Kiedyś tak było na każdej wsi w Polsce, pamiętam jeszcze jak, zanim się urodziłem, to biegaliśmy wokół wściekłych byków a one się turlały, liczyliśmy to stu siedemdziesięciu ośmiu i jeden z byków przestawał się turlać, wstawał i gonił wybranego przez siebie delikwenta, potem jak go złapał to go r*chał, mnie nigdy nie udało im się złapać ale i tak mnie r*chali na after party. No a kiedy byk nie złapał nikogo to wtedy był r*chany przez grupę dziarskich chłopaków którzy potem go zabijali, piekli i zjadali. Tak było, nie zmyślam.