Bo to jeszcze myślenie z poprzedniej epoki; dać coś w zamian za co? za wykonywaną robotę i nierzadko jest to problematyczne, bo czasami się zbiera "pula" prezentów.
Pomijając ch*jowość tego suchara to ja nie widzę nic złego w dawaniu prezentów urzędnikom publicznym. Mam na myśli każdego czy to lekarza czy urzędnika skarbówki albo zusu, asystentki wójta, sekretarki czyjejś, policjanta, strażaka itp. itd.
Oczywiście chodzi mi o prezenty wręczane z własnej woli, które nie miały wpływu na ich czynności służbowe i nie były warunkiem koniecznym do ich wypełnienia a osoba która dostała nie oczekiwała ode mnie niczego.
Przykładowo ja tam daję te j***ne bombonierki babkom w sanepidzie albo zusie bo są bardzo miłe i pomocne. One się boją je brać to kładę im tylko obok biurka i mówię, że jak nie chcą to może sprzątaczka wyrzucić i wychodzę.
Lekarzowi też dawałem flaszkę nieraz. No jakoś nie jestem z tych co padają na kolana i dziękują wymyślonemu przyjacielowi który rezyduje w chmurach tylko okazuję wdzięczność człowiekowi który ciężko się uczył aby móc ratować życie innych.
Trzeba rozgraniczyć łapówkę a wdzięczność.
Jeśli bym się spotkał z sytuacją gdzie ktoś z góry oczekuje czegoś za wykonanie tego za co bierze pensję to zwyczajnie bym takiego ch*ja zj***ł.
@ up, a nie pomyślałeś, że właśnie przez takie dowody wdzięczności oni wszyscy się ponauczali, że muszą coś dostać żeby wykonać swoje obowiązki. Sam napędzasz błędne koło.