Impreza kończyła się, gdy jeden z kolesi zachowywał się jak palant... Ktoś zadzwonił po "uspokajacza", a ten strzelił do pajaca dwukrotnie. Co zaskakujące, ostrzelany nie zginął i leżał tam postrzelony 20 minut, zanim został przetransportowany do szpitala w stanie ciężkim.