Że niby policjant to głąb co książki nie tyka? Taką sytuację można by dopasować do większości społeczeństwa, niby same magistry, a książek nie czytają bo "nie mają czasu", albo inne pie**olenie...
Inny pewnie jeszcze starszy.
Wchodzi milicjant do sklepu i pyta:
- Po ile ten akordeon?
- 200 zł panie milicjancie.
- O. A skąd pani wiedziała, że jestem z milicji?
- Bo to jest kaloryfer.