Sam tak robiłem za małolata z "zapałkami" (tak nazywały się te małe hukadła). Kolega raz wsadził sobie do gęby inną, ciut mocniejsza. Poparzona od środka cała gęba i uszkodzony język. Szkoda, że mu japy nie rozerwało.
My wiedzieliśmy czym się bawimy i że ryzyko jest małe...