Polak, Rusek i Niemiec 4. dzień błądzą po pustyni w poszukiwaniu wody i jedzenia. Sytuacja staje się beznadziejna. W końcu postanawiają, że zwiększą swoje szanse, jeśli rozdzielą się i rozejdą na 3 strony. A jeśli któryś z nich coś znajdzie czy upoluje, to rozpali ognisko, aby reszta mogła go znaleźć i także się uratować. No i jak uradzili, tak zrobili. Rozeszli się. Po kilku godzinach Polak dostrzegł dym na horyzoncie, zrozumiał wnet, że może to być jego jedyna szansa na uratowanie się. Pobiegł więc ile sił w nogach w stronę, gdzie widać było dym. Dotarłszy na miejsce zobaczył Ruska przy ognisku, obracającego smakowicie wyglądającą pieczeń. - Siadaj! jedz! Starczy dla nas obojga - zakrzyknął do niego Rusek. - Kurczę, dzięki człowieku, ratujesz mi życie, dziękuję Ci - odpowiedział Polak. I tak siedzą i jedzą, powoli zapada zmrok. W końcu Polak chcąc zagaić rozmowę, zwraca się do Ruska: - Wiesz... szczerze Ci powiem, że ja tego Niemca to jednak nie za bardzo... - Jak Ci nie smakuje, to nie jedz - odpowiedział Rusek.
Dyrektor firmy do przebywającego na wczasach pracownika napisał pismo: - PPPPPPP W odpowiedzi otrzymał list od tego pracownika: - DUPA Po powrocie dyrektor zaprasza go na dywanik... - To ja pisze elegancko Po Przyznaną Premię Proszę Przyjechać Pociągiem Pospiesznym, a Pan mi tu wulgaryzmy? - Ja? Ależ jak? Ja odpisałem Dziękuję Uprzejmie Przyjadę Autobusem.