Nie przesadzajcie z tymi problemami, mój znajomy pracował na strzelnicy w Wawie i jakieś 5 lat temu gość zrobił to samo co bohater filmu. Jasne, było śledztwo, tzn. przyjechali policjanci, zabezpieczyli nagrania z kamer, przesłuchania wszystkich itd. W ciągu tygodnia, w dogodnym dla siebie terminie, właściciel strzelnicy miał się zjawić na komendzie i podpisać jakieś papiery... i to tyle. Nie pamiętam szczegółów, ale kumpel tłumaczył mi, że ogólnie jak idziesz postrzelać, to podpisujesz jakiś tam papier, że jesteś świadomy zagrożenia bla bla i strzelnica jest czysta i wolna od roszczeń o odszkodowania w razie wypadku.
Dodam jeszcze, że samobójca się nie leczył, rodzina nic nie zauważyła, nie zostawił listu itd. Także jakby prokurator bardzo chciał się do kogoś doj***ć, to miał całkiem spore pole do popisu.
Inna sprawa, że tak jak ktoś wyżej zauważył, jest możliwość jakiejś traumy. Aczkolwiek ten znajomy do dziś pracuje jako instruktor i ogólnie ludzie od broni są raczej twardzi (też przechodzą psychotesty) i z tego co wiem, to żadna z postronnych osób nie doznała uszczerbku na zdrowiu psychicznym.