18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#hemoroidy

Passaty, hemoroidy i Janusze

czarnyblack • 2017-07-07, 21:39
68
Kolejna opowieść z tego samego profilu na FB. Chyba nie było, więc wklejam.




Historia dość długa, ale długa też była moja podróż pociągiem, którą za chwilę postaram się Wam przedstawić. Podróż ta, odbyła się pod hasłem Passat, Janusz i hemoroidy.
Do tego dnia, nie wiedziałem kompletnie dlaczego jest ostatnio taki pocisk na te Passaty, choć przyznam że starałem się zgłębić temat żeby śmiać się na równi z internetem, ale no jakoś nie trafiało to do mnie. Ta podróż odmieniła nie tylko moje poczucie humoru, ale również moje życie. Już nigdy nie będę takim samym człowiekiem.
Lipiec, godzina około 8 rano. Stoję na dworcu i czekam na pociąg, który miał mnie zabrać do Trójmiasta, gdzie miałem trochę poimprezować z ekipą. Przez kilka długich tygodni tylko pracowałem i nawet nie miałem możliwości żeby powąchać piwo. Zaopatrzyłem się więc sprytnie w dwa piwa na drogę. Droga krótka, bo raptem 3 godzinki. Starczy – pomyślałem.
Podjeżdża ten rozklekotany dyliżans z lekkim opóźnieniem. Wsiadam. W poszukiwaniu swojego przedziału przeciskam się przez ludzi stojących na korytarzu ch*j wie po co, co najmniej jakby nie widzieli nigdy dworca na zabitej dechami wsi. Dodam, że miejsce w przedziałach było, po prostu stali tam, żeby wk***iać wsiadających. Dobra, znalazłem swój przedział, ku mojemu zdumieniu pusty.

Matko bosko kochano – pomyślałem. Niechaj tak będzie do Trójmiasta to idę oddać krew, do kościoła i jeszcze dam pierwszemu napotkanemu bezdomnemu 50zł.

Wrzucam plecak na górę, siadam i siedzę. Patrzę tak na swoje odbicie w szybie, ono patrzy na mnie. No cóż, trzeba odpalić browara, nie będę się tak patrzył na samego siebie, bo jakoś tak on sam się dziwnie na mnie patrzy się. Sięgnąłem do plecaka, wyjąłem puszkę piwa, którą od razu otworzyłem i siedzę. Pociąg rusza. Nikt nie wsiadł.

No to kulturka – myślę sobie. Tak to ja mogę jeździć tym PKP, nikt nie wk***ia. Nikt nie zrzędzi. Nikt nie...

I w tym momencie skończyłem rozmowę z samym sobą, bo drzwiach zjawił się on. Pierwsza myśl – Janusz – wielce modne teraz określanie kogoś grubego, z wąsem i ewidentnie gorszego.

Spokój, nie oceniaj innych powierzchownie ty chamie – powiedziałem sam sobie w duchu.

Janusz, którego już nieskromnie ochrzciłem (jak się później okazało wcale nie omylnie) zasiadł bezpośrednio przede mną.

Nosz k***a mać, cały przedział wolny, to k***a usiadł naprzeciwko mnie. Ja pie**ole i teraz sztucznie będę musiał uciekać wzrokiem od jego gorszego spojrzenia. Ale spokojnie, spokojnie. Nie uprzedzaj się! - wmawiałem sobie.

Patrzyłem tak przez okno i popijałem spokojnie piwo, gdy nagle głos Janusza rozbrzmiał.

- Dzień dobry, Janusz jestem.

Już chciałem powiedzieć. Wiem. Widzę.

- Adam.

Jedziemy tak dłuższą chwilę. Myślę sobie:

Spoko, jednak nie pie**oli nic do mnie. Nie będzie tak źle.

- A wie Pan kupiłem właśnie Passata.

Nieśmiało zerknąłem tylko, czy przypadkiem nie gada on przez zestaw bluetooth. Ale nie. k***a nie! Wypie**olił prosto z mostu do mnie z takim tekstem. Do obcego typa. Po kilkunastu minutach siedzenia obok niego. Ja pie**ole. Taki ch*j jak w spokoju dojadę do Trójmiasta.

- Mhmmm... - przytaknąłem głową i nerwowo popiłem piwo.
Oj powiem Panu to jest jednak klasa samochód. Drogi. Nie powiem, że nie, ale człowiekowi po tylu latach harówki coś od życia się należy.

Jak to opowiadał. Wierzcie lub nie. Piął się przy tym jak paw i głaskał się jakoś dziwnie po cyckach. A miał większe od niejednej panny.

- Śmiać mi się chce z ludzi, którzy kupują jakieś zajechane szmelce z przebiegiem ponad 200tyś. Ja to powiem Panu – tutaj wyraźnie się wyprostował i strzelił szelkami – kupiłem igiełkę z Niemiec, pierwszy właściciel, lekko ponad 100 tys. A wiesz Pan co to znaczy?
- No co? - zapytałem widząc swoją minę w lusterku które było nad siedzeniami na przeciwko. Wyglądałem jakbym co najmniej za chwilę miał zostać ścięty. Blady. Opadnięte poliki. Lekko przymknięte oczy. Dodam, że do pociągu wsiadałem funkiel nówka.
100 tyś, w 1.9tdi to oznacza, że on jest jeszcze na dotarciu! Tak.. tak.., dobrze Pan słyszał.
- No to nieźle – celowo nie zdobywałem się nawet na resztki zaciekawienia i fascynacji.
- Oj żebyś Pan wiedział. Za chwileczkę wracam. Rozumie Pan, fizjologia...

Ja pie**ole, nie wierze co właśnie widzę. Sk***iel bierze papier toaletowy i wyłazi. Sk***ysyn właśnie dumnie mi oznajmił, że idzie się zesrać. Dlaczego ja pojechałem PKP nosz k***a mać. Odżałowałbym te picie piwa w drodze i pojechał furą. Zachciało się podziwiania krajobrazów. Nigdy k***a więcej mać!

Szybki rzut oka na zegarek. 8:45.

Mój k***a panie Jezu, weź mnie już do siebie, bo nie ujadę. k***a nie ujadę...

Wrócił po 20 minutach w kibla, zasapany i czerwony jakby co najmniej rodził. Ja pie**ole.
Usiadł znów naprzeciwko mnie.

Nie będę się odzywał, to może mnie nie zauważy – no k***a na pewno – już umysł płatał mi figle.

Siedziałem w bezruchu. Puszkę wsadziłem między nogi, które trzymałem złączone jak ministrant na zakrystii. Łapy też trzymałem przy sobie aż mi się pachy zrosiły niemiłosiernie.

k***a komfort jak ch*j. Po co ja tak siedzę? Przecież to nie jakieś dzikie zwierze, które za chwilę mnie rozjebie, bo się poruszę. j***ć biedę!

W momencie jak przechyliłem piwo do mojej paszczęki jego kaprawy ryj spojrzał nad moją głowę.

k***a mać... plecak z piwem. Nie zapiąłem go.

Podniosłem wzrok na tego podczłowieka i zobaczyłem jak oblizał wąsa.

- Oj, ale piwka to bym się napił takiego zimnego. Zimne? - zadając to pytanie aż przybliżył do mnie ryj, jak ciekawska małpa za świeżym bananem
- No tak średnio, już trochę czasu ze mną jedzie i w zas... - tutaj gruba szmata weszła mi w słowo. Za ch*ja nie dało się go zniechęcić.
Widzę, że masz tam Pan jeszcze jedno. Oj napiłby się człowiek takiego piwka

Ja pie**ole ty j***na cebulo, masz WARS! Odżałuj te parę zł i kup. k***a no nie mam na tyle chamstwa w sobie i mu tego nie powiem. No ja pie**ole.

- Mam akurat JEDNO – wyraźnie to zaznaczyłem w nadziei, że sk***iel załapie, ale gdzie tam. Jak tylko skończyłem zdanie j***ny już siedział z moim piwem w łapie. Nawet nie wiem kiedy to zrobił. Sięgnął jeszcze po coś do kieszeni i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. j***ny kiep, zaczął otwierać puszkę otwieraczem z logo VW. PUSZKĘ k***A!
- Aaaa... to jest to – pie**olnął pod nosem aż mu podgardziel zafurkotał. Nie wiem jak on to zrobił, ale uj***ł sobie całe j***ne wąsiska jakby co najmniej pił z kufla. Nie k***a wierze.
Jak już tak jedziemy i sobie gadamy...

To tylko ty gadasz nalana kupo gówna. Ja chcę żyć! Ja chcę tylko spokojnie dojechać do celu! Mamo k***a!

- ...to się Panu z czegoś zwierzę. Jak kupiłem tego Passacika, to to jest taka sportowsza wersja BASIK (napisałem tak jak powiedział) na pompowtrysku, idzie to jak szatan. 101 km robi swoje. Mam wszystkie czerwone, jeśli Pan rozumiesz co to znaczy he he he - uśmiechając się odsłonił swoje pomarańczowe zębiska jak u chomika.

j***ny debil nie wie co gada. Ktoś mu wcisnął jakiegoś ulepa, a ten mi tu siedzi ze świtostanem i pie**oli.
Niech Ci te pompowtryski padną ch*ju, to dom razem z rodziną będziesz sprzedawał żeby to naprawić.


- No, ale tego... rozumiesz pan – tutaj siorbnął łyka piwa jakby pił pierwszy raz w życiu – mam taką przypadłość, że nie mogę za bardzo na twardym siedzieć. A w tej sportówce, to sam Pan rozumiesz, fotele lotnicze prawie, żeby na zakręcie trzymało i trochę twardkawo. Koraliki na fotel kupiłem i niby trochę pomogło.

Bałem się tego słowa, które za chwilę padnie. Dłoń, którą trzymałem puszkę miałem cała mokrą od potu.

- Mam straszne hemoroidy.

k***a mać! Upuściłem puszkę. Autentycznie, na chwilę straciłem tomność, puszka mi się wyśliznęła i spadła na szczęście w pozycji pionowej na podłogę.

Zabijcie mnie póki jeszcze dycham.

- Tak, tak... To nie jest nic przyjemnego mówię Panu.

j***ny tucznik wstał, odłożył piwo i zaczął odpinać pasek. Przez chwilę myślałem, że chce go sobie poluźnić, ale on zdjął spodnie. pie**olony debil, zdjął j***ne, wytarte, ciemno-zielone sztruksy i pokazał mi swoje grube dupsko w białych, prążkowanych gaciach z rynku.

- Widzisz Pan? Tutaj pokazał i wcisnął wyraźnie jakiś wzgórek w okolicach odbytu na gaciach.

HEMOROID! k***A! BOŻE DLACZEGO TU NIKT NIE WSIADA?! RATUNKU!

Jak ten zbity pies na deszczu, ze złączonymi nóżkami przyglądałem się wszystkiemu co się koło mnie dzieje. Nie potrafiłem zareagować. Nie wiedziałem co się robi w takiej sytuacji. Nie wiedziałem k***a...

- Widzę, widzę..., ale może niech już Pan się ubierze.
- Spokojnie he he he – uśmiechnął się dumnie zakładając spodnie – Mój lekarz mówi, że mam największe z jego pacjentów, ale ja tam się nie lubię chwalić – zasiorbując się głośno piwem dodał – skromny raczej jestem. Tak mam.

Wydałem z siebie dźwięk coś na styl przydepniętej hieny przez słonia. Ni to podśmiech*jka, ni to skowyt, ni to lament.

- Słucham? - zapytał odczepiając puszkę piwa od mordy
- Nie, nic nic – odpowiedziałem szybko zapijając piwem błagalne wołanie duszy o pomoc. To wyła moja dusza..., moja godność...
- Może Panu wydać się dziwne, że skoro sobie taką lemuzyne kupiłem, to jadę pociągiem. Jakoś nie chcę go psuć po polskich drogach. Do kościółka, na działeczkę owszem, ale nie po tych dziurach cholernych – tu wyraźnie zmarszczył brwi i aż odsłonił zębiska ze zdenerwowania.

Dalsza podróż mijała już raczej w milczeniu. O dziwo.
Pod sam koniec Janusz wstał i pomimo że do końca było jeszcze dobre 15 minut, to już wylazł z przedziału i udał się w okolice kibla żeby za wszelką cenę być pierwszym przy wysiadaniu z pociągu. Nigdy tego nie zrozumiem. Z pociągu wysiadłem niemal jak po gwałcie. Spocony, zmęczony, blady i ze złamaną godnością. Zatem... Janusze, hemoroidy i Passaty... idą ze sobą w parze.
~Conscribo • 2017-07-07, 22:37  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (33 piw)
Wolałbym wersję:

- A wie Pan kupiłem właśnie Passata.
A weź sp***alaj.

Problemy z dupą

dawid40 • 2017-02-06, 12:52
199
Długa historia, ale polecam przeczytać


W życiu każdego Prawdziwego Samca pojawia się moment, gdy organizm jego wyraźnie sygnalizuje, że nadszedł oto koniec ziemskiego żywota i pora definitywnie kopnąć w kalendarz.
Nie, nie chodzi o katar, nie chodzi o grypę, ani nawet o okrutną sraczusię, chodzi o temat, który sprawia, że każdy Samiec Alfa zadrży niczym liść na wietrze, potem się obleje, a i błysk przerażenia w oku się pojawi.

...bowiem bywa tak, że dupa nawali. Znaczy się zepsuje.

Jako głowa rodziny, udaje się człek po popołudniowej kawie w stronę Jaskini Dumania w celu wiadomym. Idzie ciesząc się z gazetki pod pachą, gdyż nadchodzą momenty skupienia, ciszy, spokoju, błogie minuty spędzone w miejscu i okolicznościach pozbawionych wpływu Najwspanialszej-Z-Żon, poezja!

I skupia się człek po dwakroć, to nad artykułem ciekawym, to nad kupaniem się skupia, to łza wzruszenia stoczy się po policzku gdy tekst o uratowanych szczeniaczkach przed oko trafi, to łza cierpienia zawita na licu gdy ostry kebab zjedzony poprzedniej nocy przypomni o sobie... I lecą tak minuty, kwadranse, aż nadchodzi koniec i należy ująć w dłoń swą papier jedwabisty by skorzystać z zalet faktu, że jest się cywilizowanym człowiekiem i pewne miejsca nie powinny przywodzić wonią na myśl stref, które sobie psy obwąchiwać zwykły.
I gdy tak w skupieniu okolice kupienia człek smaga pociągnięciem gładkim, nagle pojawia się ona. Zwiastunka chorób, cierpienia, a może i zgonu. Krew!

Nie pozostaje w tym momencie Prawdziwemu Samcowi nic innego, jak przełknąć gorzką pigułkę świadomości o nadchodzącym końcu, udać się do Najwspanialszej-Z-Żon i z duszą na ramieniu wieść okrutną przekazać:

- Żono moja, obejmij mnie albowiem koniec mój się zbliża, dane nam będzie rozdzielonymi zostać przez trzy metry ziemi i płytę nagrobkową. Ja krwawię.
- Zaciąłeś się?
- Nie.
- No to jak możesz krwawić?
- No normalnie.
- Znaczy się z czego?
- No z dupy.

...i gdy trzy dni później sytuacja lepszą się nie staje, gdy krew nadal leje się gęsto, a i pierdziawa jakby bardziej sfatygowaną się wydaje, wtedy wiadomo już na sto procent. Należy udać się do lokalnego szamana celem przeglądu wylotu.

*****

Godzina szesnasta minut dziesięć. Zjawiam się w rejonowej przychodni celem uzyskania skierowania do lekarza, który pomimo, że pacjentów ma wielu, to nie z twarzy ich kojarzy. Poczekalnia prawie pusta, po lewej sympatyczny młodzieniec płuca wypluwa odkasłując siarczyście, po prawicy nieco starszy jegomość chwieje się gorączką umęczony.
Pielęgniarki w rejestracji sączą leniwie herbatkę parującą ze szklanek osadzonych w plastikowych koszyczkach, za drzwiami pokoju nr 10 słychać urywki rozmów przerywane seriami kichnięć.

Po korytarzu przechadza się niewiasta wbita w kitel. Pielęgniarka zapewne jakaś, stażystka może. Kopytkuje to sobie w chodakach niczym łania po leśnej polanie, zwracając na siebie uwagę licem powabnym, linią smukłą a i zadkiem który by można określić słowem jednym: r*chable.
Odkasłujący po lewicy uśmiecha się w stronę niewiasty tajemniczej, starając się wypływającą z prawej dziurki nosa gilę dyskretnie wciągnąć, ten od gorączki też jakby życia nieco odzyskał. Wzrok jego ostry i wyraźny jasno mówi: oj maleńka, żeby to ja miał na karku piętnaście lat mniej...

Siedzę i czekam myśląc: jeśli jestem tu od piętnastu minut i nie widziałem lekarza, to znaczy że nie przyszedł jeszcze do przychodni, a Kitlowa Niewiasta kręci się wokół recepcji z nudów. To by oznaczało, że zanim mnie przyjmie lekarz którego nie ma, to nie zdążę na obiad, a później przez to....
...z zamysłu wyrwa mnie głos pielęgniarki z recepcji:

- proszę pani doktor, karty pacjentów na dziś.

Zaćmionym z przerażenia wzrokiem obserwuję, jak pielęgniarka wręcza Kitlowej Niewiaście plik kart, w tym moją. Ona nie jest tu do pomocy. Ona jest lekarzem. I to ona będzie słuchać łzawej historii o moim...
...o k***a.

Sekundy dłużą się niczym minuty, minuty jak godziny. Patrzę nieprzytomnym wzrokiem na drzwi gabinetu. Wychodzi na to, że będę następny. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie takiego partnera do porywających rozmów o sraniu!
W końcu z gabinetu wychodzi pacjent od gorączki. Przełykam nerwowo ślinę. Gdzieś z wnętrza otwartego pomieszczenia dobiega mnie ciche:
- następny proszę.
O ja pie**olę.

*****

Siedzimy sobie przy biurku. Ona i ja. Ona w kitlu, ja w stresie.
- w czym mogę panu pomóc? - pada z jej ponętnych ust.
Staram się ułożyć jakieś zdanie przewyższające poziomem stwierdzenie "krwawię z dupy". Nie wiem jak zacząć. Może jakąś poezją w stylu Oczy Twoje lśnią niczym gwiazda nowa, a mi przy sraniu krew leci gdzieś z rowa. Nie, to odpada. Wlepiam ślepia w plakat wiszący na ścianie przełykając ślinę. Wdech, wydech, wdech, wydech.
- zauważyłem kilka dni temu...
(że leci mi krew z dupy jak sram i wyszły i na zewnątrz dziwne kulki)
...że chyba mam jakieś problemy z...
(ze sraniem, całość wygląda jakbym nażarł się gwoździ)
...z wypróżnianiem, a dokładniej odnoszę wrażenie, że...
(krew leje się jak z zarzynanej świni i nawet myślałem, że mi jakaś żyłka w dupie pękła)
...że na papierze zostają krwawe ślady. Do tego bóle i pieczenie...
(gorzej jak po ostrym kebabie u Izmira)
...do tego spory dyskomfort...
(czuję się, jakbym walnął kreta w gacie)
...i ciągłe uczucie jakbym nie do końca...
(się wysrał)
...się wypróżnił. No i z tego co widziałem i czytałem posiłkując się wujkiem Google, wychodzi mi że powinienem porozmawiać z proktologiem, a że potrzebne mi do niego skierowanie od lekarza rodzinnego, to jestem u Pani.

Ufffffffffff! udało się, powiedziałem to!

Odpowiedzi którą uzyskałem, nigdy bym się nie spodziewał.
- No to musimy to pooglądać.
Jak to k***a pooglądać. Co to, Nasza Klasa, że będziemy sobie oglądać wypięte dupy? Jakie k***a pooglądać? Nie wystarczyło, że poopowiadałem?!?!
Kitlowa niewiasta sięga do szuflady wyciągając gumowe rękawiczki. Zwiewnym gestem ręki zaprasza do pokoiku obok. Z ust jej malinowych płyną słowa:
- zapraszam do zabiegowego.
Wchodzę do sąsiedniego pomieszczenia. Z jednej strony kozetka, cztery metry dalej biureczko. Jeśli siądzie przy biurku a ja na kozetce, to być może bez zbliżania się do mnie rzuci okiem z daleka i stres się skończy.
Nie.
Kitlowa Niewiasta przysuwa krzesełko do kozetki. No nie no, jak to, mam pokazać tej anielskiej niewieście swe Oko Szatana?!?
- proszę zsunąć spodnie, położyć się na lewym boku na kozetce i podciągnąć kolana pod brzuch.
No nic. Przeżyłem urologię to i oglądanie pierdziawy przetrwam. Tu nie ma się co stresować, chodzi o zdrowie. Żarty żartami, ale lekarz to lekarz. Nawet jeśli to lekarka. I do tego ładna lekarka. Ciekawe jaką ma na sobie bieli...
Strumień myśli został gwałtownie rozbity przez małe, białe pudełeczko, które znikąd pojawiło się w jej elfich dłoniach. Na pudełeczku wyraźny i jednoznaczny napis się znajdował.
WAZELINA.
O k***a. O k***a. O k***a. O k***a.
Przez moment mam jeszcze nadzieję, że spękały lekarce usta i chce je posmarować wazeliną by ulżyć sobie w cierpieniu, jednak gruba warstwa mazidła nakładana na niewieście palce prawej dłoni wbitej w rękawiczkę wyraźnie dają znać, że to nie z jej ustami palce będą miały do czynienia.
- proszę się rozluźnić - dobiegł mnie jej głos słodki niczym słoik miodu - na początku może być pewien dyskomfort, a nawet odrobina bólu, ale to będzie chwilowe.
Biorę wdech, wydech, chcę powiedzieć, że jestem gotowy. Otwieram usta by przemówić, lecz...

...rozwarta została ma czeluść mroczna, palec wiedzy medycznej sięgnął źródła problemów i kręcąc się niczym gówno w przerębli zbierał wiedzę w ciemnobrązowym bagnie kwintesencji tego wszystkiego, co w człowieku najgorsze i czego pozbyć się rano po kawusi wypada.
- czy coś boli w którymś miejscu?
Tak k***a, boli mnie moja męska duma, boli mnie samoocena, boli mnie świadomość, że zostałem analnie spenetrowany niczym zniewieściały współwięzień dwumetrowego mordercy o ksywie Czuły Roman, boli mnie myśl o tym, że...
..ej, faktycznie mnie coś boli.
- tak, po lewej stronie chyba coś się dzieje.
Lekarka sprawnie znajdując wspomnianą lokalizację dokładnie sprawdza co się dzieje. Bolesny dyskomfort na chwilę odsuwa niewygodne myśli, gdy nagle przypomina mi się, że gdzieś tam jest prostata. A co jeśli mi dotknie prostaty a mój organizm prawidłowo zareaguje gigantycznym, bezceremonialnym wzwodem?!?! I będę tak leżał ze sterczącym drągiem mając w dupie palec uroczej lekarki?!?!? JA pie**olĘ ZABIERZCIE MNIE STĄD!!!

...pyk!

Ciche pyknięcie przywodzące na myśl otwieranie butelki szampana nagle zakończyło cały koszmar. Dupsko me pozbawione dłoni błądzących tam, gdzie nikt poza mną nie ma dostępu odetchnęło z ulgą. A ja wraz z nim.

- proszę się ubrać.

Złażę z kozetki podciągając gacie. Nie, nie będę się wstydził. Ja jestem chory, a ona jest lekarką. To była tylko pomoc medyczna i nie ma w tym nic wstydliwego.
Staję wyprostowany, dumny, niczym pomnik Pstrowskiego. Bez grama wstydu czy zakłopotania patrzę w oczy lekarki i przemawiam.
- czy to koniec badania?
- tak, zapraszam do pierwszego gabinetu.

Kitlowa Niewiasta rusza przodem ponętnie kołysząc biodrami. W pokoju obok znów siada za biurkiem, naprzeciw jej siadam ja - pacjent. Z pełną powagą rozmawiamy o tym, co mi dolegało. Dostaję wszelkie wytyczne, sugestie, porady, informacje płyną z jej ust niosąc nadzieję na całkowite wyzdrowienie. Kilka recept kończy sprawę. Dziękuję, żegnam się. Wychodząc z gabinetu odwracam się jeszcze w drzwiach patrząc przez chwilę na lekarkę. Może i młoda, może i ładna, może i będąc kawalerem określiłbym ją jako niezłą dupę, ale... kompetentna. Miła i pomogła. Uśmiecham się raz jeszcze myśląc:
...wiem gdzie dziś grzebałaś paluszkiem, ty mała zboczona świnko!

Wychodząc z przychodni zastanawiam się czy jednak nie lepiej, że trafiłem na nią, a nie tego lekarza co zwykle. W końcu to facet. I kawał chłopa. Zaraz zaraz, czy on aby nie miał wielkich łapsk? Auć...
kapelan_szturmowy • 2017-02-06, 15:00  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (28 piw)
Qunda napisał/a:

W zeszłym roku dałem się "przecwe*ić". Jak często taki zabieg powinno się powtarzać?

jeśli Ci się spodobało to możesz nawet kilka razy dziennie.

Radio.

Moby_Dick • 2016-10-19, 17:19
464
Z reklam radiowych można wywnioskować, że Polakom nie staje, a Polki mają grzyba w piździe.
A w ogóle, to wszyscy mają hemoroidy.
mygyry • 2016-10-19, 17:23  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (56 piw)
I mają na zmianę sraczkę lub zatwardzenie

Co mają Eskimosi?

Anonymous • 2016-03-03, 09:16
81
Co mają Eskimosi siedzący na krze?







Polaroidy... :-D

hemoroidy

scopexx • 2015-06-07, 22:35
220
Co powiedziała maszyna która uleczyła kogos z hemoroidów???
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Kuracja odbyta. :lol:

trudna miłość

mourinho90 • 2014-01-27, 15:25
299
jaka jest definicja trudnej miłości?
dwóch pedałów z hemoroidami.

Blondynka i hemoroidy

PTX • 2013-09-16, 12:26
158
Rozmawiają dwie blondynki:
- Wiesz, dostałam hemoroidy.
- Tak? A gdzie?
- W dupie!
- Dobra! Jak kupię coś fajnego, to też ci tak powiem!

Hemoroidy

cenay • 2012-12-03, 12:42
91
Co to są hemoroidy?













To są łożyska kulkowe dla pedałów.
:gay:

Hemoroidy i magnes.

wost27 • 2010-05-06, 15:20
67
Ile im zapłacili aby włożyć to do dupy :homer: :jumpingtits: