli zostało wziętych 11645.

Straty polskiej dywizji wynosiły 23,7 % ogólnego stanu osobowego dywizji i przewyższały procentowo straty II korpusu w walkach pod Monte Cassino. Jednak z radzieckiego punktu widzenia były one w ówczesnych warunkach wojennych normalne jak je określił W. Mołotow w telefonicznej rozmowie z Wandą Wasilewską46.

Tak duże straty dywizji (z polskiego punktu widzenia), spowodowane były nieudolnością gen. Gordowa, jak i jego sztabu. Objawiało się to m.in. tym, że nadużywał sposobu rozpoznania walką jako elementu bitwy doprowadzając swoimi decyzjami do likwidacji 1 batalionu 1. pp. Kolejnym rażącym błędem dowódcy 33. Armii było skrócenie artyleryjskiego przygotowania o 60 minut i rozkaz wykonywania ograniczonego wału ogniowego, spowodowało to zupełną dezorganizację ataku. Radziecki dowódca ponosi także częściową winę za nieprzygotowanie przepraw w dolinie Mierei.

Dwudniowe walki na froncie wykazały znaczące braki w dowodzeniu, pracy sztabów i łączności. Także współdziałanie piechoty z innymi rodzajami wojsk budziło wiele zastrzeżeń. Bardzo źle działała ewakuacja rannych z pola bitwy, służby kwatermistrzowskie praktycznie nie pracowały47. Dywizja w swoim dwudniowym boju zadała spore straty nieprzyjacielowi, poległo około 1500 Niemców, do niewoli zaś zostało wziętych 326. Nieprzyjaciel poniósł również pewne straty w sprzęcie tracąc m.in. 42 moździerze i działa, 2 czołgi oraz pięć samolotów48.

Oceniając bitwę z wojskowego punktu widzenia podkreślić należ, iż oddziały polskie odniosły pewien sukces. Dywizji udało się przełamać pierwszą pozycję obrony niemieckiej, a także stworzyć warunki do wprowadzenia do boju 5. Korpusu zmechanizowanego. Ponadto dla większości Polaków były to pierwsze doświadczenia bojowe. Spisali się dobrze na tle doświadczonego i dobrze uzbrojonego przeciwnika, którego obowiązywał „zakaz odwrotu”. Osiągnięcia polskiej jednostki z powodu niezdolności do walki sąsiednich dywizji radzieckich nie przerodziły się w jakikolwiek sukces operacyjny. Dlatego też z militarnego punktu widzenia bitwy tej nie można w żadnym wypadku nazwać klęską, lecz niepowodzeniem taktycznym, bardzo często zdarzającym się w czasie II wojny światowej na wszystkich frontach.

Ważniejszy wydźwięk miał wymiar polityczny bitwy. Stalin wykorzystał pierwszą bitwę kościuszkowców, a szczególnie straty poniesione przez dywizję do nadania jej dużego rozgłosu. Udział dywizji na froncie wzmocnił rolę ZPP, a równocześnie osłabił pozycję rządu Rzeczpospolitej w Londynie. Dzięki temu radziecki dyktator ukazał politykom zachodnim w perspektywie konferencji w Teheranie iż na terenie ZSRR, istnieją polskie siły dysponujące wojskiem mogącym walczyć o wyzwolenie kraju. Oceniając bitwę w tym wymiarze była ona w oczach Stalina i tzw. lewicy polskiej w ZSRR wielkim sukcesem.

Bitwa posiadała jeszcze zasięg propagandowy. Narodził się po niej mit „polsko – radzieckiego braterstwa broni”. Ponadto pod Lenino rozpoczął się szlak bojowy ludowego Wojska Polskiego zakończony w Berlinie.