To numer z końca lat '80. Irek W., Kryspin O. i Andrzej W. handlowali ciuchami.
Jeździli do Rzeszowa po ciuchy i wozili je do Łodzi, do Ptaka na handel.
No i raz Andrzej miał puszczone kilka zakładów Dużego Lotka, i kręcił radiem po stacjach,
żeby trafić na jakieś informacje, żeby powiedzieli numery w totka.
No i zatrzymali się na tankowanie - nie pamiętam już - czy w Brzesku, czy w Bochni,
i Andrzej poszedł do kibla a Kryspin wziął te kupony Andrzeja i z jednego z nich spisał numery na gazecie.
Jak Andrzej wrócił, to mówią mu, że podawali numery w radiu i dał mu tę gazetę że spisanymi numerami.
No i wiadomo, w trzecim kuponie wszystkie numery były trafione.
Andrzej wyskoczył z tego samochodu, zaczął biegać po CPNie, drzeć się, cieszyć, szaleć ...
Pozwolili mu chwilę poszaleć a potem mu powiedzieli, że to żart i żeby dał spokój.
Trochę był na nich zły, na początku nawet wk***iony. Ale w sumie nie pokłócili się i dalej handlowali.
Kryspin już nie żyje a Andrzej nadal pamięta jak to jest wygrać w Dużego Lotka kilka milionów.
Po co Ci to?
Żebyś w końcu się powiesił z zazdrości ciekawości?
Po co Ci to?
Żebyś w końcu się powiesił z zazdrości ciekawości?
I to jest właśnie wymijająca odpowiedź. Skoro masz siano, a tak sugerujesz, to na pewno stać cię na więcej niż przeciętnego Kwiatkowskiego. Dlatego udowodnij mi, że masz kasę, bo nie myślisz kategoriami pospólstwa. Bo póki co brzmisz jak typowe kołczingowe pie**olenie. "Wyjdź poza swoją strefę komfortu, skup się na tym, w czym jesteś najlepszy. Słyszysz ten warkot V8? To twoje Ferrari już do Ciebie jedzie............."
Nie postawiłem gdzieś przecinka i masz powód, by mnie dyskredytować? Znajomośc pisowni? Człowieku, dziecko w 3 podstawówce by zobaczyło, że w tej historii jest coś nie tak. Nie trzeba być Miodkiem, by się do tego przyczepić. W przeciwieństwie do autora tejże historyjki powtarzanej jeszcze w neolicie, ja używam polskich znaków diakrytycznych i zwracam uwagę, że je olał przez co czytać się tego nie da. Gdyby olał 3 słowa to bym nic nie pisał. On na 187 słowny wysryw olał każde słowo. Jest taki mądry cytat nieznanego autora: "Zwróć uwagę głupcowi — to Cię znienawidzi. Zwróć uwagę mędrcowi — to będzie Ci wdzięczny. W ten sposób ich rozróżnisz". Może zrozumiesz delikatną aluzję.
kwintesencja biedy... dostana kase i juz wakacje luksusy i wyp***zielenie kasy na byleco, a za 2 lata z nowu bieda. Biedacy sa biedni nie dlatego ze ktos ich wyzyskuje ale dlatego ze sa biedakami w glowie
Eeee, kumpel lepszy manewr opowiadał o nauczycielu, szkoła w żywcu, jakieś technikum czy zawodówka.
Nauczyciel zawsze tego samego dnia wysyłał jednego ucznia do pobliskiego kiosku po numery losowania
(historia sprzed jakichś 25 lat, nie wiem czy tv nie oglądał czy ki ch*j)
A że facet wysyłał od lat te same numery to oczywiście nie było problemu przyjść ze spisanymi "wygranymi" liczbami, wszystko spoko tylko nie przewidzieli, że nauczyciel w ekstazie wybiegnie ze szkoły wsiądzie w auto i na najbliższym skrzyżowaniu przypie**oli w prawidłowo jadący samochód, ponoć zaoferował nawet odkupienie, ogólnie podobno mieli później grubo przej***ne za ten żart.
Nie wiem na ile to wymysł czy legenda do którejś ktoś dopisał kolejne rozdziały, tak opowiadam na ile pamiętam.
Bardzo smutna historia - są rodziny, które muszą wygrać w totka by mieć samochód, wczasy, dom i luksusy...
Ech przej***ne być biedakiem.
Biorąc pod uwagę sposób spisywania numerów z lotto, obstawiam, że ta fejkowa (jak wszystkie o lotto) historia ma miejsce w latach 90. W tamtych czasach auto w domu to faktycznie był luksus w Polsce.
kwintesencja biedy... dostana kase i juz wakacje luksusy i wyp***zielenie kasy na byleco, a za 2 lata z nowu bieda. Biedacy sa biedni nie dlatego ze ktos ich wyzyskuje ale dlatego ze sa biedakami w glowie
kwintesencja biedy... dostana kase i juz wakacje luksusy i wyp***zielenie kasy na byleco, a za 2 lata z nowu bieda. Biedacy sa biedni nie dlatego ze ktos ich wyzyskuje ale dlatego ze sa biedakami w glowie