Dzisiaj jechałem do pracy. Ruch jak zwykle umiarkowany z racji niebycia w mieście studentów więc mijam kolejne ulice, staję na kolejnych światłach i w pewnym momencie mijam robotników w pocie czoła łatających ubytki w asfalcie. Myślę sobie, co za przypał w upale tak harować. I nagle jeden z nich z sympatią do mnie pomachał, najpewniej czując empatycznie moje rozterki. Odmachałem mu, żeby też miał coś z życia. Na filmie do dziury chwilę wcześniej powstałej wjeżdża skuter pochłonięty niczym kanapka rozległą jamą ustną.