Moja ciocia zawsze wspomina jak po upadku pgrów kupili krowy z owego przedsiębiorstwa, to krowy jadł własne gówno z odrobiną słomy, tak były wyglodniale.
Generalnie krowa gówna nie ruszy, chyba że jej się coś popie**oli. Ciekawostka. Gdy bydło wypasane jest na łące to nigdy nie wyżre do końca trawy. Zostawia po sobie tzw. niedojady. Najczęściej są to ch*jowe dla bydlęcego smaku rośliny oraz... trwa wokół gówna. W zależności od rodzaju rośliności na pastwisku oraz od powierzchni pastwiska przypadającej na jedno zwierzę (im większa tym bydło niedokładniej wyjada) tych niedojadów jest więcej lub mniej. Znajomy rolnik z okolicy znalazł kiedyś na to sposób. Otóż smarował czymś krowom nozdrza i podniebienia (nie pamiętam czym) tak by osłabić im smak i węch. Dzięki temu wpie**alały mu dosłownie wszystko i z łąki i z koryt od ch*jowej osranej trawy po przypadkowo znalezione worki po zbożu. Kiedyś jechał szambiarką po pastwisku na którym pasły się krowy. Normalna reakcja byłaby taka, że krowa nie tknęłaby czegoś w promieniu kilku metrów od wylanej gnojówki. Tamte żarły wszystko czy było to opryskane szambem czy nie...
Bydło wyjada kępy trawy najbardziej bogate w żelazo. Dlatego powinno się wykaszać pozostawione kępy trawy, bo w przeciwnym wypadku taka trwa się wykłosi i rozsieje po łące, wypierając tą bogatą w żelazo. Przeżuwacze żyjące na wolności, antylopy wypasające się na sawannie, żubry i inne też odżywiają się w podobny sposób.