18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Planowana przerwa techniczna - sobota 23:00 (ok. 2h) info

Posiedzenie Politbiura KC KPZR z 10 grudnia 1981r.

Ti...........ch • 2013-11-11, 16:38
Jako że spotkałem sie tu z dużą ilością dyskusji na temat że wspaniały Jaruzel uchronił nas przed radziecką nawałą wprowadzając stan wojenny, to chciałbym wam dac do przeczytania stenogram z posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 10.12.1981, które rozwiewa wszelkie wątpliwości.




"Stempel Specjalnej Komisji do spraw Archiwów przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej. Dokument odtajniony. Protokół nr 31 z 20 sierpnia 1993 roku

Ściśle tajne

Jedyny egzemplarz

(zapis roboczy)

Posiedzenie Biura Politycznego KC KPZR dnia 10 grudnia 1981 roku

Przewodniczył tow. Breżniew L.I.

Byli obecni: Andropow Ju. W., Griszin W. W., Gromyko A. A., Kirilenko A. P., Pelsze A. Ja., Susłow M. A., Ustinow D. F., Czernienko K. U., Demiczew P. N., Ponomariew B. N., Sołomiencew M. S., Kapitonow I. W., Dołgich W. I., Rusakow K. W.

I. W kwestii sytuacji w Polsce

BREŻNIEW. Problem ten nie został zaznaczony w naszym programie dnia. Sądzę jednak, że posiedzenie Biura Politycznego należało by rozpocząć od tej kwestii, ponieważ specjalnie oddelegowaliśmy do Polski tow. tow. Bajbakowa i Kulikowa celem przedyskutowania z towarzyszami polskimi problemów nabrzmiałych i nie cierpiących zwłoki. 8 grudnia tow. Kulikow poinformował o rozmowach, jakie przeprowadził w Warszawie, a wczoraj, 9 grudnia, tow. Bajbakow doniósł z Warszawy, że rozmawiał z tow. Jaruzelskim. Z ostatnich rozmów tow. Bajbakowa widać, że towarzysze polscy mają nadzieję, iż otrzymają dodatkowo w I kwartale przyszłego roku z ZSRR i innych krajów socjalistycznych surowce i materiały w przybliżeniu o wartości 1,5 mld dolarów. W tym: rudę żelaza, metale kolorowe, nawozy, ropę naftową, szyny, zboże i inne.

Przy tym, jak widzicie, towarzysze polscy mają na myśli, że dostawy towarów z ZSRR do Polski w roku 1982 będą zachowane na poziomie roku 1981. Tow. Bajbakow poinformował swoich rozmówców, że wszystkie ich prośby zostaną przekazane do Moskwy.

Być może, powinniśmy polecić już teraz tow. tow. Tichonowowi, Kirilence, Dołgichowi, Skaczkowowi, Archipowowi, nie czekając na ostateczne porozumienie, dalsze badanie tego zagadnienia wziąwszy pod uwagę wymianę zdań.

A teraz wysłuchajmy tow. Bajbakowa.

BAJBAKOW: W zgodzie z poleceniem Biura Politycznego wyjechałem do Warszawy. Spotykałem się tam ze wszystkimi towarzyszami, z którymi koniecznie trzeba było omówić kwestie, które mi powierzono.

Przede wszystkim rozmawiałem z zastępcą przewodniczącego Rady Ministrów, tow. Obodowskim. W rozmowie tej towarzysze polscy postawili kwestię pomocy gospodarczej. O prośbie Polski poinformowałem Moskwę w szyfrówce.

Należy powiedzieć, że lista towarów, które zaliczają oni do pomocy udzielanej przez nas PRL, składa się z 350 pozycji na sumę 1,4 mld rubli. Wchodzą w to takie towary jak 2 mln ton zbóż, 25 tys. ton mięsa, 625 tys. ton rudy żelaza i wiele innych towarów. Wziąwszy pod uwagę to, co mieliśmy zamiar dać Polsce w 1982 roku, ogólna suma pomocy dla Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wyniesie przykładowo 4,4 mld rubli, jeśli wziąć pod uwagę prośby przedstawione przez towarzyszy polskich.

Obecnie nadchodzi czas, gdy Polska musi spłacać kredyty krajom zachodnioeuropejskim. Polska potrzebuje na to minimum 2,8 mln rubli transferowych. Kiedy słuchałem towarzyszy polskich o tym, o co oni proszą i na jaką sumę cała ta pomoc opiewa, to postawiłem pytanie, że powinniśmy mieć stosunki ekonomiczne na zbilansowanej podstawie. Przy tym zauważyłem, że przemysł polski nie wypełnia planu i to w dość znacznych rozmiarach. Przemysł węglowy, który stanowi główne źródło uzyskiwania dewiz, w istocie jest zdezorganizowany i nie podejmuje się koniecznych kroków, strajki trwają nadal. A teraz, kiedy nie ma strajków, wydobycie węgla również pozostaje na bardzo niskim poziomie.

Lub, na przykład, powiedzmy, chłopi dysponują produkcją, mają zboże, wyroby mięsne, warzywa itd., ale oni nie dają niczego państwu, zajmują pozycję wyczekującą. Na prywatnych rynkach handel prowadzony jest dość aktywnie i na bardzo wysokich cenach.

Powiedziałem wprost towarzyszom polskim, że trzeba podejmować bardziej zdecydowane kroki, kiedy już powstała taka sytuacja.

Być może wprowadzić coś w rodzaju dostaw przymusowych.

Jeśli mówić, na przykład, o zapasach zboża, to Polska a w tym roku ponad 2 mln ton. Naród nie głoduje. Mieszkańcy miast jeżdżą na rynki, na wsi, kupują wszystkie produkty, które są dla nich nieodzowne. I te produkty są.

Jak wiadomo, na podstawie decyzji Biura Politycznego i na prośbę towarzyszy polskich, udzielamy im pomocy w postaci dostawy 30 tys. ton mięsa. Z tych 30 tys. ton już wysłano za granicę 16 tys. ton. Należy powiedzieć, że produkcja, w naszym wypadku mięso, dostarczana jest w brudnych, nie wyczyszczonych wagonach, [poprzednio użytych do transportu rudy], w bardzo nieprzyjemnej postaci. Przy rozładowywaniu tej produkcji na polskich stacjach ma miejsce prawdziwy sabotaż.

Pod adresem Związku Sowieckiego, ludzi sowieckich, Polacy wypowiadają najbardziej nieprzystojne słowa, odmawiają czyszczenia wagonów itd. Wszystkich tych zniewag, sypiących się pod naszym adresem, po prostu nie można policzyć.

Wyczuwając taką sytuację ze stanem bilansu płatniczego, Polacy chcą wprowadzić moratorium na spłatę zadłużenia krajom zachodnim. Jeśli ogłoszą oni moratorium, to wszystkie polskie statki znajdujące się na wodach terytorialnych jakichkolwiek państw lub w ich portach i cały inny majątek w krajach, w stosunku do których Polska jest zadłużona, zostaną aresztowane. Dlatego Polacy wydali teraz rozkaz kapitanom okrętów, aby opuścili porty i znaleźli się na wodach neutralnych.

Teraz powiem kilka słów o rozmowie z tow. Jaruzelskim. On potwierdził prośbę, wypowiedzianą przez Obodowskiego w sprawie dostawy towarów. Następnie, wieczorem, razem z ambasadorem i tow. Kulikowem znów byliśmy u Jaruzelskiego. Przy tej rozmowie byli obecni rwnież Obodowski i sekretarz KC PZPR, zajmujący się tymi kwestiami.

Jaruzelski znajdował się w bardzo rozstrojonym stanie. Czuło się, że na niego silnie wpłynął list głowy polskiego Kościoła katolickiego, arcybiskupa Glempa, który, jak wiadomo, obiecał wypowiedzieć świętą wojnę władzom polskim.

Prawda, Jaruzelski, zaraz odpowiedział, że w wypadku wystąpienia "Solidarności", oni odizolują wszystkie wrogie elementy.

Co się tyczy organizacji partyjnych, to w terenie zostały one rozbite i w istocie nic nie robią. I w całości o partii Jaruzelski powiedział, że w istocie ona nie istnieje. Kraj rozpada się, teren nie otrzymuje żadnego wsparcia, dlatego że Komitet Centralny i rząd nie dają twardych i jasnych instrukcji. Sam Jaruzelski stał się człowiekiem bardzo niezrównoważonym i nie jest pewny swych sił.

RUSAKOW. Tow. Bajbakow prawidłowo przedstawił sytuację co się tyczy stanu gospodarki polskiej. Co powinniśmy byli teraz zrobić? Wydaje mi się, że trzeba dostarczyć do Polski te towary, które zostały przewidziane w porozumieniach ekonomicznych, i ta dostawa nie powinna przewyższać ilości towarów, które dostarczyliśmy w I kwartale roku ubiegłego.

BREŻNIEW. A czy możemy to dać teraz?

BAJBAKOW. Leonidzie Iliczu, to można dać tylko z rezerwy państwowej lub kosztem zmniejszenia dostaw na rynek wewnętrzny.

RUSAKOW – Przedwczoraj odbyła się u nich narada sekretarzy komitetów wojewódzkich. Jak informował tow. Aristow, sekretarze komitetów wojewódzkich zupełnie nie rozumieją przemówienia tow. Jaruzelskiego, który nie przedstawił jasnych, wyraźnych wytycznych. Nikt nie wie, co nastąpi w najbliższych dniach. Była mowa o „operacji Z”.

Początkowo mówiono, że odbędzie się ona w nocy z jedenastego na dwunasty.

A obecnie już słyszy się, że będzie to około dwudziestego. Przewiduje się, że przewodniczący Rady Państwa Jabłoński wystąpi w radiu i w telewizji i ogłosi wprowadzenie stanu wojennego. Tymczasem Jaruzelski oświadczył, że prawo o ogłoszeniu stanu wojennego będzie można wprowadzić dopiero po rozpatrzeniu go przez Sejm, a posiedzenie Sejmu wyznaczone jest na 15 grudnia. Tak więc wszystko mocno się komplikuje. Podano do wiadomości publicznej porządek obrad Sejmu. Nie ma w nim punktu o wprowadzeniu stanu wojennego. Ale w każdym razie o tym, że rząd zamierza wprowadzić stan wojenny, „Solidarność” dobrze wie i ze swej strony przedsiębierze wszystkie niezbędne środki, żeby stan wojenny został ogłoszony.

Sam Jaruzelski mówi, że wolałby wystąpić z orędziem do narodu polskiego. Ale

w swym orędziu nie będzie wspominał o partii, lecz zwróci się do narodu, licząc na jego patriotyzm.

Jaruzelski mówi o konieczności ogłoszenia dyktatury wojskowej, jak to było za Piłsudskiego, wskazując równoczesnie, że naród polski zrozumie to lepiej niż cokolwiek innego.

Jeśli chodzi o takich działaczy jak Olszowski, to ostatnio przemawia on bardziej stanowczo i trzeba powiedzieć, że na posiedzeniu Biura Politycznego decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego i zastosowaniu bardziej zdecydowanych środków przeciw ekstremistycznym działaczom „Solidarności” była przyjęta jednomyślnie, nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Równocześnie Jaruzelski nosi się z myślą porozumienia się w tej sprawie z sojusznikami. Mówi, że gdyby siły polskie nie złamały oporu „Solidarności”, to towarzysze polscy liczą na pomoc innych krajów, nawet na wprowadzenie wojsk na terytorium Polski.

Jaruzelski powołuje się w tej sprawie na wystąpienie tow. Kulikowa, który miał rzekomo powiedzieć, że pomoc zbrojna ZSRR i państw sojuszniczych zostanie Polsce udzielona. Jednak, o ile wiem, tow. Kulikow nie powiedział tego wprost, powtórzył tylko słowa, których w swoim czasie użył Leonid Breżniew, że nie opuścimy PRL w nieszczęściu.

Jeśli chodzi o to, co się dzieje w województwach, trzeba otwarcie powiedzieć, że zupełnie nie dostrzega się tam wpływu organizacji partyjnych. W pewnym stopniu działają jeszcze władze administracyjne. Prawdę mówiąc, cała władza znalazła się w rękach „Solidarności”. Wygląda na to, że słowa Jaruzelskiego to mydlenie nam oczu, ponieważ w jego wypowiedziach nie widać rzeczowej analizy. Jeżeli teraz prędko się nie zorganizują, nie zewrą szeregów i nie zadziałają przeciw naciskowi „Solidarności”, w Polsce nie nastąpi poprawa sytuacji.

ANDROPOW: Z rozmów z Jaruzelskim wynika, że na razie nie podjęli oni stanowczej decyzji i nawet pomimo jednogłośnego postanowienia Biura Politycznego KC PZPR o wprowadzeniu stanu wojennego, nie widzimy na razie konkretnych działań ze strony władz.

Ekstremiści z „Solidarności” chwycili kierownictwo PRL za gardło.

Kościół też ostatnio jasno określił swoje stanowisko; przeszedł na stronę „Solidarności”.

W tych warunkach towarzysze polscy rzeczywiście muszą szybko podjąć „operację Z”. Tymczasem Jaruzelski oświadcza, że zdecyduje się na „operację Z” wówczas, gdy „Solidarność” ich do tego zmusi. To bardzo niepokojący objaw, tym bardziej, że ostatnie posiedzenie Biura Politycznego KC PZPR i powzięta na nim uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego świadczy o tym, że Biuro jest bardziej zdecydowane. Wszyscy członkowie Biura opowiedzieli się za energicznym działaniem. Ta uchwała przyparła Jaruzelskiego do muru i teraz jest on zmuszony jakoś się z tego wykaraskać. Rozmawiałem wczoraj z Milewskim i spytałem go, jakie działania zostaną podjęte i kiedy. Odpowiedział mi, że o „operacji Z” i o konkretnym terminie jej realizacji nie wie. A więc widać z tego, że albo Jaruzelski ukrywa przed swoimi towarzyszami plan konkretnych działań, albo też po prostu uchyla się od przeprowadzenia tej akcji.

Chciałbym teraz zaznaczyć, że Jaruzelski dość uporczywie wysuwa wobec nas żądania ekonomiczne i uzależnia przeprowadzenie „operacji Z” od pomocy gospodarczej z naszej strony, a nawet, powiem więcej, chce pomocy wojskowej, choć nie mówi tego wprost.

Jeśli się przyjrzeć liście towarów, o które proszą towarzysze z Polski, to, mówiąc szczerze, budzi ona poważne zastrzeżenia co do konieczności ich dostarczenia. Jaki jest na przykład związek między sukcesem „operacji Z” a dostawą nawozów sztucznych i niektórych innych towarów? W związku z tym chciałbym oświadczyć, że nasze stanowisko, które zostało sformułowane na ostatnim posiedzeniu Biura Politycznego, a wcześniej niejednokrotnie przedstawiał je Leonid Breżniew, jest absolutnie słuszne i nie powinniśmy z niego rezygnować. Inaczej mówiąc, stoimy na stanowisku pomocy internacjonalnej, jesteśmy zatroskani powstałą w Polsce sytuacją, ale jeśli chodzi o realizację „operacji Z”, to sprawa ta powinna być całkowicie i do końca zdecydowana przez polskich towarzyszy; jak oni postanowią, tak będzie. Nie będziemy ich nakłaniać ani odmawiać.

Co do pomocy ekonomicznej, to oczywiście w tej skali, o jaką oni występują, trudno byłoby nam ją zrealizować. Naturalnie to i owo trzeba dać. Ale chcę jeszcze raz powiedzieć, że ich podejście do sprawy dostawy towarów w trybie pomocy ekonomicznej jest natarczywe i wszystko to robi się po to, by później, jeżeli czegoś nie dostarczymy, móc zwalić na nas winę. Jeżeli tow. Kulikow rzeczywiście mówił o wprowadzeniu wojsk, to ja uważam, że postąpił niesłusznie. Nie możemy ryzykować.

Nie mamy zamiaru wprowadzać wojsk do Polski.

Jest to stanowisko słuszne i musimy trzymać się go do końca. Nie wiem, jak rozstrzygnie się sprawa, ale nawet jeżeli Polska dostanie się pod władzę „Solidarności”, to będzie to tylko tyle. Jeśli zaś przeciw ZSRR zwrócą się kraje kapitalistyczne, które już zawarły między sobą w tej sprawie porozumienie, opatrzone rozmaitymi ekonomicznymi i politycznymi sankcjami, będzie to dla nas bardzo niebezpieczne. Musimy się troszczyć o nasz kraj, o wzmocnienie Związku Sowieckiego. To dla nas sprawa najważniejsza.

W ogóle zdaje mi się, że nasze stanowisko w kwestii sytuacji w Polsce zostało jasno sformułowane przez Leonida Breżniewa w jego licznych przemówieniach i decyzjach; dziś na posiedzeniu Biura Politycznego toczy się bardzo istotna wymiana zdań na ten temat. Wszystko to powinno stać się podstawą naszej polityki wobec Polski.

Jeśli chodzi o przebiegające przez Polskę szlaki komunikacyjne między ZSRR a NRD, musimy, rzecz jasna, coś zrobić i przedsięwziąć dla ich ochrony.

GROMYKO: Dziś oceniamy bardzo ostro sytuację w Polsce. Chyba dawniej nie widzieliśmy jej tak wyraźnie. Tłumaczy się to faktem, że obecnie sami nie wiemy, w jakim kierunku potoczą się sprawy w PRL.

Polskie władze same czują, że władza wymyka im się z rąk.

Jak wiadomo, Kania i Jaruzelski zamierzali się oprzeć na neutralnym odłamie społeczeństwa. A teraz właściwie taki odłam nie istnieje. Sytuacja wygląda dosyć jednoznacznie: „Solidarność” okazała się organizacją jawnie kontrrewolucyjną, dążącą do władzy i otwarcie po nią sięgającą. Kierownictwo polskie musi rozstrzygnąć kwestię: albo skapituluje, jeśli nie zastosuje stanowczych środków, albo zastosuje energiczne środki, ogłosi stan wojenny, izoluje ekstremistów z „Solidarności” i wprowadzi należyte porządki. Innej drogi nie ma.

Jaki jest nasz stosunek do wydarzeń w Polsce? Całkowicie zgadzam się z tym, co tu towarzysze mówili. Możemy Polakom powiedzieć, że odnosimy się do wydarzeń w Polsce ze zrozumieniem. To jest jasne sformułowanie i nie ma żadnych powodów do odstępowania od niego.

Równocześnie jednak będziemy zmuszeni postarać się jakoś rozwiać złudzenia Jaruzelskiego i innych polskich polityków w sprawie wysłania tam wojsk.

Wprowadzać wojsk do Polski nie można w żadnym razie. Myślę, że możemy polecić naszemu ambasadorowi, aby złożył Jaruzelskiemu wizytę i zakomunikował mu to.

Pomimo dość jednomyślnej uchwały Biura Politycznego KC PZPR o wprowadzeniu stanu wojennego, Jaruzelski znowu zajmuje teraz chwiejne stanowisko. Początkowo nabrał nieco otuchy, a teraz znowu zmiękł. Wszystko, co im przedtem powiedziano, zachowuje swoją moc. Jeżeli w walce z kontrrewolucją będą nadal okazywać chwiejność, to nic z socjalistycznej Polski nie zostanie. Wprowadzenie stanu wojennego oczywiście uświadomiłoby kontrrewolucjonistom polskim, że polskie władze nie zamierzają żartować. I jeżeli te środki, które władze mają zamiar zastosować, zostaną zrealizowane, to myślę, że można oczekiwać pozytywnych rezultatów.

Teraz w sprawie założenia nowej partii, o której mówił Jaruzelski. Myślę, że trzeba wprost powiedzieć Jaruzelskiemu, że zupełnie nie ma konieczności zakładania jakiejś nowej partii, gdyż oznaczałoby cofanie się kierownictwa polskiego, uznanie tego, że PZPR rzeczywiście nie jest bojową organizacją polityczną, lecz organizacją, która popełniła błędy, przyznaniem się do jej słabości i swojej własnej słabości i pójściem na rękę ekstremistom "Solidarności". Później również ludność Polski, która okazuje określoną sympatię do PZPR, jak też do siły kierowniczej, zupełnie by się do niej rozczarowało.

Uważam, że nie powinniśmy teraz stosować żadnych ostrych dyrektyw, które zmusiłyby ich do takich czy innych działań. Myślę, że zajmiemy słuszne stanowisko: przywrócenie w Polsce porządku to sprawa Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, jej Komitetu Centralnego i Biura Politycznego. Mówiliśmy polskim przyjaciołom i nadal będziemy mówić, że należy przyjąć stanowczą postawę i w żadnym razie nie wolno się demobilizować psychicznie.

Jeśli Polacy zaatakują „Solidarność”, to naturalnie Zachód nie da im najpewniej kredytów ani żadnej pomocy. Oni biorą to pod uwagę, a my oczywiście też musimy to uwzględnić. Dlatego słuszna jest propozycja tow. Breżniewa, by zlecić grupie towarzyszy zbadanie tej kwestii i udzielenie w miarę naszych możliwości określonej pomocy gospodarczej PRL.

USTINOW: Sytuacja w PRL jest rzeczywiście bardzo zła i pogarsza się z każdym dniem.

W kierownictwie, a konkretnie w Biurze Politycznym, brak stanowczości i jednomyślności.

Wszystko to wpływa na istniejący stan rzeczy. Dopiero na ostatnim posiedzeniu Biura została jednogłośnie uchwalona decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego. Teraz wszystko zależy od Jaruzelskiego. Jak będzie umiał zrealizować tę uchwałę. Ale na razie nikt nie może mówić otwarcie o posunięciach Jaruzelskiego. I my tego nie wiemy. Odbyłem rozmowę z Siwickim.

Powiedział mi wręcz, że nawet oni nie wiedzą, co myśli generał.

A więc człowiek pełniący dziś faktycznie obowiązki ministra obrony PRL nie wie, co nastąpi, jakie działania rozpocznie premier i minister.

Co do rzekomego oświadczenia tow. Kulikowa na temat wprowadzenia wojsk do Polski, mogę z całą stanowczością powiedzieć, że Kulikow tego nie mówił. Po prostu powtórzył tylko to, co zostało zadeklarowane przez nas i przez tow. Leonida Breżniewa, że nie opuścimy Polski w nieszczęściu. I on wie dokładnie, że

Polacy sami prosili, żeby wojska nie wprowadzać.

Co do naszych garnizonów w Polsce – wzmacniamy je. Ja sam wprawdzie przychylam się do myśli, że Polacy nie rozpoczną konfrontacji i jedynie gdyby „Solidarność” chwyciła ich za gardło, być może się zdecydują.

Nieszczęście polega na tym, że polskie władze są niezdecydowane. Jak słusznie mówili tu towarzysze, nie powinniśmy im narzucać żadnych własnych decyzji, musimy realizować tę politykę, którą ustaliliśmy wcześniej. Z drugiej strony trzeba, abyśmy sami byli gotowi i nie wszczynali żadnych działań nie przewidzianych przez nasze uchwały.

SUSŁOW: Sądzę, że, jak to wynika z wypowiedzi towarzyszy, wszyscy mamy ten sam punkt widzenia na sytuację w Polsce. Przez cały okres niepokojów w Polsce okazywaliśmy powściągliwość i zimną krew. Mówił o tym na plenum Leonid Iljicz Breżniew. Ogłosiliśmy to szeroko całemu narodowi i naród nasz poparł taką politykę Partii Komunistycznej.

Wkładamy wiele wysiłku w sprawę pokoju i nie możemy obecnie zmieniać swojego stanowiska. Światowa opinia publiczna nie zrozumiałaby nas. Przeprowadziliśmy w ONZ jakże doniosłe akcje dla umocnienia pokoju. Wielce skuteczna była wizyta Leonida Breżniewa w NRF i wiele innych działań pokojowych, które zostały przez nas zrealizowane. To pozwoliło wszystkim krajom miłującym pokój zrozumieć, że Związek Sowiecki stanowczo i konsekwentnie walczy o pokój. Dlatego właśnie nie możemy wobec Polski zmieniać stanowiska, które zajęliśmy od samego początku wydarzeń w tym kraju. Niech towarzysze polscy sami rozstrzygną, jakie trzeba podjąć kroki. Nie powinniśmy ich popychać do energiczniejszego działania. Ale, jak dotychczas, będziemy powtarzać Polakom, że do ich posunięć odnosimy się ze zrozumieniem.

Jaruzelski, jak sądzę, postępuje dość sprytnie.

Chce się zabezpieczyć prośbami skierowanymi pod adresem ZSRR. My, rzecz jasna, fizycznie nie jesteśmy w stanie ich spełnić, a Jaruzelski powie potem, że przecież zwracał się do Związku Sowieckiego, prosił o pomoc, ale jej nie uzyskał.

Równocześnie Polacy otwarcie mówią, że są przeciwni wprowadzeniu wojsk. Jeżeli wojska wkroczą, nastąpi katastrofa. Sądzę, że wszyscy podzielamy pogląd, że

o żadnym wysłaniu wojsk nie może być mowy.

Jeżeli chodzi o pomoc dla Polski, to daliśmy na ten cel ponad miliard rubli. Niedawno powzięliśmy decyzję o wysłaniu do Polski 30 tys. ton mięsa, a 16 tys. zostało już dostarczone. Nie wiem, czy zdołamy w całości wykonać dostawę 30 tys. ton, ale w każdym razie jasne jest, że zgodnie z tą decyzją powinniśmy jeszcze dać określoną ilość ton mięsa w trybie pomocy gospodarczej.

Co się tyczy PZPR i stworzenia na jej miejsce nowej partii, uważam, że nie wolno iść na rozwiązanie PZPR. Tu mówiono słusznie na ten temat, że to będzie całkowicie negatywna akcja.

GRISZYN: Sytuacja w Polsce nadal się pogarsza. Postawa naszej partii wobec wydarzeń w tym kraju jest słuszna.

Co się tyczy propozycji Jaruzelskiego w sprawie rozwiązania PZPR i stworzenia nowej partii, to z tym zgodzić się nie można.

O wysłaniu wojsk nie ma nawet mowy. Sprawy gospodarcze trzeba będzie rozpatrzyć i co będzie można, dostarczyć Polakom.

SUSŁOW: Musimy demaskować w prasie intrygi „Solidarności” i innych sił kontrrewolucyjnych.

CZERNIENKO: W zupełności popieram to, co tu mówili towarzysze. Rzeczywiście linia naszej partii i Biura Politycznego KC w sprawie wydarzeń w Polsce, ustalona w przemówieniu Leonida Breżniewa i uchwałach Biura, jest najzupełniej słuszna i nie ma potrzeby jej zmieniać.

Sądzę, że dziś można by podjąć taką decyzję:

1. Przyjąć do wiadomości informację tow. Bajbakowa.

2. W naszych stosunkach z PRL w przyszłości trzymać się w tej sprawie ogólnej linii ustalonej przez KC KPZR oraz zaleceń Biura Politycznego KC KPZR z 8 grudnia 1981 r. i wniosków z dyskusji odbytej na posiedzeniu Biura Politycznego KC w dniu 10 grudnia 1981 r.

3. Zlecić towarzyszom Tichonowowi, Kirilence, Dołgichowi, Archipowowi, Bajbakowowi, by nadal zajmowali się sprawą pomocy ekonomicznej dla Polski z uwzględnieniem poglądów wypowiadanych na posiedzeniu Biura Politycznego KC.

BREŻNIEW: Co towarzysze o tym sądzą?

WSZYSCY: Tow. Czernienko sformułował nader trafnie wszystkie propozycje, trzeba je przyjąć.

Decyzja zostaje przyjęta."

quartz75

2013-11-11, 16:45
Wypie**alaj z tym na polityka. Maciarewiczu z gilem w nosie kolejny.

Ti...........ch

2013-11-11, 16:49
Boli?

mare30ks

2013-11-11, 17:39
jest tak scisle tajny ze wszedzie dostepny :)

Ork.Fajny

2013-11-11, 18:01
mare30ks, no bo w momencie Rosyjskiej "transformacji" archiwa były dostępne przez jakiś czas.
>>> http://bukovsky-archives.net/ <<< Bukowski na przykład wykorzystał ten moment chaosu który pozwalał aby ludzie mogli je przeglądać i zrobił kopie dokumentów tych i innych.

cz...........00

2013-11-11, 19:22
Prymitywne jest myślenie, że gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny,
aby bronić swoich korzyści i przywilejów partii

Już od kilku lat historycy z IPN z uporem maniaka twierdzą, że gen. Wojciech Jaruzelski wprowadził stan wojenny, chociaż interwencja militarna państw Układu Warszawskiego nam nie zagrażała.
Złośliwe zarzuty pod adresem generała oparte są na „dowodach” pozbawionych jakiejkolwiek wartości. Kilku takich „dowodów”, wyjątkowo niedorzecznych i niemających żadnego związku z faktami, dostarczył m.in. dr Łukasz Kamiński, obecny prezes IPN. Po wszechstronnych „badaniach” naukowych ustalił on, że w Moskwie „nawet w warunkach »zaproszenia« ze strony najwyższych władz PRL (i oczywiście idącej za tym chęci współpracy) odrzucono możliwość zbrojnej interwencji, biorąc przy tym pod uwagę, że konsekwencją może być nawet odsunięcie od władzy partii komunistycznej! Tym samym doktryna Breżniewa została pogrzebana jeszcze za życia radzieckiego przywódcy” („Przed i po 13 grudnia”, t. 1, s. IX).
Czym była doktryna Breżniewa i czy rzeczywiście pogrzebano ją jeszcze za życia jej autora? Być może nie wszyscy o tym pamiętają – tzw. doktryna Breżniewa była zasadą polityki zagranicznej ZSRR, zgodnie z którą miał on prawo do interwencji zbrojnej, jeśli uznał, że zostały naruszone „podstawy ustroju socjalistycznego” w którymś z krajów bloku komunistycznego. Ogłoszono ją we wrześniu 1968 r., po wydarzeniach w Czechosłowacji.

SPOTKANIE W BRZEŚCIU

Trudno dociec, na czym dr Kamiński oparł tezę, że wspomniana doktryna została pogrzebana jeszcze za życia autora. Czy cokolwiek w latach 1980-1981 mogło świadczyć o tym, że radzieccy przywódcy ni stąd ni zowąd stracili zainteresowanie rozwojem wydarzeń w Polsce i pogodzili się z ewentualną utratą władzy przez PZPR? Nic na to nie wskazywało, przeciwnie – pouczenia, ostrzeżenia i inne formy nacisku, by bronić socjalizmu, stawały się coraz brutalniejsze. Świadczą o tym zapisy w radzieckich (!) dokumentach archiwalnych, m.in. relacja Andropowa ze spotkania z Kanią i Jaruzelskim w Brześciu (protokół posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 9 kwietnia 1981 r.): „Oświadczyliśmy polskim towarzyszom: przeciwnik was atakuje i ma nad wami przewagę, a wy się wycofujecie, nie wykorzystując przy tym okazji (...). Jeśli chodzi o stan wojenny, to można było wprowadzić go już dawno (...). Projekt dokumentu o wprowadzeniu stanu wojennego za pomocą naszych towarzyszy został przygotowany i trzeba te dokumenty podpisać. Polscy towarzysze mówią: jakże możemy podpisywać te dokumenty, przecież to musi przejść przez Sejm itd. My mówimy, że to nie musi przechodzić przez Sejm (...), a teraz musicie osobiście – Kania i Jaruzelski – podpisać go, abyśmy wiedzieli, że zgadzacie się z tym dokumentem”.
Mimo wywieranej na nich presji polscy przywódcy dokumentu nie podpisali.
A oto wypowiedzi radzieckich prominentów na posiedzeniu politbiura KC KPZR 16 kwietnia 1981 r.:
• Konstantin Czernienko (faktyczny zastępca Breżniewa): „Udzieliliśmy towarzyszom z kierownictwa PZPR jasnych i wyraźnych pouczeń”;
• Dmitrij Ustinow (minister obrony): „Polscy przyjaciele otrzymali wyczerpujące wskazówki”.
Jak traktowano polskich przywódców, świadczą słowa użyte przez Leonida Breżniewa w rozmowie telefonicznej ze Stanisławem Kanią 30 marca 1981 r. (protokół posiedzenia politbiura KC KPZR z 2 kwietnia 1981 r.): „Was trzeba było nie tylko krytykować, ale wziąć do ręki pałę. Wówczas, być może, zrozumielibyście”.
Trudno w to uwierzyć, ale dr Kamiński uznał, że taki sposób traktowania polskich przywódców i zmuszanie ich do podpisania opracowanych w Moskwie dokumentów wprowadzenia stanu wojennego w Polsce to niezbite dowody na to, że doktryna o ograniczonej suwerenności państw obozu socjalistycznego była już wówczas nieaktualna. Nasz historyk straszliwie się ośmiesza, ponadto jest wyraźnie niedoinformowany – wspomnianą doktrynę oficjalnie odrzucił dopiero Michaił Gorbaczow (trzeci z kolei następca Breżniewa).
Dr Kamiński skomentował na swój sposób również fakt utrzymywania gotowości do sojuszniczych „ćwiczeń”, których plany opracowano w grudniu 1980 r. Jego zdaniem, utrzymywanie gotowości do ich przeprowadzenia aż do kwietnia 1982 r. uniemożliwiło użycie wojsk Układu Warszawskiego do interwencji militarnej w Polsce.
Niebotyczna bzdura. Gotowość do rzekomych ćwiczeń, których, ze względu na sprzeciw przywódców PRL, nie udało się zrealizować w grudniu 1980 r., utrzymywano jedynie po to, aby w przyszłości, gdy tylko Moskwa uzna to za konieczne, zapewnić natychmiastowe wkroczenie wojsk UW na terytorium Polski.
Jaki charakter miały wspomniane ćwiczenia i w jakim celu je przygotowano, świadczy notatka szefa Sztabu Głównego Narodowej Armii Ludowej NRD z 5 kwietnia 1982 r. o ich odwołaniu („Przed i po 13 grudnia”, t. 2, s. 553): „W związku z informacją Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR zaprzestaje się z natychmiastowym skutkiem wszystkich działań, które w związku z rozwojem sytuacji w PRL zostały przygotowane i przeprowadzone w Zjednoczonych Siłach Zbrojnych”.
„Rozkaz Nr 118/80 ministra obrony narodowej o przygotowaniu wspólnych ćwiczeń przez Zjednoczone Siły Zbrojne z natychmiastowym skutkiem unieważnić”.

ODWOŁANE ĆWICZENIA

Treść notatki wskazuje jednoznacznie na to, że ćwiczeń nie przygotowano w celu podniesienia poziomu wyszkolenia wojsk, lecz „w związku z rozwojem sytuacji w PRL”. Gotowość do ćwiczeń odwołano nie po osiągnięciu celów szkoleniowych, lecz po wprowadzeniu stanu wojennego.
Niedorzeczne wnioski historyka IPN warto skonfrontować z treścią listu Leonida Breżniewa, skierowanego 21 listopada 1981 r. do gen. Jaruzelskiego („Przed i po 13 grudnia”, t. 2, s. 691): „Siły antysocjalistyczne nie tylko panoszą się w wielu dużych przedsiębiorstwach przemysłowych, lecz również nadal rozszerzają wpływy na coraz liczniejsze warstwy społeczne. Nie ma dnia, aby liderzy »Solidarności« kontrrewolucjoniści nie wygłaszali na różnych zgromadzeniach otwarcie podżegających przemówień wymierzonych przeciwko PZPR, socjalizmowi i rozpalających uczucia nacjonalistyczne. Bezpośrednim skutkiem tej wrogiej działalności jest niebezpieczny zwrot nastrojów antyradzieckich w Polsce.
Teraz jest absolutnie jasne, że bez zdecydowanej walki z przeciwnikiem klasowym nie można uratować socjalizmu w Polsce”.
Czy list radzieckiego przywódcy przekazany gen. Jaruzelskiemu w końcu listopada 1981 r., a więc niemal w przeddzień wprowadzenia stanu wojennego, świadczy o tym, że doktryna Breżniewa była już wówczas pogrzebana? Czy po otrzymaniu takiego listu generał mógł bez żadnych obaw przekazać 13 grudnia władzę przywódcom „Solidarności”?
Wbrew temu, co twierdzi IPN-owski historyk, Breżniew ani jednym zdaniem nie wyraża zgody na odsunięcie PZPR od władzy. Wprost przeciwnie – wzywa do bezwzględnej walki w celu uratowania socjalizmu. Czy Wojciech Jaruzelski mógł zlekceważyć kategoryczne żądanie Breżniewa?
Jakże prymitywny jest pogląd, że generał wprowadził stan wojenny tylko po to, aby bronić swoich korzyści i przywilejów partii rządzącej. Czy nam się to podoba czy nie, w owym czasie jedynym sposobem na uniknięcie interwencji militarnej UW była obrona socjalizmu.
Interwencja militarna byłaby zaś nieuchronna, gdyby PZPR straciła kontrolę nad wydarzeniami. Potwierdzają to ujawnione niedawno dokumenty wywiadu USA („Amerykański wywiad i konfrontacja w Polsce 1980-1981”, Rebis, Poznań 2011): „Chociaż ogromne koszty wojskowej interwencji skłoniłyby Rosjan do wyczerpania wszystkich alternatywnych rozwiązań, to nie zawahają się oni ponieść tych kosztów, gdyby zaistniała groźba upadku systemu socjalistycznego w Polsce”.
Wkroczenia wojsk radzieckich na terytorium PRL nie wykluczali przywódcy państw zachodnich. Oto opinia prezydenta Francji François Mitterranda („Die Zeit”, nr 20-23/1987): „Widziałem zawsze tylko dwie, a nie trzy możliwości: albo rząd polski przywróci porządek w kraju, albo uczyni to Związek Radziecki. Trzecią hipotezę, zakładającą, że doszłoby do zwycięstwa »Solidarności«, zawsze uważałem za czystą fikcję, w takim przypadku ruch zostałby zmieciony przez radzieckie oddziały”.

PLANY KULIKOWA

Możliwość interwencji wojsk UW przewidywał nawet przywódca ZSRR Leonid Breżniew. Na tajnym spotkaniu uczestników przewidywanej inwazji (Breżniew,
Husák, Honecker) w Moskwie 16 maja 1981 r. oświadczył, że sytuacja w Polsce jeszcze się pogorszyła: „Obecna sytuacja jest tak poważna, że musimy opracować szereg wariantów wyjścia z niej. Celowe jest opracowanie wspólnej analizy i niewykluczanie żadnej możliwości” (podkr. Cz.B.). „Towarzysz Wiktor Kulikow opracował odpowiednie plany (podkr. Cz.B.) dla kilku wariantów, które będą realizowane w sytuacji zagrożenia” („Przed i po 13 grudnia”, t. 2, s. 27).
Czy zacytowane oświadczenie Breżniewa może świadczyć o tym, że doktryna jego imienia była już wówczas pogrzebana?
O możliwości interwencji zbrojnej mówią też byli radzieccy prominenci wypowiadający się na temat kryzysu w PRL. Michaił Gorbaczow w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” (39/2012): „Nie szykowaliśmy żadnej akcji. Ale życie jest tylko życiem i ludzie ludźmi. Są sytuacje nieprzewidywalne. Gdyby sprawy wyrwały się Polsce spod kontroli... Różnie mogło być” (podkr. Cz.B.).
Tak, tak! Różnie mogło być. Tylko analfabeta w dziedzinie sztuki wojennej, nie zważając na różne uwarunkowania, może stwierdzić, że inwazja wojsk UW była całkowicie wykluczona. Gen. Jaruzelski analfabetą w tej dziedzinie nie był i nie jest. Doskonale wiedział, że Moskwa nie będzie tolerować chaosu na zasadniczym kierunku strategicznym wschód-zachód, na tyłach półmilionowej Grupy Wojsk Radzieckich w NRD.
Generał miał także na uwadze rozwój wydarzeń w Czechosłowacji w 1968 r. Wiedział, że zagrożenie interwencją wojsk UW nie zaistniało dopiero w chwili lądowania radzieckich spadochroniarzy w Pradze, lecz znacznie wcześniej. Symptomy zagrożenia inwazją w czasie kryzysu w PRL były podobne. Tak jak kiedyś Aleksander Dubczek, również gen. Jaruzelski otrzymał list Breżniewa z ostatnim ostrzeżeniem (patrz wyżej). Szczególnie groźną wymowę miało jego końcowe zdanie: „Teraz jest absolutnie jasne, że bez zdecydowanej walki z przeciwnikiem klasowym nie można uratować socjalizmu w Polsce”.
Aleksander Dubczek nie znał doktryny Breżniewa i może dlatego zlekceważył przekazywane mu pouczenia i ostatnie (pisemne!) ostrzeżenie. Nie mógł tak postąpić Wojciech Jaruzelski, bo doktrynę ograniczonej suwerenności państw obozu socjalistycznego zdołał już poznać – od strony nie tylko „teoretycznej”, ale i praktycznej.
Obawiając się inwazji, generał podjął niezbędne działania, aby do niej nie dopuścić. W czasie licznych spotkań z członkami radzieckiego kierownictwa nieustannie zapewniał, że Polacy uporają się z trudną sytuacją w kraju własnymi siłami. Starał się przekonać rozmówców, że wprowadzenie wojsk UW spowoduje jedynie katastrofę. Jego opinię przedstawił na posiedzeniu politbiura KC KPZR 10 grudnia 1981 r. zastępca Breżniewa i przewodniczący komisji do spraw Polski Michaił Susłow: „Jednocześnie Polacy otwarcie oświadczają, że są przeciwni wprowadzeniu wojsk. Jeżeli wojska zostaną wprowadzone, to będzie oznaczało katastrofę”.

DZWONEK ALARMOWY

Uwzględniając deklaracje polskich przywódców, a także wymuszone na nich przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego, Leonid Breżniew wstrzymywał się czasowo z podjęciem decyzji o wprowadzeniu wojsk, ale cierpliwość radzieckiego kierownictwa była już na wyczerpaniu. Zapisy w archiwalnych dokumentach politbiura nie wymagają komentarzy:
• Rusakow: „Z tego, co mówi Jaruzelski, najwyraźniej wynika, że wodzi nas za nos”;
• Ustinow: „Nieszczęście polega na tym, że polscy przywódcy nie przejawiają zdecydowania... Musimy być sami przygotowani” (podkr. Cz.B.).
Dziwić się trzeba, że dr Kamiński nie zwrócił uwagi na zacytowane wypowiedzi radzieckich prominentów, które zdecydowanie przeczą jego tezie o pogrzebie doktryny ograniczonej suwerenności państw socjalistycznych.
Mimo nieustannej presji ze strony Moskwy generał nie chciał wprowadzać stanu wojennego. Zwlekał, jak tylko mógł, wciąż licząc na to, że uda mu się porozumieć z opozycją bez uciekania się do użycia siły. Wiedział jednak, że przeciąganie struny jest nader niebezpieczne. Wykorzystując jakiś pretekst, Breżniew w każdej chwili mógł podjąć decyzję o rozpoczęciu operacji.
Dzwonkiem alarmowym była zapowiedź Krajowej Konferencji Delegatów „Solidarności” zorganizowania 17 grudnia 1981 r. wielosettysięcznych demonstracji w Warszawie i w innych miastach Polski. Miały się one rozpocząć o godz. 16 (o zmroku!). Nocne zamieszki z udziałem setek tysięcy osób byłyby nie do opanowania. Stanowiłyby doskonały pretekst („Sprawy wyrwały się Polsce spod kontroli”) do natychmiastowego wprowadzenia wojsk UW. Gen. Jaruzelski musiał temu zapobiec i dlatego kilka dni wcześniej wprowadził stan wojenny.
Niestety, Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrujący sprawę autorów stanu wojennego dał wiarę niedorzecznym ustaleniom i wnioskom dr. Łukasza Kamińskiego, który stwierdził, że interwencja militarna UW była całkowicie wykluczona, bo doktrynę Breżniewa już wówczas pogrzebano. Czysty nonsens. Wojska UW były w pełni przygotowane do wkroczenia na terytorium Polski. Utrzymując gotowość do rzekomych ćwiczeń, mogły bez zbędnej zwłoki przystąpić do zaplanowanej operacji po otrzymaniu ustalonego sygnału.
O gotowości do interwencji militarnej świadczy m.in. reakcja marszałka Kulikowa na otrzymaną 10 grudnia 1981 r. informację o tym, że nie przewiduje się wprowadzenia wojsk UW do Polski („Przed i po 13 grudnia”, t. 2, s. 399): „To dla nas straszna nowina!! Przez półtora roku paplanina o wprowadzeniu wojsk – wszystko odpadło”.
Zdenerwowanie marszałka jest w pełni zrozumiałe. Włożył tyle wysiłku w przygotowanie niezbędnych planów (Breżniew powiedział, że nawet kilku wariantów), z niecierpliwością oczekiwał na sygnał rozpoczęcia operacji, a tu taka przykra niespodzianka.
Bzdurą jest twierdzenie, że stan wyższej konieczności mógłby zaistnieć dopiero w chwili lądowania dywizji powietrznodesantowej gen. Aczałowa w Warszawie. Wstrzymywanie się z ogłoszeniem stanu wojennego aż do tego momentu byłoby niewybaczalnym błędem, a nawet zbrodnią. Stan wojenny ogłosiłby wówczas nie gen. Jaruzelski, lecz marszałek Związku Radzieckiego Leonid Breżniew. Katastrofa wisiała w powietrzu. Jednostki WP nie były – tak jak czechosłowackie – zamknięte w koszarach. Wyszły z garnizonów, zabierając oprócz czołgów także armaty i haubice.

Nieprawomocny wyrok w sprawie autorów stanu wojennego Sąd Okręgowy w Warszawie wydał w styczniu 2012 r., ale do tej pory (mija już prawie rok) nie zdołał sporządzić pisemnego uzasadnienia. Termin jest ciągle przesuwany. Nic w tym dziwnego, trudno uzasadnić twierdzenie, że inwazja wojsk UW nam nie zagrażała, powołując się na rzekomy pogrzeb doktryny Breżniewa, dokonany przez prezesa IPN, dr. Łukasza Kamińskiego.

Ork.Fajny

2013-11-11, 19:35
czarek00, człowieku. Autor tematu podał dokument a ja podałem źródła do oryginalnych skanów tych dokumentów. Po co próbujesz zaprzeczać samym dokumentom z Politbiura ZSRR nie mając własnych źródłem...?

Ti...........ch

2013-11-11, 19:51
Wiedziałem że na czarka00 będzie mozna liczyć. Jaruzel nie bronił stołka tylko polskiej niepodległości niczym Rejtan... o ja pie**ole hahaha :krejzi:

Zwykła sowiecka zindoktrynowana marionetka która już od 1946 jako TW Wolski podpie**alała swoich kolegów do funcjonariuszy Smierszu ukrytych w strukturach polskiego ludowego wojska jak Główny Zarząd Informacji (Informacja Wojskowa). Później został nawet rezydentem IW. Zresztą widać to po jego błyskawicznych awansach w wojsku. To chyba wszystko o nim mówi.

McColley

2013-11-12, 11:03
A Panowie,

po kuzyna mojej matki z Białorusi, który był rezerwistą przyszli smutni Panowie, zabrali z domu i postawili z ak47 na dwa tygodnie przy Polskiej granicy.
Ruskie chciały wkroczyć i gdyby Jaruzel nie zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego to hgw jakby się to skończyło.

cz...........00

2013-11-12, 13:55
Ork.Fajny napisał/a:

czarek00, człowieku. Autor tematu podał dokument a ja podałem źródła do oryginalnych skanów tych dokumentów. Po co próbujesz zaprzeczać samym dokumentom z Politbiura ZSRR nie mając własnych źródłem...?


Akurat uważam że Jaruzelski żle zrobił wprowadzajac stan wojenny w tej kwestii nasze zdania sa takie same.
Jak by nie wprowadzil stanu wojennego to by przyszli rosjanie z "bratnia" pomoca i by pozbyli sie styropianiarskiego syfu czy to wywazac na sybiere czy tez innymi sposobami 9rosjanie potrafili bardzo dobrze znikac ludzi). Przynajmniej 10 lat pozniej ten syf by nie doprowadzil do rozgrabienia majatku i upadku panstwa Polskiego.
Jaruzelski powinien sie wstydzic za to ze powstrzymal ruskich.

bleblebator1

2013-11-12, 14:14
McColley napisał/a:

A Panowie,

po kuzyna mojej matki z Białorusi, który był rezerwistą przyszli smutni Panowie, zabrali z domu i postawili z ak47 na dwa tygodnie przy Polskiej granicy.
Ruskie chciały wkroczyć i gdyby Jaruzel nie zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego to hgw jakby się to skończyło.



A po pepićkowatej stronie stały czołgi gotowe na odwet za 1968 rok.
:snajper2:

cz...........00

2013-11-12, 18:45
mare30ks napisał/a:

jest tak scisle tajny ze wszedzie dostepny :)


Bo wiadomo że najciemniej pod latarnia to przeciez stary sposób agentów GRU tak upowszechnic tajne dokumenty zeby nikt nie zwracal na nie uwagi :mrgreen:

ment200 napisał/a:



Zwykła sowiecka zindoktrynowana marionetka która już od 1946 jako TW Wolski podpie**alała swoich kolegów do funcjonariuszy Smierszu ukrytych w strukturach polskiego ludowego wojska jak Główny Zarząd Informacji (Informacja Wojskowa). Później został nawet rezydentem IW. Zresztą widać to po jego błyskawicznych awansach w wojsku. To chyba wszystko o nim mówi.


Wow czlowieku marnujesz sie na tym forum. Powinienes zarabiac jako profesjonalny profilier po takiej wnikliwej ocenie czlowieka. Szybko wysylaj cv do policji ba CBS bo szukaja tam takich profesjonalistow.

Ti...........ch

2013-11-12, 18:54
Prosze mi k***a pokazać gdzie były zgrupowane czołgi Układu Warszawskiego przy granicach z PRL w listopadzie i grudniu 1981 roku. Dokładnie! Jeżeli Kierownictwo UW i całego tego pie**olnika stwierdza, że nie wkracza i Jaruzelski ma sobie radzić sam, to zaden Husák czy Honecker nie miał prawa wydac rozkazu naplucia przez granice. A pie**olenie, ze cioteczny kuzyn mojej babki z 6 małżeństwa mojego stryjecznego pradziadka stał przy granicy z AK-47 wnosi tyle do tematu co pierdnięcie puszczone w fotel.

czarek00, kłócisz sie z dokumentami i z samym przyznaniem sie Jaruzelskiego do współpracy z Informacją Wojskową? Oczywiście nie przyznał sie do tego jaki był rozmiar jego współpracy, ale to mozna znaleźć w dokumentach znając jego pseudonim.

oc...........an

2013-11-13, 03:29
Co do samego stanu wojennego, to pozwolę sobie zacytować kolegę rolerek, przeczytaj te wypowiedzi, ja się z nimi zgadzam w 100%:

Cytat:

Cytat:

W mojej byłej firmie pracował pewien emerytowany pułkownik LWP jako spec od OC, w 1981 roku w okolicach sierpnia/września wspólnie z towarzyszami czechosłowackimi sprawdzali techniczne możliwości przeprawienia się (szerokość i nośność mostów) wojsk zmechanizowanych na drogach polskich biegnących od granicy Polsko-Czechosłowackiej. Podobne działania były prowadzone na wschodzi i zachodzie gdzie towarzysze z bratniej armii NRD z wielką troską i zaniepokojeniem obserwowali jak towarzysze polscy bawią się z imperialistycznymi agentami i wywrotowcami z Solidarności w jakieś negocjacje i ustępstwa. Oczywiście te pomiary o niczym nie świadczą, bo pan prof. Paczkowski gwarantuje własnym skalpem, że armia czerwona nie wlazła by nam do kraju.

Może by nie wlazła bo już tu była :) poza tym towarzysze czechosłowaccy byli rządni pomocy za bratnią pomoc z 1968 r. (z czym się nie kryli) a towarzysze z NRD jak to Niemcy zawsze lubili porządek a nie burdel jaki u nas wówczas panował.

Jeśli ktoś kategorycznie wyklucza możliwość interwencji w tamtym czasie to jest kompletnym ignorantem.

A argument o zaangażowaniu ZSRR w Afganistanie to proszę sobie o kant dupy potłuc, bo do 1982 to była bardziej zwykła interwencja porządkowa przeprowadzana przez niewielką ilość sił i środków w porównaniu do tego co było później.

Gdyby im się zaczął walić Układ Warszawski to biorąc pod uwagę ówczesny beton w KC KPZR to mam poważne wątpliwości czy tylko na grożeniu palcem by się skończyło. Odwilż w postaci Gorbaczowa i pierestrojki przyszła znacznie później.

EDIT:

Dodam, że jak ktoś lubi wojskowe strategie to polecam przeanalizować w jaki sposób zostały rozmieszczone kluczowe związki LWP na terenie Polski w 1981r. Dziwnym zbiegiem okoliczności w razie interwencji, wojska sojusznicze nie miałby się gdzie podziać, bo wszystkie kluczowe ośrodki (przemysł, sztab, lotniska, duże aglomeracie miejskie itd) były obsadzone jednostkami polskimi.

Psipadek ;)




oraz

Cytat:

Cytat:

Wracając jeszcze do konieczności (lub nie) wprowadzenia stanu wojennego, to zakładając, że Jaruzelski by go nie wprowadził to najprawdopodobniej skończyłoby się to tak, że zostałby "wezwany" na konsultacje do Moskwy i prawdopodobnie zostałby tam na "dłużej" a w międzyczasie do władzy zostaliby wydelegowani towarzysze, którzy nie mieliby żadnych wątpliwości codo tego, że problem Solidarności należy rozwiązać warstwowo:

warstwa solidarności / warstwa ziemi... itd.

Wiem, że brzmi to strasznie ale kto wie czy stan wojenny mimo całego zła i zbrodni które się przy jego realizacji wydarzyły i tak był małym miki przy tym co by się stało jakby ZSRR zdjęło Jaruzelskiego i wstawiło własnych siepaczy z Ludowego Wojska Polskiego.

A takich którzy krytykowali ówczesną ekipę za zbytnią pobłażliwość dla "bandytów" z Solidarności tam nie brakowało. Drugą Rumunię i Chauchescu byśmy mieli...




i na koniec

Cytat:

Cytat:

"...A argument o zaangażowaniu ZSRR w Afganistanie to proszę sobie o kant dupy potłuc, bo do 1982 to była bardziej zwykła interwencja porządkowa przeprowadzana przez niewielką ilość sił i środków w porównaniu do tego co było później.






Na koniec pragnę zauważyć, że rzeczywiście, Związek nie musiał robić interwencji. Po pierwsze bo były ogromne garnizony w większych miastach, a po drugie BYLIŚMY OTOCZENI CHĘTNYMI DO POMOCY SOJUSZNIKAMI - taka Czechosłowacja, Węgry czy NRD z radością by pomogli Polskim towarzyszom zrobić porządeczek.



Na dodatek na Discovery nie dawno widziałem program o stanie wojennym i radzieckie zdjęcia granicy Polsko-Radzieckiej z 1981 - z jakiegoś powodu na terenie dzisiejszej Ukrainy praktycznie z dnia na dzień pojawiło się mnóstwo jednostek...


Możliwe, że po zmianie tego raportu diametralnie zmieniła się sytuacja i dlatego wytoczono ciężkie działa...

Polecam również artykuł z FiM
http://chomikuj.pl/Ufiaczek/Fakty+i+Mity/2005/Fakty+i+Mity+2005-37,297317505.pdf

Nosi on bardzo jednoznaczny tytuł "Generał nas uratował"

Ork.Fajny

2013-11-13, 05:41
czarek00 napisał/a:

Akurat uważam że Jaruzelski żle zrobił wprowadzajac stan wojenny w tej kwestii nasze zdania sa takie same.
Jak by nie wprowadzil stanu wojennego to by przyszli rosjanie z "bratnia" pomoca i by pozbyli sie styropianiarskiego syfu czy to wywazac na sybiere czy tez innymi sposobami 9rosjanie potrafili bardzo dobrze znikac ludzi). Przynajmniej 10 lat pozniej ten syf by nie doprowadzil do rozgrabienia majatku i upadku panstwa Polskiego.
Jaruzelski powinien sie wstydzic za to ze powstrzymal ruskich.


Człowieku. Czy ty jesteś analfabetą...? Same Politbiuro pisało wyraźnie że żadnej interwencji nie będzie, bo im nawet nie zależy aby polska pozostała komunistycznym krajem i nawet z "kapitalistycznym" będę robić interesy...
Jesteś wstanie przebić ten argument jakiś innym dokumentem wydanym po nim przez tych ludzi...?

DUST DEVIL, pułkownik LWP? Nie wiedziałem że dziś panuje zasada "co mówi skazany jest prawdą, j***ć dowody"...