Dzisiaj zastanawiam się czy ta Pani jeszcze żyje, czy też mąż już ją zakopał po tym, jak opowiedziała mu jak dzielnie wyszła z drogowej opresji.
jak rozbijesz auto pod wpływem(nawet nie z twojej winy) To ubezpieczyciel obciąży ciebie kwota jaka wydał na naprawę szkód. Przeczytaj regulamin głąbie.
Co ty pie**olisz ? Gówno by płaciła. Mogła być naj***na jak bele 3 promile, a jak jej gość wjechał w dupę z własnego roztargnienia to jest wina gościa a nie naj***nej niewiasty. Na szczęści już dawno w naszym pięknym kraju nie ma czegoś takiego, że wina zawsze jest pijanego. Za kolizję, wypadek odpowiada sprawca a nie pijany. Pijany odpowiada za jazdę po pijanemu.
Co tu dużo mówić
Wygrałeś życie
Obrazek
Nie chce Cię martwić ale gdybyś był kumaty to nie dość że nie zapłaciłbyś ani grosza to jeszcze rzeczona Pani wypolerowałaby Ci lewar.
Na tamtę chwilę może tak ale w tej chwili jej stary bez problemu może się zwrócić do Ciebie o pokrycie reszty kosztów po tej kolizji, więc nie otwieraj jeszcze piwa.
Nie mówiąc już o tym, że jak dał jej odjechać to ch*ja udowodni w związku z tym, że była pod wpływem, a może jeszcze jakiś pozew cywilny wpadnie z opinią biegłego lekarza sądowego, że ofiara była w szoku i kierujący cintkiem zrobił ją w ch*ja, nie wezwał karetki, a w ogóle to jeszcze rozstrój nerwowy, szkody psychiczne, zwolnienie z pracy, ból kręgosłupa i janusz-biedaczek nie wypłaciłby się do końca świata. Wygrał życie? Co za idiotyzm, teraz jest tutaj jedynym winnym i w znacznie gorszej sytuacji jeśli nie ma żadnego dowodu, że kobieta była wypita. Ludzie, których stać na nowe auta to w większości nie zawódsyny tudzież żony ale bardzo sprytne i zaradne życiowo jednostki, więc nie spodziewałbym się na miejcu autora, że skończy się bezboleśnie.