18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Powrót do bazy.

~_Yarko_ • 2019-08-20, 13:28
Kierowca w przekonaniu, że nie ma już pasażerów, zjeżdżał do bazy.
Dodatkowo był zajęty telefonowaniem.


Meksyk.

wilkoala

2019-08-20, 17:36
TB303 napisał/a:

Nie ma czegoś takiego jak walczący ateista. Jest ateizm i antyteizm. To o czym piszesz, to antyteizm.



Człowiek uczy się całe życie, dzisiaj nauczyłem się nowego pojęcia.

kretowicz14

2019-08-20, 18:19
Jak bym widział ich w takich czarno białych kolorach to też bym pewnie zawału dostał/.

Rozjebie

2019-08-20, 19:25
Hose88 napisał/a:

Nudny jesteś. Idź pluć jadem na jakieś zlewaczałe fora dęty parasolu, bo przyjdzie czas, że tego Bożego Ducha będziesz wołał o pomoc zesrany bliskim końcem swojego plugawego życia.



W sumie wyżej już cie wyjaśnili, ale dodam jeszcze ze niby jak przed śmiercią miałby boży duch pomoc? :D W sensie, ze zstąpi anioł i wstrzyknie mi morfinę? :D Bo zesrany śmiercią jest KAŻDY człowiek, niezależnie od wierzenia bądź niewierzenia, baranie

imperator69

2019-08-20, 21:00
@up.
Dodam swoje 3 grosze.
Pochodzę z BARDZO katolickiej rodziny, moja mama jest TURBO religijna. Sam przestałem chodzić do kościoła jak miałem 15 lat (mama musiała się z tym pogodzić, nie będę wchodził w szczegóły) bo po prostu nie lubię kleru, kościoła jako instytucji i choć sama wiara jeszcze dogorywała przez kolejne 3 lata to mniej więcej rok 2000 jest dla mnie datą "wyjścia".
Na początku roku 2016 dostałem raka, złośliwy i ultra szybki sk***ysyn, który nie reaguje na chemie ani promyki, tylko operacyjnie da się zwalczać. Pierwsza operacja nastąpiła szybko bo młody (relatywnie) jestem i była szansa na szybkie pozbycie się problemu. Przed pierwszą operacją bałem się o życie tak bardzo, że płakałem i musieli mi podawać środki uspokajające już podczas przygotowania. Nie modliłem się, nawet przez myśl mi to nie przeszło. Rak sqrwysyn jak pisałem wcześniej i przerzucał się dwa razy. Przy trzeciej operacji już mi nawet "brewka nie tykła". Człowiek przyzwyczaja się do sytuacji. Po 3 latach dochodzę do siebie i powoli zaczynam doceniać moc tego "doświadczenia". Po latach w hermetycznym otoczeniu i zderzeniu z trudną rzeczywistością po prostu otwierają się oczy na rzeczy, których normalnie się nie dostrzega. Bez przedłużania - ludzie którzy nie są indoktrynowani NIE POTRZEBUJĄ BOGA. Filozofię i sens życia każdy musi odkryć dla siebie. Są ludzie, którzy potrzebują w coś wierzyć to niech wierzą. Inni nie muszą w tych czasach a i tak idą do przodu, pchani przez ciekawość chociażby.

Podsumowując: Wszyscy jesteście stulejarzami :D