Opowiem Wam historie z mojej Wsi, w której to prezes spółdzielni zrobił coś czego nikt by się nie spodziewał. Możecie wierzyć lub nie ale to autentyk
A więc do rzeczy:
Prezes Spółdzielni mieszkaniowej (wysokiej rangi osoba jak to na Wis bywa, która byle komu nie podaje ręki, żonaty 5 starszych już dzieci i nie skalana opinia.)
Iza (alkoholiczka ze stwierdzonym uwstecznieniem umysłowym, ogólnie ohyda której nikt nigdy by nie ruszył)
Akcja dzieje się plus minus 5 lat wstecz, wiejska remiza organizuje balety które kończą się zawsze mordobiciem . Wszystkie niunie odjebane w miniówy, a chłopaki "Jinsy" i do tego cwelki. Ogólnie wiejska przytupówa z obficie zaopatrzonym bufetem. Zabawa trwa, ok godziny 1 w nocy znika prezes spółdzielni (jego żona wypytywała się czy ktoś go nie widział). Zabawa trwa do rana i kaszty zwija się do domu ok godziny 6 rano.
2 miesiące pózniej okazuje się że nasz wiejski oblech zaszedł w ciąże i tu trochę zdziwko (bo kto by chciał ruchać tego kaszalota z niedojebaniem mózgowym).
Dziecko się urodziło zdrowe, odrazu wychowaniem zajęła się babka Izy i nie było by nic w tym dziwnego gdyby po kilku dniach od narodzin okazało się że ojcem dziecka jest nikt inny jak prezes spółdzielni, który felernego dnia ukradkiem uciekł z zabawy w remizie. Jak by tego było mało okazało się że "uprawiali seks" w kotłowni. No i sensacja gotowa, odrazy przeciwnicy prezesa zdecydowali się namówić matkę Izy do wniesienia sprawy o gwałt( z racji tego że ma stwierdzony stopień niepełnosprawności oraz jest ubezwłasnowolniona).
Matka dała się namówić no i gotowe, termin rozprawy wyznaczony. Świadkowie gotowi zeznawać i ja jako postronna osoba powołana na świadka szykuję się do rozprawy. Na początku chciałem odmówić prezesowi ale mówię chuj tam, mam 19 lat może mi jakiś stażyk odpali i do roboty daleko nie będę miał. Zaczyna się rozprawa, kto był wie jak jest, Iza zapłakana Matka Izy płacze ogólnie zjebana atmosfera wyzwiska przed salą i takie tam. Z początku żałowałem że się zgodziłem ale to się zmieniło po zadanym pytaniu przez sędzinę a raczej po uzyskanej odpowiedzi.
Sędzina do Izy:
-Czy opierała się Pani panu xyz
Iza:
-Tak, o piec.
Tutaj nie powstrzymany śmiech synów prezesa. Ale zaraz spokój i kolejne pytanie
Sędzina do Izy:
-Czy Pan xyz zabezpieczył się przed stosunkiem:
Iza:
-Tak Pan xyz zamknął drzwi o kotłowni
Wszyscy się zaczęli śmiać, sędzina nie mogła wytrzymać i odroczyła sprawę.
Na zakończenie Historii powiem Wam że dziecki Izy i prezesa jest zdrowe, chowa się dobrze i asymiluję się z dzieciakami. Prezes wychodzi bez konsekwencji poza alimentami i wiejskie życie płynie dalej. ELO !