18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Szczur w Biedronce

Ra...........hi • 2017-02-28, 12:22
I nie, tytuł nie nawiązuje do kopulacji miedzy tymi dwoma gatunkami wy chore pojeby :amused:


C.Z.E.S.I.E.K

2017-02-28, 12:42
Ratoshi napisał/a:

I nie, tytuł nie nawiązuje do kopulacji miedzy tymi dwoma gatunkami wy chore pojeby :amused:


A szkoda, bo to bym zobaczył...

dresimir

2017-02-28, 12:42
Ratoshi napisał/a:

I nie, tytuł nie nawiązuje do kopulacji miedzy tymi dwoma gatunkami wy chore pojeby :amused:



Dobra dobra, już tak nie cukruj.

Aw3s0m3

2017-02-28, 12:46
Hmm nick autora jest dziwnie zastanawiający względem tego materiału: RAToshi.

Gizmolka

2017-02-28, 12:50
Co w tym dziwnego? Na zakupy wpadł. Ja kiedyś murzyna widziałam w biedrze i filmów nie kręciłam.

b0r000

2017-02-28, 13:37
Adres prosze

jingis

2017-02-28, 16:38
Alarm włączyli bo szczur

Essent

2017-02-28, 18:57
ja pie**olę szczur w biedronce.Do tvn zgłoś

muniek112

2017-02-28, 21:25
ciężko to się ogląda bez wyciszenia nagrywającego...

Krak

2017-02-28, 21:28
Uciekł z mięsnego :)

Hrabia Drapula

2017-02-28, 22:39
wszędzie są tylko wstydzą się pokazywać
wypasiony sk***iel na tych okr*chach

Sebakoks1

2017-02-28, 23:16
W sumie bardziej trafił do mnie opis, niż to, że jest syf w polskich sklepach. To było wiadome od zawsze, ale i tak kazdy zobaczy ten filmik a potem bedzie miał wyj***ne i skoczy do biedry po żarcie :roll:

Wasili666

2017-03-01, 02:28
Nuta jak by bonusa cały czas zbierał :D

W............R.

2017-03-01, 07:18
Przy Dworcu Zachodnim jest kolonia rudych sk***ieli. Przysięgam, to muszą być szczury-imigranci z Irlandii, i to z takiej starej IRA, bo kompletnie się nie boją. Nory mają pod chodnikami, a wejścia w krzakach i właśnie tam można je najczęściej zaobserwować.

Parę lat temu szedłem sobie spokojnie na pociąg, przechodzę obok pasa zieleni obsadzonego płożącymi się po ziemi krzewami, i nagle orientuję się, że noga w nogę idzie obok mnie wielki rudy szczur świecący imponującą tonsurą między ponadszarpywanymi uszami. W kąciku ust, pod długimi wibrysami, wyrysowaną miał znudzoną pogardę dla wszelkiego strachu, a z jego ślepi ziała szelmowska, bezwzględna, wyzywająca pustka.

Przystanąłem, obserwując poczynania ryżego czwórłapego zbója. Ten oparł się pewnie na tylnych łapach, wręcz ostentacyjnie rozsiadł na ogonie, i choć jego przednie łapki były skulone w geście, który ludzie odczytywali jako błagalny, to uwierzcie mi, w jego postawie nie było prośby. Sam będąc niemałym zakapiorem, wyszczerzyłem się do Kardynała - tak sobie go bowiem ochrzciłem, sumując tym jego bujne rude przyodzienie przypominające kardynalską szatę, wygolony czubek łebka i modlitewny gest.

Zapiszczał. Opadł na przednie łapy i podszedł kawałek, po czym ponownie zatrzymał się, obrócił się i znowu stanął słupka.

- Co, pan Kardynał zechce śniadać? - rzekłem nabożnym tonem, a rudzielec skulił się lekko, obwąchał starannie krąg powietrza przed sobą niczym niewidzialną konsolę statku kosmicznego nachyloną pod przepisowym kątem 15 stopni w stronę operatora, po czym wrócił do poprzedniej postawy.

- Zapraszam, tu obok jest wykwintna buda z kanapkami, więc jak pan Kardynał zechce mi towarzyszyć, to zapraszam do stołu.

Ruszyłem mszalnym krokiem, a on o dziwo zaczął towarzyszyć mi jakieś dwa metry przede mną, podbiegając co chwila przerywanym zygzakiem do przodu, przystając, wciągając powietrze, przeczesując fale promieniowania kosmicznego wibrysami, a następnie ruszając dalej.

Po chwili dotarliśmy do budki, a Kardynał umiejscowił się z lewej strony, tuż za wystawioną za obrys budki butlą gazową, służącą zapewne do ogrzewania w środku tzw. "słoneczkiem". Dama świetności lat minionych uśmiechnęła się na powitanie, szykując ręce do sięgnięcia po zapakowane w celofan kanapki ułożone rzędami według zawartości, jedna oparta o drugą.

- Dzień dobry, z serem poproszę.
- Sześć złotych.

Pogrzebałem chwilę w portfelu, wyjąwszy go z wewnętrznej kieszeni kurtki. Nigdy nie trzymam portfela w kieszeni na zewnątrz. Tak jest najbezpieczniej.

- Pięć... pięćdziesiąt... sześćdziesiąt, osiemdziesiąt... pięć, dziesięć, piętnaście, siedemnaście... i trzy... O, jak ładnie. Proszę, ma pani drobnymi.

Dama skrzywiła się, po czym omiotła wzrokiem kartki z cenami, na których widniały okrągłe sumy bez groszy. Nauczony nie zdradzać, jak bacznie obserwuję mowę ciała i ruchy gałek ocznych, udałem, że nie zauważyłem tej bezczelnej uwagi wykrzyczanej milcząco pod moim adresem.

Wręczyła mi bułkę, ja wsypałem jej zawartość dłoni na tackę, z której monety zostały śpiesznie i skrzętnie zgarnięte, zanim zdążyli je odprowadzić wzrokiem stojący nieopodal dwaj bezdomni, po czym ruszyłem za budkę, gdzie Kardynał zażywał właśnie toalety przed śniadaniem.

- Proszę, Wasza Eminencjo - położyłem z namaszczeniem na ziemi kawałek bułki i sera oderwany trzema palcami od bułki.

- Bóg zapłać, bezpiecznej podróży - odparł milcząco Kardynał, po czym schwycił pieczołowicie swe świętopietrze i udał się w drogę powrotną do swych katakumb pod promenadą.

(fantastico, imprimatur)