Oczywiście jeżeli masz godzinę na ogolenie się to jest super sprawa. Jeżeli chcesz w 5-10 minut się ogolić przed pracą to szczerze nie polecam brzytwy.
Ogólnie to szacunek do ludzi, którzy potrafią władać czymkolwiek przez 30 minut i się tym nie pociąć. Ja po 10 minutach lecę na takim wyj***niu (znudzeniu?) że bym chyba się zabił tą kosą.
Brzytwa nie ma takiej agresji cięcia, jak np. nóż wyostrzony na niższej gradacji na tzw. mikropiłkę.
Taki byłby o wiele niebezpieczniejszy, bo wgryza się w jakikolwiek materiał momentalnie.
Brzytwa po takim wysmyraniu tnie bardziej "mydlanie" - świetnie goli, ale po skórce pomidora lubi się ślizgnąć (a to starodawny test na agresję cięcia).
Reasumując - nie jest więc tak strasznie trudne golenie się czymś takim. Ale na początku na pewno poharatasz się srodze.
Ja zastąpiłem brzytwę golarką klasyczną Muhle R106. Również można się nią pięknie poharatać, jednak golenie nią jest kilkukrotnie szybsze i dokładniejsze. A jednak nie zawsze mam kwadrans czasu na samo golenie.
ech nie mogę oglądać takich filmów, przypomina mi się, gdy raz byłem kompletnie zalany jeszcze jako nastolatek, jakimś cudem zostałem namówiony żeby się ogolić, no oczywiście nie było by nic trudnego maszynką, więc ja wziąłem żyletkę w palce ( którą się bawiłem przez cały dzień ) i sru na wodzie. Jakimś cudem nie zaciąłem się w ogóle, choć kto się golił żyletkę wie, że cholerstwo lubi się wyginać w palcach i chlasta policzek jak masło, sam na trzeźwo rozciąłem sobie poleczek dwa razy i to dość głęboko. Choć żyletka akurat nie zostawia blizn, Ja przynajmniej nie mam ( to po pijaku, to był 3 lub 4 raz gdy się goliłem żyletką, gdy wytrzeźwiałem zrozumiałem co zrobiłem i żyletek się już nie tykam, aby przypadkiem żadnej nie mieć gdy będę zalany )