Za jazde na rowerze po pijaku magicznie (i prawidłowo) traktują jak jazdę autem po pijanemu poprzez stważanie zagrożenia w ruchu lądowym itp itd. Najpierw zabierają prawko (o ile takie posiada) i wlepiają zakaz jazdy na rowerze w ogóle, plus zawiasy. Recydywa=zamknięcię.
Gość, mając czas oczywiście, powinien jechać za nim dzwoniąc na bagiety. Już ch*j, sam bym zaryzykował te 50 zeta za gadanie przez komórkę, aczkolwiek z policją to chyba uzasadniony stan wyższej konieczności?
W każdym razie były jeszcze groźby karalne, mniemam, iż typ ma już trochę za kołnierzem. Po interwencji mógłby mieć sporo czasu na przemyślenie swojego zj***nego zachowania.