18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#agencja

Pomysłowy inżynier...

DMT • 2017-12-02, 22:20
110
Uchodźca wydrukował banknoty 50 ojro w drukarce, po czym poszedł do agencji towarzyskiej



22-latek ubiegający się o azyl w Niemczech został skazany za próbę zapłacenia prostytutce banknotami wydrukowanymi w drukarce laserowej. Żonaty mężczyzna tłumaczył się w sądzie, że to był żart.

22-letni mężczyzna ubiegający się o azyl w Niemczech wpadł podczas próby zapłacenia 50 euro prostytutce w Sindelfingen. Kobieta łatwo zorientowała się, że banknot jest wydrukowany w drukarce, wezwała ochronę. Ochroniarze przetrzepali kurtkę azylanta w której znaleźli 18 podrobionych banknotów o nominale 50 euro, następnie zadzwonili na policję – czytamy w „Stuttgarter Zeitung”.

Śledczy ustalili, że uchodźca użył drukarki laserowej w centrum azylowym Magstadt. W toku śledztwa stwierdzono, że banknoty zostały niedbale wycięte nożyczkami, wyraźnie spieszył się w trakcie swojego procederu. Nawet kolor banknotów znacząco się różnił od oryginału.

Po pięciu miesiącach pobytu w areszcie, mężczyzna otrzymał roku i sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu. Dodatkowo skazano go na 80 godzin prac społecznych. W sądzie tłumaczył się, że to był tylko żart.

Mężczyzna mieszkał w Magstadt z 18-letnią żoną i rocznym synem, otrzymując 1300 euro miesięcznie.

:facepalm:

źródło
Velture • 2017-12-02, 22:23  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (23 piw)
Cytat:

tłumaczył się w sądzie, że to był żart


Ja pie**olę... :homer:

Oczywiście kolor skóry i wyznanie jest przypadkowe zupełnie i nie zostało wymienione właśnie z tej przypadkowości.
Pewnie to był biały chrześcijanin albo biały ateista...

Staś i Andrzej dzwonią do agencji towarzyskiej

Kot_Schrodingera • 2017-05-23, 13:25
363
Rozmowa telefoniczna Andrzeja Biesa znanego z kultowego serialu dokumentalnego o bezrobotnych górnikach "Serce z Węgla"
JohnMadafaka • 2017-05-23, 13:50  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (53 piw)
Pieczki jako lektora jeszcze nigdy nie słyszałem, ale jest zajebisty :D "Staś zrozumiał, że jego nie stać"
126
Temat głęboki i szeroki jak anus gwiazd porno ale raczej warty uwagi - przynajmniej z mojego punktu widzenia. Coraz więcej osób emigruje, żeby zarobić na lepsze życie :-)

Ale nawet z bardzo dobrą znajomością języka często jesteśmy j***ni w dupę przez wszechobecne agencje pracy, które oferują pracę "od ręki", bo chyba każdy takiej szuka po przyjeździe..

Od długiego już czasu pracuję legalnie w UK i już nie przez agencję - ale tak zaczynałem. Teraz czasem z braku zajęcia aplikuję sobie na różne stanowiska "przez agencję" i chodzę na ich śmieszne "rozmowy o pracę", na których jest ponad 10 osób.

I. Zacznę od początku, czyli od tego jak aplikować, bo pewnie wielu myśli że potrzebne jest do tego spędzenie czasu na napisanie CV i listu motywacyjnego.

Na początku też tak myślałem - ale to pierwszy błąd. Jedyne na co pracownica agencji zwraca uwagę to imię, nazwisko, numer telefonu, adres oraz numer ubezpieczenia, które podajemy na samej górze. Resztę można sobie wymyślić... jak się o tym przekonałem? Jakiś czas temu wysłałem CV, w którym "doświadczenie zawodowe" wpisałem hasła typu "bondage", "anal sex".. po około 24 godzinach dostałem telefon i zostałem grzecznie zaproszony na rozmowę. :idzwch*j:

II. Jednym z "trików" stosowanych przez agencję jest przedstawienie pracownikowi pseudo-umowy pierwszego dnia, wpisujemy jedynie dane podstawowe i dostajemy zaskakujące pytania typu "sposób dostawania się do pracy?" i czy "możemy pracować więcej niż XX godzin". Oczywiście nie przyjdzie nam na myśl, że może zostać przez nich wykorzystane to później.

Pytanie o sposób dostawania się do pracy - 99% agencji zapewnia pokrycie "travel expenses" - w rezultacie dostajemy trochę mniejsze wynagrodzenie, ale zostaje zwrócone nam za bilety czy paliwo. Podejrzewam, że nikt kto przyjedzie od razu nie będzie miał samochodu czy nie będzie jeździł autobusem z prostej przyczyny - po co, jak można oszczędzić i chodzić? Zaznaczymy więc opcję "walking" i dostajemy wielkie zero, a raczej tracimy..
Należy więc zaznaczyć opcję "public transport" nawet jeśli z tego nie korzystamy. Dlaczego?
W drugiej pracy przez agencję koszt dojazdu w jedną stronę busem kosztował mnie Ł2.40, więc Ł4.80 dziennie, co daje koło 100 funtów miesięcznie - mimo że chodziłem i tak dostawałem te pieniądze. Byłem dzięki temu jakoś 50-60 funtów miesięcznie do przodu. :ok:

Pytanie nr 2: praca ponad XX godzin w tygodniu. Jeżeli zaznaczymy tę opcję, możemy zazwyczaj myśleć już o szukaniu nowej pracy. Oczywiście, dostaniemy się 13-tygodniowy okres próbny, ale niestety po wszystkim dostaniemy kopa w dupę, bo nie "zaliczyliśmy".

III. Przychodząc już na pierwszy dzień trainingu dostajemy prawdziwą umowę - a raczej dwie. Jedną, napisaną językiem urzędowym, napisaną czcionką 6 na kilka stron - z miejsca wam powiedzą że jej nie zrozumiecie i nie czytajcie! - oraz drugą, którą "macie przeczytać, po czym podpisać obie".. jest ona napisana bardzo prostym językiem, zazwyczaj jedna czy dwie strony czcionką 12, więc dużo mniej informacji. Pytanie tylko dlaczego macie podpisywać coś czego nie czytaliście? Ano dlatego, że tylko tamta umowa ma znaczenie prawne, zawiera podpis osoby z agencji itp. Drugą podpisujecie, dostajecie kopię do domu i jesteście uradowani że macie pracę, tyle że ta umowa nadaje się jedynie do wyrzucenia na śmietnik - nie ma na niej nawet podpisu przedstawiciela agencji.
Czytajcie więc dokładnie co podpisujecie, nie róbcie tego co wam mówią!

Jestem tutaj już rok - przez agencję pracowałem ponad 3 miesiące. Teraz od czasu do czasu chodzę na "trainingi" i śmieję się osobom z agencji prosto w twarz, czytając ich te śmieszne umowy. 90% obcokrajowców (jak nie więcej) nie zna na tyle języka angielskiego, żeby cokolwiek zrozumieć z tekstu pisanego stylem urzędowym - to właśnie powód dla którego jest to wykorzystywane.

Nie dajcie się wydymać :idzwch*j:
RockyWood • 2015-10-25, 14:30  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (77 piw)
Pasowałoby dodać, że dzisiaj w UK z dostaniem pracy nawet przez agencję już nie jest tak kolorowo.

Jakieś 10 lat temu, kiedy byłem tam dorobić na zasadzie "a ch*j - pojadę" - to agencje płaciły wszystkie dodatki - np za nocki czy nadgodziny (+100%) a nawet wypłacali tzw "szkodliwe" jak praca była w ciężkich warunkach np w chłodni. Zarabiałem wtedy na układaniu pudełeczek z żarciem na palety - cała moja robota - coś ok 7,5 funta na h. Na rękę wychodziło pamiętam dokładnie 6,90 za godzinę. Większość ludzi pracowała na pełny etat, niektórzy w 2 agencjach na raz - kończyli jedną robotę i szli do następnej. Nie pytajcie jak można robić na pełny zegar przez cały tydzień bez spania - domysły będą pewnie trafne ;) . Przypomnę że to było przeszło 10 lat temu.

Od razu napiszę żeby nie było - o dostaniu "kontraktu" można było sobie wtedy pomarzyć (przynajmniej w tamtej fabryce) - potrzebne były kwalifikacje i skończona ANGIELSKA szkoła (polskie papiery były warte tyle co papier toaletowy chyba że szkoła była popularna w UE) a najlepiej żebyś był wtedy Anglikiem. Czasem były "przyjęcia" typu "potrzebujemy kierowcę wózka widłowego" i na drugi dzień już był zatrudniony jakiś stary angielski pryk, który mógł tylko siedzieć (bo taki był gruby) a podania jeszcze przez tydzień ludzie przynosili - podobno ponad 100 chętnych na jedno miejsce. Takie były czasy. Oczywiście paru Polaków miało to szczęście i zaszczyt dostawać kontrakt - wtedy nagle taki wcześniej dobry "koleszka" traktował tych z agencji jak pie**olone j***ne murzynowe szmaty do zapie**alania. Ot polska rzeczywistość polskiej mentalności. Mi jakoś nie zależało kompletnie - plan był taki, by odłożyć tyle kasy ile się da i wracać po 2-3 latach i iść na studia.

Wtedy wszystkie agencje w mieście były prowadzone przez Anglików. Ubrania robocze i dojazdy załatwiała agencja - płacili nawet za przejazd taksówką - TAK BYŁO przynajmniej w tej "mojej" agencji. W trakcie pracy można było wykonać telefon mówiąc np "boli mnie paluszek/główka i nie mogę pracować" i przyjeżdżali po ciebie i odwozili jeśli TWIERDZIŁEŚ że miałeś daleko do domu a potem przez prawie tydzień pytali czy już wszystko w porządku czy już nie boli czy załatwić lekarza, NA PEWNO DASZ RADĘ?? - ot taki przykład typowo angielskiej kultury. Wszystko zresztą było tam załatwiane na pełnej k***A uber-kulturze - tam było tak kulturalnie że aż wstyd było podejrzewać kogokolwiek o jakiekolwiek złe zamiary!!!
Jedyny szkopuł dla mnie wtedy to były niestety koszty mieszkania - ponad 100 funtów od łebka w warunkach jaskiniowych + tabun Litwinów-niedźwiedzi, którym nie przeszkadzało 2 stopnie C w łazience w zimie i spanie po 5 ludzi w pokoju 3x3.
Potem było już niby lepiej bo się wyprowadziłem na "swoje" wynajmowanie (tamtą jaskinie załatwiała jakaś litwinka-znajoma znajomego przez znajomego znajomego - kombinacje alpejskie) i miałem caaaaałe mieszkanie (tzw flat) do dyspozycji ale znów nie minął rok jak zaczęło się j***ć.
Fabrykę zlikwidowali ot tak nagle, potem wprowadzili jakieś dziwne prawo i wszystkie agencje zaczęły płacić minimalną (5,20 chyba brutto/h) i chyba przez to 99% agencji przejęli Litwini a będąc w takiej placówce człowiek czół się jak na jakimś pie**olonym zesłaniu na Sybir... Zero dodatków zerwo zwrotów za przejazd, minimalna za godzinę nie ważne w jakich warunkach, nadgodziny tylko w niektórych agencjach były za +50% i prawie za każdym razem trzeba było mieć potwierdzenie na j***nym piśmie z fabryki ile godzin się robiło - popie**olone w ch*j!. A tak na prawdę z tymi nadgodzinami też było cieńko bo ...Litwini z agencji mieli priorytet by to ich rodacy mieli jak najwięcej roboty - ot taka ich solidarność narodowa (coś nie do pomyślenia w przypadku Polaków za granicą).

Olałem ten syf. Zrobiło się tam już za gęsto Litwinów i innych ciapuchów ze spojrzeniem mordercy. Wróciłem.

Przez niecałe 2 lata odłożyłem i nakupiłem tam tyle "fantów" że w PL musiałbym na to zapie**alać 20 lat minimum. To były czasy... Pamiętam jak wtedy np Nokia N5 była w zasięgu już po 4 dniach pracy a w Polsce kosztowała tyle co dwie minimalne wypłaty... Laptopa kupiłem za 600 funtów i jakoś no ZA CHOLERĘ nie wydawało mi się to w UK jakoś w ch*j drogo... człowiek po prostu po jakimś czasie nie zwraca uwagi na "przelicznik" i dopiero potem okazało się że w Polsce ten sam laptop kosztował ponad 5000 zł...

To takie ciekawostki z historii.

Dzisiaj wszystko jest odwrócone do góry ch*jem. Znajomi w UK mają co prawda kontrakty ale parę lat robili niezły exodus po agencjach. Teraz podobno praca na agencji w większości przypadków wygląda tak, że czekasz na telefon żeby ci powiedzieli kiedy masz przyjść ...i okazuje się że praca jest np przez 2 dni w tygodniu ...w 2 różnych fabrykach. Z tego co się też dowiedziałem niedawno, to każda agencja rządzi się własnymi prawami i "przepis na sukces" z posta nie zawsze zadziała. No i wszystkie agencje w mniejszych miastach prowadzone są przez Litwinów :D - FACE IT! więc j.angielski jest tam praktycznie zbędny.

Nie chciałbym nikogo zniechęcać - jeśli ktoś ma ambicje na pierwszą robotę za funty w jakiejś mega-ambitnej pracy typu rozkręcanie lodówek czy pakowanie żarcia (po studiach w Polsce) to problemów praktycznie brak. Jesteś obrotny to znajdziesz super pracę za super kasę ale w sumie... przecież w Polsce jest TAK SAMO. Jak ktoś nie ma ambicji to może tylko czekać na coroczną podwyżkę minimalnej i tyle w temacie.
Bolesna prawda jest taka, że na *własne mieszkanie* w UK i tak nie odłożysz szybciej niż w Polsce :amused:
I jest jeszcze parę innych "kruczków" życia za granicą, które jakoś nie rozpieszczają tego życia ;) . O "benefitach" nic nie wiem bo nigdy nie brałem ani funta z tego tytułu ale podobno jak ma się dziecko to już można myśleć o aucie z salonu :D (tak słyszałem ale to pewnie pie**olenie).

Zachęcam wszystkich by spróbowali bo nie znam nikogo bezrobotnego w UK ale z drugiej strony w Polsce też nikogo takiego nie znam ;) .

Piszę to ze swojego punktu widzenia jako 30-letni pryk. Jak miałem ok 20 lat to myślałem zupełne inaczej - tzn "jak najwięcej kasy a reszta to ch*j". Mieszkam i pracuję w Polsce - nie narzekam choć wiadomo - zawsze mogłoby być lepiej ;)

Powodzenia!

Telefon do agencji

Anonymous • 2015-07-12, 20:17
424
Samotna dziewczyna dzwoni do agencji towarzyskiej:
- Macie tam u siebie takich modnych mężczyzn?
- Oczywiście!
- A modnych i pięknych?
- Każdy z nich jest taki!
- A modnych, pięknych i silnych?
- Są, oczywiście!
- A spośród tych modnych, pięknych i silnych macie takich, którzy długo nie kończą?
- Mamy!
- A macie takich, którzy dłuuugo, dłuuugo, dłuuugo nie kończą?
- Mamy takich. Bierze pani?
- Biorę! Przyślijcie mi go, byle szybko!
Po pół godzinie dzwonek do drzwi. Dziewczyna otwiera, a tam stoi piękny mężczyzna, wysportowany, pachnący
perfumami Hugo Bossa, ubrany w koszulę od Gucciego, garnitur od Armaniego, na ręku zegarek Tissot. Udają się do sypialni,
młodzieniec wręcza dziewczynie bukiet kwiatów, a ona z zadowoleniem na twarzy
wdzięcznie opada na pościel. Mężczyzna zdejmuje zegarek z ręki i roztrzaskuje go o
podłogę, następnie zdziera z siebie ubranie, rwie je na strzępy i rzuca w kąt pokoju. To
samo robi z koszulą i bielizną.
Dziewczyna zszokowana pyta młodzieńca:
- Co robisz? Niszczysz takie markowe ciuchy?
- Wiesz - odpowiada młodzian. - I tak jak skończę, to one wszystkie już dawno wyjdą z mody...
crazyhavoc • 2015-07-12, 23:54  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (68 piw)
filters napisał/a:

4 wersy przeczytałem



brawo, rozwijasz sie
jutro postaraj sie przeczytac 5

Japońska technologia

Jesse.Pinkman • 2013-11-14, 15:06
406
Japończycy przebijają swoją technologią amerykańskich naukowców i orbitując sobie wokół Księżyca sondą Kaguya, nak***iają fotki w jakości HD. Jedyne, takiej jakości zdjęcia naszego naturalnego satelity a panowie z NASA mogą conajwyżej buty czyścić swoim skośnym odpowiednikom z JAXA (Japońska Agencja Kosmiczna):

Ziemia widziana z orbity Księżyca


Krater w jakości HD


Z wyższej orbity


LINK


Jeden z tzw basenów


Nisko nad powierzchnią


Aż trudno uwierzyć, że to prawdziwe zdjęcie


Krater uderzeniowy widziany z niskiej orbity



Reszta w komentarzach.
Jesse.Pinkman • 2013-11-14, 15:31  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (31 piw)

LINK


LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

LINK

12 zdjęć więcej, kliknij tutaj aby je zobaczyć...

Płatna droga

Vof • 2013-09-19, 12:29
69
Urzędnik sprzedał drogę...

500 złotych za dojazd do swojego domu. To nie absurd to prawda. Absurd , który ma miejsce we wsi Jarosławki koło Maszewa. A wszystko przez błąd urzędnika. Kobieta płaci, ale konflikt narasta, o czym na własnej skórze przekonała się nasza ekipa, która została zaatakowana przez syna właściciela drogi.


Przez błąd urzędnika, kobieta płaci 500 zł miesięcznie za dostęp do drogi prowadzącej do jej domu.


500 metrów betonowych płyt, a po obu stronach pole. Tylko tędy można dotrzeć do domu Haliny Idziaszek . Gdyby nie ta droga kobieta byłaby odcięta od świata. Problem w tym, że od prawie roku to droga prywatna, za którą musi płacić.

"Postawiona byłam pod ściana, i żeby uniknąć tych konfliktów a było ich nie mało po drodze, po prostu zgodziłam się i zapłaciłam za użytkowanie tej drogi"

Patowa sytuacja ciągnie się od stycznia. To skutek pomyłki jednego z pracowników Agencji Nieruchomości Rolnych. Jego przełożony tłumaczy, że to jednorazowa wpadka, bo w papierach drogi nie było i to zmyliło urzędnika.

"Na pewno był to błąd, który nie pozostawiamy samemu sobie - nie zostawiamy tego problemu pani, która w tym wszystkim jest najbardziej poszkodowana."

Dlatego Agencja chce odkupić feralną drogę, ale jest problem - bo jedna ze stron nie chce sprzedać drogi. Jest za to biznes, bo co miesiąc pani Halina płacić właścicielowi 500 zł. Gdy chcieliśmy z nim porozmawiać ich syn zaatakował naszą ekipę. Skończyło się na zniszczeniu telewizyjnego sprzętu i interwencji policji.

Agresji obawia się także Halina Idziaszek. Ale bardziej obawia się że że to ona - przez lata będzie płacić i to dosłownie za urzędniczy błąd. Spór o drogę trafił już do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jeśli Kolegium nie przyzna racji urzędnikom z Agencji sprawa trafi do sądu.

źródło: http://www.tvp.pl/szczecin/aktualnosci/wiadomosci/urzednik-sprzedal-droge/12043807
BongMan • 2013-09-19, 13:33  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (71 piw)
Powinni zwrócić babce cały hajs + zadośćuczynienie, ale nie z państwowych pieniędzy, tylko z majątku tego ch*ja urzędasa, który się "pomylił". Jak nie ma, to sprzedać jego dom i wszystkie rzeczy. Jak dalej mało to zmusić jego i jego rodzinę do prostytucji. Jak dalej mało, to ubić i posprzedawać organy. Po takiej akcji już żadna biurwa nie miałaby odwagi się "pomylić". Powinni ch*je zacząć odpowiadać ze swoje decyzje i błędy.

PS: Jak pracowałem w Holandii, to wyj***li typa z roboty, bo postawił skrzynkę z owocami na ziemi, a nie można, bo ziemia brudna. A u nas już nie raz się zdarzało urzędas swoim partactwem sp***olił człowiekowi życie, a dalej pracuje.
Coś jest chyba, k***a, nie tak...

Pan Franek dzwoni do damy

xgregor • 2013-06-20, 13:34
864
Franek z "Chłopaki do wzięcia"

mowbray • 2013-06-20, 15:32  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (46 piw)
Pan Stasio i tak jest najlepszy :D

agencja

Stalovy • 2012-11-21, 08:48
163
Inwestowanie w Czechach to przyjemność. Jest taka agencja "Czech-Invest". Załatwia grunty, pozwolenia, miejsce, umowy i zwolnienia z podatku. Wszystkie problemy załatwisz za jednym zamachem. W Polsce też można by rozwiązać mnóstwo problemów za jednym zamachem, ale niestety jest taka agencja...
Crowell • 2012-11-21, 08:54  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (27 piw)
tak się śmiejecie a to by była tragedia narodowa!




żartuję, brawo za próbę wytępienia głupoty i kumplostwa, którego nikt nie miał jaj pozbyć się od początków komuny aż do teraz.

Życie seksualne

Mizantrop • 2012-10-17, 12:13
351
- Kazimierz, chciałabym trochę uatrakcyjnić nasze życie seksualne.
- OK, Brygida. Jak?
- Wyobraź sobie, że jestem dziewczyną z agencji.
- Hmmm… a można koleżanki obejrzeć?

Urząd skarbowy

Anonymous • 2010-12-05, 16:34
161
Urząd skarbowy przyjmie do pracy właściciela agencji towarzyskiej.
Wymagania:
Umiejętność ogarnięcia burdelu...
:mrgreen: