Miałem kiedyś podobnie. Zaparkowałem Scenic a przodem przy krzaczkach, a za krzaczkami prawie skarpa. Ze 2m w dół ostro. Wysiadam, zamykam auto a ono... Zaczyna się toczyć. Zimna krew i tylko zderzak zawisł nad skarpa.
Kiedyś nie zawsze zaciągałem ręczny. No bo równo, samochód stoi i no w ogóle. Pod domem kamienista droga i niby równa tam gdzie samochód stawiałem.
Stoję na wysokich schodach pod drzwiami wejściowymi i popędzam babę, a tu nagle słyszę, że samochód jakiś jedzie i tak mi coś mignęło przez furtkę.
Nagle myśl... "ale jak on mnie wyminął.... o k***a to mój samochód" i długa. Dogoniłem dziada gdzie przejechał pewnie z 30 metrów, ale 5 metrów dalej i by przywalił w skrzynkę elektryczną sąsiada. Niby droga równa, ale zaraz dalej jest trochę z górki. Dziwne to było o tyle, że on zaczął się staczać po jakiejś minucie.
No i morał z tego taki, że zawsze jak stajesz samochodem, to zaciągaj ręczny. Ta sytuacja mnie tego nauczyła.