Kierowca podczas rozładunku tak był zaaferowany wyszarpywaniem jakiegoś pakunku (przypuszczam że to jakiś krzak bądź drzewko) że zerwał linkę, tracąc równowagę przewrócił się spadając z rampy rozładunkowej waląc głową o glebę.
Zajebiście, a u mnie laska przysnęła na chwilę na nocnej zmianie i prawie z roboty wyleciała.A ten h*j się zdrzemnął i jakoś nie widzę żeby ktoś z ryjem na niego wyskoczył.