Ja taką właśnie teorię mam, że w większości prób samobójczych - skutecznych czy nie- rozwiązanie wszelkich problemów które do tej sytuacji doprowadziły przychodzu sekundę po wybiciu z progu/skoku. Pozostaje tylko bezpiecznie wylądować.
Ja taką właśnie teorię mam, że w większości prób samobójczych - skutecznych czy nie- rozwiązanie wszelkich problemów które do tej sytuacji doprowadziły przychodzu sekundę po wybiciu z progu/skoku. Pozostaje tylko bezpiecznie wylądować.
Wynoś się z mojej głowy!
Dokładnie taką samą tezę sam sformułowałem.
Powiem tak, nie jest łatwo się podciągnąć w normalnym ubraniu, przylegając do pionowej ściany.
Sam pamiętam jak schodziłem po balkonach z 2 piętra, ale tam wiedziałem że sięgnę nogami i nie przylegałem ciałem do niczego. Tu nie wiem co chciał zrobić, ale wyszło jak zawsze.
ale trzeba przyznać, że sprytnie to wymyślił, podjął decyzję, że skoczy, ale podejrzewał, że zbraknie mu odwagi, więc w sumie doprowadził do sytuacji bez wyjścia. Ale i tu też się pojawia pytanie, czy to samobójstwo czy nie, bo z 1 strony dokonał wszelkich starań, aby tak się stało, no ale z drugiej jednak walczył o przetrwanie dla katoli w sumie sposób jak bez grzechu się zabić