Siedzisz w studzience, nie na środku drogi, ale na trawniku obok, widać cię z 200 metrów bo wystajesz a i tak jakis debil w ciebie wjedzie. Niee dziwi mnie, ze w tym przypadku była to kolejna spasiona świnia za kółkiem, która wydostała się jakimś cudem z jej miejsca w kuchni. I to nie jako kucharz ale chyba jakies pieczone danie z jabłkiem w ryju.