Polski motocyklista wpada w kłopoty w Afryce.
Z komentarzy wyczytałem ze było to na północy Mali, że grasuje tam boko haram i gość miał dużo szczęścia, że go nie odstrzelili.
Polaka uratowało wojsko które wjechało do wioski już po skończeniu nagrania, po wielogodzinnym przesłuchaniu puścili go wolno.
Jakiś sadol przetłumaczy o czym dokładnie gada czarny dżentelmen?
W skrócie mogę powiedzieć tyle, że chłop uratował Polakowi dupę. Mówi mu, że nie powinien się tutaj zapuszczać bo to strefa wojny z Boko. I jest wściekły na Polaka, że on jeździ bez ochrony. Mówił też, że zabierają go do "bossa" i on zdecyduje co z nim zrobią dalej. Nie chciał mu zrobić krzywdy i mówił, że jak by wjechał tam dalej to by zginął.
"Bart Flig
5 dni temu
Ci mężczyźni z karabinami to miejscowa milicja.Najprawdopodobniej uratowali Ci życie,mówili że nie powinieneś się tu znaleść i dalsza droga skończy się dla Ciebie porwaniem lub śmiercią ,Że jest to strefa wojny z Boko Haram.Jednym słowem uratowali ci te białe dupsko .Trzeba być idiotą że by się zapuścić w strefę wojny nie znając miejscowego języka tu akurat francuskiego .Głupi ma szczęście ."