Bekę z wegan i ich hipokryzji toczył już ponad 40 lat temu nieodżałowany Janusz A. Zajdel. Tym nielicznym sadolom, którzy potrafią się skupić na tekście dłuższym niż kilka linijek polecam poniższe opowiadanie.
Loaloa -> Zajdel jest świetny, ale Ty wiesz, że z tymi zielonymi to metafora do obowiązujących wtedy rządów? Zamiast zielonego podstaw sobie czerwony i wyjdzie, że to o Tobie
@up
I tak i nie. Satyrą na ówczesne rządy (i społeczeństwo jako takie) z pewnością były powieści, że pozwolę sobie wymienić tytuły takie, jak "Limes inferior", " Paradyzja", "Wyjście z cienia", " Cała prawda o planecie ksi". Opowiadania Zajdla miały zwykle nieco lżejszą formę i bardziej humorystyczną treść, choć zdarzały mu się również bardzo ponure i dołujące kawałki (np. "Psy Agenora").
Nie da się ukryć, że Zajdel był pisarzem bardzo zaangażowanym politycznie, ale dopatrywanie się tej polityki absolutnie wszędzie sprawia, że może nam umknąć przesłanie, że się tak wyrażę, ogólnoludzkie.