18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#duchy

Horrorowa schiza x.x

Anonymous • 2015-07-09, 10:35
237
polecam obejrzeć to będąc samemu w domu w objęciach ciemności :chomik: :samoboj:
tihomax • 2015-07-09, 11:29  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (39 piw)
Hereticus napisał/a:

To ma być przerażające czy co? Bo nie załapałem.



Bo jesteś tępy

Nawiedzony dom

Arkadiuszk44 • 2015-03-18, 23:51
173
Czy ten dom jest nawiedzony? Paranormalne zjawiska ukazane okiem kamery. Świetny fake, czy działanie pozaziemskich mocy?
https://www.youtube.com/watch?v=70iX51yq3Cc
kikutnik666 • 2015-03-19, 21:52  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (41 piw)
jesli lubicie historyjki o duchach to opowiem Wam jedna autentyczna :)

moj pradziadek mial poczucie potrzeby opieki nad domem i swoja corkami (w tym i moja babcia). Na łożu smierci (to autentyk- babcia przy nim byla) powiedzial, ze nie opusci domu poki corki zyja- dziwne slowa, no ale...

Tak czy owak pradziadkowi sie zmarlo, a w jego pokoju zaczelo straszyc- i to dosc solidnie. W sumie w calym domu cos sie dzialo- a to kroki bylo slychac, w nocy cien przechodzacej w korytarzu osoby bylo widac (choc nikogo nie bylo w domu), podobno slychac bylo takze westchnienia- nawet jesli bylo sie samemu w domu.

Najciekawiej bylo w pokoju pradziadkow. Ogolem ten pokoik stal sie takim pokojem dla gosci na nocowanie.
Kto mial z pradziadkiem dobre kontakty- ten mogl tam spac, przebywac itd. Gorzej gdy ktos byl niezbyt lubiany przez niego za zycia lub kladl sie spac po rodzinnej klotni.
Sciaganie koldry z czlowieka, zrzucanie z lozka, rzucanie przedmiotami, strumienie powietrza w ucho jakby ktos dmuchnal.

Moj brat cioteczny tez mial w sumie niedawno (z 5 lat temu) akcje w pokoiku. Ogolem byla jakas imprezka, potem jakas tam sprzeczka, brat pijany poszedl w kime... polozyl sie spac u pradziadka, a ze byl po klotni to nie bylo mu dane wyspac sie.
Ogolem cos zrzucalo go non-stop z lozka, koldre zbieral z drugiego konca pokoju, potrzasal ktos nim jak tylko przymruzyl oko, widzial cien faceta chodzacy po pokoju (i to calkiem wyraznie podobno).
Braciak myslal, ze to ktos z nas robi sobie jaja (a ze byl naj***ny to i ch*ja na oczy widzial), wiec w pewnym momencie rzucil czyms w goscia, ktory lazil po pokoju i wyparowal do niego per "odpie**ol sie".
Pradziadkowi chyba to sie nie spodobalo- brat dostal tak w ryja, ze na drugi dzien mial siniaka na kosci jarzmowej. Momentalnie otrzezwial. A jak otrzezwial to i zobaczyl, ze "polprzezroczysty, trojwymiarowy cien" (cytuje jego slowa- nie pytajcie) pie**olnal mu z liscia to wybiegl z krzykiem z pokoju. Wiecej w tym pokoju sie nie pojawil, nawet w dzien, nawet na minute- próg pokoju był dla niego magiczna granica, gdzie konczy sie bezpieczny teren.
Co ciekawe- brat jako jeden z nielicznych nie wiedzial o nawiedzeniach :D takze mial ladna niespodzianke

Uprzedzajac pytania- tak, spalem tam i to kilkukrotnie. I nigdy nic mi sie nie stalo, nic nigdy nie poczulem, nie widzialem etc.
Moze to przez moj sceptycyzm co do zjawisk paranormalnych, moze moj ateizm... a moze po prostu pradziadek nic do mnie nie ma?

Powtarzam, historia autentyczna.

Książki grozy

Kluska_Ludożerka • 2014-04-10, 10:29
1
Tytuły ode mnie:

Twierdza - Francis Paul Wilson
Egzorcysta -William Peter Blatty
Czerwony Smok - Thomas Harris
Nie bierz do ust ręki umarlaka - Dana Kollman
Czarny Anioł, Bezsenni i inne książki -Graham Masterton
książki m.in. Lśnienie- S.King
i twórczość H.P. Lovecrafta


Jeśli znacie jakieś mocne horrory, niewyjaśnione, tajemnicze historie lub książki o duchach, opętaniu ,morderstwach to piszcie tytuły w komentarzach. Z góry dziękuję.

Upiorne samoloty z Longendale

zuchwalePiękny • 2014-02-21, 20:56
13
Z cyklu sadistic bawi i uczy :-)

Ponura , choć piękna okolica rozciągająca się pomiędzy Manchesterem a Sheffield na północy Anglii to Peak District.
Znajdujący się tam pierwszy park narodowy Wysp Brytyjskich jest również najczęściej odwiedzany w Europie. Jest to ciemne , pogrążone w bezruchu miejsce , w którym do życia powracają legendy , a historia miesza się z teraźniejszością.
W zachodniej części Peak District , położonej bliżej Manchesteru , leży dolina Longendale. Ma ona własną osobliwą historię - opowieść o upiornych samolotach.


Ta część Wielkiej Brytanii od lat kojarzona jest z lotnictwem. Okoliczne jeziora podczas II WŚ służyły eskadrom bombowców jako miejsca ćwiczeń przed nalotami. Choć w trakcie próbnych bombardowań nie doszło do żadnego fatalnego w skutkach wypadku , to ponad 50 samolotów zagubiło się we mgle i rozbiło na wrzosowiskach. Łącznie zgineło ponad trzystu lotników.
Wielu świadków widziało pikujące ku ziemi maszyny , a strażnicy przyrody i ratownicy przywykli do wezwań do katastrof lotniczych których nie potrafią zlokalizować.

Interesująca historia wydarzyła się 24 Marca 1990 roku. Wielu ludzi w przebywających w tym okresie w Peak District , chcących na własne oczy zobaczyć przelatującą po niebie kometę Hale'a - Boppa , dostrzegło nagle lecący nisko samolot podobny do bombowca typu Lancaster.


Maszyna rozbiła się na okolicznych wzgórzach i rozdzwoniły się telefony od świadków zgłaszających katastrofę , min. policjantki Marie-Frances Tattersfield oraz jej męża dawnego pilota.
Marie powiedziała później że samolot był najdziwniejszą rzeczą jaką widziała w życiu. Był wielki i leciał o wiele za nisko, poniżej dozwolonej w nocy wysokości lotu. We wszystkich szybach świeciło się światło co wydawało się jeszcze dziwniejsze , gdyż żaden pilot nie ryzykowałby oślepienia , lecąc ponad tymi wzgórzami. Policja zorganizowała ekipę ratunkową złożoną ze 100 ochotników , której jednak nie udało się odnaleźć żadnych śladów katastrofy.

Szczątki wielu uszkodzonych samolotów wciąż zaśmiecają okoliczne wzgórza. Na jednym z nich zwanych Bleaklow , leży zniszczony kadłub samolotu B-29 latającej fortecy - który rozbił się 3 Listopada 1948 roku; zginęło wtedy 13 członków załogi.

Wzgórze Bleaklow

Mieszkające w okolicy dzieci twierdzą że widują czasami mężczyzne w mundurze , który przedstawia się jako strażnik wzgórza. Podobno opowiada historię maszyny oraz jej załogi po czym nagle znika. Gdy pokazano dzieciom zdjęcia członków załogi, przerażone rozpoznały kapitana samolotu - Langdona P. Tannera.

Duchy widziały nie tylko dzieci. Gerald Scarrat widział katastrofę B-29, będąc jeszcze małym chłopcem, lecz odważył się wybrać na wzgórze dopiero 20 lat później. Przeszukując je, odnalazł złotą obrączkę z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem Langdon P. Tanner. Niedługo po tym odkryciu grupa entuzjastów lotnictwa poprosiła Scarratta by pokazał wrak maszyny. Scarrat powiedział później: "Pochyliłem się by pokazać im dokładnie gdzie znalazłem obrączkę i gdy się podniosłem zobaczyłem że odbiegli parę metrów dalej. Gdy ich dogoniłem zauważyłem że mają twarze blade z przerażenia. Powiedzieli że widzieli za moimi plecami postać ubraną w kombinezon lotniczy. Odrzekłem że nikogo nie widziałem , lecz odparli tylko : - Wszyscy go widzieliśmy , Dzięki za to że nas tu przyprowadziłeś , ale już spadamy. - Nigdy więcej już ich nie spotkałem".


zalecam wyłączyć muzykę

Opracowane na podstawie książki 100 Najdziwniejszych , niewyjaśnionych zagadek i tajemnic świata Matta Lamy

Czarna Dama z krakowskiego magistratu

Paskudny Stary Dżon • 2013-11-29, 13:34
21
Na historię trafiłem w książce "Duchy Polskie", którą odkopałem po jakichś 15 latach. Generalnie ciekawa rzecz, więc postanowiłem się podzielić, zwłaszcza że przez rok chodziłem tamtędy do roboty :)

A jak dla kogoś za długie, to niech do szkoły wraca uczyć się czytać 8-)



Zdjęcie widoczne wyżej to pałac Wielopolskich, a obecnie magistrat i urząd miejski w Krakowie, znajdujący się tuż obok Placu Wszystkich Świętych. Zbudowany został przez Tęczyńskich, a po wygaśnięciu tego rodu w XVII wieku, przeszedł w ręce Gonzagów-Wielopolskich.

Budynek ten, podobnie jak nazwisko właścicieli, nie cieszy się - i chyba nigdy nie cieszył - dobrą sławą... Pisze w swych "Miscellaneach" biskup Łętowski:
Pałac Wielopolskich zapisał sobie f a c i n u s szkaradne. Tu Samuel Zborowski zabił Wapowskiego, a później i sam został na Zamku ścięty. Z tego też pałacu Andrzej Tęczyński kasztelan wojnicki, uchodząc przed wzburzonym pospólstwem, doścignięty u Franciszkanów, tam w okrutny sposób na schodach przy zakrystii został zamordowany, a w ślad za tym mordercy śmiercią ukarani byli (...)



Nie te wydarzenia stały się jednak przyczyną prawdziwej sensacji, jaką budził pałac Wielopolskich. Wszystko zaczęło się po pożarze, który spustoszył tą część Krakowa w 1850 roku. Najbardziej ucierpiały wówczas dominikański kościół p.w. Trójcy Świętej, oraz położony kilkadziesiąt metrów od niego pałac. Od Wielopolskich zrujnowany budynek odkupiły władze miasta z przeznaczeniem na magistrat. Wkrótce okazało się, że nocami po korytarzu przechadza się kobieta odziana w czerń, młoda i urodziwa... Starzy pracownicy magistratu na pewno o niej słyszeli, a może nawet sami widzieli ją na własne oczy...
Nieżyjący już, przedwojenny jeszcze magistracki woźny tak opowiadał o swoim spotkaniu:

W 1952 roku odbywała się w Krakowie, w Pałacu Wielopolskich, wystawa sztuki chińskiej. Cenne eksponaty zgromadzono na drugim piętrze, a że nie ma tu żadnego zabezpieczenia, ktoś z nas pilnować musiał wystawy przez całą noc. Któreś nocy, a było to w lipcu, ja zostałem na służbie. Pełniłem dyżur razem z nocnym portierem.
Do północy siedzieliśmy razem w dyżurce i grali w karty. Potem on poszedł na obchód, a ja zostałem sam. Byłem zmęczony, położyłem się na ławce, przykryłem zielonym suknem, przygotowanym do nakrycia stołu na jakąś uroczystość, i pomyślałem, że zdrzemnę się chwilkę, dopóki portier nie wróci. Ledwo jednak zamknąłem oczy usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju. Była to wysoka, czarnowłosa, młoda kobieta. W pierwszej chwili pomyślałem, że to córka portiera przynosi mu kolację, ale gdy przyjrzałem się jej bliżej zobaczyłem, że jest do niej zupełnie niepodobna. Była bardzo blada, a co zdziwiło mnie najbardziej - ubrana w czarny płaszcz, mimo że było to przecież lato. Postać ta była tak realna, że zupełnie nie poczułem strachu. Chciałemsię odezwać, ale w tym momencie postać znikła. Dopiero wtedy zacząłem się bać - zrozumiałem, że musiała to być owa Czarna Dama, o której czasami wspominali starzy pracownicy. Podobno była to córka margrabiego Wielopolskiego, którą tu kiedyś miano zamordować i zamurować w piwnicy...




Przed wojną głośno było o jeszcze innym przypadku. Tam, gdzie obecnie znajduje się biuro prezydenta miasta, naówczas znajdowała się kasa miejska, której dzień i noc pilnował uzbrojony policjant. Pewnej nocy wartownik ni stąd ni zowąd wystrzelił w drzwi cały magazynek pistoletu i uciekł, a pytany o to później - nie potrafił wyjaśnić swego postępowania...

W pałacu Wielopolskich straszy. A dlaczego? Stary woźny wspominał o zamordowanej córce Wielopolskiego. O zbrodni wspomniał także w 1827 roku senator i wojewoda Piotr Bieliński - człowiek nieposzlakowanej opinii. A oto co przeczytać możemy w wydanej we Lwowie w 1896 roku anonimowej broszurze:

Lat temu do pięćdziesięciu z górą żył staruszek misjonarz przy kościele Najśw. Panny Marii i taką rzecz opowiadał. Młodym kapłanem zawołany był pod noc z wijatykiem, a powóz czekał nań pod kościołem. Wziąwszy co potrzeba, usadzony był do karety, w której siedział ktoś drugi, a że noc była ciemna, nie widzieli siebie. Kareta jeździła długo z nimi po mieście i za miastem, to tu, to tam, stanęła w końcu na podwórcu, przed jakimś domem wysokim. Obydwóch wprowadzono bez światła po wschodach do obszernej izby, w której leżało rozciągnione czerwone sukno. Po chwili drzwiami bocznymi wszedł staruszek poważny, a za nim dziewica w bieli.

Postawiono stołek na suknie, a staruszek rzecze: krze miły! (krze miało znaczyć księże) spowiadajcie pannę. Panna uklękła i uczyniła spowiedź, poczerń przyjęła wijatyk... Teraz wasza rzecz, powie staruszek do mistrza, co stał, przywieziony z księdzem... Mistrz wyciągnął miecz z pod płaszcza i ściął pannę, a ciało zawinięto w owe czerwone sukno. Staruszek po chwili dał znak, a hajduk przyniósł na tacy butelkę wina i dwa kieliszki. No! powie staruszek, po pracy dobry posiłek i naleje wina. Kat wypił, a księdza ratowała laska Boża, gdy od strachu (podejrzewając) wylał on trunek na obojczyk. Kareta znowu zaszła, usiedli ksiądz i mistrz i wożono ich znowu długo (księdzu znowu zawiązano oczy). Kat wysiadł pierwszy, a księdza wysadzono przed mieszkaniem jego. Gdy ochłonął nieco po strachu, a zabierał się na spoczynek, uczuł palenie po ciele; a to było owe wino wylane za obojczyk, co okropało mu piersi od brody po żywot (snadź i księdza chciał otruć ów poważny staruszek).

W lat czterdzieści dobrze, zawołany z Panem Jezusem, wszedł na dziedziniec Pałacu Wielopolskich, a prowadzony po wschodach na górę poznał, iż to był ten sam dom w którym spowiadał ową pannę ściętą. Państwa w nim nie było, jeno czeladź...



Może więc wszystkie późniejsze nieszczęścia rodu Wielopolskich, to wynik zbrodni i związanej z nią klątwy Czarnej Damy?

Wir Tęczy w Black Forest.

Anonymous • 2013-11-07, 12:02
28
W 1990 roku Steve Lee i jego rodzina przeniosła się do tego, co ich zdaniem było wymarzonym domem, ale to co miało być ich przystanią, stało się wkrótce jednym z najbardziej udokumentowanych i omawianych nawiedzeń w nowoczesnej historii. Kiedy Steve Lee i jego żona Beth znaleźli dom z bali w regionie Czarnego Lasu w północnym Colorado, wpierw wynajęli go a potem zakupili na własność w 1991r.



W niedługim okresie czasu poprzedzającym zamknięcie posesji na terenie Czarnego Lasu, miały miejsce dziwne wydzrzenia. Światła i inne urządzenia elektryczne samoczynnie włączały się lub wyłączały. Niewyjaśnione dźwięki i odgłosy były notorycznie słyszane w domu, w tym takie które brzmiały jak odgłosy wyraźnych kroków na dachu i dźwięki grającej orkiestry. Ich dzieci szybko zaczęły opowiadać o "ludziach cieniach" i tajemniczych światłach w ich pokoju. Podobnie jak wiele innych udokumentowanych i znanych nawiedzeń, paranormalne zjawiska nasilały się i stawały coraz bardziej niebezpieczne.

Wkrótce rodzinę Lee zaczął prześladować odór chemikaliów tak silny że czuli jak wypala im oczy i gardła. Dochodząc do wniosku, że jedynym wytłumaczeniem tych dziwnych wydarzeń, wewnątrz ich nowego domu był bliżej im nieznany żartowniś, Steve zainstalował kamery z czujnikami ruchu we wszystkich pomieszczeniach, w nadziei na złapanie sprawców tego ponurego żartu, którzy być może chcieli sprawić że uwierzą że w ich domu straszy. Nie czekali zbyt długo na uruchomienie się alarmu i jakie było ich zdziwienie gdy stwierdzili że w domu nikogo nie ma.

W ciągu tego czasu miało miejsce 62 niewyjaśnionych włamań do posiadłości Państwa Lee. Szeryf pod którego jurysdykcją była posiadłość wszczął śledztwo na początku 1993 roku , ale nigdy nie mógł znaleźć źródła ani dowodu na ewentualne włamanie lub popełnienie jakiegokolwiek przestępstwa w domu. Steve przeglądając nagrania i zdjęcia z monitoringu swojego domu zauważył dziwne smugi światła, a na niektórych z nich to co wyglądało jak twarze. Myśląc, że dziwne obrazy były spowodowane złym lub wadliwym sprzętem, Steve szybko nabył nowe kamery. Wszystkie nowo zamontowane kamery rejestrowały te same zjawiska. Kontynuował nagrania tych dziwnych świetlnych obiektów, takich promienie światła, świecące kule i delikatnych zarysów postaci ludzkich. Steve i Beth wreszcie zaczęli wierzyć, że coś paranormalnego może być odpowiedzialne za zjawiska występujące w ich domu. Po namyśle, postanowili skontaktować się z producentami programu Sightings, by pomogli im w odszukaniu przyczyn tych dziwnych fenomenów.

Ekipa filmowa została wysłana do domu na udokumentowanie paranormalnych wydarzeń jak wspomina Lees. Podczas pobytu załogi programu ”Na celowniku”, kamery odłączały się od statywów i upadły na podłogę bez wyraźnego powodu. Członek ekipy filmowej twierdziła nawet, że czuła jak duch próbował dostać się niej w co wierzyła, była to próba przejęcia jej ciała.


Niewyjaśnione twarze uchwycone przez załogę programu, widać w górnym prawym rogu lustra.


Kiedy załoga programu wróciła kilka miesięcy później, przywieźli razem z sobą specjalistę badacza zjawisk natury mentalnych a za razem medium Petera Jamesa. Po przybyciu, wyczuł on silny paranormalny wir energetyczny w domu, przyczyną jego była szafa na piętrze co ostatecznie uznał za bramę do” drugiej strony”. Gdy stał w pobliżu lustra często odzwierciedlającego i ukazującego się w nim obrazy pływających twarzy, James uważał że były to duchy poszukujące życia które kiedyś mieli. Wiele zdjęć z lustrem zostało wzmocnionych i pokazały uwiecznione na nim niezliczone twarze spoglądające przez nie.

Szaman plemienia Hopi twierdził, że teren na którym stoi dom jest "wirem tęczy ", jeden z zaledwie kilku występujących na ziemi, gdzie występuje energia paranormalna, która podobno łączy nasz świat ze sferą duchową. Naukowcy, eksperci od pola elektromagnetycznego, fizycy kwantowi oraz najlepsi badacze zjawisk paranormalnych w kraju zostali zaproszeni do domu Lee's, wszyscy zgadzają się , że jest to bardzo aktywna strona. Niektórzy wierzą, że to energia pochodząca z pod domu jest odpowiedzialna za te zjawiska.

Filmy zrobione w domu, stał się jednym z najczęściej omawianych przykładów paranormalnych dowodów jakie kiedykolwiek udokumentowano. Chociaż niektórzy twierdzą, że to nie jest dowód dla wszystkich, a materiałem udało się zmylić wielu naukowców i śledczych.


Ciało niebieskie nagrane przez Steve'a Lee w roku 1992.

W ostatnich latach pojawiły się doniesienia, że Robert i Beth Lee spokojnie zaakceptowali to co się dzieje w ich domu. Niemniej jednak odnotowano w ostatnich miesiącach, że Czarny Las to dom na sprzedaż. Państwo Lee's mają najwyraźniej dość paranormalnych wrażeń.



Tłumaczenie oryginalnego tekstu wykonane przez użytkownika Zbeeanger z serwisu paranormalne.