18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Planowana przerwa techniczna - sobota 23:00 (ok. 2h) info
topic

Powstanie Warszawskie

Websterthe1 • 2021-07-30, 16:29
Zbliża się kolejna rocznica Powstania Warszawskiego. Jak co roku Polacy będą sę spierać i zadawać słynne pytania: "Czy było warto? Kto ponosi winę za klęskę powstania warszawskiego?






Często doszukujemy się przyczyn własnych klęsk w czynnikach zewnętrznych. Ma to miejsce w przypadku kampanii wrześniowej, gdzie nie umiemy pogodzić się z tym, że żadna siła nie była w stanie uratować Polski we wrześniu 1939 r. i nadal żywy jest mit o zdradzie aliantów. Nie inaczej jest w przypadku nieszczęsnych wydarzeń 1944 roku. Jak głosi słynne powiedzenie: Sukces ma wielu ojców, Porażka zawsze jest sierotą!



Zacząć należy od tego, że już w podstawowym założeniu insurekcji kryła się niespójność i przyczyna przyszłej klęski. Militarnie miała ona być wymierzona w Niemcy, a politycznie w ZSRR. Jeśli przeciw ZSRR, to dlaczego ten miałby przyjść z pomocą? A jednak, już od pierwszych prac nad planem powszechnego powstania zakładano, że jakaś regularna armia okaże mu wsparcie. Warszawa pierwotnie została z nich wyłączona, jako miejsce zbyt cenne i zaludnione, ale nie przesądzono tego w zupełności. Fiasko akcji Burza, odezwa komunistów z Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i sowieckie represje wobec ujawniających się akowców dały naszym przywódcom do myślenia. Zaczęto gorączkowo zmieniać wcześniejsze ustalenia, dostosowując je do nowej sytuacji. Teraz zamierzano zająć Warszawę zanim wkroczy do niej Armia Czerwona i oczekiwać jej w roli gospodarza. Postrzegano to jako ostatnią szansę na udowodnienie światu, że Polacy chcą żyć w niezależnym państwie. Czy byli w stanie tego dokonać, kiedy Niemców jeszcze nie rozbito i nie zamierzali oddawać Warszawy (to pierwszy warunek pomyślnej realizacji tego przedsięwzięcia)? Oczywiście, że nie, a moment rozpoczęcia powstania został fatalnie wybrany, zdradzał słabość polskiego wywiadu (który co prawda miał wcześniej spore osiągnięcia, np. dotyczące niemieckich rakiet V-1 i V-2), a zwłaszcza rozeznania w sytuacji na froncie i nieznajomość decyzji podejmowanych na szczytach światowej polityki.



Radziecka operacja „Bagration”, swoim rozmachem i szybkością zaskoczyła wszystkich. Jednak Wehrmacht na jej skutek nie został całkiem pobity i w rejon Wisły zaczął ściągać posiłki. W końcówce lipca świeże oddziały niemieckie ostentacyjnie maszerowały po głównych ulicach, dając do zrozumienia, że mają zamiar kontynuować walkę. Ofensywa, która rozpoczęła się 22 czerwca na Białorusi powoli wytracała swój impet. Najpierw Stalin wbrew celom wojskowym skierował część sił na Lublin, aby tam zainstalować marionetkowe, komunistyczne władze. Następnie rosyjskie czołówki pancerne zostały odparte w ramach starcia pod Wołominem w dniach 25 lipca – 5 sierpnia 1944, najprawdopodobniej była to największa bitwa pancerna jaka miała miejsce na ziemiach Polski, ale w naszej świadomości ona praktycznie nie występuje. Odgłosy tych walk najpewniej dały złudne wrażenie, że Sowieci lada moment wkroczą do miasta i jest to odpowiedni czas na rozpoczęcie działań. Tak więc w kluczowych, pierwszych dniach powstania Rosjanie nawet jeśli by chcieli, a wiemy że nie chcieli, to fizycznie nie byli w stanie ani skutecznie wesprzeć powstańców, ani przepędzić Niemców z okolic miasta. Potem, kiedy ich sytuacja uległa poprawie z premedytacją izolowali walczącą Warszawę skupiając się na innych odcinkach, ale między bajki należy włożyć fakt, że to ze względu na polski zryw front został zatrzymany na Wiśle. W zasadzie wcale się nie zatrzymał, ofensywa toczyła się dalej, choć z mizernym skutkiem. Armia Czerwona np. broniła i rozszerzała przyczółki na lewym brzegu, walki były krwawe i intensywne, to właśnie w tym okresie miała miejsce słynna bitwa pod Studziankami (9-16 sierpnia) z udziałem polskiej 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte.




Kolejną iluzją była chęć zaskoczenia przeciwnika, a był to następny czynnik konieczny dla odniesienie zwycięstwa. Utrzymanie w dyskrecji tak dużego przedsięwzięcia było niemożliwe, Niemcy byli dobrze przygotowani i od dawna infiltrowali polskie podziemie. Nie trzeba wiele wyjaśniać w kwestii nędznego stanu posiadanego uzbrojenia i amunicji, tak w ilości jak i jakości. Należy jedynie dodać, że nie prawdziwe są opowieści o wcześniejszym, masowym wysyłaniu broni do wschodnich okręgów AK na rzecz akcji Burza. Niski był również poziom wyszkolenia i wiedzy na temat poszczególnych rodzajów broni, pojazdów wojskowych itd., nie tylko wśród szeregowych, ale i oficerów. Konsekwencją takiego stanu rzeczy był chociażby wypadek z pojazdem do przewożenia ładunków wybuchowych, który powstańcy uznali za zdobyty czołg, kosztował on śmierć setek ludzi. Ogromnie doskwierały braki w środkach łączności, tak niezbędnych dla koordynacji działań. Oczywiście w warunkach okupacyjnych odpowiednie przygotowanie było niemożliwe. Nie usprawiedliwia to jednak dowództwa AK, które jak na profesjonalnych wojskowych przystało powinno przewidywać skutki tych słabości, a te okazały się tragiczne. Wszystkie strategiczne punkty: mosty, koszary, lotniska, cytadela czy magazyny z uzbrojeniem były świetnie zabezpieczone, żadnych z tych miejsc nie udało się zdobyć. Szturmy na te obiekty przyniosły olbrzymie straty, po czym dalszych prób ich zajęcia zaniechano. W poszczególnych oddziałach utracono od 25 do ponad 50% zabitych i rannych. Powstańcy zdolni byli do zajęcia pojedynczych, odizolowanych punktów oporu nieprzyjaciela, jak np. budynek PAST-y, a i to możliwe było tylko jako rezultat długotrwałego oblężenia i niezwykłego wysiłku z ich strony. Nasze oddziały nadawały się świetnie do obrony znanych żołnierzom budynków i ulic, a także do wykonywania kontrataków powstrzymujących nieprzyjaciela. Przebieg walk wykazał natomiast dobitnie, że nie były one w stanie prowadzić żadnych poważniejszych działań zaczepnych.



Dalsze losy bitwy zależały w dużej mierze od postawy ludności cywilnej. W tym punkcie akurat sprawdziły się założenia dowództwa. Warszawę ogarnęła euforia. Jednak, kiedy pierwsze emocje opadły zmniejszył się także poziom entuzjazmu, a w wielu miejscach ludność zaczęła dystansować się od powstańców. Barykady tak chętnie wznoszone na początku, teraz często były budowane pod przymusem. Tam gdzie powstańcy trzymali się mocno mieszkańcy dalej ich wspierali, w innych miejscach wzrastał defetyzm i zobojętnienie. Jeden z oficerów przy Komendzie Głównej ocenił dalszą sytuację jako: „fatalną, beznadziejną i zapaskudzoną coraz bardziej przez oficerów zawodowych, półgłówków wiecznie urzędowo optymistycznie nastrojonych, a bezradnych w tym labiryncie, w jaki się zapuścili, sugerując Komendantowi Borowi i D.R. [Delegatowi Rządu] rozpoczęcie powstania w dniu 1 sierpnia. Dziś, 16 sierpnia, powstanie trwa o 13–14 dni za długo, jest właściwie już klęską, bo skoro dziś skamlemy pomocy u Sowietów – to dowodzi, że nie potrafimy zrobić nic sami”.



Często zwraca się uwagę, że jednym ze źródeł niepowodzeń była cyniczna postawa zachodnich sojuszników, którzy nie udzielili skutecznej pomocy i nie o wszystkim informowali Polaków (np. postanowienia z Teheranu). Zgadza się, lecz może to stanowić co najwyżej czynnik łagodzący. Chęć zrzucenia odpowiedzialności na postawę Anglii i USA jest kusząca, ale należy pamiętać, że przywódcy tych państw nie dali jednoznacznie gwarancji swojego wsparcia na wypadek wybuchu powstania. Zachęcali oni do wcześniejszego uzgodnienia akcji z Sowietami, którzy jako jedyni mogli skutecznie przyjść miastu z odsieczą. Po wojnie Stanisław Mikołajczyk miał pretensję do Churchilla, że ten wielokrotnie go zwodził, na co Anglik miał rzekomo odpowiedzieć: „Ja byłem wówczas premierem brytyjskim i doradzałem Panu to, co dyktowały interesy Wielkiej Brytanii. Pan zaś był premierem polskim i rzeczą Pana było odrzucić moje rady, jeśli nie godziły się z interesami Polski”. Z punktu widzenia sztuki wojennej, nierealne do zrealizowania były prośby o zrzucenie 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej i udzielenie wsparcia powietrznego. Zrzuty zaopatrzenia z oddalonych o ponad 1300 km baz, zwłaszcza kiedy Rosjanie nie zamierzali wydać zgody na korzystanie z własnych lotnisk, nie mogły niczego zmienić. Wizja rzezi ludności i presja mocarstw zachodnich nie była w stanie skłonić Stalina do przyjścia powstaniu z pomocą. W ten sposób inicjatorzy walki w Warszawie skazali je na straszliwą klęskę.

W związku z powyższym ciężko dopatrywać się głównej winy gdzieś indziej niż w oderwanych od rzeczywistości koncepcjach kierownictwa Polskiego Państwa Podziemnego. W trakcie walk dowództwo AK całkowicie utraciło zdolność racjonalnego planowania i mimo widocznej już porażki wydawało rozkazy, aby podobne operacje jak w stolicy przeprowadzić w pozostałych, niezniszczonych jeszcze miastach w Generalnym Gubernatorstwie – Kielcach, Częstochowie, Radomiu, Piotrkowie, Tarnowie czy Krakowie. Na szczęście rozwój wydarzeń uniemożliwił realizację tych szaleńczych pomysłów.



W całej tej krytyce nie należy zapominać o postawie polskich żołnierzy i mieszkańców Warszawy, których heroizm i poświęcenie stały się powodem do dumy i inspiracją dla kolejnych generacji. To, że przez 63 dni stawiali opór armii wspieranej artylerią, czołgami i lotnictwem budzi podziw. Przede wszystkim wydarzenia te powinny nieść naukę do czego prowadzi myślenie życzeniowe oraz chybione kalkulacje. Wydaje się, że ta lekcja została odrobiona. W okresie PRL-u, kiedy zaistniały warunki do podjęcia walki z systemem komunistycznym, np. w 1956 r., nie sięgnięto po broń. Następne pokolenia w latach 70-tych i 80-tych działały podobnie, a Solidarność była przykładem samo-ograniczającej się rewolucji.

PoProstuNIKT

2021-07-31, 02:30
Wiewór napisał/a:

Polacy odgrywali się na zbordniarzach jak wykonywali na nich zamachy na środku ulicy.
Porwanie się na armię zbrodniarzy wojennych z dzidami ch*ja dało. Jak widać. Wk***ienie nie pomogło bo doszło do ludobójstwa na skalę przemysłową.
Serio nie kupuje ruskiej propagandy, że chcieli nam pomóc ale nie mogli.
Poza tym k***a. Przecież oni nas napadli. Jak można oczekiwać pomocy od śmiertelnego wroga.


przecież nie było wiadomo że beda mordować cywili, jakby było wiadomo to na pewno by powstanie nie wybuchło, łatwo sie ocenia po latach znając fakty dokonane. Dwa - ruskie były od 1941 r. w bloku aliantów a Ludowa Armia Polska walczyła ramie w ramie z ruskimi.

Wiewór

2021-07-31, 09:44
ecnart napisał/a:

przecież nie było wiadomo że beda mordować cywili, jakby było wiadomo to na pewno by powstanie nie wybuchło, łatwo sie ocenia po latach znając fakty dokonane. Dwa - ruskie były od 1941 r. w bloku aliantów a Ludowa Armia Polska walczyła ramie w ramie z ruskimi.



Ruscy nie byli aliantami tylko byli traktowani jako zło konieczne. Tak jak pisałem wyżej wróg mojego wroga...
Cały cywilizowany świat nienawidził bolszewików więc jacy alianci. Przecież ta banda sowieckich dzikusów chciała opanować całą Europę ale musieli zmienić marzenia bo dostali wpie**ol w Polsce.

Skończcie z tym pie**oleniem w pozytywach o Rosji bo mnie mdli.
Jak można o nich mówić cokolwiek dobrego jak te sk***ysyny są największym wrogiem Polski od zarania dziejów.

Panicz74

2021-07-31, 14:32
Co za idiotyczna gównoburza. Fajnie się wymądrzać po fakcie. Zupełnie jak Gmoch po meczach reprezentacji. AK doskonale wiedziało, że nie mają szans i przegrają. Mieli za to na tyle jaj żeby przegrać w walce. To była ich decyzja i nikt nie może tego dzisiaj oceniać. Jak będziemy mieć takich Polaków jak autor to wiecznie będziemy w ogonie świata, tfu.

Zakładając hipotetycznie, że dzisiaj, za godzinę, wpada do nas cały Specnaz i zaczyna swoje harce. Rozumiem, że autor taki mądry, od razu stwierdzi że nie mamy szans i trzeba uciekać. Spoko, ma takie praw. Ale....

W przypadku, gdybyśmy się obronili, powinien dobrowolnie zrzec się obywatelstwa, wyjechać stąd na zawsze i być napiętnowanym jako "tchórz".

Wiewór

2021-07-31, 15:33
Panicz74 napisał/a:

Co za idiotyczna gównoburza. Fajnie się wymądrzać po fakcie. Zupełnie jak Gmoch po meczach reprezentacji. AK doskonale wiedziało, że nie mają szans i przegrają. Mieli za to na tyle jaj żeby przegrać w walce. To była ich decyzja i nikt nie może tego dzisiaj oceniać. Jak będziemy mieć takich Polaków jak autor to wiecznie będziemy w ogonie świata, tfu.
Zakładając hipotetycznie, że dzisiaj, za godzinę, wpada do nas cały Specnaz i zaczyna swoje harce. Rozumiem, że autor taki mądry, od razu stwierdzi że nie mamy szans i trzeba uciekać. Spoko, ma takie praw. Ale....
W przypadku, gdybyśmy się obronili, powinien dobrowolnie zrzec się obywatelstwa, wyjechać stąd na zawsze i być napiętnowanym jako "tchórz".



Silne państwo buduje się w czasie pokoju a nie wojnami i sprzętem wojskowym.
Austria dzisiaj w zasadzie nie ma już żadnej armii a jest potęgą gospodarczą, kulturalna i wiodącym krajem pierwszego świata.

Francja wiedziała że opór jest bezcelowy i się od razu poddali. Wiedzieli że po wojnie trzeba będzie mieć ludzi do odbudowy kraju. Po co mieli wdawać się w walkę? Żeby szkopy rozdupcyly Paryż?
Myśmy się stawiali i zginęło 6 mln Polaków a kraj został zrównany z ziemią. Wyrżnięto cała inteligencję.

Nie ma żadnego honoru w umieraniu za swój kraj. Honorem jest dla niego żyć i go budować. Śmierć na polu walki to najgłupsza rzecz pod słońcem. Kompletne marnowanie potencjału ludzkiego.

Lepiej być żywym tchórzem niż martwym bohaterem.

Jakby Rosja do nas wpadła to byśmy mieli powtórkę z historii. Nie mielibyśmy żadnych szans na obronę. Z ruska armia może stoczyć równorzędną walkę tylko armia USA, turecka, czy UK.

Websterthe1

2021-07-31, 16:30
Panicz74 napisał/a:

Co za idiotyczna gównoburza. Fajnie się wymądrzać po fakcie. Zupełnie jak Gmoch po meczach reprezentacji. AK doskonale wiedziało, że nie mają szans i przegrają. Mieli za to na tyle jaj żeby przegrać w walce. To była ich decyzja i nikt nie może tego dzisiaj oceniać. Jak będziemy mieć takich Polaków jak autor to wiecznie będziemy w ogonie świata, tfu.
Zakładając hipotetycznie, że dzisiaj, za godzinę, wpada do nas cały Specnaz i zaczyna swoje harce. Rozumiem, że autor taki mądry, od razu stwierdzi że nie mamy szans i trzeba uciekać. Spoko, ma takie praw. Ale....
W przypadku, gdybyśmy się obronili, powinien dobrowolnie zrzec się obywatelstwa, wyjechać stąd na zawsze i być napiętnowanym jako "tchórz".



Może trochę mniej emocji i byłoby lepiej.

"To była ich decyzja i nikt nie może tego dzisiaj oceniać?" - Totalny absurd.
Właśnie historia ma służyć jako nauka o konsekwencjach naszych decyzji i czynów. A te były dla nas fatalne. Pominę już milczeniem opowieści o specnazach, które są kiepską próbą analogii (aż mi się kuriozalny kawałek pewnego rapera przypomniał o ataku na lotnisko w Radomiu, "Ruscy się śmieją, pra pra PP-Bizon" :-D ) i bzdurę typu: "AK doskonale wiedziało, że nie mają szans i przegrają". Dodam tylko, że to jest właśnie przykład wymądrzania się po fakcie i mizerna próba usprawiedliwiania katastrofy. Bilans mówi sam za siebie: 150 do 200 tysięcy zabitych mieszkańców miasta. Zginęło ok. 15 tysięcy powstańców. Kolejne tysiące odniosło rany. W toku walk bądź w wyniku planowanej akcji zniszczono ogromną część lewobrzeżnej Warszawy. Bezpowrotnie utracono liczne archiwa, biblioteki i dzieła sztuki. Nie udało się osiągnąć żadnego z zamierzonych celów Powstania. A jakie to straty poniósł okupant? Śmiesznie niskie: ok. 1500 zabitych i 9000 rannych. Późniejsza relacja (złożona w lutym 1947 r. w więzieniu w Warszawie przez von dem Bacha) mówiąca o 10 tys. zabitych jest bardzo wątpliwa i odrzucana przez historyków.

Mamy tendencję do szukania winy za nieudane Powstanie Warszawskie wszędzie, tylko nie wśród tych którzy do niego doprowadzili. Zawinił Stalin, bo nie pomógł akcji o której doskonale wiedział że jest politycznie wymierzona w ZSRR więc nie miał żadnego powodu aby udzielać pomocy. O Stalinie można wiele złego powiedzieć, ale nie to że był głupcem. To był zręczny, cyniczny i pragmatyczny polityk. Nie należało się spodziewać że przepuści taką okazję pozbycia się problemu polskiego podziemia.
Winą obarcza się też zachód mimo że już w lipcu 1944 Jan Nowak Jeziorański w KG AK wprost meldował że żadnej szeroko zakrojonej pomocy z zachodu w przypadku wybuchu powstania nie będzie. Alianci zachodni zwyczajnie byli za daleko.

PoProstuNIKT

2021-07-31, 18:41
Websterthe1 napisał/a:

Może trochę mniej emocji i byłoby lepiej.
"To była ich decyzja i nikt nie może tego dzisiaj oceniać?" - Totalny absurd.
Właśnie historia ma służyć jako nauka o konsekwencjach naszych decyzji i czynów. A te były dla nas fatalne. Pominę już milczeniem opowieści o specnazach, które są kiepską próbą analogii (aż mi się kuriozalny kawałek pewnego rapera przypomniał o ataku na lotnisko w Radomiu, "Ruscy się śmieją, pra pra PP-Bizon" ) i bzdurę typu: "AK doskonale wiedziało, że nie mają szans i przegrają". Dodam tylko, że to jest właśnie przykład wymądrzania się po fakcie i mizerna próba usprawiedliwiania katastrofy. Bilans mówi sam za siebie: 150 do 200 tysięcy zabitych mieszkańców miasta. Zginęło ok. 15 tysięcy powstańców. Kolejne tysiące odniosło rany. W toku walk bądź w wyniku planowanej akcji zniszczono ogromną część lewobrzeżnej Warszawy. Bezpowrotnie utracono liczne archiwa, biblioteki i dzieła sztuki. Nie udało się osiągnąć żadnego z zamierzonych celów Powstania. A jakie to straty poniósł okupant? Śmiesznie niskie: ok. 1500 zabitych i 9000 rannych. Późniejsza relacja (złożona w lutym 1947 r. w więzieniu w Warszawie przez von dem Bacha) mówiąca o 10 tys. zabitych jest bardzo wątpliwa i odrzucana przez historyków.
Mamy tendencję do szukania winy za nieudane Powstanie Warszawskie wszędzie, tylko nie wśród tych którzy do niego doprowadzili. Zawinił Stalin, bo nie pomógł akcji o której doskonale wiedział że jest politycznie wymierzona w ZSRR więc nie miał żadnego powodu aby udzielać pomocy. O Stalinie można wiele złego powiedzieć, ale nie to że był głupcem. To był zręczny, cyniczny i pragmatyczny polityk. Nie należało się spodziewać że przepuści taką okazję pozbycia się problemu polskiego podziemia.
Winą obarcza się też zachód mimo że już w lipcu 1944 Jan Nowak Jeziorański w KG AK wprost meldował że żadnej szeroko zakrojonej pomocy z zachodu w przypadku wybuchu powstania nie będzie. Alianci zachodni zwyczajnie byli za daleko.



stalin był głupcem to że cwaniak nie oznacza że jest inteligentny. kto normalny wybija tuż przed wojną swoich oficerów ? chyba tylko idiota cwaniak który boi się o swój stołek. straty do dzisiaj nie są znane OD 1500-10000 żolnierzy niemieckich powstancow zginelo 10tys. skad Ty k***a bierzesz te dane?

Websterthe1

2021-07-31, 19:08
ecnart napisał/a:

skad Ty k***a bierzesz te dane?



Z oficjalnej historiografii, a Ty skąd? Z wikipedii? Tam zresztą wyliczenia są podobne z tym co podałem. Serio już nie chce mi się prostować kolejnych pełnych ignorancji bzdur. Zainteresowanych tematem powstania zachęcam do sięgnięcia do wcześniej wspomnianych przeze mnie książek, Andrzeja Leona Sowy i Jana Ciechanowskiego.

I jeszcze na zakończenie ode mnie, cytat z jednej z tych książek i jej słowo wstępne. Bez odbioru.

"Teza apologetów powstania, że przywódcy podziemia stali tylko przed alternatywą „bić się albo się nie bić”, jest nieprawdziwa, gdyż zasadnicze pytanie brzmiało nie tyle, czy się bić, ile – jak się bić. W Warszawie można było przeprowadzić podobną akcję jak we Lwowie, a więc włączyć oddziały AK do zbrojnych działań sowieckich zmierzających do wyparcia Niemców z samego miasta. W stolicy, ze względu na siłę miejskiego garnizonu AK, akcja ta byłaby wojskowo nieporównywalnie efektywniejsza niż we Lwowie. W ten sposób uniknięto by obaw – w mojej opinii całkowicie wydumanych – że gdyby hasło do powstania nie zostało wydane, to warszawskie oddziały AK wyłamałyby się spod kontroli dowództwa i samorzutnie zainicjowały walkę."

„Ryzyko każdego powstania jest zawsze ogromne. Ryzyko współczesnego powstania jest szczególnie wielkie. Dlatego też jako naczelne hasło wszystkich naszych poczynań zostało postawione: «(Powstanie nie może się nie udać)». Wykluczyć tu musimy działanie na oślep, które by mogło się zakończyć katastrofą, z jakiej trudno by się było narodowi podnieść”.
(gen. T. Komorowski „Bór”, październik 1943 r.)