"Radaszkiewicz doznał skomplikowanego złamania prawej kości piszczelowej. Jak przyznaje w rozmowie z portalem „Amur Info”, noga bolała go już dwa tygodnie wcześniej. Myślał, że to tylko naciągniecie mięśnia, które samo przejdzie, więc nie zwracał na ból większej uwagi. Sportowiec mówi, że radzono mu, żeby się nie przejmował bólem i trenował dalej.
Ciężarowiec przyznaje, że bardzo długo przygotowywał się do tych zawodów i wiązał z nimi duże nadzieje. Teraz czeka go długa rehabilitacja. To koniec nie tylko jego kariery sportowej, ale prawdopodobnie również pracy jako osobistego trenera na siłowni. Już teraz, ze względu na kontuzję, nie wystarcza mu pieniędzy na leczenie i opłacenie podstawowych rachunków."
https://www.wprost.pl/sport/10218556/jego-noga-nie-wytrzymala-wyciskania-250-kg-przerazajaca-kontuzja-ciezarowca.html
Ale pie**olenie w tym artykule z Wprostu. Jak niby taka kontuzja ma go wykluczyć z zawodu trenera personalnego?
No ale jak jedyne co się w życiu podnosi to długopis który spadnie z biurka to się potem tak pie**oli w artykułach.
Kolana całe więc jeszcze normalnie podźwiga na zawodach.