Ostatnimi czasy chodząc po górach natknąłem się na chyba Jelenia który najprawdopodobniej padł ofiarą kłusowników, bo wilki z tego co wiem nie ściągają z ofiar skóry oraz nie ucinają głów. A do tego nasi oprawcy zostawili to truchło powyżej bazy namiotowej (ok 1km). Gdzie z rzeki tej bierze się wodę.
A na osłodę jeszcze zdjęcie salamandry którą spotkałem po drodze.
Z tego co widać to był to rogacz bo ma łeb odbity. Dziwi mnie to, że nie została zabrana tusza tylko wrzucona do strumyka. Czyżby chodziło tylko o parostki?
oczywiście, że jeleń a nie sarna, widać po cewkach (łapach). Mi to też wygląda, na robotę wilków, a potem, ktoś odbił łeb, żeby sobie spreparować (sam tak zrobiłem, jak przy trasie leżało świeże truchło). To nie jest robota myśliwych, bo nikt mięsa nie marnuje, a mięso poszłoby na skup. Ani kłusowników, bo nie widać rany postrzałowej w tym miejscu, gdzie powinna być, ani nawet śladów po postrzale (robi się MEGA ogromny krwiak na prawie połowie tuszy + połamane żebra, łopatka itp). Moja diagnoza, to czysta natura + odbicie łba od padliny