Byłem w 3 gimnazjum, remont szkoły boisko zaraz obok. Niefortunnie robotnicy chcąc donieść cokolwiek przechodzili przez nie. Akurat szedł majster kiedy miałem wybijać wolnego i kolega z przeciwnej drużyny podpuścił: Nie trafisz w tego gościa, podjąłem wyzwanie, oczywiście majstrowi nie chciałem nic zrobić, no to tuba ile sił i ch*j poleciało prosto w niego....
Wiaderko z narzędziami mu z rąk wyleciało, pozbierał to chłopina, ja burak na ryju jak na gimbaze lipa
Obeszło się bez jazd ale przynajmniej robotnicy już przez boisko nie przechodzili
Grałem w liceum z kumplem na boisku przed szkołą, i jakaś baba szła, i akurat mój kolega strzelał karnego, nie trafił a ja tylko wzrokiem śledziłem najpiękniejszego headshota w życiu ale się potem rzucała krzyczała o JEZU O JEZUU, a potem groziła nam swoim synkiem hahaha