roast to jest zjadliwy toast dla kogoś znanego, fajnego itp ( to nie definicja z wiki) nie rozumiem roastu dla jakiegoś grubawego zjeba, którego zna 15 osób, równie dobrze można zrobić roast dla mojego sąsiada, hydraulika Zdzisława (byłby śmieszniejszy), listonosza czy k***a seksterki z Pażęcina...siedzi jakis lamus na krześle jak na tronie i rechocze... ch*j nie roast.....
Kiepsko się przygotował, w sensie artykulacji słownej, bo niby wszystko miało ręce i nogi ale jakoś sztucznie i własnych słów nie umiał z pamięci powtórzyć.
W sumie żarty na tego Cygana nawet niezłe były, ten z akordeonem dobry.
Lepsze teksty słyszałem na Tyraniach na TS'ie - tam przynajmniej były spontaniczne i przede wszystkim śmieszne, a nie jak tutaj czytane z kartki i suche.(Gdybym nie miał dzbanka herbaty przy sobie, to pewnie nie wytrzymałbym do końca)
Tak jak Ricalito powiedział. ch*j wie kogo oni roastują. Jakby to chociaż była osoba znana to przynajmniej można by było w wielu pociskach doszukiwać się jakiejś aluzji, ironii czy sarkazmu, a tak ch*j.
Powyzywali się, publika się smiała, a po wystepnie "rołstujący się" z publiki, że dobrą kapuche zebrali na tym co kiedyś było normą i darmową rozrywką.