📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 1:21
📌 Konflikt indyjsko-pakistański Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 2025-05-10, 20:47

Generał Franciszek Kleeberg

nuker922013-01-31, 12:25
1 lutego 1888 r. w Tarnopolu urodził się gen. Franciszek Kleeberg, bohaterski dowódca Grupy Operacyjnej "Polesie" walczącej z wojskami niemieckimi i sowieckimi w czasie kampanii polskiej w 1939 r. Po bitwie pod Kockiem jako ostatni polski generał złożył broń.



„Gen. Kleeberg okazał się dowódcą wysokiej klasy. Błysnął talentem operacyjnym, gdy w toku improwizowanych działań, także wbrew wcześniejszym planom naczelnego dowództwa, musiał sam podejmować decyzje. Zapisał jedną z najpiękniejszych kart w dziejach kampanii polskiej 1939 r.” – powiedział w rozmowie z PAP dr Marek Deszczyński z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Franciszek Kleeberg urodził się 1 lutego 1888 r. w Tarnopolu, był synem Emila, powstańca styczniowego, późniejszego oficera kawalerii austriackiej. Po ukończeniu wojskowej szkoły realnej w Hranicach i uzyskaniu cywilnej matury w Wiedniu studiował w Akademii Wojskowo-Technicznej w Moedling na wydziale artylerii (1905-1908).

W 1908 r. został przydzielony do stacjonującego w Wiedniu pułku haubic polowych. Pięć lat później rozpoczął studia w Wyższej Szkole Wojennej w Wiedniu, których nie ukończył z powodu wybuchu I wojny światowej.

Po rozpoczęciu działań wojennych w 1914 r. przydzielony został do sztabu 5 Brygady Górskiej i walczył na froncie serbskim. W styczniu 1915 r. przeniesiono go do VIII Korpusu na front galicyjski. Od marca w składzie XXV Brygady Piechoty brał udział w walkach w Karpatach.

W maju 1915 r. dzięki podjętym staraniom otrzymał przydział do Legionów Polskich. Początkowo był oficerem sztabu II Brygady, a od czerwca 1915 r. do maja 1916 r. oficerem sztabu i zastępcą szefa sztabu Komendy Legionów. W czerwcu 1916 r. został szefem Sztabu III Brygady Legionów. Od lutego 1917 r. był zastępcą dowódcy 1 pułku artylerii w Górze Kalwarii.

W lipcu 1917 r. w czasie tzw. kryzysu przysięgowego, dotyczącego składania ślubowania na "wierne braterstwo broni z Niemcami i Austro-Węgrami", przeciwstawiał się akcji antyprzysięgowej.

Następnie służył w Inspektoracie Wyszkolenia Polskiej Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht), później zaś pełnił funkcję komendanta Kursu Wyszkolenia Artylerii w Garwolinie.

„Gen. Kleeberg okazał się dowódcą wysokiej klasy. Błysnął talentem operacyjnym, gdy w toku improwizowanych działań, także wbrew wcześniejszym planom naczelnego dowództwa, musiał sam podejmować decyzje. Zapisał jedną z najpiękniejszych kart w dziejach kampanii polskiej 1939 r.” – powiedział w rozmowie z PAP dr Marek Deszczyński z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

W związku z prośbą o zmianę obywatelstwa austriackiego na polskie, w czerwcu 1918 r. został postawiony przed sądem i karnie przeniesiony na front włoski.

Do Wojska Polskiego wstąpił w listopadzie 1918 r., otrzymując przydział do Sztabu Generalnego. Do marca 1919 r. był szefem Sztabu Dowództwa "Wschód", na czele którego stał gen. Tadeusz Rozwadowski.

Od kwietnia 1919 r. rozpoczął pracę w Ministerstwie Spraw Wojskowych, gdzie pełnił m.in. funkcję zastępcy szefa Departamentu Mobilizacyjno-Organizacyjnego.

Gen. Kazimierz Sosnkowski, jego przełożony w ministerstwie, oceniał go w następujący sposób: " (…) zdolny, pracowity i sumienny oficer. Posiada duże wykształcenie teoretyczne (…)".

W lipcu 1920 r. płk Kleeberg został szefem Sztabu 1 Armii. 15 sierpnia tego roku otrzymał nominację na szefa Sztabu Grupy Operacyjnej gen. Kazimierza Raszewskiego.

Po zakończeniu działań wojennych w październiku 1920 r. objął stanowisko szefa Sztabu Okręgu Generalnego Poznań, które zajmował do 1922 r. Następnie pełnił obowiązki dowódcy 14 Dywizji Piechoty. W tym okresie ukończył kurs informacyjny dla wyższych dowódców.

Od czerwca 1924 do października 1925 r. przebywał we Francji, gdzie studiował w Ecole Superieure de Guerre, Centrum Wyszkolenia Piechoty w Wersalu oraz w Centrum Wyszkolenia Artylerii w Metzu. Po powrocie do Polski został dyrektorem nauk w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie.

W 1927 r. powrócił do służby liniowej, obejmując dowodzenie nad 29 Dywizją Piechoty stacjonującą w Grodnie i w Suwałkach. W 1928 r. uzyskał awans na generała brygady.

W 1936 r. mianowany został dowódcą Okręgu Korpusu nr III w Grodnie. Dwa lata później objął funkcję dowódcy Okręgu Korpusu nr IX w Brześciu nad Bugiem. Po wybuchu wojny rozkazem Naczelnego Wodza gen. Kleeberg został 9 września 1939 r. mianowany dowódcą Grupy Operacyjnej "Polesie" (od 27 IX SGO "Polesie) z zadaniem obrony Polesia od Brześcia do granicy polsko-sowieckiej.

„Kampania polska 1939 r. dała gen. Kleebergowi szansę pokazania swoich zdolności. SGO była improwizowanym związkiem operacyjnym, dość słabo uzbrojonym, a mimo to zdołała wytrwać w walce i przemarszach prawie cztery tygodnie. Dość sprawnie broniła Polesia przed uderzeniem niemieckim z północy, choć nie udało się jej utrzymać łączności z Armią „Modlin”, wycofującą się pomiędzy Bugiem i Wieprzem spiesznie na południe” – mówił w rozmowie z PAP dr Deszczyński.

Po agresji ZSRS na Polskę oraz przekroczeniu granicy rumuńskiej przez Naczelnego Wodza i rząd RP gen. Kleeberg wydał
rozkaz marszu w kierunku oblężonej Warszawy. Pod Jabłonią (19 września) i Milanowem (30 września) dowodzone przez niego jednostki pobiły wysunięte kolumny oddziałów Armii Czerwonej.

„Po kapitulacji Warszawy dowódca SGO "Polesie" zamierzał dotrzeć w rejon opuszczonej twierdzy w Dęblinie, by uzupełnić zapasy przed przejściem do partyzantki. Pod Kockiem zamknęły mu jednak drogę oddziały niemieckie. Doszło do bitwy, która toczyła się pomyślnie dla strony polskiej, ale została przez generała przerwana z uwagi na brak amunicji i troskę o los rannych” – powiedział dr Deszczyński.

5 października 1939 r., po pięciodniowych walkach z Wehrmachtem pod Kockiem, gen. Kleeberg podjął decyzję o kapitulacji. W pożegnalnym rozkazie do swoich żołnierzy pisał: "(…) Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca. Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może. Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność za siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili - każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni. Jeszcze Polska nie zginęła".

ostatni rozkaz z 5. października 1939roku


Po zakończonej bitwie gen. Kleeberg dostał się do niewoli niemieckiej. Przetrzymywany był w Oflagu IVB w twierdzy Koenigstein koło Drezna. Ciężko chorował na serce.

Zmarł 5 kwietnia 1941 r. w szpitalu wojskowym w Weisser Hirsch. Pochowany został na cmentarzu w Neustadt w Dreźnie. W trzydziestą rocznicę bitwy pod Kockiem szczątki gen. Kleeberga przewiezione zostały do Polski i złożone na cmentarzu wojennym w Kocku.

Gen. Franciszek Kleeberg odznaczony był m.in.: Orderem Virtuti Militari kl. III i V, Orderem Polonia Restituta kl. IV oraz czterokrotnie Krzyżem Walecznych.

Sensacje XX W Katyń

ddobry102013-01-30, 18:12
Zauważyłem że dużo tematów o II WŚ jest na temat Niemiec itp. Zapominając o największym sk🤬ysyństwie podczas II WŚ i w sumie chyba największej tajemnicy do tej pory.

CZ I
1/3

2/3

3/3

CZ II
1/3

2/3

3/3

Może ta historia niżej będzie nie na miejscu do filmików wyżej ale przypomniała mi się po obejrzeniu wyżej zamieszczonego materiuału.

Przypomniało mi się że kiedyś zapytałem się mojej babci kto był gorszy, niemieccy żołnierze czy rosyjscy? I czy pamięta czasy II WŚ. Powiedziała że nie za bardzo bo była młoda ale opowiedziała mi jednak jedną historię bo sobie coś tam przypomniała. Jak to na wsi hodowali świnie, mieli konia i takie tam. Kiedy przyjechali niemieccy żołnierze byli schludnie ubrani zjedli po pili i szli dalej i nie zabierali wszystkiego zostawili coś na przetrwanie żeby nie umarli z głodu przynajmniej z 3 świnie i parę kur trochę ziarna . Gdy przyjechali rosyjscy mówiła że gorzej wyglądali i zachowywali się jak świnie, zabierali wszystko świnie, konie, bili gw🤬cili podpalali. Kiedy zabierali ostatnią świnie mama mojej babci wstawiła się i nie chciała jej oddać szarpała się z nimi, wtedy to "stado chamów" jak powiedziała moja babcia. Wzięło mamę babci pod stodołę i chcieli ją rozstrzelać a dokładnie ten ich dowódca, moja babcia była mała i wstawiła się przed nią złapała tego dowódcę za rękaw i zaczęła płakać wrzeszczeć jak to dzieci żeby jej nie zabijali itp odepchnął ją że się wywróciła i nic tym nie zdziałała bo rusek wyciągnoł broń i strzelił. Jej mama przeżyła tylko dlatego że zaciął się "bydlakowi" pistolet i powiedział że ma szczęście i odeszli . Mam nadzieje że nie zepsułem tym wyżej wstawionego tematu.

Niemieccy żołnierze

DupaDemona2013-01-30, 16:04
Kilka lat po wojnie w podziemiach polskiego miasta ukrywali się hitlerowscy zbrodniarze!

To historia tak nieprawdopodobna, że wielu osobom ciężko w nią uwierzyć. Ale są świadkowie i relacje, które przekonują, że tak było naprawdę. Jak wynika z istniejących opisów, po ustaniu działań zbrojnych w podziemiach jednej z baz polskiego wybrzeża pozostali hitlerowcy. Według przekazów, mieli oni spędzić w ciemnościach nawet 8 lat! Niezwykłą historię żołnierzy, dla których mroczne, podziemne pomieszczenia stały się domem, opisał serwis odkrywca.pl

W słynnym filmie "Underground" Emira Kusturicy zaprezentowana została wyjątkowa sytuacja - podziemny bunkier zamieszkiwany był przez społeczność, która z dala od światła słonecznego wyczekiwała końca wojny. Ten jednak cały czas nie nadchodził. Mogło się wydawać, że zaprezentowana w filmie historia przedstawia coś niebywałego, co raczej nie mogłoby się wydarzyć naprawdę. Kilka pojawiających się świadectw mówi coś zgoła innego - istnieją relacje sugerujące, że po II wojnie światowej w podziemiach wielu polskich miast ukrywali się hitlerowscy żołnierze.

Nieznany epizod w historii powojennego świata

Historia Niemców, którzy lata mieli spędzić w zasypanych bunkrach, wydarzyła się na polskim wybrzeżu, w Babich Dołach, obecnie jednej z gdyńskich dzielnic. Znajdowała się tam torpedownia, a po wojnie stacjonowali tam Rosjanie. Teraz każdego roku organizowane są tam festiwale muzyczne; obecnie trwają też prace, które mają zaowocować otwarciem lotniska cywilnego. Ale przed laty miał się tam rozegrać prawdziwy dramat, którego aktorami byli nasi wrogowie - Niemcy.

Na ślad żyjących pod ziemią ludzi natrafił Władysław Dawidowski, który po wojnie pracował w Babich Dołach. Wśród należących do niego zadań należało m.in. inwentaryzowanie podziemnych schronów oraz torpedowni. W 1948 roku, podczas wykonywania jednego z zadań mężczyzna usłyszał dziwne, dochodzące z głębokości stukanie. Do miejsca, z którego dochodziły tajemnicze dźwięki, prowadziły rury wentylacyjne. Dawidowski postanowił natychmiast poinformować o sprawie swojego przełożonego. Ten jednak nie dał wiary w jego słowa.

Po tygodniu autor odkrycia znów udał się w miejsce, gdzie można było usłyszeć dziwny stukot. O zjawisku postanowił poinformować radzieckiego dowódcę, który wysłał w to miejsce ludzi. Ci natychmiast zaczęli kopać. Po kilkunastu dniach osobom, które brały udział w drążeniu dziury, ukazał się widok wstrząsający. Na dole, głęboko pod ziemią znajdowali się ludzie - poinformował serwis odkrywca.pl.

Życie w podziemnym państwie

Władysław Dawidowski oczywiście natychmiast przeciął wszelkie pojawiające się spekulacje na temat czasu, jaki pod ziemią spędzili odnalezieni ludzie. Nie było to osiem lat, jak można było usłyszeć w pojawiających się wcześniej historiach, ale najwyżej trzy. Znaleźli się oni na głębokościach prawdopodobnie w końcowej fazie wojny. Właśnie wtedy właz do bunkra, w którym znajdowali się Niemcy, miał zostać zasypany w wyniku wybuchu pocisku. Niemieccy żołnierze znaleźli się w potrzasku. Nie pozostało im nic, tylko czekać na to, co przyniesie los.

Jeden z Niemców, który został wydobyty z podziemia, opowiedział, że towarzysze jego niedoli stworzyli coś na wzór "państwa". Z czasem sytuacja tej hermetycznej społeczności miała się stawać coraz trudniejsza. Żołnierze stopniowo zaczynali się różnić w kolejnych sprawach i podzielili się na dwa wrogie obozy, które nawzajem się zwalczały. Nierzadko dochodziło do sytuacji dramatycznych - wojacy strzelali do siebie, ranili się wzajemnie i zabijali. W jednym z pomieszczeń utworzona została kostnica, w której składane były ciała kolejnych zabitych. Jak wynika z opowieści Władysława Dawidowskiego, jeden z mieszkańców bunkra zwariował i... niczym pułkownik Kurtza z "Czasu apokalipsy" obwołał się kapłanem.

Jak to możliwe, że ludzie przez tak długi czas trwali w podziemnej rzeczywistości? Traf chciał, że w miejscu, w którym się znaleźli, gdy bomba odcięła im drogę ucieczki, znajdował się magazyn żywnościowy - pomieszczenie, które wypełnione było zapasami wody oraz jedzenia. Przez długi czas mogli też korzystać z agregatów prądu oraz sztucznego światła. Naprawdę dramatycznie zrobiło się wówczas, kiedy urządzenia zasilające padły. Wtedy wszyscy mieszkańcy podziemnego państwa mogli korzystać tylko ze światła dostarczanego przez świeczki.

Ilu przetrwało?

W tak spartańskich warunkach mogli przetrwać tylko nieliczni. Jak zdradził Władysław Dawidowski w rozmowie z serwisem odkrywca.pl, po dotarciu do celu odnaleziono dwóch Niemców w obdartych mundurach. Obaj byli w fatalnym stanie. Jeden z nich zmarł natychmiast po tym, jak wyprowadzono go na powierzchnię ziemi; drugi został przewieziony do szpitala, gdzie zdążył jeszcze opowiedzieć tę historię, a potem też umarł. Jak wynika z zeznań świadków, teren, na którym dokonano odkrycia, został natychmiast otoczony przez Rosjan. W bunkrze, gdzie rozegrała się historia mogąca posłużyć za kanwę niesamowitego filmu, odnaleziono jeszcze ciała 15-17 niemieckich żołnierzy.

Czy to wydarzyło się naprawdę?

Wydarzenia, jakie miały miejsce w Babich Dołach, nie są powszechnie znane. Nie brakuje osób, które powątpiewają w to, że miały w ogóle miejsce; inni podważają niektóre z faktów, które są częścią tej fascynującej relacji.

Pojawia się oczywiście pytanie, dlaczego historia ujrzała światło dzienne stosunkowo niedawno? Władysław Dawidowski tłumaczył to tym, że przez lata obowiązywała go tajemnica i w czasach PRL nie mógł opowiadać o tym, czego był świadkiem zaraz po zakończeniu II wojny światowej.

Wzmianki na temat tego epizodu pojawiły się wcześniej na łamach dziennika "Wieczór Wybrzeża". Wydarzenia te opisywał też Zenon Kazimierz Skierski w książce "Gdy słońce gaśnie", która została wydana w 1959 r.

Żródło: niewiarygodne.pl

Magdalenka

H................8 • 2013-01-29, 22:03
Rola architektów spotkań w Magdalence, jak koncesjonowana opozycja porozumiewała się z komuchami.

24 rocznica zmowy w Magdalence

W dniu 27–01–2013 roku minęła 24 rocznica rozmów między komunistami a koncesjonowaną opozycją ,,solidarnościową” w sprawie podziału władzy w Polsce. Architekci porozumienia się tzw. ,,opozycji demokratycznej” z komunistami w Polsce pod koniec lat 80-tych, skutecznie pomijają rolę spotkań w Magdalence, w tym role byłego Prezydenta R.P. Lecha Kaczyńskiego. Piszę skutecznie, ponieważ ,,układ” musiał mieć dla równowagi swojego rezydenta na tzw. ,,prawicy” w naszym kraju, ponieważ ktoś musi skutecznie kanalizować Polaków – Katolików. Wcześniej robił to Wałęsa później robił to L. Kaczyński, który okazał się jeszcze gorliwszym sługusem interesów kosmopolitycznych rządów od tego pierwszego. ,,Okrągły stół” o którym liberalne media trąbią, wspominają to wydarzenie, jako wielkie zwycięstwo demokracji prowadzącej do ,,zgody narodowej”. Każdy trochę myślący Polak wie, że ,,okrągły stół” był na rękę siepaczom komunistycznym. Komuchom od Jaruzelskiego zależało, aby zamienić książeczki czerwone na czekowe. Pseudo-opozycja w Polsce na czele z Michnikiem, Kuroniem, Geremkiem i Wałęsą, Kaczyńskim przygotowali miękkie lądowanie dla komunistów zamiast ich rozliczenia. Oczywiście, że bez porozumienia się, światowych mocarstw nie byłoby oddania władzy przez komunistów na rzecz ich agentów z różnych lóż masońskich zainstalowanych w Nowym Yorku, Paryżu, Moskwie czy Berlinie z koordynacją w Tel Avivie. Mieli tylko jeden problem, jak ten plan mocodawców z wschodu i z zachodu wdrożyć w Polsce i właśnie do tego potrzebny był teatr pod nazwą ,,okrągły stół” gdzie komuch dobrał sobie do rozmów swojego agenta. Jak coś nie wychodziło przy ,,okrągłym stole” rozmowy zakulisowe przenoszono do Magdalenki. Gdy miałem zaszczyt być posłem na Sejm, zwróciłem się z zapytaniem poselskim do ówczesnego Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro o ujawnienie protokołów z ,,obrad” z Magdalenki, przedstawicieli ówczesnej władzy i ,,opozycji”. Minister Ziobro odpowiedział mi, że spotkania w Magdalence nie były protokołowane. Nie wiem, czy rzeczywiście mógł nie wiedzieć o tym, że były protokoły albo mnie okłamał, ponieważ nie chciał rozgrzebywać nie chlubnej roli roli w ,,Magdalence” Lecha Kaczyńskiego. Wyjaśniam, że protokoły z obrad w ,,Magdalence” są.

Protokulantami byli; Jacek Ambroziak, Krzysztof Dubiński, Kazimierz Kłoda. Część kopii tych protokołów posiadam. Czytając wypowiedzi poszczególnych przedstawicieli władzy i pseudo-opozycji, mam wrażenie jakby ci ludzie znali się od wielu lat, jakby to byli koledzy, prawie wszyscy byli na ty!!! Stronę rządową reprezentowali; Kiszczak, Ciosek, Reykowski (on wszystkie ustalenia przekazywał do Tel Avivu i od nich brał wskazówki), Sekuła, Gdula, Kwaśniewski i inni z strony tzw. opozycji udział brali L. Kaczyński, Wałęsa, Geremek, Mazowiecki, Kuroń i inni oraz Ks. Bp. Tadeusz Gocłowski i Ks. Alojzy Orszulik. Największe kariery polityczne z tych osób które knuły w Magdalence zrobili L. Wałęsa, A. Kwaśniewski oraz L. Kaczyński, to byli rezydenci Polski. Wyjątkowo z zainteresowaniem czytałem wypowiedzi L. Kaczyńskiego i to jemu poświęciłem szczególnie dużo uwagi czytając protokoły, ponieważ on był prezydentem odnoszący się do elektoratu solidarnościowo – prawicowego. Pozostali to sami przyznają, że to komuna lub agentura komuny. L. Kaczyński podczas spotkań z komunistami w Magdalence był bardzo ugodowy w stosunku do Kiszczaka i Sekuły, grzeczny. Forsował zapisy które były niekorzystne dla ,,Solidarności” np.; aby ,,Solidarność” nie była rejestrowana branżowo tylko odgórnie przez zarejestrowanie KK ,, S”. Motywował to tym, że struktura związków branżowych jest strajkogenna, umacnia tendencje rewindykacyjne. L. Kaczyński upewniał władzę, że rozumie ich zastrzeżenia i nie chcemy powtórzyć sytuacji z lat 80-81. Forsował również zapis, że ,,S” w zakładzie pracy będzie tworzyć komisję między związkową do rozmów z dyrekcją. Nie chciał rejestracji ,,S” oddolnie, tylko od górnie, ponieważ struktura oddolna jest konfliktogenna. Następnie podkreślał, że jak władza zarejestruje tylko jedną odgórną organizacje związkową, to władza wtedy będzie miała partnera!!! Chodziło jemu i Mazowieckiemu, żeby ludzie nie byli samodzielni, żeby robotnicy byli zależni od władz krajowych ,,S” a tam pełna kontrola wszelkiej maści agentury, tak by rozbiory Polski udały się a Solidarność pacyfikowała robotników w czasie zamykania zakładów pracy lub ich prywatyzacji. Ta dyskusja odbyła się w dniu 27-01-1989 roku, obrady trwały od godz. 11,30 do 22,15 i kilka podobnych spotkań odbyło się w następnych dniach. Dalej zgadzał się na pakiet kontrolny mandatów do sejmu dla PZPR, ,,a resztę dajcie nam”. Zaproponował, aby wyrzuceni w stanie wojennym z pracy działacze ,,S” zachowali ciągłość pracy i dostali 3 miesięczną odprawę, (sic) i nie musieli wracać na swoje stanowisko pracy. Ani słowem nikt nie upomniał się o tych działaczy ,,S” którzy zostali wyrzuceni z Polski w stanie wojennym, żadnych rozmów o naprawieniu krzywdy ludziom i ich rodzinom którzy zostali zamordowani w stanie wojennym lub zostali ranni, żadnego zadośćuczynienia dla dzieci poległych robotników z Śląska, Pomorza czy KGHM, tylko kupczenieinteresem milionów Polaków, tchórzostwo, podlizywanie się Kiszczakowi, Sekule, Kwaśniewskiemu. W tym czasie zostają zamordowani księża Niedzielan, Suchowolec, Zych, nikt nie interweniuje u Kiszczaka, nie ma próby zerwania rozmów, jakby to ich nie interesowało. Debatowali przy suto zastawionych stołach, z wódą na nich, tak tworzyło się pseudo-prawo pod niepolskie interesy, kosztem milionów naiwnych Polaków, ten teatr trwa do dziś. Proszę zauważyć, że w ,,demokratycznych” wyborach na urząd prezydenta zostali jak na razie wybrani tylko ci co knuli w Magdalence; Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, (Komorowski z okrągłego stołu) ci architekci porozumień z Magdalenki do dziś pacyfikują Naród. Ani ,,okrągły stół” ani żadna zdrada ,,magdalenkowa” nie była Polakom potrzebna, komuna na świecie zbankrutowała już wiele lat temu, trzeba było tylko spokojnie wyczekać i przejąć w pełni władzę, tak by nie dopuścić do tego co mamy dziś. Nic dziwnego, że Prezydent L. Kaczyński, spotykał się z swoim kolegą z Magdalenki A. Kwaśniewskim, by mu doradzał w roli prezydenta, Nie słuchał tych co go wybrali. Jak silne są zobowiązania ,,magdalenkowe” tylko ta grupa zdrajców Polski raczy wiedzieć. Tak jak dziś PiS, propagandowo ,,zwalcza” ,,okrągły stół” i ustalenia z Magdalenki, zapominając, że to ich wodzowie też tworzyli tą niechlubną historię, odgrywając w niej kluczowe role.

Zygmunt Wrzodak

Rocznica straszliwej zbrodni komunistycznej w Koniuchach

H................8 • 2013-01-29, 21:37
Nad ranem 29 stycznia 1944 roku, Żydowsko – sowieckie oddziały pod nazwą „smiert okupantam” wymordował mieszkańców polskiej wsi Koniuchy w rejonie Solecznik na Litwie.



Oddział „smiert okupantam” mordował mieszkańców nie oszczędzając kobiet i dzieci. Bandyci okrążyli wioskę, wszystko podpalono, każde zwierzę, każdego człowieka zabito. Jeden z moich kolegów wziął kobietę, położył jej głowę na kamień i zabił ją kamieniem” – bandyci chwalili się swoim bestialstwem.



Oprawcy byli tylko jednym z oddziałów, które działały na Kresach realizując zbrodniczą politykę Stalina. Żydowsko-sowieckie oddziały dokonywały bezwzględnych pacyfikacji polskich wiosek, rabowały i mordowały, np. tylko w województwie nowogródzkim zabito około dwóch tysięcy osób wspomagających Armię Krajową na tym terenie.

Mord w Koniuchach nie został osądzony do dziś. Śledztwo, które w tej sprawie prowadzi IPN utknęło w martwym punkcie, mimo, że znani są sprawcy tamtej zbrodni. Część z nich zostawiła po sobie pamiętniki, a jeden z bandytów, Genrikas Zimanas (Henoch Ziman), został odznaczony przez władze PRL… orderem Vitruti Militari.

Atak Niemiec na ZSRR (Operacja Barbarossa)

3................e • 2013-01-29, 21:02
Może trochę długie ale zapraszam do czytania

Ps:Wzięte z Wikipedii

Operacja Barbarossa – agresja III Rzeszy na ZSRR w trakcie II wojny światowej. Pierwotny plan przewidywał atak 15 maja 1941, ale z powodu obalenia proniemieckiego rządu księcia Pawła Hitler musiał interweniować na Bałkanach, w Jugosławii, a także w Grecji. Przełożono więc atak na 22 czerwca 1941 roku. Plan ataku był przygotowany i podpisany przez Adolfa Hitlera już 18 grudnia 1940 (dyrektywa nr 21). Była to największa i najważniejsza operacja niemiecka w czasie wojny, której porażka zdecydowała ostatecznie o niemieckiej przegranej w całej wojnie. Bitwy na froncie wschodnim, gdzie realizowano operację „Barbarossa”, okazały się być jednymi z najbrutalniejszych i najbardziej wyniszczających potyczek dla obu stron.


Przygotowania III Rzeszy


Atak na ZSRR był planowany przez Hitlera od dawna, wspominał o tym już w swojej książce Mein Kampf w 1924 roku. Uważał, że Niemcy potrzebują „przestrzeni życiowej” na wschodzie, rozciągającej się na terenach, które nazwał „rosyjskimi”. Przed rozpoczęciem działań wojennych pomiędzy ZSRR a Niemcami, kraje te nominalnie pozostawały w sojuszu, zawiązanym paktem Ribbentrop-Mołotow w 1939, zapewniającym o wzajemnej nieagresji. Jeszcze w połowie czerwca 1940 Hitler był jak najdalszy od ataku na ZSRR, wydając 15 czerwca 1940 rozkaz zredukowania Wehrmachtu ze 156 do 120 dywizji. Jednakże brak możliwości pogodzenia się z ekspansjonistycznymi celami Stalina, przedstawionymi przez Mołotowa w Berlinie w listopadzie 1940 i wykraczającymi poza zakres przewidzianych w pakcie stref wpływu (poza przewidzianą do zajęcia Finlandią i opanowanymi Besarabią, Litwą, Łotwą i Estonią, nie przewidzianą do zajęcia w pakcie Ribbentrop-Mołotow Bukowiną północną, Stalin wykazywał m.in. zainteresowanie Bułgarią, kontrolą przejścia z Morza Czarnego na Morze Śródziemne czy swobodą przejścia przez cieśniny duńskie, co powodowało dla Niemiec zagrożenie dla kontroli nad rumuńskimi polami naftowymi), przeprowadzanie przymusowych wysiedleń ludności niemieckojęzycznej z krajów nadbałtyckich, a także intensyfikacja zbrojenia Armii Czerwone spowodowały podjęcie, a następnie przyspieszenie prac nad planem agresji na ZSRR. Już miesiąc po opanowaniu ostatniego państwa nadbałtyckiego Hitler wydał dyrektywę nr 21 (18 grudnia 1940 roku), pomimo tego, że cały czas trwała bitwa o Anglię.

Autorem planu operacji „Barbarossa” w sporej części był sam Hitler. Jego doradcy odradzali mu wojnę na dwóch frontach równocześnie, ale Hitler uważał się za politycznego i militarnego geniusza, zdolnego zrealizować swoje ambitne plany szybkiego zakończeniu wojny na zachodzie i przeniesieniu działań wojennych na wschód. Takie mniemanie ugruntowały w nim dotychczasowe łatwe zwycięstwa w Europie Zachodniej i Skandynawii.

Do działań na froncie wschodnim Hitler skoncentrował 4 733 990 żołnierzy w 164 dywizjach (w tym 135 dywizji niemieckich i 29 sprzymierzonych). Siły te dysponowały łącznie 3612 czołgami, 12 686 działami i moździerzami oraz 2937 samolotami. Rozpoczęcie ataku poprzedzone zostało dużą liczbą misji samolotów zwiadowczych oraz zbieraniem danych wywiadowczych, które dostarczyły szczegółowych informacji o dyslokacji i ilości sił radzieckich w zachodnich Specjalnych Okręgach Wojskowych.Duża ilość i wysoka jakość tych informacji miała jednak złą stronę – odwróciła uwagę niemieckich analityków od faktu, że na temat dyslokacji pozostałych sił ZSRR oraz ich możliwości mobilizacyjnych nie było wiadomo praktycznie nic. W ramach przygotowań III Rzesza zgromadziła zapasy materiałów do prowadzenia operacji (choć zapas paliwa miał starczyć tylko na 3 miesiące) oraz zmobilizowała ok. 500 000 pojazdów motorowych dla celów operacji.

Głównym założeniem operacji, zaprojektowanej w myśl Blitzkriegu, było jak najszybsze zniszczenie armii ZSRR (Armii Czerwonej) i doprowadzenie do upadku państwa, które jak każda dyktatura w przypadku znacznego osłabienia sił wojskowych było podatne na wewnętrzne niestabilności. Istnieją przesłanki, że ostateczną linią niemieckiego natarcia miała być linia Uralu. Hitler zaplanował podział sił wschodnich na trzy grupy armii, które miały zajmować konkretne obszary niezależnie od siebie, rozpoczynając równocześnie. Grupę Armii „Północ” przydzielono do podboju terenów nadbałtyckich z Leningradem, Grupa Armii „Środek” obrała kierunek na Mińsk, Smoleńsk i Moskwę, a Grupa Armii „Południe” przejść miała przez tereny ukraińskie, zajmując Kijów i kierując się w kierunku Wołgi, zdobywając po drodze Zagłębie Donieckie.

Przebieg operacji

W niedzielę, 22 czerwca 1941 roku, o godz. 3.15 rozpoczęła się operacja „Barbarossa”, uderzenie państw Osi na Związek Radziecki od Bałtyku po Karpaty. Państwa Osi zaangażowały siły wielkości ponad 4 milionów żołnierzy – była to największa operacja sił lądowych w historii. Oprócz 3 milionów Niemców, po stronie Osi walczyło m.in. ćwierć miliona Włochów i 300 tys. Rumunów. W zachodnich okręgach wojskowych ZSRR znajdowało się 2,7 mln żołnierzy Armii Czerwonej, których atak całkowicie zaskoczył. Sytuacja byłaby dla nich beznadziejna, gdyby nie trwająca od 14 czerwca 1941 roku sprawnie prowadzona mobilizacja Armii Czerwonej na stopę wojenną. W ciągu 9 dni od wybuchu wojny w różnych częściach ZSRR dodatkowo zmobilizowano 5 milionów ludzi. Spora część z nich uzupełniła straty pierwszego tygodnia wojny. W przemówieniu 3 lipca Józef Stalin wezwał do utworzenia ruchu partyzanckiego i walki przeciwko Niemcom

Przyczyny klęski Niemiec

Przyczyną porażki Niemiec były źle określone cele operacji, niewydolność przygotowanego do operacji parku transportowego, kompletne zlekceważenie elementu polityki wewnętrznej ZSRR, potencjału gospodarczego, naukowego i militarnego. Wizja ZSRR jako „bezgłowego kolosa na glinianych nogach”, forsowana przez polityków i generałów Trzeciej Rzeszy okazała się fikcją, przydatną jedynie goebbelsowskiej machinie propagandowej. U podstaw takiej postawy leżała polityka rasowa, implikująca także politykę wobec ludności podbitej. Mimo początkowej dużej niechęci do stalinowskiego reżimu ludności zamieszkującej tereny zajęte przez Niemcy, na terenach tych nie udało się Niemcom utworzyć sojuszniczych armii (poza nielicznymi jednostkami).

Wehrmacht w porównaniu do Armii Czerwonej miał zbyt małe zaplecze przemysłowe i kadrowe. Nieuniknione straty w pierwszych etapach operacji „Barbarossa”, które mogły i powinny zostać przewidziane, nie zostały w wystarczający sposób uzupełnione przez przemysł (nie przestawiony na produkcję wojenną) oraz ośrodki szkoleniowe i mobilizacyjne (nie były przygotowane do intensywnego uzupełniania strat).

Brak dobrze rozwiniętego lotnictwa strategicznego. Luftwaffe była przygotowywana do wspomagania wojsk lądowych. Jedyny czterosilnikowy bombowiec He 177 Greif był trudny w pilotażu i podatny na usterki.

Mimo rozczarowującej postawy oddziałów bojowych i dowództw wszystkich szczebli wojsk sowieckich, znakomicie – zważywszy okoliczności – spisały się piony odpowiedzialne za mobilizację. W toku walk Wehrmacht niszczył całe armie i fronty przeciwnika, a mimo to opór Armii Czerwonej tężał i na front napływały nowe jednostki. Chociaż składały się ze słabo lub wcale nie wyszkolonych rekrutów, brakowało im oficerów i broni – uporczywie powstrzymywały nieprzyjaciela, zadając mu trudne do uzupełnienia straty. Do 31 grudnia 1941 roku wojska sowieckie utraciły łącznie przeliczeniową wartość 229 dywizji (oznaczało to nieodwracalną utratę ok. 3 200 000 żołnierzy – zabitych, zaginionych, wziętych do niewoli – w której zginęło niemal 40% jeńców). Straty te jednak udało się zrekompensować, gdyż do końca roku ZSRR wystawił łącznie przeliczeniową wartość 821 dywizji (w tym 483 strzeleckie, 73 pancerne, 31 zmechanizowanych, 101 kawalerii oraz 266 brygad strzeleckich, pancernych i narciarzy).

Ostatecznym gwoździem do trumny operacji był fakt, że nawet gdy uzupełnienia strat Wehrmachtu stawały się osiągalne, często nie było możliwe dostarczenie ich tam, gdzie były najbardziej potrzebne (również za sprawą polskiej i radzieckiej partyzantki). Z tego wynikały problemy poboczne jak niedobory paliwa (chociaż w składach było), braki części, zaopatrzenia, amunicji czy ciepłych ubrań w chwili rozpoczęcia zimy na obszarze ZSRR. Ta kluczowa kwestia była rezultatem niewystarczającej motoryzacji Wehrmachtu (za mała liczba – często złej jakości – samochodów ciężarowych) oraz problemów z wykorzystaniem radzieckiej sieci kolejowej (inna szerokość torów) i niedostatkiem taboru.

Straty obu stron podczas operacji „Barbarossa” sięgnęły milionów osób, zarówno wojskowych, jak i ludności cywilnej.

Tajemnica dziewczyny-mumii

D................y • 2013-01-29, 20:58


W Andach naukowcy systematycznie trafiają na ślady zamrożonych ciał kobiet. Wiele z nich jest zachowanych w doskonałym stanie. Stanowią one ofiary, które Inkowie przed kilkuset laty składali swoim bóstwom.

Jedną z największych sensacji archeologicznych końca minionego wieku było odkrycie dokonane w 1999 r. Właśnie wtedy znaleziono ciało młodej dziewczyny, która została zamordowana prawdopodobnie podczas rytuału w ramach obrzędu capacocha. Jej ciało spędziło wieki na wysokości 6739 metrów. W chwili dokonania odkrycia jej skóra była niemal nienaruszona zębem czasu. W doskonałym stanie zachowały się też włosy.

Zaskakujący jest fakt, że dziewczyna na pierwszy rzut oka wyglądała tak, jakby dopiero poszła spać. To wszystko to jednak tylko pozory. Dopiero szczegółowy rekonesans ujawnił wstrząsającą prawdę. Niewiasta została zabita w wieku ok. 15 lat, a potem złożona w ofierze bogom. Przez naukowców została nazwana La doncella. Inne niezwykłe odkrycia tego typu dokonywane były także wcześniej.

W 1995 r. naukowcy także natrafili na interesujące, ale i wstrząsające znalezisko. W rejonie peruwiańskiej góry Malpato znaleźli tajemniczy obiekt. Dalsze badania wykazały, że są to doskonale zachowane zwłoki młodej dziewczyny, która została zamordowana ok. 500 lat wcześniej. Nazwano ją Juanita.

Na ślad zamrożonych, doskonale zakonserwowanych zwłok natrafiło dwóch badaczy - dr Reinhard i profesor Jose Antonio Chavez. Znaleźli oni ukryte w kraterze zmarznięte ciało. Dokonane 18 lat temu odkrycie Juanity odbiło się szerokim echem w świecie nauki. Magazyn "Time" ochrzcił znalezisko mianem jednego z najważniejszych odkryć archeologicznych. Rok później jej szczątki wystawione zostały w instytucie National Geographic Society w Waszyngtonie.
Co ciekawe, dwa lata później w pobliżu tego miejsca udało się odnaleźć mumię kolejnej dziewczyny, która została złożona w ofierze. W 2006 r. na temat niezwykłych odkryć, dokonywanych w tym rejonie powstała nawet książka pt.: "The Ice Maiden: Inca Mummies, Mountain Gods, and Sacred Sites in the Andes."

Zagadnienie pochodzących z Państwa Inków dziewcząt, które zostały okrutnie zamordowane, wciąż wzbudza gorącą dyskusję. Dla wielu co bardziej wrażliwych osób jest namacalnym świadectwem istnienia kultur, w których życie ludzkie nie miało żadnej wartości. Ale wystarczy dobrze rozejrzeć się dookoła, by stwierdzić, że w wielu kręgach kulturowych niewiele się od tamtego czasu zmieniło.







i jeszcze znalazłem video:

Kapitalizm i inne zabawki

A................l • 2013-01-29, 13:34
Interesujący film ilustrujący pułapki kapitalizmu (wymagana przelotna znajomość języka angielskiego)

Wczoraj, tj. 28 stycznia, minęło 27 lat od katastrofy promu kosmicznego "Challenger". Po wystartowaniu, w 73 sekundzie lotu cała konstrukcja uległa dezintegracji, zginęla cała siedmiosobowa załoga.

Poniżej filmik z uwiecznionym momentem katastrofy (dla niecierpliwych- wybuch w 1:20 )



jeśli zaś chcecie dowiedzieć się więcej na temat przyczynu katastrofy itpL, to żeby nie szukać daleko:

pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_promu_Challenger
Co to jest Krioprezerwacja? :

Krioprezerwacja (kriokonserwacja) – proces, w którym komórki lub tkanki są przechowywane w ujemnej temperaturze, zwykle 77 K, czyli −196 °C (punkt wrzenia ciekłego azotu). W tak niskiej temperaturze zatrzymuje się wszelka aktywność biologiczna, łącznie z biochemicznymi reakcjami prowadzącymi do śmierci komórkowej. Jednakże bez użycia mieszanin witryfikujących, przechowywane komórki ulegają uszkodzeniom związanym z niską temperaturą lub ponownym ogrzaniem do temperatury pokojowej.

A teraz fakty:

Kim Suozzi zmarła 17 stycznia w przekonaniu, że to nie koniec jej ziemskiej drogi. Życzeniem dziewczyny było poddanie jej ciała krioprezerwacji, aby mogła zostać ożywiona w momencie, gdy technologia będzie na tyle zaawansowana, by uleczyć jej ciało i zwalczyć raka mózgu, na którego cierpiała.

Kim była studentką neurobiologii na Truman State University w Missouri. W marcu 2011 roku wykryto u niej guza mózgu. Po dokładnych badaniach okazało się, że dziewczyna cierpi na wyjątkowo złośliwy nowotwór – glejaka wielopostaciowego.

W sierpniu ubiegłego roku Kim usłyszała, że zostało jej najwyżej pół roku życia. Uznała wtedy, że jedyną nadzieją jest dla niej krioprezerwacja, czyli pośmiertne zamrożenie całego ciała.

Cała idea procedury opiera się na przekonaniu, że zamrożone ciało można będzie odmrozić w momencie, gdy medycyna będzie na tyle rozwinięta, by je ożywić i ewentualnie wyeliminować czynnik, który doprowadził do śmierci. Procedura może być przeprowadzona jedynie pośmiertnie. Z ciała wypompowuje się krew, a następnie wprowadza do naczyń roztwór krioprotektantów, czyli substancji chroniących zamrażane tkanki przed tworzeniem się kryształków, które mogłyby je uszkodzić. Następnie ciało powoli ochładza się do temperatury ciekłego azotu, czyli -196 st.C i przechowuje.

Krioprezerwacja to droga procedura – studenta potrzebowała około 35 tys. dolarów. Nie dysponowała taką kwotą. Z pomocą przyszła fundacja Society for Venturism, która skupia ludzi wierzących w skuteczność krioniki. Fundacja zebrała aż 27 tys. dolarów. Część pieniędzy zebrano również za pomocą popularnego serwisu Reddit.

Kim prowadziła wideo bloga. W ostatnim z nagrań powiedziała, że ma nadzieję, że zobaczy się ze wszystkimi za kilka lat. Studentka zmarła 17 stycznia w wieku 23 lat. Zgodnie z jej życzeniem, jej ciało zostało zamrożone.

Na całym świecie jest obecnie kilkaset zamrożonych ciał. Większość z nich (ponad 200) znajduje się w klinikach na terenie Stanów Zjednoczonych.

Może mało sadystyczne ale warte uwagi.
Gdyby kogoś to zainteresowało dodam lekturki:

Krioprezerwacja

oraz

Wikipedia

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 12 miesięcy. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem