Rozumiem, ślub-kolega-parada-konwojowanie...
Ale dlaczego nikt nie pomyślał, żeby dwóch czy trzech z was, założyło chociażby odblaskowe kamizelki i w minimalny sposób zabezpieczyło przejazd?
Ani kierowca autobusu, ani żaden inny kierowca nie jest wróżką, aby domyśleć się co zrobicie, gdy ślub kolegi staje się sprawą nadrzędną niż zasady ruchu drogowego.
Sorry, ale z tego co widać to wyobraźni zabrakło przede wszystkim wam. Dużo nie brakowało abyście mieli prawie-filmowe "wesele i 4 pogrzeby"...