Pamiętam kiedyś taką akcje ze swojego życia. Namietnie chodziłem do takiego spozywczaka bo fajna laska tam pracowała, ale jak to bywa z babami, Pokłóciłem się. Zima chyba 2002, miała drugą zmiane po coś poszedłem do niej, ale nie stałem jak co dzień. Przed tym sklepem stał koleś, nigdy go nie widziałem, może czekał na coś, na kogoś, nie wiem w każdym razie pomyślałem "zapamiętać". Jakie było moje zdziwienie gdy zapukał do mnie policjant po cywilnemu (kumpel ojca, bo był jego majstrem)Czy czegoś nie wiem bo był napad na sklep. Za kilka dni szliśmy z kolesiem i kumpelką na kafejke internetową (gimbynieznajo) Wieczorem , to chyba był luty. I mijając gościa o podobnym wyglądzie, bo kumpel tez widział go w dniu napadu. Jednogłośnie wypowiedzieliśmy tylko 2 słowa: TO ON!! Do komendy było jakieś 500m, on pobiegł zgłosić, (nie mielismy komórek jeszcze) a ja z kumpelą podejrzanego śledziliśmy. Zauważyłem ze jadą po cywilaku bordowym poldkiem i wskazalismy kierunek gościa. Skasowali go na ulicy. Za jakąś godzine kumpel poszedł się dowiedzieć co i jak. Okazało się że to ten bandyta. Miał czapke przerobioną na kominiarke i nóz motylkowy. Dostał jakiś tam wyrok, wiem że siedział.
Oż k***a bohatery. Stają w obronie majątku jakiegoś wyzyskiwacza zatrudniającego kasjerki za minimum. Jak pracowałem w sklepie za 1000 zł to miałem głęboko w poważaniu czy kradną czy nie. Niech se ochroniarza od tego zatrudni.