Pamiętam jak ode mnie kiedyś koła "pożyczyli" i zadzwoniłem na Policję - kazano mi przyjechać tym samochodem i złożyć zeznania..
Ja za to pamiętam, jak jeszcze na przełomie lat 90' i 2000, na osiedlu grasowała qrwa co kradła z aut akumulatory, radia i wycieraczki. W przypadku akumulatora, właściciel musiał dodatkowo naprawiać maskę, bo tą zwyczajnie podnosili łomem "na chama", wyłamując zatrzask. Jak się zostawiło na siedzeniu choćby 10 PLN, to w dzień taki ch*j, potrafił wybić szybę, aby się do nich dobrać...
Razu któregoś, jeden z osiedlowych dreso-gangusów (człowiek, z którym lepiej nie mieć do czynienia, bo różne historie o nim słyszałem - ogólnie główka pracująca w trybie 100% psychopaty, gdzie wywieźć kogoś do lasu i skatować, nie było dla niego problemem), zakupił BMW serii 5, którym przez dłuższy czas jeździł na niemieckich blachach.
Złodziejaszek na swoje nieszczęście niestarannie wykonał rekonesans i się którejś nocy próbował dobrać do fury. Został przyłapany przez dresia i jego ziomali na gorącym uczynku. Wpie**ol, podobno był srogi, bo w ruch poszły pałki teleskopowe i kije bejsbolowe (nie widziałem tej akcji osobiście, bazuję tylko na opowieściach kolegi, który mieszkał w tym samym bloku co właściciel). W każdym razie efekty były zauważalne i pozytywne - kradzieże ustały na dobrych kilka lat (później qrwy na koła i auta się przerzuciły). Wszystko obyło się bez policji i sądowych cyrków - sprawiedliwość wymierzona na miejscu, kara podziałała resocjalizująco - kradzieże ustały na dłuższy czas.
W Wawie na Bródnie w połowie lat 90 ,,komitet,, osiedlowy złapał dwóch takich zlodzieji. Jeden miał łamane paluchy w drzwiach auta drugiemu karę wymierzył jeden z braci skrzecz który tam mieszkał. Ryj złodzieja po tej karze wyglądał jak po bliskim spotkaniu z pociągiem. Niestety do wszystkiego tego wmieszala się prokuratura i było potem trochę nieprzyjemności, ale kradzieże ustały.
Z mojego pierwszego auta fiat 125 P silnik poloneza, skrzynia czwórka, zawsze ktoś musiał zapie**olić bat od anteny i wycieraczki.To były lata 1997-2000
Po takich kilku incydentach, po zaparkowaniu pod blokiem musiałem wypinać wycieraczki, odkręcać bat , akumulator i chować to wszystko do piwnicy.I tak k***a, za każdym j***nym razem.Niech ci h*ju ziemniaki w lepiance zgniją