Przy takich warunkach pogodowych kierowca nie jest w stanie zauważyć że z naprzeciwka auto zwalnia by puścić pieszego.
Światła kierowcy z naprzeciwka powodują że ten co rozjechał tą głupią babe nawet niewidział w co przypie**olił.
Dlatego są znaki, które informują o przejściu, jak są slabe warunki, to trzeba mocno zwolnić w takich miejscach, ale jak to wytlumaczyć kierowcom? Nie wiem.
Zauważyliście, że nagle od jakiegoś czasu tak nagłaśnia się te wypadki na przejściach dla pieszych? Jeszcze nie tak dawno w ogóle się o tym nie słyszało, nie wierzę żeby nagle statystyka takich wypadków wzrosła na tyle żeby o tym trąbić wszędzie.