Tam na dole zapewne musi sobie leżeć liczna wesoła brygadka śmiesznych, niewyrośniętych, skośnookich szkielecików z kilofami w rękach i zamiast pracować to się opie**alają, podczas gdy biedny niewinny turysta 1000 metrów wyżej ofiarnie walczy z grawitacją i własnym zwieraczem.
Co za k***a jakieś czasy poj***ne...
P.S. Leci do Chin to się dość długo, kumpel jak leciał, to w ch*ja czasu leciał zanim doleciał.
To sa tak zwane via ferraty, wzdłuż całego szlaku są porozciągane liny (nad łańcuchami) do których wpina się lonże asekuracyjne z absorberem energii które ma się przypięte do uprzęży założonej na swoja dupę, generalnie sporo takich szlaków jest i w europie (Francja Włochy)