Coś jest na rzeczy, bo podobny efekt obserwuję w mojej okolicy. Ludzie mają taki wyrzyg na życie publiczne, że programowo nie uczestniczą w żadnych wydarzeniach. Pełen bojkot.
Kto chciałby przyjść na piknik organizowany przez eko-pojebów i do tego słuchać jakiegoś eko-terrorysty który w kółko nadaje przez głośniki jakieś eko dyrdymały?