Niecały miesiąc przed międzynarodowym szczytem Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC), który ma odbyć się w Santiago, sytuacja polityczna i społeczna w Chile jest napięta. Protesty przeciwko podwyżce cen biletów na metro wybuchły w zeszły poniedziałek (14 października). Od tamtego czasu wydarzenia w tym bogatym na tle Ameryki Południowej kraju przybrały niepokojący obrót. Społeczne niezadowolenie przerodziło się w zamieszki, podczas których demonstranci niszczą dworce kolejowe, podpalają autobusy, supermarkety i inne budynki w stolicy kraju - Santiago. Masowe protesty szybko rozprzestrzeniły się także na inne regiony kraju. Od początku w zamieszkach zginęło już 15 osób, a 2,6 tys. zostało aresztowanych.
Nie znam sytuacji w Chile, czy było tam już tak źle, że podwyżka cen biletów mogła wywołać ogólnokrajowe zamieszki? Czy może jakieś zagraniczne bezpieczniackie watahy znowu są na polowaniu. Ktoś wie czy w Chile ostatnio odkryto bogate złoża ropy?
Nie znam sytuacji w Chile, czy było tam już tak źle, że podwyżka cen biletów mogła wywołać ogólnokrajowe zamieszki? Czy może jakieś zagraniczne bezpieczniackie watahy znowu są na polowaniu. Ktoś wie czy w Chile ostatnio odkryto bogate złoża ropy?
A u nas k***a można podnosić wszystko i ch*j, nikt na ulice nie wyjdzie... A tu tylko bilety metra. No ja pie**olę.