I tak nie przebije tej p*zdy co była za tolerancją i multikulti a potem ją zabili i zgwałcili... albo na odwrót.
Któryś z użytkowników ma ją w awatarze.
Dlatego pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było umieszczenie w sieci zdjęcia i napisanie posta z opisem tego, co się stało. To było bardzo intuicyjne. Wciąż byłam w łazience – na miejscu przestępstwa. Nawet nie wiedziałam, czy uda mi się stanąć na nogi. Zaczęłam po prostu pisać i pisać – opowiedziała później na łamach „Marie Claire” Amerykanka.
zagościła kiedyś zagościła na hardzie.