po tym wydarzeniu, na fali popularności zaczął grywać role w różnych filmach akcji, co doprowadziło go do tytułowej roli w polskiej superprodukcji "Sum tak zwany olimpijczyk"
To nie rybak - to Indianin. Odciągają go jak w "Kompani Braci". Potem będzie opowiadał w plemieniu przy ognisku:
- " jak dziadek w " Porze Błotnistych Ścieżek" walczył z wujkiem Tecuhamopolitepem z Rybą-Reklamówką, to tak mu wyj***ła aż wujek się trzciną nakrył"....
Odpłynąć po ciosie od rybska... Dobra, fakt że rybsko było całkiem spore, ale po obejrzeniu takich filmików człowiek uświadamia sobie, że nawet ze swoją niską samooceną i dupowatością są na świecie cały tabuny ludzi o wiele bardziej p*zdowatych. Piwo